Opowiadania erotyczne :: Przypadek Michała cz.XVI

****

Doktor Otis wiedział, że w związku z wypadkiem, który mi się przydarzył otrzymałem dar od losu. Anomalia w mózgu, sprawiała, że mogłem oddziaływać na innych ludzi. Nie znał jednak szczegółów. Brak mu było istotnej wiedzy, a mianowicie, którą sferę życia objął mój przypadek.

Dokładnie o tym właśnie myślałem siedząc naprzeciwko jego asystentki, Sandry Novak. Przecież chcąc leczyć narkomana nie przysyła się mu na pomoc dilera, a pomagając alkoholikowi nie zamyka się go w piwniczce z gorzałką. Tymczasem ja, ze swoją przypadłością dostałem w ramach pomocy od amerykańskiego doktorka atrakcyjną blondynkę. Drobną, o przykuwających wzrok krągłościach, z miłym uśmiechem i migotliwym błyskiem w oczach. Od pierwszej chwili przypadła mi do gustu. Jej troska, wyrażana werbalnie co chwila, od samego początku naszego spotkania w połączeniu z amerykańskim akcentem a la Joanna Krupa sprawiała, że byłem gotów natychmiast położyć sie na stoliku w kawiarni, by dać sobie zrobić trepanację czaszki. Głupie, ale Sandra była naprawdę atrakcyjna.

Była nieco młodsza od Anity Grześkowiak. Przed trzydziestką, czego się bardziej domyślałem, bo nie zdradziła mi swojego wieku. Rodzice asystentki Otisa wyjechali z Polski, gdy matka Sandry była w ciąży. Urodziła się już w Ameryce, ale geny są genami. Jej uroda aż kipiała od najlepszych cech słowiańskich kobiet. Musiałem mocno walczyć ze sobą, by skupić się na tym co mówi, a nieco tonować niemy zachwyt nad tym jak wygląda.
Od kilku minut siedzieliśmy w przytulnej, małej kawiarence. To były dalekie peryferie Warszawy, ale i tak miałem wrażenie, że czas płynie tu dynamiczniej. Znałem to miejsce i wiedziałem, że jest miłe, a przede wszystkim podawali tu wyborną kawę. Bez znaczenia, czy czarną, czy cappuccino, latte czy co tam kto lubi. Zawsze smakowała świetnie.

- Doktor Otis miał rację. Miły z ciebie chłopak i szkoda mi, że poznajemy się w takich akurat okolicznościach - przyznała w pewnym momencie Sandra. - To jednak dla twojego dobra.

- No właśnie. To chyba nie najgorszy scenariusz? - odparłem. - Ratuje mi pani życie.

- Skończmy z tą panią. Ani się nią nie czuję, ani nie jestem tyle starsza od ciebie - zaproponowała panna Novak. -

- Jak sobie życzysz - zgodziłem się, z trudem ukrywając zainteresowanie ruchem jej nóg. Założyła jedną na drugą, a mi stanęła przed oczami scena Sharon Stone Z "Nagiego instynktu". Wątpiłem, by Sandra nie nosiła majtek, ale i tak zrobiło mi się gorąco.

- No tak, ratuję ci życie. - Przyznała, zamyślając się polska Amerykanka. - A propos, wprowadzenie antidotum czyli zastrzyk przy twoim stopniu zaawansowania przypadłości będziemy robić jednak trzy razy w miesiącu. Poza zajmowaniem się tobą nie miałabym zbyt wiele do roboty w Polsce. Dlatego Otis załatwił mi współpracę ze szpitalem profesora Jaroszyńskiego. Konsultacje, badania takie tam specjalistyczne sprawy, ale pomimo to chciałabym raz w tygodniu spotykać się z tobą, by analizować twój przypadek. Mam możliwość przeprowadzania badań, przyleciało ze mną trochę potrzebnego sprzętu.

- Tylko raz w tygodniu - wyrwało mi się mimowolnie. Co miałem jednak poradzić, gdy dekolt bluzki Sandry zwariował, odchylając się znacznie i odsłaniając miły dla oka fragment biustu.

- Michał, skup się na naszej terapii! - Zaśmiała się panna Novak, poprawiając bluzkę. Zmarszczyła groźnie czoło. Nie uszedł jej uwagi kierunek mojego spojrzenia. - Widzę, że będzie problem z twoim temperamentem, ale opanuj emocje. Są setki powodów dla których nic między nami się nie wydarzy. Poza wiekiem, dla mnie najważniejszy to narzeczony, który czeka w Stanach.

- Spokojnie. To tylko spojrzenie - stwierdziłem, nic a nic się nie przejmując jej słowami. - Zadziałał samczy instynkt i tyle. Przepraszam.

- Nie przepraszaj, bo ja to rozumiem. - Uśmiechnęła się Sandra - Pochodzę jednak z kraju, gdzie takie zerknięcie kończy się niekiedy sprawą o molestowanie. Uprzedzając cię też zareagowałam instynktownie, a poza tym ustaliłam pewną zasadę.

