Pchnął pierwsze drzwi po prawej stronie i wszedł do. ogromnej komnaty. Ogień płonął w piecu. Sylwia. zauważyła wielką szafę, biurko, niewielki stół i malowidła. w wesołych kolorach, przedstawiające leśne sceny, w których lisy, zające i jelenie porozmieszczano wśród. krzewów lauru i ostrokrzewu. Zauważyła jeszcze kilka. stopni prowadzących w stronę łoża z baldachimem,. osłoniętego kotarami przetykanymi złotą nicią. Potem. już tylko poczuła, jak pada na jego skrzypiącą miękkość.. Odsunęła się gwałtownie, zerwała z głowy zasłonę,. obróciła jeszcze raz i... spadła z łoża na podłogę.. Poderwała się natychmiast na nogi. Z rozwichrzonymi. włosami i bez tchu spojrzała w stronę drzwi: książę. niedbale, niemal z gracją stał pomiędzy nią i wyjściem.. Zamknął drzwi i obrócił się w jej stronę. Uśmiech. ukazał się na jego ustach, a zaraz potem rozjaśnił. turkusowe oczy.. - Teraz, Mademoiselle - rzekł z nieskrywanym. zadowoleniem - pod maską i grymasami, pod kobiecymi. sztuczkami, pod udawaną skromnością poszukajmy. wreszcie słodkiego ziarna prawdy. . W pokoju panowała ciemność, którą nieco rozpraszało. czerwonopomarariczowe światło padające od pieca.. Sylwia końcem języka zwilżyła wargi. Wpatrywała. się w księcia, jak ten odwracał się od drzwi. Była. roztrzęsiona. Damian podszedł do stolika stojącego pod. frontowym oknem, wziął do ręki hubkę i krzesiwo.. Kilkoma uderzeniami rozniecił płomyk i zapalił świecę. w srebrnym lichtarzu. W jej blasku błysnął pierścień. z wygrawerowaną, w stylu romańskim, głową wilka. z odsłoniętymi kłami. Światło świecy objęło również. jego twarz, aż w oczach zatańczyły niebieskie iskierki.. Angelinę wzięła głęboki oddech.. - Nie musi pan poszukiwać prawdy. Podaruję ją. panu. Nie jestem Marta. Nazywam się i jestem Sylwia. Fortin, co zresztą powiedziałam już panu zaledwie pięć. godzin temu na przyjęciu.. - Wybaczysz mi, jeśli teraz nie uwierzę ci tak samo. jak wtedy?. - Wybaczyć nazywanie mnie kłamcą? Wybaczyć. porwanie z domu? Nie, tak wielkoduszna nie. jestem!. - Jeśli moje zachowanie ci nie odpowiada, jest sposób,. by się mnie pozbyć. Musisz mi tylko powiedzieć, co. wiesz o śmierci mego brata.. - To mogę bez trudu zrobić. Nie wiem na ten temat. nic. Powiedziałam już panu, że nie jestem tą kobietą,. której pan szuka. Jestem jej kuzynką.. Z całym spokojem, na jaki tylko mogła się zdobyć,. opowiedziała mu cały swój życiorys, poczynając od daty. urodzenia, poprzez imiona rodziców i dziadków, pokrewieństwo. z Martą poprzez swoją matkę, a siostrę jej ojca.. Mimo że jego twarz zdradzała zniecierpliwienie, opowiedziała. mu, w jaki sposób zmarli jej rodzice i w jakich. okolicznościach znalazła się w domu ciotki. Opowiadanie. zakończyła wyjaśnieniem swego podobieństwa do Marty.. Czekała na jego reakcję.. - Gratuluję sobowtóra. Tylko czy on, jak w dziecinnej. zabawie, weźmie na siebie całą odpowiedzialność?. - Odpowiedzialność? Nie ma chyba za co.. - Obawiam się, że jednak jest.. Sylwia wpatrywała się w niego; przez myśl przemknęło. jej wspomnienie opowiadania Marcie