4 września 2010 roku godz. Ok. 3:00
Drogi pamiętniczku…
… obudziłam się z podwiniętą bluzeczką odkrywającą moje całkiem pokaźne piersi. Sutki były twarde, przez moją skórę przechodziły pulsujące dreszcze a moja dłoń spoczywała pod moimi majtkami i została lekko zgnieciona przez moje zaciśnięte ręce… Tak, tak jak się domyślasz, znowu śniła mi się ta pamiętna noc z piątku. Czułam cały czas na sobie jej zapach… może to głupie ale specjalnie, żeby ciągle pachnieć nią, nie myłam się za bardzo… ale nie! Nie myśl, że nie dbałam o podstawową higienę. Jej usta, tak jakby cały czas dotykały moje ciało… jej dłonie błądziłyby po nim… ehh niestety Kaśka na weekend musiała pojechać do rodzinny i od tamtej pory na razie się nie widziałyśmy… Ale… Boże! Nawet nie wiesz jak się cieszę… jesteśmy parą! Co prawda… na razie musimy się ukrywać, ale jeszcze przed rozpoczęciem zajęć umówiłyśmy się na naszej ławce… żeby pobyć chwile razem. Przy niej zaczęłam nabierać trochę odwagi… i postanowiłam, zrobić coś szalonego zanim pójdziemy na zajęcia.
Postanowiłam, że i tak już nie zasnę, więc zaczęłam się zwlekać z łóżka… nagle po pokoju rozległ się głos wibracji… był to mój telefon, który wydawał charakterystyczny dźwięk przesuwając się po drewnianej półce. Zerknęłam na niego… to ONA dzwoniła…
- Hej Mój Rudziaku, też nie możesz już spać?
- Czyli nie jestem sama… śniłaś mi się… to był bardzo przyjemny sen…
- Mam nadzieję, że nie aż tak przyjemny jak ja, gdy jestem przy Tobie?
- Bez porównania… tęsknię za Tobą… za Twoimi ustami, dotykiem… Twoim zapachem…
- Kaśka…
- Tak?
- Muszę Ci coś powiedzieć… sobie przemyślałam wszystko…
Po tych słowach, zaczęły mi pomału napływać łzy do oczu i zamarłam… Nie, nie tylko nie to proszę…
- Nie… proszę… tylko tego nie mów… - Mówiłam łamiącym się głosem.
- Mam nie mówić, że Cię Kocham najbardziej na świecie?
Boże… w duchu się uspokoiłam… chyba jeszcze nigdy nie byłam taka bliska zawału…
- GŁUPKU! CHCESZ, ŻEBYM DOSTAŁA ZAWŁU?!
- Ciiii… przepraszam, bo pobudzisz tam wszystkich. Kocham Cię Zośka, najbardziej na świecie.
- Ja Ciebie też! Nie chcę Cię stracić.
Mój dom na ogół jest bardzo cichy i ktoś, kto by był w nim pierwszy raz nie usłyszał by, że ktoś idzie… ja na szczęście posiadałam już tą zdolność…
- Cholera… ktoś tu idzie! Poczekaj nie rozłączaj się…
Nagle drzwi do mojego pokoju uchyliły się lekko i zaraz za nich pojawiła się głowa mojego taty.
- Córeczko wszystko w porządku?
- Tak, tak tato… to tylko koszmary.
- Biedactwo moje, połóż się i spróbuj zasnąć masz na wcześnie rano do szkoły, musisz się wyspać.
- Wiesz i tak chyba, już nie zasnę i pójdę pod prysznic…
- No dobrze, tylko postaraj się być cicho, mama wczoraj miała ciężki dzień.
- Okey, będę cicho jak myszka.
- To dobranoc.
- Dobranoc.
Uff nie zauważył… dobrze, że nie słyszał moich jęków. Nerwowo wzięłam telefon do ręki… Na szczęście się nie rozłączyła…
- Kaśka jesteś?
