Bez zbędnych wstępów. Miałem ochotę na dobre ostre spotkanie. Włączyłem ginder i szukałem. Między mało konkretnymi kolesiami, starymi dziadami i grubasami ciężko było kogokolwiek znaleźć. W końcu napisał do mnie koleś bez zdjęcia profilowego, który zaczął mnie o coś wypytywać. Spytał się czy mi się nie podobało ostatnie cwelenie, bo nie napisałem znów. I nazwał mnie Jankiem. Na początku trochę pociągnąłem rozmowę, żeby ogarnąć się kto to jest. W końcu podesłał foto, a ja stwierdziłem, że pomylił się. Nie widziałem się z nim nigdy, nie mam na imię Janek i byłem tam krótko. W końcu jednak trochę pogadaliśmy. Wymieniliśmy się tym co kto co lubi i na co ma ochotę i się umówiliśmy na spotkanie. Jakie miłe konsekwencje pomyłek. Następnego dnia jeszcze się dogadaliśmy odnośnie spotkania. Wieczorem czekałem na umówionym miejscu przy garażach. Było trochę chłodnawo. Nie lubiłem tego, bo zawsze ma się zimne ręce, a jak tutaj dotknąć kutasa kolesia. Czekałem. Wlazłem na apkę i upewniłem się, czy będzie. On stwierdził, że już jedzie. Widziałem jak zbliża się. Kilometry po kilometrach. W końcu był całkiem blisko. Zacząłem go szukać wzrokiem. Mijały mnie samochody i w tym czasie, kiedy on powinien się pojawić, był jakiś niebieski mercedes. Dalej czekałem. W końcu zatrzymał się i napisał. „Gdzie jesteś?”. Wysłałem mu lokalizację. On: „widzę Cię”. Ten sam niebieski samochód do mnie podjechał. Wsiadłem. W środku siedział przystojny męski dresik. Zupełnie nie spodziewałem się, że będzie tak fajny. Trzydziestolatek. Lubię ten wiek. Wymieniliśmy się krótkimi „siema”. Krótka niezręczna rozmowa. W końcu wjechaliśmy w las. Zatrzymał auto, zgasił światła i wysiadł. Mnie nie musiał prosić, żebym podążył zaraz za nim. Stał przy aucie i właśnie wyjmował papierosa z paczki i przytknął sobie do ust. Ja do niego podszedłem. - Na kolana kurwo – rzucił, a ja w sekundzie znalazłem się przy jego nike, które polerowałem jęzorem. On sobie palił i masował ręką kutasa przez dres. Patrzył władczo na mnie. Kazał mi kilka razy spojrzeć na niego z otwartym pyskiem, a on harał mi do ryja gęstą śliną. Wyglancowałem mu do czysta najpierw jednego, później drugiego buta. Gdy był zadowolony zagwizdał jak na sukę. Spojrzałem się na niego. - No podnieść się cwelu i zabieraj się za mojego kutasa – powiedział, a moim oczom prezentował się osiemnastocentymetrowy kutas. Przyssałem się do niego bo dawno nic nie miałem w ryju. Opierdalałem pałę naprawdę zachłannie. Z pewnością każdy byłby zadowolony. Na początku wjebałem go po same owłosione jaja, aż zadławiłem się. Później zacząłem lizać żołędzia, ssać go i znów wypełniać nim swoje gardło. Przyśpieszałem tempo. Dociskałem się nim. On na początku zupełnie mi nie pomagał. Nie musiał. Miał zapewnioną super robotą. On to dobry zawodnik. W końcu zaczął mnie jebać ostro w ryj jak by rżnął pizde. Nie przejmował się dławieniem. Dociskał mnie do swojego podbrzusza i trzymał tak. W końcu wypuszczał, dał chwycić powietrze i dalej jebał. Cały się ośliniłem. On chwycił mnie za włosy i rzucił w stronę samochodu. Wiedziałem co mam zrobić. Oparłem się łapiąc łapczywie oddech o maskę, a on zbliżył się i zsunął mi spodnie. Nawet nie zakumał, że mam jockstrapy. Zsunął wszystko na dół. