Hej, jestem Maja. Wraz z tym mieliśmy przygotowania do apelu i próby do przedstawienia, które mieliśmy zorganizować na festynie szkolnym, lecz spadł deszcz i z planu nici. W końcu po próbach doszło do apelu. Był taki jeden Kacper . Jesteśmy przyjaciółmi, często sobie dokuczaliśmy dla żartów, żartowaliśmy sobie, spotykaliśmy się itp. Ale na apelu, gdy wychodziłam (siedzieliśmy w czwartym rzędzie) na scenę, Kacper niby niechcący podłożył mi nogę i prawie się wywaliłam, ale Magda, moja koleżanka mnie podtrzymała. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem. On się tylko uśmiechnął złośliwie. Podczas przedstawienia myślałam o nim. O tym upokorzeniu. Często dokuczaliśmy sobie dla żartów, ale teraz już przesadził. W końcu wymyśliłam zemstę. Idealną zemstę. Dzień po zakończeniu roku wstałam o 7.00 i biegałam do 11.00 za przemian: truchtem, szybciej, spring, minuta spaceru i tak dalej. Zadzwoniłam do Kacpra o 10.50, aby był u mnie w domu, bo mi komp nawala (on jest specjalistą). Mówi, że spoko. Dobiegłam sprintem do domu, przebrałam się szybko. Założyłam elegancką niebieską spódniczkę i czarną koszulkę, na spocone stopy czarne sandały na platformie O wczorajszej sytuacji nic nie wspomniałam. Wcześniej zadbałam o awarię peceta. Kacper przyszedł o 11.00 punkt. Powiedział szybko „Cześć Majka, ładnie wyglądasz”, przytuliliśmy się na powitanie, jak zwykle i weszliśmy do domu. Gdy on naprawiał, nalałam coli. Gdy wniosłam szklanki do pokoju i położyłam na stole, nagle przewróciłam krzesło, na którym siedział Kacper na podłogę. Gdy usiłował wstać, przytrzymałam go moim bucikiem. Zdziwiony zapytał:
- Co Ty odwalasz?
- Zamknij się, całuj i liż moje buciki – odpowiedziałam
- No chyba nie
- No chyba tak. Liż.
- Nie
Zaczęłam mu przyciskać obcasem rękę do podłogi. Gdy stałam całkowicie jedną nogą na jego ręce, on od razu zaczął całować moje sandałki. Po minucie całowania, zaczął je również lizać. Po kolejnej minucie kazałam mu zdjąć sandałki z moich stópek. Od razu poczułam zapach swoich stóp –
w końcu 4 godziny biegania zrobiły swoje. On tak patrzy to na moje stopy to na mnie. W końcu zniecierpliwiona mówię:
- Na co czekasz? Liż!
On tak patrzy na moje stopy, w końcu niepewnie zaczął lizać. Usiadłam na krześle, które wcześniej podniosłam i drugą stópkę przystawiłam mu centralnie na nos. Czułam, jak wciągał powietrze, na jego spodniach zobaczyłam mały namiocik.
- Oho, budzi się jego partyzant – pomyślałam
- Majka, cz…
Kopnęłam go gołą stópką z całej siły w brzuch. Aż się skulił.
- Od dzisiaj Królowo Maju. Zawsze i wszędzie. Gdziekolwiek jesteś, masz oddawać mi cześć, całując moje buty. Masz mówić do mnie Królowo. Jak nie, zostaniesz ukarany. Mów, czego chciałeś.
- Królowo Maju, czy możesz zrobić mi footjoba?
Znowu trzy kopniaki w brzuch. Roześmiałam się i odpowiedziałam:
- Chyba kpisz. Liż dalej moje stópki.
Po piętnastu minutach lizania w końcu mówię:
- Dosyć. W przedpokoju, w mojej szafce są wszystkie moje buty. Wyczyść je i sp******aj do domu. Chyba nie muszę Ci mówić, że masz je czyścić językiem. Nie ważne, czym ubrudzone, czyść językiem.
Zostawiłam go w przedpokoju, poszłam do pokoju z komputerem. Założyłam moje sandały i naprawiłam usterkę, którą spowodowałam, przenosząc parę plików z folderu System32 na pendriva. Przeglądałam Facebooka itp. Po dwudziestu minutach przyszedł na czworakach Kacper. Ucałował po dwa razy każdy z moich sandałków i powiedział:
- Królowo Maju, życzenie Twoje i rozkaz jednocześnie wykonane. Czy mogę iść do domu?
- Wstań i wracaj.
Ruszył w stronę drzwi, już założył buty, ale krzyknęłam:
- Czekaj!
- Co się stało?
Pocałowałam go w usta i wsunęłam język, przejeżdżając parę razy po jego języku.
- To z tym czczeniem mnie za każdym razem, gdy mnie ujrzysz, nie było na serio. Nie musisz. To lizanie stóp i czyszczenie butów miały być karą za to publiczne skompromitowanie mnie na Sali.
- To była bardzo podniecająca kara. Najlepsze w czyszczeniu butów było czyszczenie tego przepoconego, w którym dzisiaj prawdopodobnie biegałaś rano.
- Ej! Chyba będę musiała wymyślić nową karę. Na przykład lizanie pach – odpowiedziałam ironicznie.
- To znaczy, to była bardzo surowa, ale sprawiedliwa kara – odpowiedział z tym samym ironicznym uśmieszkiem, który znam od sześciu lat. – Maja, to znaczy Królowo Maju. Zakochałem się w Tobie.
Stałam bez ruchu. Co prawda, też się w Nim kocham, ale nie myślałam, że on we mnie…
- Kacper, ja Ciebie też kocham.
- Maja, chciałabyś być moją dziewczyną?
- Pewnie! – rzuciłam się na niego i przytuliłam się.
Data napisania: 02/07/2016