- Zasada numer kolejny, nie zerkać znacząco na pannę Novak! - Żartując, chciałem rozładować napięcie. - Ciężko będzie, jesteś bardzo ładna, a poza tym jak mam z tobą spotykać bez...

- Ok.,ok., mój drogi! Skończmy ze słodzeniem! - Machnęła ręką moja rozmówczyni. Żart jednak przypadł jej do gustu, a komplement sprawił przyjemność, choć starała się tego nie okazywać. Ach, ta kobieca próżność. - Ustaliliśmy najważniejsze rzeczy, oprócz jednej. Kiedy chcesz mieć pierwszy raz podaną porcję leku?

- Skąd mam wiedzieć? To wy jesteście fachowcami, prawda?

- Czy przyszły tydzień ci pasuje? Na przykład wtorek? - zapytała asystentka Otisa. - Nie masz jakiś planów na ten dzień?

- Raczej nie, a jakby coś to będę dzwonił - Zgodziłem się po krótkim namyśle.

- Ok.. To na dziś chyba wszystko. - podniosła się ze swojego miejsca Sandra.

- Skoro tak twierdzisz.

- Dobre miejsce wybrałeś, świetna kawa i ciastka. - Pochwaliła mój wybór lokalu, podając mi dłoń do uściśnięcia. Chciałem ją ucałować, ale twardo się broniła. - Daj spokój! Szarmanckość zostaw sobie dla innych dziewczyn.

Patrzyłem na nią, gdy wychodziła. Była w opiętych dżinsach, więc zgrabna, lekko odstająca pupa przyciągała mój wzrok niczym magnes. Gapiłem się więc jak głupek.
Już na zewnątrz, przez szybę Sandra palcem wskazała najpierw swoje oczy, a potem tyłek, by po chwili nakierować go na mnie. Tym samym dała mi do zrozumienia, że czuła na sobie mój wzrok. Pogroziła mi, kiwając znacząco głową i uśmiechając się pod nosem.

Cóż, panno Novak. Jestem jaki jestem. Doktor Otis przysłał właśnie ciebie, a ja będę musiał uzbroić się w siłę woli godną świątobliwego męża, by poddać się twoim zabiegom i nie myśleć a zaletach twojej urody.

****

Na drugi dzień po spotkaniu z Sandrą postanowiłem dowiedzieć się czegoś na temat Anity, która od czasu przykrej konfrontacji z Banasiem nie pojawiała się w szkole. Na pierwszej przerwie wysłałem sms-a do Anastazji, prosząc o spotkanie. Na kolejnej dostałem odpowiedź.

"Na długiej przerwie, w kantorku obok sali gimnastycznej."

Miejsce sugerowało, czego spodziewała się Nastka. To tam spotykaliśmy się niekiedy, gdy byliśmy zbyt napaleni, by czekać na sposobną okoliczność po szkole. Wciąż miałem dorobiony do tego pomieszczenia klucz. Tym razem jednak nie chodziło mi o szybki numerek, a o informacje. Odpisałem.

"Chcę tylko porozmawiać."

"Nie ma sprawy, ale przy okazji. Zaniedbujesz mnie ostatnio."

Westchnąłem zrezygnowany widząc tą wiadomość. Dziewczyna raczej nie da się przekonać do samej rozmowy. Musiałem pogodzić się z dodatkową atrakcją. Nie to, żeby mi się nie podobała, ale starałem się ograniczać pieprzenie Nastki w szkole. Czułem się wtedy niekomfortowo, obawiając ewentualnych konsekwencji, gdyby nas odkryto.

"Ok.." Wystukałem odpowiedź.

Przed długą przerwą wyskoczyłem z klasy niczym wystrzelony z procy. Nastawiłem się na mega szybki seks, ale kwadrans to nie jest zbyt długo, biorąc pod uwagę okoliczności. Musieliśmy znaleźć dogodny moment, aby zniknąć niepostrzeżenie w starym magazynie. Nie było to łatwe, bo ciągle się ktoś kręcił. W końcu się jednak udało.

Ledwie przekręciłem klucz w drzwiach, gdy znaleźliśmy się w środku, a już miałem na sobie Anastazję. Zachłanny pocałunek odebrał mi powietrze. Z trudem się uwolniłem.

- Sekundę Nastka, najpierw pytanko - zaoponowałem, widząc, że już rozpina dżinsy.

- Poważnie? Wolisz najpierw gadać, gdy ja mam między nogami ogień? - Uniosła pytająco brwi. Złapała moją rękę i wsunęła ją pod spodnie. Jęknąłem, czując pod palcami mokre ciepło. Poczułem ciasnotę z przodu slipów.

- Powiedz mi tylko co z twoją ciotką? Od paru dni nie ma jej w szkole - wyrzuciłem z siebie pytanie, obawiając się, że za chwilę go nie zadam.

- Ciągniesz mnie tu, żeby o nią zapytać? - Nastka nerwowo zmarszczyła czoło.

Musiałem ją udobruchać. Wtuliłem się w plecy dziewczyny i oplotłem ją rękami. Rozpiąłem kilka strategicznych guzików, by łatwiej wsunąć dłoń pod bluzkę. Gdy zagarnąłem jedną z piersi ukrytych w miseczce biustonosza odzyskałem kontrolę nad sytuacją. Anastazja rozpuściła się w moich rękach jak masło.