- Myszko… mm teraz będziesz moją myszką… Przesłyszałam się, czy właśnie masz zamiar iść pod prysznic?
- Ale z Ciebie kochany głuptas… no tak.
- Szkoda, że nie mogę z Tobą…
- Wiesz jak ja żałuję…
- Zoś… Myszko moja… chcę się już przytulić… nie mogłybyśmy się umówić trochę wcześniej niż na 6:50? Wiem, że miałybyśmy wtedy prawie godzinę dla siebie… ale… chcę troszkę więcej… może byśmy się umówiły o 5:00?
- Kaśka… Jezus oczywiście, że tak!!
- Okey to w takim razie muszę kończyć i się zbierać na autobus! Pa mój Rudziaku.
- Pa.
Ze szczęścia zapomniałam, że miałam się starać być cicho… poleciałam do łazienki jak oparzona, na szczęście nikogo nie budząc. Moja bluzeczka wraz z wplątanymi w nią majteczkami wylądowała w koszu na brudne pranie… Stałam teraz naga przed lustrem… mój wzrok skupiał się na mojej lewej piersi gdzie miałam lekkie zasinienie od ust Kaśki… masowałam się po tym miejscu… zamknęłam oczy… w mojej głowie rysował się obraz mojego „Kotka”, który drapieżnie całował i podgryzał moje piersi… lekko wzdychnęłam na wspomnienie o tamtej chwili. Przejechałam ręką troszkę niżej trafiając na mój wzgórek… No tak… ledwo o niej pomyślę i już robię się mokra… koniec! Muszę jeszcze wytrzymać te 2 godzinny…
Godzina 5:03
Siedziałam na ławce w umówionym miejscu. Na dworze jeszcze o tej porze był półmrok… ale na naszej „miejscówce” rano, zawsze nie było ani żywej duszy. Ruch zaczynał się tutaj robić dopiero gdzieś około godzinny 8. Nerwowo sprawdzałam cały czas godzinę na telefonie… No gdzie jesteś… chcę Ci… Moje myśli zostały przerwane przez dłonie, które nagle zakryły moje oczy…
- Zgadnij, kto postanowił Cię dzisiaj zgwałcić…
DAWID?!
- Co Ty tutaj robisz?!
- Ohoho, ale żeś się ucieszyła na mój widok… nie ma co, takim jestem dla Ciebie przyjacielem – Mówił całkiem rozbawiony.
- Słuchaj Dawid, to nie tak… umówiłam się tutaj z Kaśką…
- Tak wcześnie? Nie przeginacie trochę…
- Dawid no!
- Zośka!
- Hejka Wam! Nie przeszkadzam czasem?
Matko ten głos… tak się za nim stęskniłam!
- Kaśka!!!
Całkowicie zapominając o tym, że na ławce siedzi nadal Dawid, rzuciłam się jej na szyję i przytuliłam się do niej mocno… mało brakowała, a bym ją pocałowała.
- Ja też się cieszę widząc moja droga przyjaciółko.
Tymi słowami, Kaśka przypomniała mi, że Dawid ciągle jest tutaj… Obróciłam się… Jego mina mówiła już wszystko. W końcu znamy się od dawna…
- Możecie mi wytłumaczyć co się pomiędzy Wami dzieję…
- A co ma się dziać? – Kaśka próbowała załagodzić sytuacje.
- Zośka… wiesz, że i tak to z Ciebie wyciągnę… a z resztą dobrze wiecie… że kto jak kto… ale ja na pewno nikomu nie powiem…
- Ehh… Dobra Kaśka powiedzmy jej…
- Słuchaj Dawid… Ja i Zośka… jesteśmy razem… ale…
- Ha! Wiedziałem… tylko czemu nigdy mi się nie przyznałaś Ruda?!
- ALE… prosimy Cię nikomu nie mów!
- Jasna sprawa! Ale Zośka jest mi winna wyjaśnienia.
