Obudziłem się ze strasznym bólem głowy. Stukające w okno gałęzie i świszczący wiatr były istną torturą i wręcz rozsadzały mój skacowany łeb. Sam jestem sobie winien. Kolejna noc z lejącymi się litrami alkoholu po rozstaniu z Majką, byłą już dziewczyną. Byliśmy razem dobre 4 lata, wspólnie wynajmowaliśmy mieszkanie i miałem zamiar się oświadczyć. Co się stało? Otóż chcąc zrobić mej ukochanej niespodziankę zastałem ją w naszym łóżku z innym. Sytuacja nieprzyjemna, jednak diametralnie zmieniła moje poglądy na niektóre sprawy, ale o tym kiedy indziej.
Gdy po długiej walce z kacem i grawitacją w końcu udało mi się zwlec z łóżka, zabrałem się za wykonanie pierwszego punktu z wymyślonej przed chwilą listy zadań na najbliższe minuty, którym było zdobycie czegoś do picia. Idealnie sprawdziło się do tego wczorajsze, wygazowane piwo, które leżało na biurku w pokoju kumpla, który zaoferował lokum do czasu aż znajdę nowe gniazdko. Już miałem brać się za punkt drugi, czyli prysznic, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
- Otwarte! – wyrzuciłem z siebie ochrypłym głosem
Za drzwiami stał Marek, który z szerokim uśmiechem wysadził:
- No i jak tam księżniczko? Wyspany?
- A daj spokój, ledwo żyję – odparłem.
- Dobra, nie stękaj. Zaraz jedenasta, ogarniaj się. Jedziemy coś wszamać – zakończył rozmowę Marek i udał się na dół prawdopodobnie również ogarnąć.
Poznałem Marka na studiach na imprezie inauguracyjnej dla pierwszoroczniaków. Po pierwszym wspólnym piwie wiedzieliśmy, że nadajemy na tych samych falach więc często powtarzaliśmy spotkania, przyjaźń się pogłębiała, choć nikt tego na głos nie mówił. Teraz jesteśmy jak bracia, zawsze się wspieramy. Marek jest młodszy ode mnie o całe 4 dni, trochę wyższy i w przeciwieństwie do mnie dobrze zbudowany. Myślę, że przystojny z niego facet. Ja również jestem niczego sobie. Mocne 185cm, ciemne włosy, przyjemna twarz, jednak określiłbym się jako chuchro. Zawsze miałem problem z przybraniem masy.
Zamknąłem drzwi, zrzuciłem z siebie śmierdzące fajkami, alkoholem oraz potem po wczorajszej imprezie ciuchy i ruszyłem w kierunku prysznica. Zimny strumień wody był prawdziwym ukojeniem dla obolałej głowy. Po kilku chwilach jednak zaczęło robić się nieznośnie zimno więc stopniowo zwiększałem temperaturę. Myłem się z głową opartą o ściankę prysznica myśląc o Majce. Gdy tylko zamykałem oczy widziałem byłą dziewczynę zapinaną od tyłu przez obcego gościa. Czułem się z tym dziwnie. Z jednej strony byłem niemiłosiernie wściekły, z drugiej jednak to co sobie teraz przypominałem i wyobrażałem działało na moje ciało. Wraz z odpływającą z mózgu krwią znikał ból głowy. Krew chyba trafiła do mojego penisa, bo pod wpływem wizji zaczął unosić się i twardnieć.
- Co mi tam – pomyślałem i zacząłem robić sobie dobrze.
Nie trwało długo aż opryskałem nasieniem ściankę prysznica, a reszta spłynęła mi po ręce. Spłukałem wszystko dokładnie by nie zostawić żadnych śladów, wytarłem się i wrzuciłem na siebie pierwsze ubrania, które wpadły mi w ręce i nie odpychały zapachem. Spojrzałem na zegarek, zbliżała się 12. Tak długo byłem pod prysznicem? Nie tracąc czasu ruszyłem na dół do Marka, by wspólnie ruszyć na miasto coś zjeść.
- No w końcu! Co tak długo? – dopytywał Marek
- A nie mogłem się ogarnąć.
- No dobra, jedziemy – zakończył rozmowę.