- Chciałem żebyś przyszła, bo mi ciebie brakowało - szeptałem jej do ucha, uciskając cycka. - Za chwilę podam ci swojego fiuta, a ty weźmiesz go do ust. Potem zerżnę cię, żeby ugasić ten żar w twoich majtkach. Jednak zanim się to stanie, powiedz, co jest z twoją ciotką.

- Michał, nie potrafię się na ciebie złościć. Nie potrafię ci niczego odmówić. Jak ty to robisz? - westchnęła Nastka pocierając wybrzuszenie na moich dżinsach. - A co do mojej cioteczki, to jest chora. Nie bardzo wiem co jej dolega, po prostu siedzi w swoim pokoju jakaś osowiała albo kręci smętnie po domu. Wzięła zwolnienie i tyle.

Odpowiedź dziewczyny usatysfakcjonowała mnie całkowicie. Martwiłem się, że po takiej traumie coś gorszego mogło się dziać z Anitą. "Choroba" na pewno była skutkiem ostatniego kontaktu z Banasiem, ale wyglądało na to, że anglistka po małej depresji wróci do siebie.

Otrzymawszy wyjaśnienie mogłem się skupić na przyjemnościach. Rozpiąłem stanik Nastki, uwalniając jej piersi. Rozchełstana bluzka pozwalała na ich swobodne podziwianie.

- A teraz, żeby nie być gołosłownym... - Zjechałem suwakiem rozporka w dół i opuściłem spodnie do kolan. Ich śladem poszły zaraz slipy. Dwa kroki do tyłu i stałem opary o ścianę, ze sterczącym jak dzida kutasem.

Anastazja dawno przestała być niewinną kujonką z początku roku szkolnego. Kucnęła przede mną i wzięła członka w dłonie. Przez chwilę zabawiała się nim w ten sposób, ale niecierpliwość i świadomość braku czasu wzięła górę.
Objęła fiuta wargami i wsunęła go do głębiej. Przytrzymując go u nasady, poruszała jednocześnie głową, robiąc mi dobrze ustami. Przymknąłem oczy, rozkoszując się chwilą. Krew szybciej płynęła, pulsując we mnie energią i żarem. Miałem wrażenie, że Nastka wysysa za mnie całe napięcie.

Obydwoje byliśmy skupieni. Ja na rosnącym podnieceniu, moja partnerka na swojej robocie. Tak bardzo nas to pochłonęło, że nie usłyszeliśmy chroboczącego klucza w zamku. Dopiero, gdy obok nas stanęła dyrektorka szkoły przerwaliśmy gwałtownie naszą niegrzeczną zabawę.

- O Boże, pani dyrektor, ja... ja.. nie wiem co powiedzieć... - jęknęła przerażona Anastazja, niezbyt skutecznie zasłaniając biust. Była zbyt zdenerwowana, by uporać się z guzikami. - Ja... bardzo przepraszam..., Jezu jaki wstyd...

Szamotała się zupełnie nie dostrzegając naszego zachowania. Tymczasem oczy Bogny zdradzały jak świetnie się bawi. Nie umknęło to mojej uwadze. dlatego nic sobie nie robiąc stałem wciąż bez skrępowania, eksponując penisa. Spojrzenie dyrektorki łakomie przesunęło się po nim, ale trzymała na wodzy swoje popędy. Figlarny błysk zdradzał, że coś kombinuje.

- Przed wszystkim uspokój się dziewczyno! I bądź ciszej! - Głosem nieco mocniejszym od szeptu, ale stanowczym nakazała Bogna. - A ty co, nic nie powiesz?

Śmiałem się w duchu z tego teatru, ale skoro trwał, to wczułem się w rolę.

- A co mam mówić, pani dyrektor? Przecież wszystko jest jasne - stwierdziłem, udając zmartwionego. - Przyłapała nas pani. Strasznie mi głupio i wstyd, ale co na to poradzę.

- Pewnie nic, ale nieźle mnie zaskoczyliście - przyznała Bogna. - Idę korytarzem, a tu Wanat konspiracyjnie kryje się w nie starym magazynie. Odczekałam trochę, ale nie wychodziłeś, więc postanowiłam to sprawdzić. Przeżyłam szok, bo wiem, że wielu z was ma za sobą pierwsze doświadczenia, ale że razem z tobą nakryję jedną z najlepszych uczennic, to już mnie przerosło.

- Proszę nie robić z tego afery - Ze łzami w oczach poprosiła Nastka.

Bogna rozejrzała się po niewielkim pomieszczeniu. W rogu stały fragmenty starej skrzyni gimnastycznej. Siadając na niej, wydała wyrok.

- Nie chcę łamać wam życia. Niemniej kara musi być! - Niemal uwierzyłem w jej nauczycielski ton. Spryciara chciała wykorzystać sytuację i zabawić się naszym kosztem. - Skoro tak bardzo wam wstyd, to niech to uczucie będzie waszą karą.