o zdradzie. i usiłowaniu morderstwa.. - Za co?. - Gniew wzgardzonej kobiety, który pchnął ją do. spisku na życie mego brata, wykorzystanie niewątpliwego. wdzięku i zażyłości, by ten ostatni raz dostać się na. jego pokoje, w końcu - zbrodnię porzucenia umierają¬. cego w kałuży krwi - jego i swojej własnej. Jak na. początek, to chyba wystarczy?. Słuchając tego, Sylwia zbladła jak płótno. Gdy się. odezwała, głos miała zmieniony nie do poznania:. - Chyba nie mówi pan tego poważnie?. Szedł w jej kierunku lekki, mocny, atletyczny,. wzbudzający nieokreślony strach.. - Zapewniam cię, że najpoważniej. Pozwolisz, że. wezmę twój płaszcz?. Nie czekając na odpowiedź, wyciągnął ręce, rozwiązał. tasiemkę przy kołnierzu, rozsunął poły i zdjął z jej. ramion. Odruchowo chwyciła go za przeguby rąk.. - Nie zostanę tutaj! - zawołała.. - Nie?. W jego głosie nie czuło się zdziwienia, raczej pewność. siebie. Spojrzał jej w oczy. W dotyku jego dłoni czuła. jakąś dziwną moc, która mogłaby z łatwością złamać jej. opór. Ciarki ją przeszły. Puściła jego ręce, jakby były. z rozpalonego żelaza, i zaraz sama przeraziła się tego. niemądrego odruchu. Patrzyła, jak zdejmuje jej płaszcz. i pedantycznie układa na krześle.. Przyglądał się jej dłuższą chwilę, a potem ujął za ramię.. - Podejdź do ognia - powiedział miękko.. Szarpnęła się, ale sama podeszła do kominka. Odwróciła. się. Stanął tak blisko niej, że odruchowo cofnęła. się o krok. Ujął ją powyżej łokci i przyciągnął do siebie.. Tracąc równowagę, oparła się o niego niemal całym. ciałem. Poczuła ucisk orderów i guzików munduru na. piersiach. O biodro ocierała się rękojeść szabli. Trwało. to tylko przez chwilę, bo natychmiast oparła się rękami. o jego piersi i usiłowała się odsunąć.. - Udawanie świętej niewinności nie jest w tym. momencie ani potrzebne, ani pożądane. Taki spektakl. oglądałem nie tak dawno.. Przestała z nim walczyć. Oddychała nierówno, a na. plecach czuła falę gorąca. Przez zaciśnięte zęby powiedziała:. - Czy, w swej dobroci, pozwoli mi pan odejść?. - Dobroć? A niby dlaczego miałbym okazać dobroć?. Czy choćby litość?. - Nie wiem - odparła z goryczą. - Proszę wybaczyć,. ale w przypływie złości pomyślałam, że może pan mieć. takie same ludzkie odruchy jak inni.. - Moje odruchy - powiedział wolno, przyglądając się. cudownej linii jej szyi i ramion z jaśniejącym pasemkiem. włosów, które spłynęło na piersi - nie mają nic do rzeczy.. Otworzyła szeroko oczy. Czuła się tak, jakby jego. jasnoniebieskie oczy rozbierały ją do naga, jakby tego. właśnie chciał.. - Sądziłam... oczekiwałam, że będzie się pan... że. zachowa się pan jak gentleman.... - Odwoływanie się do rycerskich gestów? Fatalny. błąd - to nie w moim stylu.. Rozluźnił uchwyt ramion. Dotknął jej włosów, zagłębił. w nich palce, w dłonie ujął tył głowy. Nachylił się, by. zbliżyć usta do jej ust. Próbowała się obrócić, ale. trzymał ją tak mocno, że nie była w stanie się poruszyć.. Próbował rozchylić jej wargi i zaciśnięte zęby. Po. chwili ją puścił. Oddech miał szybki, a oczy z