Wyszliśmy z domu mojego przyjaciela, wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę baru mlecznego, jakieś 2 kilometry w stronę centrum miasta. Na szczęście Marek prowadził, ja potrzebowałem jeszcze dobrych trzech, czterech godzin żeby całkowicie dojść do siebie. Dziwna sytuacja wydarzyła się na przedostatnich światłach, które dzieliły nas od baru. Gdy staliśmy na czerwonym świetle podszedł do nas blady gościu z kozią bródką i wąsem jak w dziewiętnastym wieku, ubrany w czarną kamizelkę, ciemne, materiałowe spodnie, czerwoną koszulę i cylinder. Zapukał w szybę od strony pasażera. Marek spojrzał na mnie, ja na niego. Obaj nie kryliśmy zaskoczenia. Opuściłem szybę i zacząłem rozmowę:
- Dzień dobry, coś się stało? – zapytałem ze zdziwieniem w głosie,
- Witam Panie Adamie, na łez otarcie, dla Pana podarek. – dziwnie odpowiedział mężczyzna wręczając mi małe, czarne pudełeczko z czerwoną kokardką.
- Skąd pan wie jak mam na imię?
- Pozna swój swego – odpowiedział enigmatycznie, uniósł cylinder i odszedł dostojnym krokiem.
Nasze spojrzenia znów się skrzyżowały i Marek powiedział:
- Co to cholera było? Znasz tego gościa?
- Pierwszy raz go na oczy widzę – odpowiedziałem szczerze
- Co jest w tym pudełku? – zapytał Marek przyglądając się uważnie prezentowi
- Zobaczmy.
Odwiązałem kokardkę, otworzyłem pudełko i naszym oczom ukazał się srebrny sygnet. Był szeroki na jakieś 2 centymetry, ozdobiony jakimiś dziwnymi wzorkami i kawałkiem ciemniejszego metalu w kształcie małej klepsydry, lekko odstającej od reszty sygnetu.
- No spoko, gościu ci się jakby oświadczył, co? – zażartował Marek
- A daj spokój. Sygnet w sumie spoko, zachowam go. – powiedziałem wsuwając pierścień na palec serdeczny.
Światło zmieniło się na zielone i ruszyliśmy dalej.
W barze na szczęście nie było dużo ludzi więc szybko zamówiliśmy jakieś mięso i frytki. Marek poszedł zająć miejsca, a ja w czasie gdy przygotowują posiłek postanowiłem skorzystać z toalety. Po wszystkim umyłem ręce jednak mydło osadziło się na moim świeżo nabytym sygnecie. Próbując go oczyścić przypadkowo wcisnąłem ozdobę imitującą klepsydrę, a sygnet jakby zaczął mienić się delikatną poświatą.
- A to ciekawe – pomyślałem.
Rozejrzałem się dookoła czy moje ‘cacko’ nie zwróciło niczyjej uwagi, jednak w toalecie byłem tylko ja i gościu stojący obok. No właśnie. Facet, który mył ręce obok mnie stał jak wmurowany. Nawet nie drgnął. Mój nieruchomy towarzysz nie był najdziwniejszym co zaobserwowałem. Znacznie dziwniejsza wydała się woda, która zastygła niczym lód. Z tą różnicą, że lód jest zimny, i ma inny kolor. Ta woda po prostu przestała się ruszać. Woda, która leciała z kranu przestała się ruszać.
- Cholera, co jest? – powiedziałem na głos zdziwiony i przestraszony zarazem.
Szturchnąłem gościa obok, czy również to widzi, ten jednak jakby w ogóle tego nie poczuł i nie słyszał. Spróbowałem mocniej, ale rezultat był identyczny. Spanikowany wyszedłem z toalety i ruszyłem w kierunku Marka. Wszystko było podejrzanie spokojne.
- Ej, stary – powiedziałem drżącym głosem
Marek jednak podobnie jak gościu w toalecie ani drgnął. Rozejrzałem się dookoła i wszyscy wglądali podobnie. Wkręcają mnie – pomyślałem. Strzeliłem Markowi z otwartej dłoni w twarz. Ten jednak ani drgnął. Nie jestem człowiekiem głupim. Szybko połączyłem fakty. Dziwny facet daje mi prezent, na którym naciskam jakąś klepsydrę i nagle wszystko się zatrzymuje? To pewne, że sygnet jest źródłem całego tego zamieszania. Usiadłem naprzeciwko Marka i zacząłem przyglądać się sygnetowi. Dotykałem go, pocierałem, naciskałem, aż nagle usłyszałem kliknięcie, sygnet przestał błyszczeć i ta wręcz nierzeczywista cisza ustała. Wszystko wróciło do normy. Marek złapał się za prawy polik, dokładnie tam gdzie go przed chwilą walnąłem.