- Jak to? - Anastazja była kompletnie rozbita i zaskoczona. Ja jednak wiedziałem co się kroi.

- Dokończycie to co zaczęliście, a ja sobie popatrzę - Zacięty wyraz twarzy dyrektorki miał nas przekonać, że nie żartuje. Dokładniej przekonać siostrzenicę Anity bo ja poznałem już trochę Bognę. Ten pomysł nic a nic mnie nie zaskoczył. Mało tego, mocno mnie podniecił. Podejrzewam, że podobnie jak jego autorkę.

- Pani żartuje?! - Nastka nie wierzyła w to co słyszy. - Tak nie można.

- A tak ja wy można? Nie żartuję, moja droga! - Ton głosu Bogny zmienił się na ostrzejszy. Gdyby kiedyś chciała zmienić pracę, powinna się zastanowić nad angażem w teatrze. - Kończ co zaczęłaś, albo zrobię wam piekło!

Zaskoczona i niepewna Anastazja kucnęła z powrotem przede mną. Zdenerwowana, włożyła fiuta do swoich ust i zaczęła go ssać. Czułem, że cała drży, nie mogąc się dostatecznie skupić na robieniu loda. Nie dziwiłem się jej wcale. Nie była świadoma, jakie relacje istnieją między mną a Bogną, która z błyskiem w oczach obserwowała całą scenę. Musiałem coś zaradzić na tą niedogodność.

Chwyciłem obydwiema rękami głowę Nastki i docisnąłem do swojego krocza. Zaskoczona zakrztusiła się lekko, ale zaraz doświadczenie z naszych randek wzięło górę. Przyjęła kutasa, pozwalając mu na głęboką penetrację.
Pieprzyłem Anastazję w usta, starając się kontrolować pchnięcia by nie przedobrzyć. Siostrzenica anglistki z głową przy moim kroczu nie mogła zerkać w stronę dyrektorki. Dzięki temu ja mogłem sobie pozwolić na bezczelne, wyzywające zerkanie w stronę obserwatorki. Widziałem, że siedzi jak na szpilkach, gotowa w każdej chwili zastąpić uczennicę.

Trwało to dobrą chwilę, aż Bogna bezgłośnie poruszyła ustami. W powietrzu zawisło nieme pytanie.

- Dasz jeszcze radę?

Kiwnąłem głową czując, że pomimo dużego podniecenia jestem w formie i wytrzymam ile trzeba.

- Sądzę, że wasza randka nie miała sie skończyć na seksie oralnym? - Ni to stwierdziła, ni to zapytała dyrektorka. - Myślę, że liczyliście na, jak wy to mówicie... szybki numerek, tak? Pokażcie na czym to polega, nieznającej się na tym belferce!

Omal nie parsknąłem śmiechem. Bogna i brak wiedzy na temat jakichkolwiek miłosnych zabaw. Dobry żart!

- Pani dyrektor, nie może pani od nas tego żądać. - Cicho zaprotestowała Nastka. - To nie w porządku. Zrobiliśmy źle, ale...

- Posłuchaj Anastazjo! - Przerwała dziewczynie dyrektorka. - Chcę żebyście zapamiętali dobrze ten moment i zastanowili się na drugi raz, zanim zrobicie coś głupiego. Ta metoda wydaje mi się ekstremalna ale skuteczna. Krótko mówiąc, możesz wyjść i zmierzyć się z tego konsekwencjami lub zrobić grzecznie co każę. Twój adorator chyba to zrozumiał, ale ty masz z tym problem, dlatego jeśli jednak chcesz się poddać mojej karze, ściągaj spodnie i majtki, a potem wypinaj pupę, dobrze?

Siostrzenica Anity wyglądała tak jakby scena w magazynku nie działa się naprawdę. Nakaz Bogny docierał do niej powoli, ale odniósł skutek. Dziewczyna zsunęła dżinsy i majtki, a potem oparła się o ścianę. To był moment, gdy ja wkraczam do akcji. Rozchyliłem nogi dziewczyny i zacząłem pocierać wargi sromowe. Pomimo niekomfortowej sytuacji ciało Nastki odpowiedziało natychmiast drżeniem i lekkim ruchem bioder. Kolistymi ruchami rozchyliłem fałdki i wniknąłem palcami we wnętrze norki. Słyszałem jak kochanka walczy z oddechem, próbując powstrzymać odgłosy rozkoszy. Starała się, ale przegrała, gdy między palcami zacząłem obracać guzek łechtaczki. Szarpnęła silniej biodrami i jęknęła.

- O Boże Michał, aż o tyle chyba pani dyrektor nie prosiła i... ooo... - Skończyła głośniejszym jękiem, gdy ścisnąłem mocniej. -

Uznałem, że była gotowa. Przytrzymałem fiuta i pchnąłem w stronę cipki Anastazji. Stres spowodowany obecnością intruza sprawił, że nie pomimo pracy moich palców nie poszło zbyt łatwo. Poczułem opór, ale po chwili udało mi się wejść w partnerkę. Byłem mocno nakręcony całą sytuacją, więc, gdy już na dobre zagościłem w ciasnej szparce, szarpnąłem biodrami. Kolejne sztychy rozluźniły nieco kochankę, ale różnica była zauważalna. Pomimo to napierałem, zatracając się w rżnięciu. Świadomość, że Bogna patrzy na nas dodatkowo mnie podniecała.

