Było ciepłe lato. W najbliższy weekend mama mojej dziewczyny Anny wyjeżdża na wakacyjny wypad za miasto zostawiając ją samą w domu. Oboje z Anną uznaliśmy, że należy wykorzystać okazję i spędzić całe dwa dni ciesząc się sobą. Do weekendu zostało jednak kilka dni, a ja nie mogąc przestać o tym myśleć coraz bardziej skłaniałem się ku chęci zrealizowania swojego najskrytszego marzenia jakim jest usługiwanie kobiecie.W czwartek wieczorem wybraliśmy się z Anną do małe zakupy. Walczyłem z myślami zastanawiając się czy powiedzieć o mojej zachciance mojej lubej. Udało mi się zebrać na odwagę dopiero, gdy wysiedliśmy z powrotnego autobusu. Idąc w stronę jej domu zboczyliśmy w stronę parku, do którego często chodzimy na długie spaceru z Anna i jej pupilem. W porze wieczornej i dzięki gęstym koronom drzew park jest mroczny, a kilka niewielkich latarni daje niewiele światła. Usiedliśmy na ławce w parku z dala od oświetlonej ścieżki. Pomyślałem teraz, albo nigdy i przedstawiłem Ani mój pomysł na spędzenie weekendu. Zaproponowałem jej pełna kontrolę mnie i bezdyskusyjne spełnianie jej zachcianek przez całe dwa dnia. Anna początkowo zaniemówiła potem, gdy jednak przekonała się, że mówię poważnie roześmiała się głośno, jednocześnie przepraszając za swoją reakcje.
- A więc chcesz zostać moim wiernym sługą w ten weekend? - zapytała.
- Tak, to jedno z moich niespełnionych fantazji. - odpowiedziałem
- A skąd mogę mieć pewność, że nie znudzi Ci się po 30 minutach?
- Nie znudzi się Pani będę wiernie spełniać Twoje zachcianki!
- O nie nie! Twoje słowa nie wystarczą, musisz udowodnić to czynami. Jeżeli chcesz mi służyć przez weekend teraz chce 30 minutową próbkę Twoich usług. - stwierdziła stanowczo, uśmiechając się szyderczo.
- Tutaj? - zapytałem
- Tak tutaj, teraz. Jeżeli nie potrafisz zaprezentować swoich usług to ja od razu rezygnuję.
Po tych słowach trochę się przeraziłem, że mogłem Anie czymś urazić, a jednocześnie poczułem podniecenie wyobrażając sobie, że spełniam zachcianki swojej dziewczyny w ciemnym parku. Ostatecznie zgodziłem się na 30 minutową próbkę swoich usług na co moja dziewczyna zareagowała ochoczo. Wyciągnęła telefon i ustawiła minutnik na 30 minut.
- Jak przycisne start to przez 30 minut musisz wykonywać absolutnie wszystkie moje zachcianki, bez żadnego zawahania?
- Tak, Pani! - odpowiedziałem stanowczo
- Dobrze, ale jeśli mnie zawiedziesz najbliższy weekend spędzimy osobno. Umowa stoi?
- Stoi! - odpowiedziałem będąc pewny swego.
Pani odwróciła w moją stronę telefon, rozejrzała się po ciemnym opustoszałym już parku i przycisnęła przycisk start
.
- Rozbieraj się do naga sługo, ubrania rzuć na ławkę! - rozkazała
- Ale…… - zaniemówiłem
- Pierwsze ostrzeżenie jeszcze jedno i kończymy zabawę! - odpowiedziała z nutą złości Anna.
Był środek lata na sobie miałem tylko t-shirt, krótkie spodenki i bieliznę, aczkolwiek bałem się, że ktoś mnie zobaczy. Nie miałem jednak wyboru, nie wykonując rozkazów zepsuje nam obojgu dobrze zapowiadający się weekend. Na oczach mojej dziewczyny zacząłem się rozbierać. Ściągnąłem koszulkę, spodenki i buty pozostając w samych majtkach. Na twarzy Ani pojawił się uśmiech połączony z nutą szydery.
