Opowiadania erotyczne :: Dziwka - część 15 - Królowa Lodu

- Oto i on.
On stał w drzwiach zaskoczony sytuacją. Któraś z dziewczyn powiedziała, że mam pojawić się u pani Ewy. Dosuszyłem włosy i nie czując, by za prośbą kryło się cokolwiek szczególnego poszedłem po schodach z garderoby do jej gabinetu.
- Dobrze się prezentuje.
Powiało chłodem. Przy biurku, na przeciw pani Ewy siedziała kobieta. Wysoka, szczupła, zgadując obstawił bym okolice czterdziestki choć delikatny makijaż jak pod dotykiem czarodziejskiej różdżki odejmował kilka lat. Klasa. Trudne do określenia coś, co jest lub nie jest i bez znaczenia są ciuchy od projektanta bądź starania wizażystki. Miała klasę i zimno. Lodowiec napinający ruch, wzrok, intonację.
- Powinien być dobrym wyborem.
- Może.
Kobieta uniosła filiżankę i delikatnie napiła się łyk kawy. Wciąż patrzyła nieruchomym wzrokiem, lekko odchylona w bok. Dźwięk odkładanej filiżanki brzmiał jak cichy dzwonek.
- Obejrzę go.
Co robiła do tej pory?
- Marcinie, dwójka jest wolna?
- Tak.
- Zaprowadź proszę panią Katarzynę.
Cudnie. Pomyślałem to będzie jak wkładanie chuja w zamrażarkę. Sypiam z dziewczynami, ale tymi z firmy, robiąc pokaz. Brać na pokój tę górę lodową? Jakaś porażka.
Blondynka wstała przewieszając przez ramię podniesioną z podłogi torebkę. Czarny żakiet układał się na niej idealnie kontrastując z bielą koszuli. Teraz jej wzrok mówił „dlaczego tu jeszcze stoisz?”.
- Dziękuję pani Ewo.
Odwróciłem się idąc przez salon w stronę schodów. Miarowy stuk szpilek przeciął pomieszczenie. Ewa z Laurą zamilkły udając, że idącą za mną kobieta nic a nic ich nie interesuje. Tak, już dawno przyszło nowe i nie jest niczym niezwykłym, że płeć piękniejsza płaci za odrobinę rozrywki. Czym innym jest jednak schadzka z żigolakiem w przytulnym, wynajętym gniazdku lub hotelowym pokoju a czym innym paradowanie w burdelu.
- Proszę.
Otworzyłem przed nią drzwi do dwójki. Akantowy wzór nadawał pokojowi klimat. Wolno stojące lustro, duży fotel, obszerne łóżko, udający antyk sekretarzyk z lustrem, sporo miejsca i łazienka z wanną i osobnym prysznicem, wszystko to sprawiało, że dwójka pomiędzy nami, w firmie, uznawana była za jeden z najwygodniejszych zarazem najbardziej kameralnych pokoi. Podszedłem do okna przesłonić kotarę.
- Zostaw. Tu nikt nie patrzy.
Zgadła czy wiedziała? Od tej strony nie było w pobliżu żadnej zabudowy. Torebkę zostawiła na sekretarzyku, obeszła pokój, dotknęła materaca kończąc wycieczkę plecami do okna, oparta łokciem o fotel. Zamknąłem za nią drzwi.
- Rozbierz się.
Wskazałem pytająco na łazienkę.
- Nie. Rozbierz się.
Polo, skarpetki, jeansy, bokserki. Ubrania jedno po drugim trafiły na krzesło. Bywało tak z mężczyznami, teraz jednak czułem się inaczej. Jej spojrzenie nadal było zimne. Patrzyła jak się rozbieram z zaciekawieniem, które towarzyszy dziecku wyrywającemu skrzydła przybitej do blatu szpilką musze. Stoję nagi, ona patrzy.
- Odwróć się.
Stanąłem do niej tyłem.
- Unieś ręce .. opuść.
Pomiędzy poleceniami pauzy rozciągające scenę w minuty.
- Rozchyl pośladki i pochyl się .. dobrze .. stań przodem.
Nie poruszała się, oparta o krawędź fotela tkwiła nieruchomo nie zdradzając żadnych emocji.
- To coś działa?
Spojrzałem w ślad za jej wzrokiem, w dół.
- Tak.
- Pokaż.
Szczęśliwie wystarczyło kilkanaście, może przesadzam, ale nie wiele więcej niż kilkanaście ruchów ręką. Stał prężąc się dumnie.
- Może być.
Myślałem, że do mnie podchodzi. Teraz powinna być akcja, jej lodowate usta na moim fiucie bądź cokolwiek innego. Minęła mnie, z torebki wyjęła gumę do żucia i wróciła do fotela tym razem siadając.
- Przebierasz się?
- To znaczy, ja ..
- Spotykasz się w kobiecych ciuchach. Wiem. Chcę to zobaczyć?
- Zobaczyć?
Wydęła lekko usta demonstrując niezadowolenie.
- Masz ładne ciało, ładnego fiuta i tyłek. To już widziałam. Teraz chcę zobaczyć cię w damskim wydaniu. Wyraziłam się dostatecznie jasno?