Bogna nie pozwoliła nam na zbyt długie pieprzenie. Podeszła do nas bliżej. Doskonale widziałem wypieki na jej twarzy i lubieżne spojrzenie.

- Jako odpowiedzialna osoba nie pozwolę wam skończyć zabawy - stwierdziła, starając się ukryć drżenia głosu. - Wystarczy wam tego upokorzenia. Anastazja ogarnij się i zmykaj, a z tobą Michał jeszcze chwilę muszę porozmawiać, bo mam wrażenie, że to ty jesteś bardziej winny tej sytuacji.

Po raz pierwszy odkąd umawiałem się na bzykanie z Nastką, nie doprowadziłem sprawy z dziewczyną do końca. On i tak była zadowolona, że może zejść z oczu dyrektorce i zostać sama ze swoim upokorzeniem. Wymknęła się posyłając mi pożegnalne spojrzenie. Gdy wyszła Bogna i ja odczekaliśmy chwilę, a potem zaczęliśmy się śmiać.

- Nieźle ją nastraszyłaś - stwierdziłem. - Być może nie zechce już się ze mną pieprzyć.

- Wątpię, skarbie. Wywołujesz dziwne stany u swoich wybranek - skwitowała moje obawy Bogna, rozpinając suwak z boku spódnicy. - Weź na przykład mnie, za chwilę zrobię coś szalonego, ale w ogóle się tym nie przejmuję.

- Bardzo niegrzeczna z ciebie pani dyrektor - wychrypiałem. Emocje targały mną niczym huragan. Byłem nabuzowany pieprzeniem Nastki, a tu szykowała się kolejna kandydatka do seksu. Dojrzała, świadoma swoich walorów kobieta. Do tego napalona, chętna i przygotowana. Spódnica opadła razem z figami na ziemię, tworząc bliżej nieokreśloną plamę wokół kostek właścicielki.

Bogna oparła się o skrzynię na której wcześniej siedziała i wypięła swój niesamowity zadek. Uwielbiałem go permanentnie. Pełny, krągły ale nie przekraczający granicy, po której trzeba by go nazwać zbyt wielkim. Westchnąłem zachwycony i zbliżyłem się do tego skarbu. Na widocznych, zaróżowionych wargach sromowych lśniły wilgotne dowody podniecenia kobiety. Nieźle ją nakręciła nietypowa sytuacja.

Położyłem dłonie na biodrach Bogny i przytrzymałem mocno. Wiedziałem z doświadczenia, że brana od tyłu liczyła zawsze na ostre rżnięcie. Wrota jej cudownej norki poddały się bez żadnego opory, gdy naparłem na nie taranem w postaci twardego kutasa. Wszedłem od razu mocno, aż po same jaja.

- Zepsuta z ciebie kobieta - Wydyszałem, dociskając ją bardziej do skrzyni, która skrzypiała niepokojąco.

- Mmm... chciałbyś, żeby ktoś mnie naprawił - wyzywająco, spytała moja kochanka, kręcąc biodrami, by bardziej poczuć mnie w sobie.

- Nigdy w życiu - Wysunąłem się lekko z cipki, by pchnąć po raz drugi równie gwałtownie.

- Więc rżnij mnie, bo jeszcze sporządnieje! - Tyłek dyrektorki zawirował. Umiała nim kręcić, to trzeba było przyznać.

Spełniłem jej życzenie. Pieprzyłem ją niczym aktor z filmu porno, w każdy kolejny sztych wkładając cały energię i siłę. W głowie zaczęła grać rozkoszna orkiestra. Całe ciało tętniło żądzą i podnieceniem. W tym tempie, do tego po zabawie z Nastką nie miałem szans długo wytrzymać. Po chwili zatrzepotałem przyklejony do pośladków Bogny i poddałem się potężnemu orgazmowi. Sperma wylała się strumieniem, uwalniając je od napięcia. Nad głową wystrzeliły finałowe fajerwerki.

- Jak się nawarzy piwa, to trzeba je wypić - mruknęła z lekkim zawodem w głosie dyrektorka, gdy juz z niej wyszedłem. - Skoro kazałam ci zabawić się z Anastazją, to było do przewidzenia, że dla mnie nie starczy czy siły woli.

- I tak już jestem spóźniony na lekcję. Nie mamy wielu godzin tylko dla siebie - stwierdziłem zgodnie z prawdą z zachwytem patrząc na perliste ślady nasienia na wargach sromowych i udach.

- To nie problem. Usprawiedliwię cię jakoś. - Bogna przeciągnęła sie leniwie, bezwstydnie odsłaniając całą cipkę. Wtedy dostrzegłem wciśniętą między materace skakankę. Najbardziej moją uwagę przykuły charakterystyczne uchwyty.