- Dobrze, wyjaśnię… później… proszę idź już. – Popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.
- Dobra, dobra… jestem tu niechciany.. już sobie idę. – Mówiąc to odchodził udając smutnego.
Zwróciłam spojrzenie na Kaśkę… wyglądała trochę na wkurzoną.
- Co on tutaj robił? Miałyśmy nikomu nie mówić na razie.
- Kaśka… nie denerwuj się na mnie, proszę. Nie wiem co on tutaj robił.. wyrósł jak spod ziemie.
Chyba zauważyła, że nie kłamię i jest mi smutno z tego powodu.
- … po za tym wiesz, że on nikomu nie powie.
- No dobrze, nie umiem się na Ciebie gniewać… Chodź tu do mnie…
Po tych słowach Kaśka przyciągnęła mnie za ręce do siebie… moje dłonie znalazły się teraz na jej plecach… jej zaś wplątały się między moje rozpuszczone włosy… nasze usta zbliżały się ku sobie… znowu poczułyśmy smak naszych ust… smakowały truskawkowym błyszczykiem i były miękkie jak dojrzała brzoskwinia… kolana po raz kolejny przy niej zrobiły mi się miękkie jak z waty… ale dłonie nie mogły długo wytrzymać i zjechały mi na jej jędrny i krągły tyłeczek… delikatnie zacisnęłam je na jednym i drugim pośladku… naglę oderwała się od moich ust…
- Jej… jaki z Ciebie niegrzeczny napalony kotek… trzeba Cię troszkę okiełznać…
Kaśka wiedziała jak działają na mnie takie słowa… od pamiętnego piątku wypisywałyśmy sobie cały czas w smsach co nas najbardziej podnieca… Znowu nasze usta złączyły się w jedno… języki zaczęły tańczyć we wspólnym rytmie… Zaczęła mnie powoli popychać w kierunku ławki, na której wcześniej siedziałam ja i Dawid. Popchnęła mnie, żebym usiadła… Zaczęła rozsuwać swoją bluzę na zamek błyskawiczny… Widząc to, ja również postanowiłam nie próżnować i zaczęłam się pozbywać swojej… Oby dwie zauważyłyśmy, że ani ja… ani ona nie mamy na sobie stanika… ponieważ, przez nasze bluzeczki dało się doskonale zobaczyć sterczące z podniecenia sutki…
- Ojej… Ty moja myszko… widzę, ze zrobiłaś niespodziankę swojej dziewczynie.
- Matko… ale mnie podnieca, gdy tak do mnie mówisz…
- A Ty mnie strasznie podniecasz… lubię, gdy patrzysz na mnie takim napalonym wzorkiem…
Kaśkę, zaś podniecały bardzo pieszczoty w miejscu publicznym, dziwnie… ale mnie też to podniecało. Zbliżyła się w moją stronę i zaczęła siadać na mnie w rozkroku… moje dłonie automatycznie powędrowały pod jej bluzeczkę… delikatnie zaczęłam jeździć po jej ciele… to był jak taki taniec… badałam dotykiem każdy fragment jej pleców, przebijając się czasami, na jej brzuch… ale chwilowo omijając piersi… Gdy ja zajmowałam się ponownym „badaniem” jej ciała… ona delikatnie i z czułością całowała mnie po szyi i rozpinała mi moje guziczki od bluzki… na jej i moje nieszczęście było ich tylko cztery… ale to wystarczyło, aby jej usta dotarły na mój dekolt… a zaraz później pomogła sobie ręką, aby jedna moja pierś ujrzała światło dzienne. Zaczęła ją całować fragment po fragmencie… z moich ust znowu wydobyło się mimowolne wzdychnięcie… przygryzłam moją dolną wargę i rozkoszowałam się tej chwili… mogłabym tak wiecznie… ale w porę się opanowałam dalszemu odprężeniu… postanowiłam przejąć inicjatywę… Zrzuciłam ją na bok… i teraz to ja siedziałam na jej nogach w rozkroku…