-Ale mnie gęba piecze – powiedział.
Zaczynałem wszystko łączyć w całość. Kilka razy jeszcze wypróbowałem mój nowy gadżet. Klikałem klepsydrę na sygnecie i wszystko jakby się zatrzymywało. Klikałem ponownie i wszystko wracało do normy. Wyglądało na to, że byłem jedynym, który wiedział co się w tym czasie dzieje. Bardzo interesujące – myślałem. Zrobiłem kilka testów żeby potwierdzić moje teorie. Wnioski były takie, że zatrzymuje się wszystko dookoła, nikt nie pamięta co się działo w tym czasie. Może dzięki sygnetowi staję się szybki jak Flash, a wszystko wydaje się stać w miejscu? A może zatrzymuję czas? Nie miało to znaczenia. Poczułem, że otwierają się przede mną nowe drogi. Zamierzałem zacząć wykorzystywać mój nowy gadżet od razu. Marek ostatnio stawiał jedzenie, moja kolej. Niestety nie miałem pieniędzy, jednak kasa baru była wypełniona po brzegi. Wyjąłem z niej dwie stówki i schowałem do portfela. Następnie usiadłem przy stoliku i kliknąłem klepsydrę.
-No co Ty gadasz Marek? Co Ci jest? – udawałem przejętego
-Nie wiem, może jakieś uczulenie - odpowiedział zmieszany.
Rozmawialiśmy jedząc, co chwilę ktoś wchodził, ktoś wychodził. Nie zwracałem na to większej uwagi do czasu aż w drzwiach baru ujrzałem znajomą twarz. Była to Majka, moja była. Razem z nią weszli jej młodszy kuzyn Rafał i wujek. Przez chwilę nasze spojrzenia spotkały się. Poczułem jakiś dziwny smutek i wściekłość. Czego ta suka tu szuka? Ruszyli w stronę stolika, mijając mnie przywitała się mówiąc – hej.
- yo – odpowiedziałem oschle wracając do rozmowy z Markiem i do wystygłego już kotleta.
Marek spojrzał na mnie i powiedział:
- Spadamy, co? Ja zapłacę
- Zjedzmy jeszcze jakiś deser. I tym razem ja stawiam! – odpowiedziałem knując chytry plan.
Majka z rodziną usiedli kilka stolików dalej. Nasze zamówienie było gotowe chwilę przed ich posiłkiem. Gdy tylko kelnerka rozdała wszystkim ich porcje, kliknąłem klepsydrę i ruszyłem na zemstę. Gotowało się we mnie z wściekłości. Miałem ochotę jej przywalić, kliknąć klepsydrę i patrzeć na jej zdziwienie. Powstrzymałem się jednak od tego. To poniżej mojego poziomu. Podszedłem do niej i naplułem jej w sam środek talerza. Przekopałem jej ziemniaki widelcem żeby nie zobaczyła śliny i nie zgoniła na kelnera lub kucharza. Ile ja mam lat, cholera?! – pomyślałem. Zachowuję się jak dziecko! To ma być zemsta? Spojrzałem na nią. Była suką. Zdradziecką suką. Niestety była niemożliwie seksowną, zdradziecką suką. Miała na sobie obcisłą białą koszulkę z bardzo małym dekoltem, jednak wystarczająco głębokim by pod odpowiednim kątem ujrzeć jej biały stanik. Mimo, że nie miała wielkich piersi, nie nosiła staników z push-upem. Po prostu ich nie lubiła. Do białej koszulki miała ciemną spódniczkę sięgającą odrobinę powyżej kolan. Korzystając z sytuacji zerknąłem również jakie ma na sobie majtki. Miała czarne koronkowe, do połowy zasłaniające pośladki. Nie ukrywam, że moje ulubione. Patrząc na Majkę moja nienawiść była powoli wygaszana przez pożądanie. Dotknąłem jej twarzy, szyi. Majka siedziała bez ruchu wpatrzona w kuzyna, który opowiadał jakąś historię gdy zatrzymałem czas. Co mi szkodzi? – pomyślałem. Zacząłem dotykać ją odważniej. Złapałem i ścisnąłem