jasnoniebieskich. zmieniły się w granatowe.. - Z moimi odruchami jest wszystko w porządku, ale. twoje mnie zaskoczyły. Opierasz się jak źrebiczka,. która jeszcze nigdy nie poczuła wędzidła, albo raczej,. jak narowista klacz.... - A... a pan... czego się spodziewał? - spytała ledwo. słyszalnie.. - Zwyczajnej dziwki, ze wszystkimi jej atrybutami -. odpowiedział wprost.. Zmarszczył czoło i widać było, jak głęboko się nad. czymś zastanawia. Zauważył, jak zbladła.. - Pytałaś, więc ci odpowiedziałem.. Krew uderzyła jej do głowy.. - Arogancki, zarozumiały!.... - Zaczynamy się wzajemnie poznawać, co? - przerwał. jej bezceremonialnie. - Widzę, że jesteś nie tylko. zakłamana, ale i przebiegła. Nie doceniałem cię i przyznaję. - to była głupota z mojej strony. Powinienem był. wiedzieć, że kobieta, która wkradła się do łóżka Maxa. i potem go zabiła, musiała być bardzo cwana. Teraz. pozostaje tylko pytanie, czy mam dokonać zemsty zaraz. czy może poczekać.... Spróbowała mu się wyrwać, ale trzymał ją w żelaznym. uścisku. Przełknęła podchodzący do gardła strach.. Ochrypłym głosem zaczęła mówić:. - Jestem kuzynką Marty. Może pan spytać, kogo chce:. służby, mojej ciotki, Madame Delacroix, księdza. proboszcza - powiedzą panu! Nigdy nie widziałam. pańskiego brata. Najdalej, gdzie w życiu byłam, to. Nowy Orlean. Byłam tu, w czasie gdy Marta.... - Powtarzasz się. Przejechałem za tobą pół świata,. przez góry i rzeki, po drogach i bezdrożach. Przebyłem. ocean, aby cię, odnaleźć. Moi ludzie i ja deptaliśmy ci. po piętach, jechaliśmy w kurzu opadającym po twoim. przejeździe. Zadawaliśmy tysiące pytań, opisywaliśmy,. wyjaśnialiśmy, posługiwaliśmy się kłamstwem, groźbami. i złotem. Ciągle zmniejszaliśmy dzielącą nas odległość.. Teraz, kiedy w końcu mam cię w ręku, myślisz, że dam. się zwieść twoim żałośliwym wyglądem czy oszukańczą. opowieścią o dwu podobnych do siebie kobietach,. pięknych i inteligentnych, które z mężczyzn robią. durniów?. To był prawdziwy potok słów, pięknie sformułowanych,. ale bolesnych. Patrzyła na niego w bezsilnej. furii, kiedy ciągnął dalej:. - Mój brat, przyszły król, wykarmiony na migdałach,. kobylim mleku i ojcowskiej miłości, z jasno ukształ¬. towanym umysłem, ćwiczony w rozlicznych dyscyplinach,. był przygotowany do kierowania sprawami. państwa. Nie miał umrzeć w rozpustnym łożu z ladacznicą.. Ja, przeciwnie, nie zostałem starannie wychowany. ani gruntownie wykształcony. Wyklęty przez ojca,. włóczyłem się, gdzie mi się żywnie podobało. A teraz. oto stoję oko w oko z morderczynią brata... Nikt mi nie. wmówi, że nie istnieje przeznaczenie.. Oczy mu płonęły, choć mówił głosem dość jednostajnym.. Nagle przerwał. Pochylił się, jedną ręką chwycił ją. od tyłu poniżej kolan, drugą - pod pachy i podniósł. Była. tak przerażona, że nawet nie próbowała się bronić przez te. kilka sekund, jakich potrzebował, by donieść ją do łóżka.. Na swój sposób kochał brata, podziwiał go, darzył go. uznaniem, a teraz chciał się pozbyć bólu wywołanego jego. bezsensowną śmiercią. Chciał ukarać kobietę, którą