- Na co czekasz Słodziutki, majteczki też mi oddajesz. - mówiąc to wyciągnęła ku mnie swoją rękę.
Niepewnie chwyciłem za gumkę od majtek i opuściłem je w dół, uwalniając z nich na wpół stojącego penisa. Pani chwyciła moje majtki i położyła na ławce obok reszty moich ubrań.
- Widzę, że ogonek już sterczy - kąśliwie skomentowała - pomachaj nim dla swojej Pani.
Grzecznie wykonałem rozkaz, poruszałem się na boki wprawiając mojego członka w ruch.
- Ślicznie mój piesku… znaczy się sługo … znaczy się sługo w weekend, a teraz mój piesku. - zaplątała się w wypowiedzi Pani. Mi z kolei podniecenie dawało się we znaki, przez co mój penis zaczął się prężyć w całej okazałości.
- Dobrze już przestań! Skoro już zdradziłam przypadkowo moje zamiary uklęknij przed swoją Panią.
Uklęknąłem na twardej kamienistej ziemi czując jak kamyczki zaczynają wbijać mi się w nogi. Pani wyciągnęła z torebki nową obrożę, która zakupiła dziś dla swojego psa mówiąc:
- Trzeba przetestować nowy zakup, zanim dam go swojemu prawdziwemu pieskowi - drwiąc głośno Pani próbowała założyć obroże na moją szyję. Niestety obwód paska był zbyt mały i nie było sposobu, aby ją zapiąć. Pani z rozczarowaniem spojrzała na moje ciało, z wielkimi oczami zatrzymując się na moim penisie.
- Nie pasuje na szyję to zawiążemy ją tutaj. - mówiąc to Pani chwyciła moje jądra jak kiść winogron i ciasto założyła na nie obroże tak, że teraz mocno odstawały od reszty mojego ciała.
Po tej operacji Pani lewą dłonią zacisnęła obroże, powodując olbrzymi ból moich jąder, a prawą ręką chwyciła mnie za szczękę przyciągając do mnie do siebie tak, że nasze usta niemal się stykały.
- Teraz już naprawdę jesteś mój piesku! - mówiąc to uderzyła mnie otwartą dłonią w jądra, co spowodowało moją instynktowną próbę ucieczki - Nigdzie nie pójdziesz mam jeszcze 25 minut zabawy z Tobą, a zaczynam się dobrze bawić! Ustaw się na czworaka tyłem do mnie, ale już! - rozkazała.
Odwróciłem się tyłem do mojej Pani wypinając pupę do góry. Pani z torebki wyciągnęła krótką smycz, którą również dziś kupiła dla swojego psa i zapięła ją o obroże zapiętą na moim kroczu. Chwilę po tym, wstała z ławki chwytając długi, cienki patyk z ziemi i zaczęła uderzać mnie nim po jądrach.
- Teraz się przejdziemy piesku - powiedziała stanowczo, ruszając w kierunku trawy znajdującej się za ławką - no już szybciutko - Pani ciągnęła moją smycz powodując zaciskanie się obroży i narastający ból.
- O tak malutki, blisko nóżki swojej Pani, grzeczny piesek! - powtarzała Pani za każdym razem gwałtownie szarpiąc smyczą. Szliśmy tak dosłownie minutę dochodząc do pobliskiego drzewa, mając w zasięgu wzroku naszą ławkę i nadal pozostając w nieoświetlonej strefie parku.
- Prawdziwy piesek podchodząc do takiego drzewa obwąchał by je i zaznaczył swoje terytorium. Pokaż, że jesteś prawdziwym psem!
Co prawda odczuwałem potrzebę załatwienia potrzeb fizjologicznych ale krępowała mnie nagość w miejscu publicznym.
- Ale ja nie mogę Pani tak na zawołanie…. - Pani przerwała mi soczystym uderzeniem w moje związane jądra. Wiedziałem, że mi nie popuści, więc przystąpiłem do obwąchiwania drzewa.