jej zgrabne piersi. Nie chciałem jej rozbierać. Wkładałem jej ręce pod koszulę, mocno szczypałem sutki. Znacznie mocniej niż zwykle mi pozwalała. Jednak nie zobaczyłem grymasu bólu na jej twarzy. Ani bólu, ani przyjemności. Jej twarz zdradzała skupienie na opowieści Rafała. Odsunąłem ją wraz z krzesłem od stolika i przykucnąłem obok. Gładziłem jej nagie udo, wsuwając rękę coraz głębiej pod spódniczkę. Zahaczałem raz po raz o jej majteczki. Może to dziwne, ale jej twarz totalnie nieodzwierciedlająca obecnej sytuacji strasznie mnie podniecała. Podwinąłem odrobinę spódniczkę i rozsunąłem jej nogi. Dawno nie oglądałem jej w takiej pozycji. Dotykałem delikatnie jej cipki, masując przez majtki łechtaczkę. Po chwili odsunąłem kawałek materiału, który oddzielał mnie od jej szparki. Była całkiem sucha. Pośliniłem palec i wsunąłem do środka. Nie wiem w jakim celu. Ona nic nie czuje, ja z tego też nic nie mam, poza brakiem miejsca w spodniach. Cała ta sytuacja strasznie mnie podnieciła. Czułem jak penis napiera na materiał spodni. Postanowiłem na chwilę go uwolnić. Wstałem, rozpiąłem rozporek i wyjąłem go. Nie jest specjalnie duży. Zwyczajne, statystyczne 14-15 centymetrów. Stałem z wyciągniętym, pulsującym od rozsadzającej erekcji penisem przy twarzy mojej byłej, zdradzieckiej suki. Lubisz dawać dupy? To masz! – pomyślałem.
Delikatnie rozchyliłem jej usta chwytając ją za brodę. Podszedłem bliżej i powoli wsunąłem członka do jej buzi. Byłem niemożliwie podniecony. Trzymając ją za głowę posuwałem biodrami do przodu i do tyłu, rytmicznie. Co chwilę szczypałem jej sutki pod bluzką nie przerywając rżnięcia jej twarzy. Pchałem coraz mocniej. Jej usta były pełne od śliny i wydzieliny z penisa. Co chwilę przytrzymywałem jej głowę z penisem dotykającym ścianki gardła, jądrami dotykałem jej brody. Czułem, że zbliża się finał. Nie chciałem jednak kończyć jej w ustach, wszystko by wypluła jak przywrócę czas. Postanowiłem, że spuszczę jej się do posiłku. Kilka ostatnich pchnięć w usta Majki, po czym szybko wyjąłem członka i nakierowałem go na talerz z jedzeniem. Ponownie wymieszałem ziemniaki żeby nic nie zobaczyła. Złożyłem jej nogi do pierwotnej pozycji, wsunąłem krzesło i wróciłem na swoje miejsce. Ustawiłem się dobrze żeby widzieć jej reakcję na wydarzenia sprzed chwili i kliknąłem klepsydrę. Z trudem powstrzymałem śmiech patrząc na to jak z trudem wstrzymała odruch wymiotny spowodowany zbyt głęboką penetracją gardła. Po jej zachowaniu można stwierdzić, że sutki również ma obolałe, gdyż widziałem jak próbowała dyskretnie zbadać je ręką.
Wróciłem do rozmowy z przyjacielem. Zjedliśmy deser i poprosiłem o rachunek. Marek sprzeczał się, że on zapłaci, ja jednak pozostawałem nieugięty. Wydaje mi się, że Majka usłyszała naszą rozmowę i skomentowała do kuzyn lub wujka:
- Teraz płaci, ciekawe.
Nie wiem czy mówiła o mnie. Może coś nadinterpretowałem. Zaczęła we mnie narastać wściekłość. Będzie mnie ta suka obgadywać? Będzie komentować? Ze mną się nie zadziera! – pomyślałem.
Jak tylko kelnerka zabrała należność użyłem klepsydry. Podszedłem do stolika Majki, złapałem ją za włosy i odchyliłem jej głowę do tyłu. Zbliżyłem twarz do jej twarzy i powiedziałem:
-I co suko?