uznał. za winną wszystkiemu. Co chciał osiągnąć? Czy przez. swoje poświęcenie sprawie miał nadzieję dowieść, że. nadaje się do objęcia rządów w Ruthenii? Może przez. swoje oddanie się poszukiwaniom chciał zdobyć przychylność. ojca?. Zaskrzypiały sprężyny materaca, gdy rzucił ją na. łóżko i sam kładł się obok niej. Zdjął buty i zaczął. rozpinać guziki munduru. W obronnym geście wyciągnęła. przed siebie ręce.. - Wasza Wysokość, proszę poczekać. Czy nie mógłby. pan sprawdzić tego, co mówię?. Oczy miał zamknięte, gdy zdejmował bluzę munduru.. - Odkładać to co nieuniknione? Dać ci czas, byś. znowu coś wymyśliła? To odpada. Masz dwa wyjścia.. Pierwsze, zakładając, że jesteś kuzynką Marty, powiedzieć,. gdzie ona jest.... - A jeśli, będąc niewinna, nie zrobię tego, to co?. - Musisz. I możesz, jeśli tylko jesteś tą, za którą się. podajesz. Ostatnie informacje, jakie zdobyliśmy, wyraź¬. nie wskazywały, że zmierza do St. Martinville, do domu. matki. Jeśli jesteś jej krewną i mieszkasz tam, musiałaś ją. widzieć. Służący powiedzieli, że ostatniego wieczoru. tylko jedna młoda kobieta była w tamtym domu, więc. jeśli ty nie jesteś Marta, to ona sama musi być gdzieś. w pobliżu, może nawet w mieście. Sylwie Fortin może. być natychmiast uwolniona. Wystarczy powiedzieć.... - A drugie wyjście? - ledwo wykrztusiła przez. ściśnięte gardło.. Wiedziała, że odmowę wydania kuzynki książę potraktuje. jak współudział w przestępstwie. Ale przecież nie. może jej zdradzić. Pogrążenie kuzynki dla własnego. bezpieczeństwa - to kłóciłoby się z jej sumieniem.. - Możesz liczyć na moją wielkoduszność, jeśli tylko. wyznasz, jak i dlaczego pozbawiłaś życia Maxa i kto był. twoim wspólnikiem.. Angelinę uświadomiła sobie, że cała zagadka sprowadza. się do tego pytania, a groźba, jaka nad nią zawisła,. miała zmusić ją do odpowiedzi. Zaczynała się domyślać,. że tu nie chodzi o zemstę oszukanej kobiety, co. sugerowałaby opowieść Martą, ale raczej o nieudaną. próbę upozorowania samobójstwa Maxa z Martą jako. drugą ofiarą. Jaką miała szansę, by przekonać go. o prawdzie, skoro nabił sobie głowę swoimi racjami,. a ją uznał za winowajczynię?. Odetchnęła kilka razy głęboko, zanim się zdecydowała.. - Godząc się na pańską propozycję, podjęłabym,. oczywiście, duże ryzyko, jako że sam pan powiedział, że. pańska łaska jest już - żeby tak rzec - na wyczerpaniu i.... - A jednak zapamiętałaś - powiedział nie bez satysfakcji.. Poruszał się wolno. Niespiesznymi ruchami zdjął. mundur. Zaczął rozpinać spodnie.. Blada z przerażenia patrzyła mu w oczy. Nagle. odskoczyła, rzucając się w drugi koniec łóżka. Odruchowo. schylił się i chciał ją złapać za rękę, ale udało. mu się chwycić tylko za rękaw. Materiał pękł i spod. okrycia ukazało się nagie, jak z alabastru, ramię. Przez. moment nie wiedziała, co zrobić, ale zaraz szarpnęła:. oderwany rękaw pozostał mu w palcach.. Zgubiła gdzieś buty i pod bosymi stopami czuła. zimną podłogę, gdy biegła w kierunku drzwi. Zawahała. się na ułamek sekundy: wiedziała, że na zewnątrz są. ludzie księcia gotowi