Kiedy uczyłam się w liceum, a byłoto w czartej klasie to dojeżdzałam do niego z miejscowości odległej o 11 km.
Najczęściej jeździłam autobusem PKS-u, ale czasem jak wracałam późno to takim autobusem pośpiesznym, który zawsze był przeładowany. Ludzie chcieli się dostać do domu, więc ścisk panował niemiłosierny. Razu jednego stałam się ofiarą takiego ścisku. Był to ciepły późnojesienny wieczór. wracałam poźno, gdyż po szkole poszłam z koleżankami do kina i wracałam około 20.00. Nie załapałam sie na miejsce siedzące, więc stałam w ścisku w tylnej części tegoż autobusu. Kiedy kierowca ruszył z miejsca i wyjechał z miasta, w autobusie zrobiło się ciemno. Wtedy też poczułam jak jakieś łapsko zaczyna Mnie obmacywać. W autobusie było ciepło, więc płaszczyk miałam rozpięty. Złapał mnie za piersi i zaczął ściskać, rozpiął guziki w bluzce i wsunął rękę pod stanik, ściskał sutki, głaskał je. Ja nie mogłam się ruszyć i wstydziłam się podnieść raban - więc milczałam. Po jakiejś chwili drugą rękę wsadził mi pod spódniczkę i zaczął macać po cipce. Tam miał gorzej. Zaczął mi z suwać majtki, więc bałam się że ludzie zobaczą moje majtki na kolanach kiedy będę wychodzić, więc rozchyliłam lekko nogi
a ten to wyczuł więc przestał ściągać majtki, a swoim łapskiem zaczął miętolić mnie po cipsku. trwało to może z pięć minut. Autobus dojechał na miejsce, zatrzymał się na przystanku, tam zrobił się zamęt związany z wyjściem. Udało Mi się wysiąść, lecz do dzisiaj nie wiem kto tak dyskretnie Mną się zajął.
To było przyjemne :P Chociaż na początku byłam zażenowana.
06.10.2017 14:38