- MATKO! Zośka… podoba mi się taki obrót sprawy…
- Wiem… dlatego pozwól mi działać… muszę się odwdzięczyć, za Twój piątkowy wyczyn…
- O jezu… tak…
Teraz to ja pokonywałam każdy fragment jej skóry, zaczęłam od szyi… niestety bluzeczka Kaśki nie posiadała żadnych guziczków… ale jakoś mnie to nie powstrzymało… zjechałam pomału z jej nóżek, klękając na betonowych płytkach… dłońmi masowałam jej uda, a ona unosiła pomału materiał odsłaniając brzuszek, który zaczęłam dokładnie „gwałcić” moim językiem i ustami… Kaśka unosiła materiał co raz wyżej, dając mi co raz więcej skrawka swojego ciała do skosztowania… w końcu moim oczom ukazały się ponownie jej małego rozmiaru piersi, z twardymi już sutkami… Nie wytrzymała… Moje usta od razu powędrowały na jej brodawki i zaczęłam kręcić na nich kółeczka, podrażniając je i otulając je w moją ślinę… po chwili już oby dwie jej piersi błyszczały i „opalały się” od wychodzących pomału promieni słonecznych…
- Matko, ale one są piękne…
- Zośka… błagam nie przestawaj…
Kochana, nie mam takiego zamiaru… Moje dłonie cały czas gładziły jej uda… pomału zaczynałam się co raz bardziej wkradać pod jej spódniczkę… i w tym momencie się lekko zszokowałam, ale i zarazem ucieszyłam… Najwidoczniej Kaśka przewidziała „mój” atak na jej krocze, ponieważ… nie miała na sobie majtek. W mgnieniu oka mnie to rozpaliło… a ona jakby wyczuwając to zaczęła swoją dłonią spychać moją głowę w dół… ugryzłam ją delikatnie w udo, co spowodowało wydobycie się przyjemnego jęku z jej ust… moje usta podążały co raz głębiej ku jej łona… zaczęłam czuć przecudowny zapach… który co raz bardziej uderzał w moje nozdrza. Byłam już co raz bliżej… mój język już prawie dotykał jej nabrzmiałej łechtaczki… jej dyszenie nagle ustało, jakby zamarła…
- Zrób to błagam… - Wydusiła z siebie.
Mój język powoli od samego dołu do góry przejechał po jej mokrej od soczków myszce… W tym momencie z ust Kaśki wydobyło się bardzo głośny jęk… i znowu zamarła czekając na więcej. Ale już nie miałam siły się, z nią droczyć… zwłaszcza, że jej nektar był taki pyszny… Zaczęłam ją delikatnie lizać… kręcąc na niej kółeczka.. tak powoli… pomogłam sobie trochę dłonią i rozchyliłam jej wargi troszkę na bok upraszczając sobie tym dostęp do jej najczulszego punktu… gdy tylko czubek mojego mokrego języka zetknął się z jej „guziczkiem”… Kaśka wygięła się do tyłu łapiąc mnie za głowę i przyciskając ją mocniej…
- JEZU ŚWIĘTY! ZOŚKA NIE PRZESTAWAJ JEST MI BOSKO!