ją w każdej chwili zatrzymać. Ale. w tej chwili nie było to ważne. Jej jedyną szansą było. przemknąć między nimi.. Ten moment zawahania wystarczył: dopadł ją. Ramię,. niczym żelazna obręcz, objęło ją wpół, kolana się ugięły. i już leciała na podłogę. Nie upadła jednak. Podtrzymywana,. osunęła się na kilim przed kominkiem.. - Pierwszy upadek przede mną i punkt dla mnie -. rzekł z nieskrywanym zadowoleniem.. Ogarnęła ją dzika furia. Wygięła się w łuk, wyciągniętymi. rękami dosięgnęła jego twarzy. Paznokcie. pozostawiły na policzkach głębokie ślady. Złapał ją za. nadgarstki, skrzyżował ręce na plecach i przyciągnął do. siebie. Piersi jej unosiły się w rytm urywanego oddechu.. Desperackie próby uwolnienia się tylko zwiększały. nacisk twardego męskiego ciała. Z zaciśniętymi zębami. próbowała uwolnić rękę. Usiłowała kopać, ale podciągnął. kolana, przełożył w poprzek jej nóg, całkowicie ją. unieruchamiając. Musiała się poddać. Patrzyła na niego. z bezsilną złością jak zwierzątko zamknięte w klatce.. Zapadła cisza, w której słychać było tylko trzaski. ognia w kominku. Płomienie tańczyły na twarzy. nachylonego nad nią mężczyzny, oświetlając szramy,. jakie przed chwilą zostawiły jej paznokcie.. Powoli, wpatrując się w jej oczy, dotknął ustami jej ust.. Pocałunek był mocny, brutalny. Rozwarł jej zaciśnięte. wargi. Nigdy do tej pory nie doświadczyła fizycznej. przemocy. Była czysta, nietknięta. O namiętności, jaka. może towarzyszyć miłości, miała jedynie blade wyobrażenie.. Jej wuj, na długo przed śmiercią, zwykł był. całować ją w policzek, a Andre , jej adorator,. podnosił czasem koniuszki jej palców do gorących. warg. Nic więcej. Ten gwałt był dla niej niezrumiały,. był jak przykre zdarzenie, które burzy jej radość życia. i pozostawia po sobie wyniszczającą rozpacz.. Odsunął na bok złoty wisiorek z flakonikiem perfum.. Łańcuszek zalśnił odbitym światłem, tworząc złotą. linię w poprzek szyi. Flakonik zginął w gęstwie włosów.. Zdjął z niej biało wyszywany gorset uwalniając ze. skrępowania kuszące, kształtne piersi. Z bolesną powolnością. ujął palcami stanik i pomału, w dół, przez. biodra, zdjął go z niej razem z resztą bielizny.. Otwartą dłonią dotknął nagiej skóry brzucha. Przeszedł. ją dreszcz, oddychała pospiesznie, obracała głowę raz. w lewo, raz w prawo w geście rozpaczliwej obrony.. Czuła pulsującą w żyłach krew, zalewającą całe ciało. uczuciem głębokiego poniżenia, a zarazem czegoś. oczekiwanego, bez radości, ale nieuniknionego. Zacisnęła. powieki i tylko rzęsy drgały jej nerwowo.. Opór jej słabł. Oddech stawał się coraz krótszy. i urywany, gdy jego pieszczoty docierały do coraz. intymniej szych zakątków jej ciała. Starała się nie. reagować, ale czuła, że traci panowanie nad sobą.. Rozpalone uda budziły ostre poczucie wstydu. Zapragnęła. ciemności, by się w nich skryć, ale sama już nie. wiedziała, czy starczyłoby jej siły, by przed tym, co. w sposób nieunikniony nadchodziło, uciec w nieprzeniknioną. noc.Podniecenie rosło. Ostre dreszcze przeszły ją raz. i drugi. Mięśnie brzucha