Pierdolnięta baba.
- W czwartki tak się ubieram. Przygotowania zajmują trochę czasu..
- Nie spieszy mi się.
- Dzisiaj mam jeszcze jedno spotkanie i ..
- Nie masz. Ewa odwołała. Powiedziałam, że mi się nie spieszy.
- Musiałbym poprosić o pomoc.
- Więc na co czekasz?
Zadzwoniłem domofonem na dół tłumacząc możliwie zwięźle tłumacząc, że Królowa Lodu, tego nie powiedziałem na głos, życzy sobie zobaczyć Marysię w pełnej krasie. Magda, nie ukrywając zmieszania pojawiła się po dziesięciu minutach, które spędziłem stojąc nago przed żyjącą gumę kobietą. Ulżyło mi, że nie jestem już sam w pokoju.
Droga na wspak. Od nagości z ptakiem na wierzchu, przez bieliznę, pończochy, makijaż po sukienkę, perukę i szpilki. Bez tipsów i biżuterii, Magda czując konwencję zapytała, odpowiedź brzmiała nie trzeba.
- Możesz wyjść.
Jestem gotów przysiąc, że w drzwiach Madzia dygnęła jak skromna pensjonarka.
- Przejdź się po pokoju.
Cztery kroki w jedną, cztery w drugą. Kilka razy.
- Zdejmij sukienkę.
Seksownie i powoli. Baba jest może pierdolnięta, ale płaci. Znów prawo, lewo, tyłem, wypinanie się na łóżku, cały program artystyczny, krok po kroku i bez sensu. Patrzyła tak obojętnym wzrokiem, że nie byłem w stanie zrozumieć czy to co robię, jak wyglądam jej się podoba.
- Wystarczy. Ubierz się.
Nałożyłem sukienkę.
- Po domu możesz tak chodzić?
- Po domu?
- Tutaj. Po tym domu.
- Tak.
- Dobrze, chodź.
Ruszyła z miejsca chwytając pod drodze torebkę. W porę otrzeźwiałem.
- Tak nie można. Muszę sprawdzić, czy nie ma innych gości.
Pokiwała głową z dezaprobatą.
- Burdelowe zwyczaje. Pospiesz się.
Sprawdziłem drogę na dół, pusto. Laura z Magdą siedziały w salonie, położyłem palec na ustach, nie czas i miejsce na pytania. Wróciłem do dwójki i wraz z Soplem Lodu zszedłem na dół. Bez pytania skręciła do gabinetu pani Ewy. Spróbowałem wejść za nią, ale spojrzenie jakim mnie w tym momencie obdarzyła było jednoznaczne i mówiło „won”.
Wyszła po kilku minutach. Bez słowa skierowała się do wyjścia, żadnego do widzenia, żegnam, część, pocałuj mnie w dupę. Była, nie była. Drzwi trzasnęły.
- Marcin ..
Wszedłem do gabinetu. Pani Ewa wyglądała na rozbawioną.
- Gratuluję, spodobałaś się.
- Nie wiem jak.
- Nie bądź taki skromny.
- Pani Ewo, ja po prostu nie rozumiem o co chodziło! Jesteś w pokoju, prawo, lewo, prawo, lewo, tyłem, przodem, kręcę się jak bączek, ona nic nie mówi, patrzy, nawet nie wiem czy jest dobrze a teraz pani zadowolona? Przepraszam, nie kumam.
- Oj tam, przesadzasz. Każdy musi wszystko mówić?
- Nie musi.
- Zaprosiła cię na jutro.
- Mnie?
- Ciebie. Marysię. Magda cię wyszukuje, Tadeusz zawiezie.
- Do niej? I po co?
- Do niej, tak jakby. Do jej faceta. Schowamy cię w ozdobne pudełko i przewiążemy kokardą. Chyba, że wolisz wyskoczyć z tortu?
Byłem skłonny uwierzyć, że nie żartuje.
- Nie stresuj się, bo widzę, że jakoś bardzo to przeżywasz. Jutro masz wyjazd do pary i tyle. Zadowolony?
- Nie wiem.
- Marcinku, obudź się. Dla zabawy tu nie jesteś.
Magda przeszła samą siebie. Przy wszystkich ograniczeniach efekt był bliski doskonałości. Tadeusza pogoniłem, nurkowanie pod kierownicę zrujnuje dwie godziny starań. Może wracając.
Narożny segment w szeregu bliźniaczych domów. Domofon, szczęk zamka, siedem schodów na podest, pod drzwi wejściowe. Otworzyła bez słowa cofając się w głąb niewielkiego holu. Wyglądała .. pięknie. Nieostre światło spływało po delikatnej, lejącej się srebrem nici prostej sukience pod którą można było dostrzec zarys czarnych koronek. Szpilki miała dziś wyższe, srebro czółenka połyskiwało diamentową inkrustacją.
- Cieszę się, że jesteś.
Odwiesiłem płaszcz.
- Chodź.
Chłód tonu nie uległ zmianie. Cieszę się brzmiało naturalnie, naturalnie dla niej czyli zimno. Sylwetka mężczyzny stojącego pod oknem była niewyraźna. Stał w półmroku, jakby chował się przed słabymi plamami światła świec.
- No i proszę. Masz co chciałeś.