Bałam się tylko, żeby ktoś nie usłyszał jej krzyków… ale mimo to nie przestawałam. Czułam taką wielką satysfakcję i podniecenie, że jest jej dobrze… Czułam jak coraz więcej soków, wylewało się z jej dziurki… pomału nie nadążałam za ich zlizywaniem… Kaśce, zaczynało być chyba co raz bliżej… bo jej uścisk na moich włosach był co raz silniejszy… na dodatek jej dość długie paznokcie zaczęły silnie wbijać się w moje ramie, co dodatkowo mnie rozpaliło… Zaczęłam ją jeszcze szybciej lizać… Nie chciałam przestawać, nawet nie wiedziałam… że mam tyle siły w języku… Nagle z jej ust wydobyło się ostatnie głośne wzdychnięcie, wygięła się mocno w łuk i ponownie zamarła… ostatnie co jej udało się wydobyć z ust…
- Dochodzę…
To był najcudowniejszy widok patrząc na nią, gdy doznawała właśnie maksymalnej rozkoszy i niebiańskiego uniesienia. Chwilę jeszcze trwała tak… i nagle opadła. Ciągle miała zamknięte oczka… nagle je otworzyła i zobaczyła mnie z opartą brodą na jej kolanach i uśmiechającą się do niej…
- Kociak… jesteś boska…
- Nie przesadzaj… Uczyłam się od Ciebie. - Zaśmiałam się.
- Kocham Cię!
- A ja Ciebie.
Usiadłam obok niej i siedziałyśmy tak wtulone w siebie… i pewnie siedziałybyśmy tak dłużej, gdyby nie to, że trzeba był udać się na zajęcia.
Godzina 10:30
Kolejna lekcja mijała… a ja nie mogłam się na niczym skupić. Cały czas myślami byłam na ławce z Kaśką. Na szczęście teraz była przerwa na której, wszystkie dziewczyny z naszej paczki uciekały „poprawić” urodę… my jednak postanowiłyśmy się z tego zerwać.
- Dziewczyny czas do „kosmetyczki” – Oznajmiła wszystkim Sandra.
- Dobra to wy idźcie, a my z Zośka skoczymy do sklepiku.
- A po co niby? – Wtrąciła się Kinga
- No a po co się chodzi do sklepiku? - Broniła nas Kaśka.
- Dobra, nie to nie. Dziewczyny idziemy same.
- Ale ja chyba, też pójdę do sklepiku. - Wydukała z siebie Natalia.
- Jezus… Kinga to chodźmy same.
No i tyle było z chwili dla nas… Natalia musiała wszystko zepsuć. Po minie Kaśki widziałam, że też to się jej nie podoba, gdy nagle wypaliła ona z czymś dziwny.
- Natalia, bo tak się zawsze zastanawiałam… co tym masz w sumie do lesbijek?
Nagle serce podskoczyło mi do gardła.
- Eeee… ja? No chyba nic, ja jestem tolerancyjna do wszystkiego. A dlaczego pytasz?
- Nie tak tylko z czystej ciekawości.
No tak, Natalia nie należała do najbardziej domyślnych osób w naszej paczce. Może to i nawet lepiej… widocznie Kaśka chciała tylko sprawdzić, grunt na jakim się znajdujemy.
- Kurczę, wiecie co zapomniałam portfela z kurtki.
Tak! Tak, tak, tak!!! To była nasza nadzieja…
- Jasne, nie ma sprawy. Leć po niego a my przytrzymamy Ci kolejkę.
Gdy tylko Natalia pobiegła w stronę szatni… Kaśka pociągła mnie za rękę, żeby szybko nas schować pod schodami. Na szczęście był tam taki zaułek, do którego raczej nikt nie zaglądał.
- Matko! Jak dobrze, że ona zapomniała tego portfela… ale pewnie mamy tylko chwile.
Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, bo moje usta zostały znowu zaatakowane przez usta Kaśki. Po raz kolejny moje kolana się rozmiękczył… brzuch wypełnił się motylkami… Przyparła mnie do ściany… a ja objęłam ją nogą przyciągając mocniej do siebie. Ale nasze szczęście długo nie trwało, bo dziewczyny już zaczęły się zbliżać…
- Kurdę… idą tutaj znowu gaduły…
- Kaśka… moi rodzice są cały dzień w pracy, a my kończymy za dwie godziny.
- Co masz na myśli?
- Wspólną naukę…
- Mmm… Podoba mi się Twój pomysł.