- Mówisz, że spóźnienie to żaden problem... - mruknąłem po nosem.

- Tak, ale... - Bogna zaskoczona poleciała na stertę starych materacy, popchnięta przez mnie z zaskoczenia. Poszło łatwo, bo wciąż plątała się wokół jej kostek spódnica z bielizną - Co ci odbiło, wariacie?

- Nie mogę pozwolić byś wyszła stąd napoczęta i niespełniona - stwierdziłem, odrzucając na bok przeszkadzające mi fatałaszki z nóg dyrektorki. Ległem między udami kochanki.

- Michał, możemy przesadzić. Jestem w pracy, ktoś może mnie szukać i... o kurwa... - Wątpliwości Bogny znikły zduszone pracą mojego języka. Lizałem mokre wargi sromowe, wdychając zapach rozkoszy, który pozostawiłem przed chwilą.

- Coś mówiłaś?

- Nieee. Nii... iic. Rób mi tak, proszę.

Na takie prośby nie zwykłem pozostawać obojętny. Pieściłem szparkę Bogny, nie okazując nawet odrobiny litości. Pracowałem językiem i palcami jak nakręcony. Moja partnerka nie wiedziała, że mam dla niej niespodziankę. Nie przerywając miłosnych zabiegów, odnalazłem ręką skakankę. Przez chwilę oceniałem w ręku kształt jej uchwytów. Wzrok mnie nie zawiódł. Były plastikowe, długości podobnej do mojego kutasa, gdy osiągał pełen wzwód. Miały przyjemny lekko wyoblony kształt. Ponadto na środku posiadały trzy zgrubienia, które miały zapewne wzmacniać siłę uchwytu. Liczyłem na to, że wspomogą mnie w szybszym doprowadzeniu kochanki do spełnienia.

Bogna nieźle już odleciała, wijąc się na materacu. Kręciłem językiem niczym młynkiem, koncentrując się najbardziej na łechtaczce. Chcąc sprawdzić nastawienie partnerki do innej pieszczoty, potarłem palcem jej odbyt. Bogna nie była wrogiem analu, ale nie zawsze miała na niego ochotę. Tym razem wręcz prosiła o więcej. Poczułem, że napiera tyłkiem na palec.
Wciąż pieszcząc cipkę, polizałem koniuszek i wsunąłem go w ciemniejszy, mniejszy otwór. Dyrektorka zadrżała i jęknęła głucho.

Delikatne ruchy sprawiały, że w ciele Bogny budziły się demony. Gdy po chwili zaprzestałem tej pieszczoty, usłyszałem nad głową chrypiący głos kochanki.

- Nie waż się przestawać, skoro już to zrobiłeś!

Uśmiechnąłem się pod nosem tryumfalnie. O to mi chodziło.
Dłoń uzbrojoną w uchwyt skakanki zbliżyłem do odbytu i pchnąłem lekko. Gadżet był większy i grubszy od palca, więc pierwsza próba była średnio udana, ale przy kolejnej mały otwór ustąpił.

- Co tam masz!? Ooo kurwa, nieważne, dawaj dalej! - Bogna była po prostu niesamowita.

Tym sposobem udało mi się szybko doprowadzić partnerkę do szczytu. Pieszczoty oralne i analne w jednym zestawie zrobiły swoje. Liżąc i ssąc cipkę dyrektorki, jednocześnie przesuwałem uchwyt skakanki w jej odbycie. W końcu podniecenie sprawiło, że nie dawałem rady skupić się na obydwu zabiegach. Zostawiłem do połowy wepchnięty w tyłek zaskakujący gadżet i skoncentrowałem na oralnym zadawalaniu Bogny.
Kochanka kręciła zadkiem w niewiarygodnie zmysłowy sposób. Byłem tak podniecony, że gotów byłem ponownie ją pieprzyć. Powstrzymałem się jednak. Czas nie był naszym sprzymierzeńcem. Widok dyrektorki ze skakanką w tyłku był jednak niesamowity. To był fakt niezaprzeczalny.

W końcu poczułem, że uda Bogny zaciskają się na mojej głowie. Drżała, wyczekując na spełnienie. Gdy coraz gwałtowniej reagowała na pracę mojego języka, przyssałem się do wyrostka na łechtaczce. To ostatecznie załatwiło sprawę. Partnerka zamarła, niemal miażdżąc mi głowę. Zacisnęła pięści na brzegu materaca i jęcząc głucho poddała się sile orgazmu. W tej chwili wyciągnąłem z niej uchwyt skakanki.

Gdy już ochłonęła lekko, spojrzała na mnie nieco nieprzytomnie.

- Jak ja mam teraz stąd wyjść? - Uśmiechnęła się zadowolona. - Co ty ze mną robisz, Michałku?

- Nic, czego byś nie chciała - stwierdziłem, zakładając spodnie.

- Zastanawiam się czy nie zasugerować, żebyś nie zdał - Pocałowała mnie namiętnie i odszukała wzrokiem swoje ciuchy. - Żal będzie cię stracić.

- Nie kombinuj pani dyrektor. Mieszkamy w tym samym mieście, na szkole świat się nie kończy. - stwierdziłem wesoło. - Co z lekcją?