Przepuściła przodem, na środek, zostając krok za mną. Zaczynałem oswajać się z niezręcznością towarzyszącą przebywaniu w jej towarzystwie.
- To dziwka.
Nie zapytał. Stwierdził. Przytaknęła.
- Dziwka z niespodzianką.
- Dziwka to zawsze dziwka.
Mężczyzna nie ruszał się z miejsca. Trzymał kieliszek. Powoli wziął jeden, dwa łyki.
- Przyprowadzasz do domu dziwkę w prezencie?
- Mając w pamięci to, co zrobiłeś ostatnio nie sądzę, abyś się brzydził. Ile ona miała lat? Nawet nie odpowiadaj.
- To inna sytuacja.
- Nie, w żadnym razie inna. A ten wymoczek? Oszczędziłeś sobie starań
Nie potrafił mnie nawet zerżnąć.
- Mało kto potrafi.
- O tak, wiesz o tym najlepiej.
Stałem pośrodku wymiany zdań, nawet bardziej, kłótni. Obydwoje mówili spokojnie, powolnie, nie podkładając pod słowa cienia emocji. Mogliby rozmawiać o wakacyjnych planach, wizycie u przyjaciół, sobotnim grillu czy ostatniej premierze w Dramatycznym. Nawet nie, każdy z tych tematów w normalnej rozmowie zaiskrzyłby jakimś choć najdelikatniejszym błyskiem emocji. Że gospodyni miała fatalną sukienkę, że nie, drugi rok z rzędu nad morze, nie zgadzam się, że rola kobieca źle obsadzona, żartujesz, nie zgadzam się..
- Kiedy pierdolił cię w tyłek jęczałaś jak zarzynana.
- Chciałam ci sprawić przyjemność.
- Widziałem, że udajesz. Jak ta kurwa ma na imię?
- Marysia.
- Zapleć warkoczyki, będzie pasować.
- Przesadzasz.
- Pola, Laura, Sandra, Alicja .. to dobre imiona dla kurwy.
Sięgnął za siebie, nalał coś do kieliszka. Butelkę odstawił z powrotem, na parapet.
- Rozbierz się.
Odruchowo sięgnąłem do suwaka za plecy.
- Nie, nie ty .. kurwo Marysiu.
Żachnął się wymawiając imię. Usłyszałem szelest opadającego na parkiet materiału i dwa kroki, wyszła poza obramowanie rozlanej na podłodze sukienki. Kusiło żeby na nią spojrzeć. Linoskoczek. Tak pomyślałem. Linoskoczek tkwiący na rozpiętej pomiędzy nimi linie.
- Teraz zdejmij z .. z tego .. z kurewki Marysi sukienkę.
Rozpięła do końca zamek. Pomogła wysunąć ręce z rękawów. Odczekała, aż zrobię krok do boku i zabrała sukienkę spode mnie odkładając ją gdzieś za nami. Nie wyglądałem chyba źle. Czarne szpilki z ostrym noskiem i szerszą, wygodnie stabilną ósemką. Samonośne pończochy wykończone koronką, czarne ale cieliście, pas doczepiony bardziej dla ozdoby. Wysoko wcięte na udach figi z delikatnymi wstawkami i lamówka nie tyle kryły, co zakrywały. Kupiłem rano, podobały mi się. Wkładki dobrze wypełniały miseczki sprawiając dość naturalne wrażenie. Z peruki byłem wręcz dumny. Prawdziwe, kruczoczarne, lekko falujące włosy opadały do ramion, czoło przykrywała krótka grzywka. Znów zapanowało milczenie, pauza na kieliszek, teraz widziałem, wina.
- Pokaż tyłek tej kurwy.
- Obróć się – szepnęła z tyłu. Okręciłem się z największą gracją na jaką było mnie stać. Mogłem teraz spojrzeć na Królową Lodu. Miała jasną cerę. Transparentność czarnej bielizny odsłaniała duże sutki i wyglądające młodo i jędrne wargi z przedziałkiem wciskającego się pomiędzy skrawka materiału. Zdziwiłem się widząc, jak lekko rumieni się i mruga, zbyt szybko, powiekami gdy na nią patrzyłem.
- I sama ją wybrałaś?
- Tak.
Odpowiadając na jego pytania patrzyła na wprost, ślepo. Może dlatego ich wcześniejszy dialog brzmiał dziwnie. Nie odpowiadała tylko bezosobowo recytowała.
- Twój gust mnie zadziwia.
Znów pauza i stuk odstawianej na parapet butelki.
- Odwróć i zdejmij jej dół.
Konwencja stawała się przejrzysta, czekałem aż szepnie „odwróć się”. Uklękła, odpięła na chwilę pas, zsunęła figi, zachwiałem się wysuwając stopę. Uwolniony z majtek penis lekko się uniósł.
- Zabaw swoją kurwę bo pożytku z niej nie będzie.
Poczułem dłonie rozpoczynające wędrówkę po moim ciele. Zbliżyła się, na pograniczu przytulenia przewinęła dłonie w przód kontynuując oniryczną pieszczotę. Brzuch, uda, ręce .. stanął, zanim go dotknęła.
- Na stół.
- Chodź. – Chwyciła mnie za rękę prowadząc ku stojącemu po lewej masywnemu stołu. Zawahała się, jakby nie pewna czy ma prawo przejąć inicjatywę.