Sam przeraziłem się swojego głosu. Kiedy się taki zrobiłem? Najgorsze jest to, że podoba mi się to. Podoba mi się to, że mogę wszystko. Polizałem jej wargi, a następnie wsunąłem język głęboko do ust. Wymieniliśmy się śliną, a właściwie zostawiłem wiele swojej w jej ustach. Odsunąłem się i delikatnie ją spoliczkowałem. Nie chciałbym uszkodzić tak ładnej twarzyczki. Pomimo wcześniejszego orgazmu byłem ekstremalnie nabuzowany. Nie chciałem czekać, nie było czasu na czułości. Odsunąłem krzesło, ściągnąłem ją z niego, a następnie posadziłem tak, że jej kolana dotykały ziemi, a brzuchem była oparta o krzesło, na którym przed chwilą siedziała. Tym sposobem moja ex ukochana była wypięta do mnie pupą. Nie zwlekając podciągnąłem jej spódniczkę tak, że miałem dostęp do całych pośladków. Następnie zdjąłem jej majtki, rozpiąłem sobie spodnie i ustawiłem się za nią. Nie miałem zamiaru czekać. Próbowałem się wbić w jej cipkę, jednak była sucha. Naśliniłem końcówkę penisa oraz jej szparkę. Po delikatnym nawilżeniu udało się wejść. Majka zawsze była ciasna. Uwielbiałem to. Czułem jak ścianki jej pochwy opinają mojego członka. Pchałem ją coraz szybciej i szybciej, co chwilę wymierzając mocne klapsy w oba pośladki. Gdyby nie wcześniejszy orgazm już dawno bym nie wytrzymał. Nie zamierzałem jednak kończyć w jej cipce. Nie wiem czy nadal bierze tabletki. Nie mogę tak ryzykować. Korzystając z tego, że nie może mi odmówić postanowiłem spełnić moje skryte marzenie. Zdecydowałem, że mój penis zagości w jej drugiej dziurce. Cały czas posuwając jej cipkę próbowałem wsunąć palec wskazujący w jej odbyt. Bez uprzedniego nawilżenia śliną nie było nawet mowy by wszedł. Po chwili jednak udało się wepchnąć nawet dwa. Teraz pora na ciebie mój przyjacielu – pomyślałem. Wyszedłem z cipki, gdzie przez brak naturalnego nawilżenia Majki tarcie było nieziemsko przyjemne i zacząłem próbować wbić się w dziurkę wyżej. Tutaj niestety nie było tak łatwo jak wcześniej. Ślina nie wystarczała. Byliśmy na szczęście w obiekcie gastronomicznym, a przy kasie leżały dzbanki z oliwą. Pozwoliłem sobie jeden pożyczyć. Zanurzyłem w nim dwa palce, a następnie ściekającą oliwę naniosłem na penisa oraz wsmarowałem w odbyt dziewczyny. Po chwili zmagań z jej ciaśniejszą dziurką wreszcie zostałem wynagrodzony. Moje małe marzenie się spełniło. Pchałem delikatnie Majkę analnie. Nie wiem czy to kwestia tego, że robiłem to pierwszy raz, czy tego, że faktycznie było tam ciaśniej, ale z każdym kolejnym pchnięciem czułem, że zbliżam się do finiszu. Ostatnie kilka pchnięć i poczułem uwalniam ogromne ilości gorącego nasienia prosto w dupkę mojej byłej. Po wspaniałym orgazmie opadłem na chwilę na Majkę, położyłem głowę na jej plecach i powoli wycofałem penisa z jej tyłka. Wstałem i spojrzałem na Majkę. Nigdy nie była taka uległa. Bardzo mi się to podobało. Spojrzałem na mojego sflaczałego już penisa i zdecydowałem się, że wypadałoby się umyć zanim się ubiorę. Obszedłem więc krzesło dookoła aż znalazłem się przy twarzy mej byłej. Podniosłem jej głowę, rozchyliłem usta i wsunąłem małego już penisa do buzi. Trzymając go w gorących ustach Majki poczułem, że zaczyna znowu rosnąć. Nie miałem już jednak siły na dalsze zabawy. Wytarłem penisa w ciemne włosy dziewczyny, ubrałem się, a następnie Majkę i odstawiłem ją na miejsce. Usiadłem na swoje miejsce i obserwowałem jej reakcję po kliknięciu klepsydry. Zerwała się z krzesła i pobiegła do toalety. Widok raczej komiczny.
Uregulowałem płatność i razem z Markiem wyszliśmy z baru. Pierwszy raz od nakrycia Majki z innym gościem czułem się szczęśliwy i spokojny. Czułem, że mogę wszystko. Już nigdy nie zostanę zdradzony i oszukany. Postanowiłem z nikim nie dzielić się moją zdobyczą. Zostanie to moją tajemnicą.
Myślę, że „Sygnet czasu” przyda się, gdyż Marek dostał telefon, że jego znajoma urządza imprezę nad jeziorem i zaprasza nas obu.