Wyszłyśmy szybko, z pod schodów. Dziewczyny, schodziły już pomału… a w naszą stronę zmierzała Natalia.
- Ej co z wami, nie było Was w sklepiku?
- A coś nam wypadło.
Natalia wzruszyła tylko ramionami. Reszta dziewczyn do nas dołączyła i rozbrzmiał się głośny dźwięk dzwonka na lekcję, a my z Kaśką czekaliśmy już tylko na zakończenie zajęć…
Godzina ok. 13:00
Siedziałyśmy u mnie… Ubranie nie było nam potrzebne… Ja siedziałam na ziemi przy fotelu na którym siedziała Kaśka… jej stopy opierały się na moim brzuchu i czesała mi ręką włosy… Było mi tak cudownie…
- Kaśka… masz piękne stopy… nigdy wcześniej na nie tak nie patrzyłam… ale… podniecają mnie…
- Haha. - Zaśmiała się. - Mnie Twoje też. Są takie maleńkie i słodkie.
- Naprawdę Ci się podobają?
- Tak głuptasku.
Wzięłam jej stópkę w dłoń i zaczęłam delikatnie całować… Jej zapach był cudowny. Kaśka, zaś drugą stopą zaczęła delikatnie jeździć po mojej piersi i drażniąc paluszkami i tak już mój twardy sutek od podniecenia. Znowu zaczęłam wypuszczać głośniej powietrze…
- Wiesz, boję się… żeby się dziewczyny czegoś nie pokapowały.
Jej słowa wyrwały mnie z przyjemności… zdjęłam z siebie jej nogi, wstałam i siadła ma jej kolanach.
- Ja też… ale nie chcę teraz o tym myśleć. Ale kiedyś trzeba będzie im powiedzieć.
- No tak masz rację… ale teraz cieszmy się, tym że w końcu jesteśmy razem… Wiesz, od samego początku mi się podobałaś.
- Zawstydzasz mnie…
- Naprawdę… zawsze fantazjowałam o Twoim ciele…
- I jak? Bardzo Ci się podoba?
- Oj bardzo… ale może… chociaż to głupie…
- NO MÓW! Chcę zrobić dla Ciebie wszystko…
- Chciałabym, żebyś mi zrobiła striptiz… przy jakiejś powolnej… pobudzającej zmysły melodii…
- No wiesz Kotek, bardzo chętnie… ale jak widzisz ja już jestem goła. - Zaśmiałam się, patrząc na jej błagalny wzrok. - Ale dobrze poczekaj tutaj…
Podbiegłam szybko do szafy…
- Tylko zamknij oczy!
- Ehh… no dobrze.
Szybko nałożyłam na swoje nóżki ciemne rajstopy… zakryłam swój nabrzmiały biuścik czerwonym koronkowym stanikiem i a na siebie narzuciłam tylko koszulę odsłaniającą tylko moje uda i zapięłam na kilka guzików, aby odsłaniał sporą część mojego dekoltu. Wychyliłam głowę za szafy… Kaśka miała zakrytą twarz dłońmi… ale widziałam, że próbowała trochę podglądać… na szczęście za drzwi nie było nic widać…
- I co gotowa?