- Już tyle jej minęło, że ciężko coś wymyślić innego. - Patrzyłem jak sprawnie doprowadza się do porządku. Widać było, że miała w tym wprawę. - Zmykaj do domu, póki na korytarzu spokojnie. Zajrzę do twojej nauczycielki i powiem, że puściłam cię do domu, bo źle się poczułeś na przerwie.

- Ok..

- Aha, uspokój jakoś swoją młodą kochankę, bo gotowa zrobić coś głupiego. - Poprawiła, zmierzwione włosy. - Najlepiej pociesz ją. Długo, intensywnie i gwałtownie.

- Coś wymyślę. Nie martw się.

Wyszedłem z magazynku na miękkich nogach. To doświadczenie było niezwykle intensywne. Dopiero pod domem poczułem, że serce znów pracuje mi zwykłym rytmem

****

Następny dzień rozpoczął grudzień i postawił na mojej drodze nową dziewczynę. Po kolej jednak...

Wracałem szybko do domu, bo wraz z grudniem pojawił się pierwszy duży mróz. Nie byłem zbyt rozsądnie ubrany, więc zasuwałem niczym Robert Kubica, bo zimno czułem nawet na dupsku.
Dwa zakręty od domu podjechał do chodnika samochód i zatrzymał się trochę przede mną. Gdy zrównałem się z autem, szyba w oknie zjechała w dół, a za nią ujrzałem przystojną twarz Chrobrego.

- No cześć, młody. Masz chwilkę, bo musimy pogadać - Widząc, że potakuję, dawny chłopak mojej siostry kiwnął głową, dając do zrozumienia, że mam wsiadać. - Wbijaj się na tył!

Nie myślałem, że zadziała tak szybko. Byłem zaskoczony i zaciekawiony, co wynikło z rozmowy Marcina z szefem. Czym prędzej zająłem miejsce za kierowcą. Ku mojemu zdziwieniu Chrobry nie był sam. Pomyślałem, że to jego kolejna panienka, choć na to nie wyglądała. Choć miała na głowę naciągnięty kaptur, to i tak zobaczyłem twarz dziewczyny owszem ładnej, ale zbyt dla Marcina grzecznej. Oczywiście gusta się zmieniają, moja siostra, za którą kiedyś szalał choć ładna, też nie jest typem suki lub zimnej, z pozoru nieprzystępnej piękności, a takie ponoć były w kręgu jego zainteresowań. Młody gangster lubił, gdy dziewczyna była gotowa na wszystko. Bez znaczenia było czy z przekonania, wyrachowania czy z rozsądku. Wsio ryba byle było ostro. Tymczasem pod kapturem kurtki ujrzałem wszystko tylko nie to.

- Myślę, ze powinniście się poznać - stwierdził Chrobry ruszając z fantazją. - Młody poznaj Spację.

Mimowolnie parsknąłem, słysząc ksywkę dziewczyny.

- Enter. - Błysnąłem dowcipem, wyciągając dłoń na powitanie.

- Chciałbyś cwaniaczku, ale niestety nasz młody koleżka dziewczyno nosi prozaiczne imię Michał - skwitował mój żart Marcin. - I nie śmiej się, bo to właśnie od Spacji zależy czy uda się twój plan ze starymi zbokami.

- Daj spokój, chłopak przecież żartuje - uśmiechnęła się towarzyszka młodego gangstera.

- Wiem. Michał to świetny chłopak i całkiem porządny. Przynajmniej do niedawna - Chrobry mrugnął do mnie okiem we wstecznym lusterku.

- Bardzo śmieszne. - Nie byłem w nastroju na bardziej elokwentne odpowiedzi. Zresztą podjechaliśmy na tył "FunToma". Klub o takiej porze, do tego w środku tygodnia był nieprzyzwoicie cichy.

- Dość pierdół. - Marcin wyszedł z wozu i poprowadził nas do bocznego wejścia, o którym nie miałem nawet bladego pojęcia, że istnieje. - Czujcie sie jak u siebie. - Szerokim gestem wskazał stół i otaczające go krzesła.

- Sądząc po tym co mówiłeś w aucie, twój szef zainteresował się sprawą. - Zagaiłem niecierpliwie.

- A i owszem. Nawet bardzo, skoro kazał mi załatwić do tej roboty Spację - przytaknął Chrobry. - Uwierzysz czy nie, ona jest specjalistką od komputerów, podsłuchów i tego całego technicznego gówna.

Dziewczyna ściągała właśnie kurtkę i dzięki temu mogłem wreszcie należycie ją ocenić. Tak jak mówiłem, miała miłą, wręcz grzeczną twarz. Szczupłą, wdzięczną sylwetkę i prężące się pod golfem dwa całkiem spore wniesienia piersi. Ciemne, niemal czarne włosy związała z tyłu w długi warkocz. Od razu skojarzyła się mi ze znaną z gier i filmów postacią. Przede mną stała subtelniejsza wersja Lary Croft.