- Bardzo ładnie, kontynuuj piesku - po tych słowach uniosłem prawą nogą do góry, a ręka chwyciłem penisa wycelowując nim w drzewo. Zamarłem bez ruchu próbują się skupić na wykonaniu polecenia. Pani przykucnęła przy mnie, szepcąc mi do ucha.
- Spokojnie, ja mogę poczekać - Pani paznokciami jeździła po moim nagim ciele - poczekam sobie, ale nie odpuszczę. Chcę to zobaczyć, zrób tą przyjemność dla swojej Pani! - kończąc zaczęła mokrym językiem lizać moje ucho, po czym wsunęła go delikatnie go środka.
Dziwnym zbiegiem okoliczność spowodowało to u mnie rozluźnienie, a z mojego członka zaczął wypływać mocz. Pani gwałtownie podniosła się i zaczęła się przypatrywać temu procesowi. Śmiejąc się i przyklaskując. Kiedy ostatnia kropla spłynęła ja uświadomiłem sobie co właśnie zrobiłem. Było mi wstyd, poczułem się poniżony na całej linii, a na twarzy pojawiła się czerwień.
- Żałosne, ale piękne. - uznała Pani ciągnąc za smycz jednocześnie poklepując mnie po pośladkach - Chodźmy teraz z powrotem. Bolą mnie nogi od chodzenia, przewieź mnie do naszej ławeczki!- rozkazała i bez chwili zastanowienia usadowiła się na moich plecach.
- Wio koniku! - rzuciła radośnie ujeżdżając mnie i szarpiąc smyczą.
Starałem się sprawnie poruszać do przodu z ciężarem siedzącym i podskakującym na mnie, ale nie było łatwo, więc przemieszczaliśmy się powoli. W połowie krótkiej wydawałoby się trasy Pani całkowicie położyła się na mnie, podając mi smycz do ust, a za opcję utrzymania równowagi wybrała moje sutki, które od zawsze lubiła torturować.
- O tak zapomniałam o nich, teraz mogę bez twoich wiecznych wymówek się nad nimi znęcać! - mówiąc to mocno zacisnęła dłonie na nich. Przy każdym zachwianiu równowagi dociskała je mocniej, podciągając się z powrotem na mnie. Wydawało mi się, że zaraz, któryś z nich się urwie, a ból odczuwalny był jakby zaciskało się na nich imadło. W końcu dotarliśmy do ławki. Pani ruchem smyczy zmusiła mnie to ustawienia się przodem do niej kiedy siadała. Pośliniła swoje palce i zaczęła wycierać je o moje czerwone i sutki. Na tą pieszczotę odpowiedziałem głośnym syknięciem spowodowanym mocnym szczypaniem. Pani z kolei bardzo się podobało sądząc po jej uśmiechniętej twarzy.
- Dobrze się spisałeś piesku. Zaczyna mi się naprawdę podobać kontrola nad Tobą. Może częściej będziemy się w to bawić. - powiedziała - Widzę, że Twój penisek też to lubi. - zauważyła. Miała rację pomimo bólu i cierpień, z powodu poczucia poniżanym, mój członek ciągle sterczał.
W tej chwili Pani puściła mnie, włożyła sobie ręce pod sukienkę opuszczając swoje majtki, na których widać było już mokre plamki.
- Widzisz co zrobiłeś, przez Ciebie mam brudne majtki. - powiedziała z dziwną namiętnością i przysunęła mi je pod nos.
- Noszę je od samego rana, obwąchaj je sobie wiem, że takie pieski jak ty lubią intensywne zapaszki. - nie kontynuując dalej, na mojej twarzy wylądowały fioletowe figi.
- O tak wąchaj, chcę słyszeć jak się nimi zaciągasz. - po tych słowach przyłożyła je jeszcze mocniej, a ja głośno zacząłem wciągać ich aromat. Pani mówiła prawdę z tym, że nosiła ję cały dzień. Aromat unoszący się z jej majtek zawierał w sobie zapach moczu.
- Nie myśl, że wybrudzenie mi majtek ujdzie Ci na sucho - mówiąc to Pani przewróciła materiał na wewnętrzną stronę, gdzie widać było wilgotne miejsca pokryte śluzem.
