Opowiadania erotyczne :: Wycieczka rowerowa - wspomnienie 29

Jako że w czerwcu pogoda dopisywała więc już i wtedy dość często organizowaliśmy ogniska i inne przyjemne momenty. To wspomnienie opoiwada konkretnie o jednym z nich, o wycieczce rowerowej sprzed ok 2 tygodni gdy pogoda dopisywała na tyle że się gotowałam nawet w cieniu.

Na samą wycieczkę umówiliśmy się naszą dośc zgraną ekipą. Panuje u nas jedna zasada, jestesmy rpzyjaciółmi i żadnych związków. Dzięki temu nikt nie ma problemów gdy któeś z nas sobie kogoś znajdzie albo okazyjnie sypia lub bawi się z kimś z paczki. Dawniej było nas więcej ale nie zawsze wszyscy są dostępni. Na tą konkretną wycieczkę zebraliśmy się w 6-stkę. Ja, Ola, Aśka, Arek, Adrian, Marcin. Cóż można rzec, zbiór osobistości wyjątkowy. Mnie już znacie, Olka należy do kobiet szalonych, ma 180 cm wzrostu, brązowe oczy i długie kręcone brązowe włoski do łokci, jednakże kompletnie nie ma biustu, nawet miseczka A to za dużo więc ma kompleksy ponieważ często mylono ją z chłopakami. Aśka natomiast jest równie szalona, choć spokojniejsza. Ok 170 cm wzrostu, spore piersi bo rozmiar C, blond włosy do ok ramion. Ma także spory tyłek i lekką nadwagę, oraz niebieskie oczy ( uprzedzam że mit niebieskookich blondynek jest zaiste mitem, nawet Olka jest od niej ładniejsza no ale cóż tak to już jest na tym świecie ). Zazwyczaj śmiejemy się że jestesmy piramidą z rosnącym biustem i malejącym wzrostem , gdzie ja jestem najniższa z największym biustem. Co do chłopaków to Arek i Adrian to dwaj bliźniacy Niby jednojajowi ale Arek to blondyn a Adrian to szatyn. Oczy i reszta to już kompletne kopie. Szare oczy , ok 185 cm wzrostu , i dośc szczupli. Nawet w spodniach mają to samo (dosłownie). Od niedawna trenują więc widac po nich i te zmiany, ale znowu są idealnie te same. Cod o Marcina, cóż po wypadku przytył troszeczkę i teraz walczy z lekką nadwagą, ale to nei zmienia faktu że ze swoimi piwnymi oczyma, ciemną karnacją i ładnym zarostem, na prawdę jest pociągający.

W każdymr azie wycieczkę zaczęliśmy w piątek rano. Kolumna była prosta, najpierw panowie + obciążenie, potem panie + kapelusze przeciwsłoneczne. Taki zwykły podział obowiązków jak to zawsze bywało i być powinno. Około południa było już na tyle gorąco że My zostałyśmy w spodenkach i bikini, natomiast panowie zdjęli koszulki i wtedy się zaczęło.

- Dobra Arek, Adrian, was jeszcze rozumiem. Ale Marcin Tyy też ?

- O co ci chodzi ? - powiedział ze śmiechem Marcin i w sumie wszyscy się śmialiśmy z tej sytuacji ale Aśka ciągnęła dalej

- Jak to nie ? A patrzyłeś w lustro może ostatnio ?

- No tak, schudłem już 10 kg .

- Nie o to mi chodzi...

- To o co ?

- No kurwa Ty masz cycki większe ode mnie ! Zakryj się.!

Tego się nie spodziewaliśmy ale ja osobiście parsknęłam ze śmiechu po czymr zuciłam

- Aśiu, myszko moja. To jest facet, nie ma na nich staników.

- No ale co to za sprawiedliwosć... Ma większe cycki ode mnie i może się chłodzić spokojnie jadąc a ja msuzę w bikini sterczeć jak głupia i się grać nieptorzebnie.

- Tak już jest.

- Chamstwo.... - rzuciła.

- To moze zróbmy tak.

Wtedy jadąc z górki puściłam kierownice i spokojnie rozwiązałam swoją górną częśc bikini i wrzuciłam do kosza na kierownicy.

- Aga co ty odwalasz ?

- Widzisz ? Mam większe Cycki niż Ty i jadę sobie topless.

- Wariatka.

Znowu wszyscy wybuchnęłi śmiechem ale w sumie było mi przyjemnie i nie planowałam tego już zmieniać, zwłąszcza ze jechaliśmy w totalnie nieznanym keirunku, odludnym miejscu gdzieś w świat.

- no i co ? Itak tu nikt nie jeździ, a mamy w koncu równouprawnienie.

- Włąśnie dziewczyny śmiało - rzucił Arek

- Ola może Ty peirwsza ? Pokaż jej że potrafisz - dodał Adrian

- Wiecie no nie jestem przekonana.

- Oj nie gadaj daj odetchnąś swoim skarbom - rzuciłam

- Ta gdybym je miała..