- Wejdź.
Ułożyłem się na plecach rozwierając szeroko nogi. Obcas balansował na krawędzi blatu.
- Nie kochana, nie będziesz go teraz doić. Klęknij .. – musiał się zbliżyć, głos był donośniejszy - .. jak twoja kurwa nie ma cipy chociaż wyliż jej dupę. Nie patrz tak na mnie.
Poczułem jej oddech.
- Wystaw jęzor i wyliż jej dupę. Brzydzisz się kurwą? Tylu lizało, też możesz.
Odpowiedziałem rozchylając się szeroko i unosząc biodra. Bałem się tylko, że obcas obsunie się z blatu, nic takiego się nie stało. Cały czas komentował, dogryzał jej wiedząc, że zanurzona pomiędzy moje pośladki usłyszy, lecz nie odpowie. Potrafiła to robić? Nie, żadna rewelacja. Niechęć, brak doświadczenia, sytuacja? Nie wiem. Znudziło mu się.
- Wejdź na kurwę, tylko powiedz, żeby cię nie lizał.
Usiadła na stole, okrakiem pod moją twarzą.
- Nie ruszaj. – skinąłem głową. Później wydarzyło się to, co mogłem przewidzieć. Z uniesioną wysoko pupą pochyliła się robiąc łaskę, całkiem fajnie, mokro i głęboko. On podszedł, tak czułem, jej ciało przesłaniało widok i po kilku szybkich ruchach nasmarowanych żelem palców był już we mnie. Nie spuściłem się, wciąż mi stał, teraz już mokry od jej śliny i jego spermy.
- Kiepska cipa choć lepsza od twojej. Chcesz tej kurwie obciągnąć do końca? To niech ci chociaż wyliże pizdę.
Szybko opadła przyciskając łono do mojej twarzy. Odsunąłem mokre majtki zanurzając się w nią językiem. Napięcie szybko eksplodowało, skończyłem pomiędzy wstrząsami biegnącymi przez jej ciało przez kilka minut. Zamarliśmy w bezruchu, który normalnie byłby pieszczotą, przytulaniem.
- Dwie zmęczone dziwki. Zbierajcie się. Kolacja nie będzie czekać.
Znów stał w rogu pod oknem, schowany w półmroku. Trochę niezdarnie zeszliśmy ze stołu, wskazała kierunek, po drodze zebrałyśmy moje majtki i sukienki. W łazience pierwszy raz powiedziała inaczej. Widziałem, ile ją to kosztuje.
- Nie chcę, żebyś pomyślał ..
- Pomożesz mi?
Wskazałem na rozmazany kontur ust i plamę na policzku. Uśmiechnęła się.
- Siadaj głuptasie.
Stół w salonie czekał przykryty obrusem. Dwie butelki wina, kieliszki, półmisek risotto, sałatka. Nadal stał w rogu, jakby wszystko co zastałyśmy wydarzyło się za sprawą magicznego stoliczku nakryj się. Poprawiła sobie, mnie makijaż. Zmieniła bieliznę, ja zostawiłem pas. Pończoch na zmianę – błąd – nie miałem, plamę spermy wytarłem chusteczką.
- Panie się rozgoszczą.
Usiadłyśmy na przeciw siebie miejsce na szczycie stołu zostawiając wolne. Dopiero wtedy go zobaczyłem. Był brzydki. Nie wiem, choroba, wypadek, czerwona twarz pokryta bliznami, opuchnięte wargi, nos, duży, jakby doczepiony do twarzy i małe, głęboko osadzone oczy. Dolna warga zwisała odsłaniając nie równą, cofniętą klawiaturę zębów. Zawsze zwracam uwagę na dłonie. Duże, pulchne, lewa z czerwoną plamą kryjącą się pomiędzy palce. Nie garbił się, ale sylwetka przekrzywiona była na prawo.
Jedliśmy w milczeniu. Nalał wino, risotto nałożyła Królowa Śniegu, która po wyjściu z łazienki wróciła do roli zamarzając pod jego spojrzeniem. Otarł usta serwetką.
- Więc jesteś dziwką?
Pierwszy raz zwrócił się bezpośrednio.
- Tak.
Pokiwał że zrozumieniem głową.
- Oceniając po wypłacie z bankomatu drogą.
- Nie oceniam.
- Ja tak. Zja .. jak się do ciebie zwracać? On, ona ..?
- Mar..
- Kurwa. Cokolwiek masz między nogami jesteś kurwą.
Otarł usta serwetką i odsunął się z krzesłem od stołu sięgając do rozporka.
- Po deser musisz klęknąć.
Trwało to długo. Jej kazał patrzeć. Komentował co robię, jak robię, wypominając, że co to za dom, w którym potrzeba kurwy do dobrego obciągania. Kutas nie był duży, ale gruby. Tak czułem, kiedy pieprzył mnie na stole. Doszedł gwałtownie przyduszając mnie dociśnięciem głowy.
- Możesz wrócić na miejsce.
Smak przepiłem łykiem wina. Znów zapadła cisza.
- Podobasz mi się. Tu nie jest wygodnie. Zapraszam panie do sypialni.