- Wyciągaj język i wyliż je do czysta! - rozkazała Pani. Nie chciałem tego robić, mając świadomość ich zapachu, ale z d**giej strony dostałem już jedno ostrzeżenia od mojej Pani i nie mogłem odmówić wykonania rozkazu. Wyciągnąłem powoli język w kierunku majtek. Pani nie wytrzymała jednak widząc moje ociagąnie się, naciągneła materiał w miejscu do wyczyszczenia i wtarła mi w mój język oraz twarz. Śluz był kleisty i słony, a dodatkowo nadal było czuć zapach całego dnia. Pomimo obrzydzenia, które mną zawładnęło, mój członek stał na baczność.
- No teraz można powiedzieć, że są czyste niech sobie wyschną trochę na ławce, a ty zabieraj się za dalszą robotę przecież nie założę ich na brudne ciało! - zaśmiała się Pani rozkładając nogi i ukazując wilgotne wargi sromowe.
- Śmiało piesku, nie ugryzie Cię, liż moją cipkę do czysta.
Po tych słowach włożyłem głowę pod sukienkę. Wraz ze zbliżaniem się do jej krocza coraz mocniej czułem źródło zapachu majtek. Wargi były mokre od śluzu, a z ujścia pochwy płynął jego potok. Pani docisnęła moją głowę niecierpliwie, a ja zabrałem się za lizanie. Smak nie zmienił się wiele, ale zmieniła się ilość śluzu, który po kilku ruchach językiem był na całej mojej twarzy i zaczął już ściekać po brodzie.
- Ale ty jesteś obrzydliwy - rzuciła Pani z krótkim stęknięciem.
Lizałem cipkę mojej Pani kilka minut. Nasłuchując jej przytłumionych jęków. Po chwili poruszyła się, kładąc stopy na ławce, rozłożyła szerzej swoje nogi, krocze wysunęła delikatnie do przodu, odsuwając moje usta. Z pośladków rozkwitła jak kwiat jej d**ga dziurka.
- Świetnie się sprawujesz piesku! Teraz pora na d**gą dziurkę, liż ją dla swojej Pani, wkładaj w nią język, tak głęboko jak tylko potrafisz.
Bez namysłu zabrałem się za wykonanie nowego polecenia. Twarz miałem całą w cudownych sokach mojej Pani, a język już lekko odrętwiały, więc nie czułem żadnego smaku czy zapachu. Zabrałem się do wylizywania słodkiej dziurki. Po wylizaniu jej brzegów, wsunąłem język do środka głęboko jak tylko potrafiłem i zacząłem ruszać nim na boki. O to ewidentnie chodziło mojej Pani.
- O tak, nie wolno Ci go wyciągnąć, aż nie rozkaże inaczej! - powiedziała Pani jednocześnie kładąc swoja dłoń na łechtaczce.
Czułem jak porusza się na boki, a z ust mojej Pani słychać było śmielsze sapanie.Wkrótce ruch bioder mojej Pani stał się bardziej chaotyczny.. Skupiłem się już tylko wypełnianiu językiem odbytu Pani. Ona miotała się coraz mocniej, a ciche jęki z czasem przyspieszały. Pani była już na najwyższych obrotach, biodra poruszały się w każdą stronę, delikatnie się unosząc. Ja próbując nie wypadać z rytmu i utrzymywać język na swojej pozycji całą twarz i klatkę piersiową miałem w jej sokach. W końcu usłyszałem ostatnie najmocniejsze westchnięcie, a biodra opadły z powrotem na ławkę, miotane były przez intensywne skurcze. Nastała cisza. Delikatnie odsunąłem usta od krocza mojej Pani w uścisk jej dłoni zmalał. Wydobyłem się z pod sukienki i ujrzałem wymęczoną, spoconą i zadowoloną Anię, która resztami sił wyciągnęła ku mnie dłoń, głaskać mnie jak prawdziwego psa.
- Świetna robota piesku! Zdałeś swój test. - powiedziała jakby ostatkiem sił i ucałowała mnie namiętnie w moje zmęczone usta.