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jest mi mega gorąco, a przecież jeszcze niedawno trząsłem się z zimna. Teraz na samej koszulce z opuszczonymi spodniami i gaciami do kostek z wypiętą dupą paradowałem w lesie. Koleś założył gumę i wjebał się od razu. Jak ja dawno nie miałem w sobie gnata. Zawyłem i chciałem się cofnąć. Tak automatycznie, bezmyślnie. Ale nie miałem gdzie. Leżałem przecież na masce. On jednak nie przejmował się. Zaczął mnie jebać w dobre. - Co kurwo lubisz to? Lubisz poczuć kutasa w dupie? -O tak. Jeb mnie proszę. - O co mnie prosisz kurwa?! - Rżnij mnie mocniej. Ależ do było przyjemne. Wypełniany przez mega przystojnego kolesia w dresie jego kutasem. Lubię gdy jest ostra akcja. On wjeżdża w moje dupsko i wychodzi. Nie robi postojów. Tylko jebie mnie, a w lesie rozchodzi się rytmicznie przyśpieszający dźwięk uderzania ciała o pośladki. Klepną mnie w dupsko kilka razy. Dojezdzał mnie ostro. - Wstawaj i do pały. Zaraz będę cwelu leciał! Klęknąłem przed nim, a on zdjął gumę, rzucił ją gdzieś w na drogę i trzepał swojego nabrzmiałego kutasa. Przybliżył mój ryj do pały i w końcu wjebał mi ją po same bile. Strzelił obficie gorzkim nasieniem, które łyknąłem co do kropli. Nie miał jakiegoś dużego wytrysku. W sam raz na wieczorny deserek. Nie był to koniec akcji. - Też dam ci trochę przyjemności. Zdejmuj mi kurwa buty. Ponichaj sobie. Pokaż jak to lubisz. - Tak jest Panie. To było coś co uwielbiam. Zdjąłem mu buciory i zaraz poczułem intensywną woń przepoconego samca. Zniewalające. Wyniuchałem mu tego jednego buta. Ale to było przyjemne. Coś się jednak poruszyło w krzakach. Ziomek się troszkę chyba speniał. - Wsiadaj. – rzucił i weszliśmy do środka. Przeczekaliśmy dosłownie minutę. Okazało się, że to jakieś zwierzę. - Chcesz jeszcze? – spytał się patrząc na swoje nogi. - Pewnie. Lubię to. – zaraz na desce rozdzielczej przede mną znalazły się jego owłosione giry w dlugich białych soxach. No dobra. Nie były, aż tak białe. Od razu zabrałem się do niuchaniu jego skarpet. Oj jebały po całym dniu w butach. - Kurwa szkoda, że nie mam wolnej chaty. Pisze z ziomkiem. Spotkali byśmy się u mnie do dopiero bym cię ostro wycwelił. Kurwa – słabo go słuchałem. Byłem odurzony wonią jego soxów. - Co podoba się? – rzuciłem krótkie, „pewnie” i dalej się zaciągałem. - Często się tak spotykasz? – szczerze mówiąc nic nie odpowiedziałem. Nawet nie dlatego, że nie chciałem, ale byłem zabsorbowany jego soxami. To było zajebiste. - Co taki mało rozmowny? - Sorry. Po prostu mega lubię ten sport. - Dobra ściągaj i wyliż mi stopy. Po zdjęciu skarpety zwinąłem ją w kulkę i ostatni raz zaciągnąłem się tym męskim zapachem. Jak ja to lubię! Przed moimi oczami pojawiły się naprawdę piękne stopy. Kształtne. Naprawdę zajebiste. Idealne. Zacząłem mu lizać. Wzdłuż podeszwy, ssać palec po palcu, lizać między palcami, po górnej stronie stop. Ziomkowi się mega to podobało bo co chwile coś gadał i stękał. Kurwa. Pierwszy raz spotkałem się, żeby kolesiowi tak się podobało lizanie stóp. I pierwszy raz miałem do czynienia z tak ładnymi stopami. - Pokaż ryja! – jak kazał tak zrobiłem – dobra, już spoko. Robiłem foto dla kumpla na pamiątkę. - No spoko. Dalej zajmowałem się jego stopami. On w końcu się zaśmiał. Spojrzałem się na niego. - Co jest? - A nic. Ziomek wraca z siłowni i chciał wpaść do mnie. Myślał, że w dwójkę cię wyjebiemy. Żałuje, że go tutaj nie ma. Wypolerowałem mu do czysta obie syry. On sobie zwalił i jeszcze raz kazał mi wszystko połknąć. Nie chciał się przecież pobrudzić. I zaraz zbieraliśmy się powrotem w moją stronę. - Kurwa, jak będziesz następnym razem to się spotkamy. Może uda się u mnie to cię przecwele ostro. Będzie dobra zabawa. – powiedział krótko przed moim wyjściem. Wymieniliśmy się jeszcze numerami i rozstaliśmy się. Lubię takie akcje!