- Tym bardziej potrzebują powietrza. - powiedział tym razem Marcin po czym dodał - wiem co mówię.

Kolejna fala śmiechu po czym Olka w końcu rzuciła

- A co mi tam. - i zdjęła

- Brawo ! Aśka czas na Ciebie. - wołałam klaszcząc

- Nienoo nie wiem, nie ejstem rpzekonana

- Zdejmuj i nie pierdol kobieto. - rzuciła wesoło Olka

- No dobra, raz się żyje.

Gdy wszyscy byliśmy jużbez koszulek przywitała nas górka i wysiłek, i równocześnie z podjazdem z naprzeciwka przejechał samochód trąbiąc znacząco ale mieliśmy go gdzies i skierowaliśmy się dalej. Po tym zdarzeniu kolejny samochód jechał dopiero za ok 40 minut. Ciepło doskwierało tym mocniej ale było przyjemnie. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym i jechaliśmy czując przyjemny chłod z każdym jednym powiewem wiatru. Ok południa zrobiliśmy postój gdzieś na łące przy drodze i wyciagnęłiśmy telefon z mapą szukając jakiegoś miejsca na rozłożenie namiotu.

- Znalazłamm ! - wrzasnęła Aśka

- Ciszej kobieto tu się śpi. - rzuciła Olka opalając sie już kompletnie nago na łące. Razem z Olką postanowiłysmy wykorzystać to i się poopalać, więc w ich kwestii leżało przygotowanie dalszej drogi.

- Wiecie że odjechaliśmy już od rana prawie 30 km ? - rzuciła

- Bo było z górki - skwitował ją Arek

- No i co.

- Dobra masz cokolwiek ? - dodałam

- No, za kilka kilometrów jest las, za lasem jakies pola i później kolejny las a tam w środku jeziorko.

- Czyli w cholere daleko.

- GPS mówi ok 12 km

- No to co w drogę ? - powiedział Arek siadając obok mnie ale w tzw. poprzek, jednocześnie zaczynając minetkę.

- Chyba tak. - powiedziałam ze śmiechem iw stałam. Naciągnęłam spodenki dałam mu buziaka i russzylismy dalej.

Pod rodze spotkalismy traktorzystę który jechał powoli i wyraźnie widział nas. Gdy trąbnął i się uśmiechnął, wszystkie trzy ładnie się wyprostowałyśmy i posłałysmy mu buziaka. Cóż miłe gesty ponoć wracają.

W koncu dotarlismy do lasu, i ruszyliśmy przed siebie. Nad owe jeziorko udało nam się dotrzeć ok godziny 16 co itak było cudem zważywszy na warunki drogowe jakie nas tutaj przywitały. Rozstawienie namiu ( jeden ośmioosobowy) i ogniska zajęło mało czasu i dośc szybko padnęłiśmy z piwkiem w dłoni znowu gadając. Ciągle było gorąco więc dośc szybko wyladowaliśmy w wodzie żeby się schłodzić. JEdnakże wychdoząc okazało się że Aśka i Marcin gdzieś zniknęłi.

Gdy wróciliśmy na miejsce obozu zobaczyłąm to czego się spodziwałam. Marcin siedział na leżaku z otwartymi nogami, a Aśka siedziała tuż przy nim i robiła mu powolnego, głębokiego loda. Cóż nie powiem że nie zazdrościłąm bo najchętniej zabaiwałam się z marciniem bo był dumnym posiadaczem 24 cm w spodniach. Bliźniacy mieli ok 18 więc różnica znacząca, choć z 2 strony Olka nie lubi połykać więc kto wie. Wzięłam piwo i szepnęłam olce że ma iśc do namiotu i czekac . W kolejnej chwilis zepnęłąm do Arka i Adriana

- zapraszam do namiotu. Według raportu są tam dwie napalone suczki któe tylko czekają na dobre rżnięcie.

- Dwie ? - powiedzieli jednocześnie patrząc na Olkę , i wtedy zaskoczyli gdy wskoczyłąm na miejsce obok niej.

Do mnie dorwał się Arek. Adrian zabrał się od razu do Olki w pozycji 69. Arek był nieco suptelniejszy bo zaczął od minetki, dopiero po dłuższej chwili usiadł na mnie również w pozycji 69 tyle że u Olki to ona była na górze, a tutaj on. Pieszczoty był długie i przyjemne. Wtedy usłsyzałam.

- O takk. Nie przestawaj.

To Olka jęczała ujeżdżając Adriana. Zobaczyłam również że Aśka też siedzi już na marcinie i całując się wciskał jej palce do tyłka powodując że jej jęki niosły się daleko wgłąb lasu. Wtedy Arek odwrócił mnie i zaczął wszedł we mnie na pieska. Było przyjemnie, zwłaszcza w chwili gdy Adrian zaczął mnie całować i bawić się moimi sutkami. Olka równocześnie zaczeła podobnie pieścić się z Arkiem. Wtedy do namiotu wszedł MArcin przymając na rękach Aśkę.