tężały. To było wyrafinowane. okrucieństwo, gwałt zadawany zmysłom. Doprowadzenie. jej do takiego napięcia było wymyślną torturą. Ale. pozostawienie jej w takim stanie byłoby już diabolicznym. aktem zemsty.. Leżała rozpalona, ledwo oddychając. Piersi poruszały. się nieznacznie w rytm bicia serca. Gdy na moment. podniosła powieki, ukazały się spod nich płonące, wielkie,. jakby zdziwione oczy.. On patrzył na nią takim wzrokiem, jakby zamiast. oczu miał rozpalone węgle. Mięśnie twarzy, ściągnięte. i naprężone, pokryły się drobnymi kropelkami potu.. Mimo doświadczenia, pewności siebie, nie pozostawał. obojętny. Zamierzał jedynie przełamać jej opór, ale. sam uległ swojej grze. Zrozumiała to instynktownie.. Na spierzchnięte wargi usiłowała przywołać coś w rodzaju. uśmiechu i odwrócić się od niego.. Pochwycił ją gwałtownie i przydusił tak, że nie była. w stanie się poruszyć. Chrapliwym głosem wykrztusił:. - Teraz punkt dla ciebie.. Ogarnęło ją jakieś dziwne, niezrozumiałe poczucie. tryumfu, gdy zrywał z siebie spodnie, rozchylał jej uda. w gwałtownym poszukiwaniu. Poczuł opór. Chciał się. zatrzymać. Rzucił jakieś ledwo dosłyszalne przekleństwo.. Ale było już za późno. Krzyk uwiązł jej w gardle, ostry. ból przeszył ciało. Nie mogła oddychać, nie była w stanie. się poruszyć, całkowicie pochłonięta bólem w swoim. wnętrzu.. Czas stanął w miejscu. Dopiero po długiej chwili. puścił jej rękę i pogłaskał po ramionach. Przysunął się. bliżej i w jej rozsypane włosy powiedział skruszonym. głosem:. - Proszę o rozejm. A ponieważ to ja cię źle potraktowałem. i zraniłem, pozwól, że opatrzę ci rany.. Objął ją. Wargami dotykał jej czoła, brwi, delikatnych. kącików ust, aż się same rozchyliły. Ujął dłońmi. piersi, palcami pieścił ich sterczące szczyty, aż wyzbyła. się strachu i zaczęła poddawać jego powolnym ruchom.. W całym ciele czuła coś zupełnie nowego, coś, co. siecią nerwów rozpływało się po niej całej. Podniosła. ręce, by go od siebie odsunąć, ale zamiast tego. objęła go za szyję, zagubiona w przeżywaniu nowych. doznań.. Poza tą chwilą nie istniało nic: żadna przeszłość,. żadna przyszłość, tylko uderzenia krwi, tylko całkowite. zapomnienie, gwałtowne stopienie ciał, a potem -. zupełny bezruch.. Długo leżeli spleceni ze sobą. Czuła na piersi uderzenia. jego serca i powolne opadanie napięcia z własnego. ciała. Dopiero po jakimś czasie podniósł się trochę. i oparł na łokciu, ona zaś otworzyła oczy i z rozpaczą. patrzyła na niego. Przyglądał się jej w skupieniu spod. opadającej na czoło grzywy złotych włosów. Nie zdradzał. swoich uczuć, poza momentem skruchy sprzed chwili,. bo uznał, że przynajmniej tyle jest jej winien. Całkowicie. wynagrodzić tego, co jej zrobił, nie był teraz w stanie.. Unikała jego wzroku. Podniosła rękę pokrytą gęsią. skórką i nagle zdała sobie sprawę, że w pokoju panuje. przenikliwe zimno. Książę również to spostrzegł, więc. zaraz podniósł się na jedno kolano, wsunął pod nią ręce.. i stanął na nogach, trzymając ją w objęciach. Położył ją. na łóżku i okrył kołdrą. . .