80%
7442
Dodał MeskaDzivka 30.03.2018 10:22
Zagłosuj

Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.

Podobne opowiadania

PKP pierwsza klasa - wspomnienie 43

Jakiś czas temu, odbyłam pewną podróż. Dużo się w naszym kraju mówi o kolejowej porażce polskiej, ale osobiście jakoś mam sentyment. Obecna sytuacja polityczna także dużo mówi o LGBT, a tradycja tak samo wrednie wypowiada się na temat osób będących szczerych ze sobą. Jednym słowem przygody są dobre ale jeśli tylko w fantazjach, tak więc pozwolę sobie wam zaskoczyć. Wybrałam się razu pewnego w podróż w stronę zakopanego. Pociąg nocny, klasa pierwsza i wszystkie 6 miejsc... Przeczytaj więcej...

Nieoczekiwanie miły wieczór

Na pierwszym roku studiów wynajmowałem mieszkanie z moim kuzynem. Obaj mieliśmy po dziewiętnaście lat, więc dobrze się dogadywaliśmy. Ja trenowałem piłkę nożną, on sztuki walki więc razem też chodziliśmy na siłownię, mieliśmy wspólne tematy. Jestem blondynem, wysportowanym, mam ładnie wyrzeźbioną klatkę i kaloryfer na brzuchu. Nie wstydzę się swojego ciała, sprzęt też mam spoko niby tylko 16 cm ale dość gruby. Mój kuzyn Kamil też wygląda dobrze. Jest wyższy ode... Przeczytaj więcej...

Kurier II - wspomnienie 28

Tym razem kontynuuje moje historie z czasów gdy pracowałam jako kurier :) 1. Tego dnia byłam od rana wściekła jeśli tak można to nazwać. Wszystko z powodu że w poprzednim tygodniu anszą domową pralkę szlag trafił, a następne wizyty specjalistów za cholere nic nie dawały, wręcz przeciwnie. Hydraulika w naszym domku poległa i odmówiła kompletnie posłuszenstwa zalewając cały parter. Jak na złość nagromadzone pranie czekało, a nwoe ciągle powstawało. Dodatkowo dzi był... Przeczytaj więcej...