- Witam witam. Można ?

- Jasne - odparli bliźniacy.

Położył Aśkę obok mnie i zaczął ją pieprzyć w szaleńczym rytmie. Wtedy arek wyszedł ze mnie i wbił się prosto w mój tyłek. Zaczęłąm krzyczeć tak samo jak Wszystkie z nas. Pieprzył mnie powoli ale rytmicznie. Widziałam jak Aśka już nie może wytrzymać i krzyczała z rozkoszy. Równocześnie zaczęła odpychać Marcina rękoma, ale ten chwycił je obie jedną ręką a drugą uderzył ją lekko w twarz po czym przydusił. Wie co lubi bo po chwili słyszałam jedynie jak jęczy i prosi o więcej. Wiedziałąm od dawna że ta suczka uwielbia ostro i brutalnie.

Arek pieprzył nie dość mocno przyśpieszając i jęcząc razem ze mną, ale wteyd MArcin doszedł. Opadł na Aśkę i chwilę się cąłowali, gdy po chwili odepchnęłam go i przyssałam się do jej cipki zlizując wszystko , jednocześnie czując ogromne napięcie, aż sama doszłam. Wtedy arek wyszedł ze mnie a ja opadłam na brzuch zmęczona , ciągle zlizujac nektar wprost z Aśki. Atedy doszedł Arek już z oddali wprost na moje plecy. Równocześnie Olka doszła i padła nieruchoma na podłogę.

- To ja idę się odświeżyć. - powiedział MArcin i zabrał Arka

- Ja też - po chwili dodała Olka.

Ja natomiast skończyłam czyścić Aśkę i jej miejsce zajął teraz Adrian. Gdy zaczełam mu obciągać,c zułam ciagle smak Oli i ciągle byłam mocno podniecona wtedy poczułąm jezyk na plecach.

- Szkoda żeby się zmarnowało. - powiedziała Aśka zlizując spermę z moich pleców co okazało się mocno przyjemne.

Gdy skończyła dźwignęłą mój tyłek i zaczeła robić i mnie minetkę powodując ze zbliżałam się do finalnego orgazmu, wtedy adrian złapał mnie mocno za włosy i nie pytając o nic zaczał dociskać moją głowę tak jak chciał. Było mi bosko i nieziemsko przyjemnie. Gdy doszłam ścisnęłam jego kutasa mocno ustami i wteyd i on doszeł dając mnie kolejną dawkę przyjemności. Gdy połknęła, a aSka skończyła, to wtedy my poszliśmy się dleikatnie odświeżyć przed snem.
80%
14275
Dodał AgaG 03.07.2017 11:43
Zagłosuj

Komentarze (1)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.
SZCZUpak27 SUPER z CIEBIE SŁODKA EROTYCZNA DIABLICA MNIAM MNIAM CAŁUSY CAŁUSY CAŁUSY
03.07.2017 14:01

Podobne opowiadania

Żniwa - wspomnienie 20

Wielu z czytających pewnie wie co to żniwa, a Ci którzy nie wiedzą niech więc wam powiem. To czas gdy dojrzałe zborze jest zbierane z pól uprawnych, zazwyczaj za pomocą sporych maszyn. Tak też jest i u mojego dalszego wujka. Jako rolnik był człowiekiem bardzo przedsiębiorczym, a w sumie jest. Posiada blisko granicy z naszymi znajomymi czechami prawie 300 hektarów ziemi uprawnej, sporo lasów, sady i inne grunty. Tak czy siak jak co roku nastał czas żniw i zazwyczaj solidarnie rodzinnie... Przeczytaj więcej...

Walka z wiatrakami cz. III

Tylko poprzez doświadczenie śmierci człowiek może w pełni zakosztować życia. Nie pamiętam kto wypowiedział te słowa, ale po półrocznym pobycie w Afganistanie zgadzając się z tą sentencją, zakosztowałem dosyć sporo tego życia. Dla mnie misja w tym kraju była głupia i bezsensowna tak jak wszystko to, co robili Talibowie i inne grupy powstańcze. Na moich oczach zginęło tak wielu bojowników i cywili, w dodatku niepotrzebnie. Na początku służby pomyślałem, że będzie to... Przeczytaj więcej...

Mój ukochany ginekolog

Zapowiadał się całkiem zwyczajny dzień. No może nie całkowicie zwyczajny gdyż wieczorem byłam zapisana na wizytę u ginekologa. Niby nic nadzwyczajnego, która z kobiet nie chodzi na wizyty kontrolne, aby dbać o swoje zdrowie? No właśnie, można by rzec – chleb powszedni – ale jednak, nie do końca... Mój doktor przyprawiał mnie o dreszcze i to nie w złym tego słowa znaczeniu. Sam jego widok, przywoływany w mojej głowie sprawia, że moje ciało ogarnia przyjemne ciepło... Przeczytaj więcej...