- Nie musisz się Spacji obawiać. Nie jest typem takiego przestępcy jak ja czy moi kumple - stwierdził Chrobry. - To w sumie porządna dziewczyna tyle, że niezwykle utalentowana. Trochę bawi się w hakera, trochę studiuje, a ogólnie stara się załatwić sobie dobry start, dlatego czasem zrobi coś dla nas. Kasa to kasa.

- Ok..Rozumiem.

- Teraz też się zgodziła nam pomóc - Marcin uśmiechnął się pod nosem. - Jest tylko jeden mały problem. Szef nie obieca ci, że nie użyje nagrania. Będzie się starał, ale żadnych deklaracji nie złoży.

- To kicha, bo mi strasznie na tym zależy - Mój entuzjazm ostygł w jednej chwili. Rzeczywiście było kiepsko, bo zdradziłem sekret, który bez problemu szef Chrobrego mógł wykorzystać, nie oglądając się na mnie.

- Nie bądź dziecko. Poza tym wypuszczenie tego syfu w świat wchodzi w rachubę tylko pod warunkiem, że szmaciarze będą się opierać - wyjaśnił Marcin, widząc moją minę. - A raczej się tak nie stanie. Zbyt wiele mają do stracenia.

- Nie mam wyjścia muszę na to przystać - Zgodziłem się, choć już nie tak zachwycony.

- Ok. Spacja wszystko załatwi. - Chrobry potarł ręce z zadowolenia. - Wiemy już, że mieszkania do orgietek nadaje im kierowniczka z biura deweloperskiego. Lojalna pracownica Banasia. Dzwoni dzień lub dwa dni wcześniej, by podać namiary. Nie wiemy czy zdaje sobie sprawę, co się tam odbywa, ale to zresztą nieistotne. Musimy założyć jej podsłuch w telefonie, to dowiemy się, gdzie odbędzie się następna imprezka.

- Może ja coś pomogę - zaproponowałem.

- Ty młody teraz to możesz tylko czekać na rezultaty - oznajmił Marcin. - Daj działać Spacji. To jej cyrk i małpy. Dobra w tym jest.

- Wierzę ci na słowo.

- Niedługo uwierzysz bardziej - zaśmiał się Chrobry. - Po owocach ich poznacie, jak mówi pismo.

Wtedy przyszedł mi do głowy kolejny pomysł jak pognębić Banasia dodatkowo. Po tym co zrobił Anicie byłem gotów dopieprzyć mu jak najmocniej.

- Właśnie na coś wpadłem - powiedziałem nie będąc pewny jak zareaguje Marcin. - Pomożesz mi zrobić więcej szamba Banasiowi?

- Temu skurwielowi? Zawsze. - Chrobry pacnął z radością w blat stołu.

Spacja podskoczyła nerwowo, zerkając na nas spod oka. Piwne oczy, w kształcie migdałów wlepione były w moją skromną osobę. Chyba ją ciekawiłem. Fajnie bardzo, bo ładna była ta techno czarodziejka.

C.d.n. ...


60%
7058
Dodał Iks 30.03.2018 12:22
Zagłosuj

Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.

Podobne opowiadania

Powitanie

Czekał na nią za drzwiami. Ona wracała z kilkudniowego wyjazdu. Czekał przyczajony w półmroku zapadającego wieczoru. Rozległ się zgrzyt zamka. To ona. Czekał w napięciu, adrenalina krążyła w jego żyłach. Musi ja ukarać za to że wyjechała. Bez jego zgody. Weszła do mieszkania, nie zdążyła zapalić światła. Rzucił się na nią, zaczął z niej zdzierać ubrania. Krzyknęła, trochę się wyrywała zaskoczona. Została już tylko w bieliźnie. Szarpnął i zerwał biustonosz... Przeczytaj więcej...

Nocami w pracy

Nowa praca, właściwie pierwsza poważna i na umowę. Jak to bywa za biurkiem: wypełnianie papierów, faktury, telefony i nudne gapienie się w kamery. Ale jest on: wysoki, wysportowany brunet z błyskiem w oku, Tomek. Widywałam go rzadko. Rano było tylko szybkie "cześć". Dowiedziałam się co trzeba: starszy o 6 lat, pracował kiedyś w mundurowych, gdzie teraz ja byłam sekretarką, ale przeniósł się zanim przyszłam. I tu nagle co? Siedziałam sobie spokojnie i nagle przychodzi przełożony... Przeczytaj więcej...

Wiktoria, córka koleżanki mojej byłej żony. Cz.2...

Na dziś po południu byłem umówiony z Wiktorią, pojechałem więc do niej, po drodze kupiłem wino musujące. Przywitała mnie ubrana tylko w koszulkę ledwo zakrywającą wydatne pośladki, usiadłem na kanapie a Wika przyniosła kieliszki i usiadła naprzeciwko na fotelu, nalałem wina i wznieśliśmy toast za nasze spotkanie, zatańczysz? Zapytała, i nastawiła romantyczną muzykę, wstałem, podszedłem do niej, objęła mnie za szyję, ja położyłem dłonie na jej pośladkach i zaczęliśmy... Przeczytaj więcej...