- Mhm… jak nigdy… w dodatku napalona…
Schowałam się ponownie, za drzwi szafy… i powoli wystawiłam za nich swoją stopę… i powoli wychylając całą nogę… kocimi ruchami zaczęłam się poruszać w kierunku laptopa… Na moje szczęście laptop stał tak, że gdy byłam przy nim… mogłam w pełnej okazałości „chwalić” się swoim tyłeczkiem Kaśce, kręcąc nim na boki… po chwili rozstawiłam nogi… jeszcze w chwilowo cichym pomieszczeniu dało się słyszeć ciche dyszenie… Gdy udało mi się odszukać odpowiednią melodię, włączyłam ją… i powoli się odwróciłam opierając się rękami o biurko stojąc w rozkroku… Moim oczom ukazał się widok Kaśki w podwiniętymi i rozłożonymi nogami na fotelu… które bardzo mocno trzymały się palcami jego brzegu. Jej włosy zakrywały częściowo jej piersi, a jej jedna dłoń spoczywała na jej myszce, którą masowała się powoli… a drugą ugniatała swoją pierś. Podnieciłam się na ten widok bardzo… krocząc kocimi ruchami w jej stronę, natrafiłam na łóżko… powoli oparłam na niej jedną rękę… a zaraz drugą… w ten sposób klęczałam na łóżku podpierając się na nich. Zaczęłam się wyciągać niczym zwierzak… wypinając mój tyłeczek wysoko do góry i znowu kręcąc nim raz w lewo… a raz w prawo… Widziałam, że te widoki bardzo działają na Kaśkę, która zaczęła cicho pojękiwać i troszkę przyśpieszając swoją „solową” zabawę. Oderwałam ręce przeciągając je po udach i prostując się… jechałam po brzuchu pociągając kawałek materiału do góry, który zaraz potem opadł zakrywając ponownie odsłonięte miejsce… moje palce jechały powoli po guzikach, zatrzymując się na ostatnim zapiętym… Powoli zaczęłam go rozpinać… a potem kolejny i kolejny… I tak o to klęczałam, już w rozpiętej koszuli…
- Ej… a po co Ci ten stanik? - Wydyszała zawiedziona.
- A wiesz co z nim się da zrobić?
- Nie wiem… ale jestem bardzo ciekawa… - Dyszała co raz głośnie i masowała się co raz szybciej.
- Można go rozpiąć od przodu.
- Boże… rozepnij go…
- Dobrze…
Przekręciłam jedną nóżkę po łóżku… i drugą, teraz siedziałam już na skraju łóżka po drugiej stronie… bliżej Kaśki… podeszłam do niej bliżej… i zaczęłam rozpinać stanik… natychmiast wyskoczyły z niego moje piersi… Zadziałało to na nią natychmiastowo… bo z jej ust wydobył się głośny jęk.
- Matko… jak one na mnie działają…
Uśmiechnęłam się sama do siebie… obróciłam się do niej tyłem i zaczęłam powoli zsuwać koszulę z ramion… powoli osuwając po plecach… wyciągnęłam z niej jedną rękę… obróciłam się znowu do Kaśki przodem i ściągnęłam z siebie koszule już całkiem rzucając jej głowę… Ona zaś natychmiast ją z siebie zrzuciła…
- Został mi ostatni element naszego striptizu…
Kaśka była chyba u skraju wytrzymałości, bo masowała się już bardzo szybko i prawie krzyczała… ja natomiast siadła znowu na ziemi tym razem przodem do niej… jedną stópkę położyłam na jej stópce… z drugą zrobiłam dokładnie to samo… Teraz siedziałam z rozłożonymi nogami w czarnych rajstopach przed rozpaloną do granic możliwości moją ukochaną… która była co raz bliżej uniesieniu…
- Bardzo Ci blisko?
- Zaraz dojdę…
- A teraz Cię wykończę moja kochana…
Położyłam się całkowicie na ziemi… moje dłonie powędrowały w miejsce mojego krocza… wbiłam delikatnie paznokcie w materiał i powoli zaczęłam go rozrywać… ukazując przy tym całą błyszczącą od moich soczków myszkę Kaśce. To był chyba strzał w dziesiątkę… bo w tym momencie wygięła się w łuk zacisnęła nogi i zamarła… Trwała tak dłuższą chwilę… po czym opadła z sił. Powoli dochodząc do siebie uśmiechnęła się do mnie, zsuwając się z fotela i kładąc się na moim ciałku…
- Kocham Cię mój Rudziaku…
- A Ja Ciebie! Ale niestety musimy się powoli ubierać… za niedługo będą wracać moi rodzice… a Ty musisz niestety wracać do domu…
20.02.2019 16:47