Opowiadania erotyczne :: Cisza

Opowieść ta rozpoczyna się w pewien zimowy wieczór w małym mieszkaniu na przedmieściach jednego z większych miast naszego kraju. To właśnie wtedy 19letnia Kinga wpadła w kłopoty finansowe tak duże, że postanowiła sięgnąć po coś, po co normalnie nigdy w życiu by nie sięgnęła. Problemy narastały od dawna ale ostatnimi czasy przekroczyły najśmielsze obawy. Nie mogła liczyć na rodzinę; po prostu jej nie miała. Rodzice zginęli gdy miała pięć lat, spędziła życie w Domu Dziecka a potem, jak tylko skończyła osiemnaście lat, pomknęła w świat marząc o karierze, studiach, własnym miejscu we wszechświecie. A potem dopadła ją rzeczywistość.

Pamiętała, jak wychodziła poprzedniej zimy z budynku w którym spędziła całe życie. Jasnozielone mury nie zatrzymywały jej, żegnały jak dobrą przyjaciółkę życząc jej powodzenia. Wstrzymała oddech na chwilę a potem wzięła jego olbrzymi chaust: to był właśnie pierwszy wdech wolności. Szła z jedną torbą w garści do mieszkania, które jej opłacono w ramach „startu w życie”. Kretyńska nazwa programu, który zakładał, że pięćset złotych wystarczy młodej kobiecie na start. Tego samego wieczoru rozpakowała się i udekorowała swój pokój; wreszcie miała własny. Chociaż było trochę pustawo bez rozwrzeszczanych dzieciaków, miała przynajmniej pewność iż to co mieści się w tych małych czterech ścianach, należy do niej i nikt jej tego nie odbierze.

Jakże się myliła..

Ten rok ją zniszczył. Początkowa werwa, jaką czuła wraz z przekroczeniem magicznego progu dorosłości, zniknęła w miarę odmów na rozmowach o pracę. W DD uczyła się ile się da, podejmowała się prac tymczasowych aby uatrakcyjnić się na rynku pracodawców przyszłych. Okazało się jednak iż prace sprzątające, kurs asystentki sprzedaży i zaświadczenie o umiejętnościach pracy w trudnych warunkach było niczym w parównaniu do tego czym inni kandydaci mogli się poszczycić. Odmowa za odmową, spotkanie za spotkaniem, bezsenne noce, pełne zmartwień dni. Dorabiała gdzie się dało, głównie na zastępstwach aby udało się uzbierać pieniądze na czynsz chociażby. Opuszczając DD była lekko krągła ale już po pięciu miesiącach zgubiła jedną trzecią siebie. Po prostu nie wydawała pieniędzy na rzeczy, które nie były absolutnie konieczne. Często na liście zbędnych znajdowało się jedzenie. Jesienią doszło do tego, że jadła co trzy dni, bowiem nie wystarczało jej na opłaty. A potem poznała jego. Miał na imię Adam. Wysoki, wysportowany i lubujący się w szczupłych laskach. Wpadła mu w oko podczas zakupów, gdy ważyła pomidory zastanawiając się czy kupić jeden czy dwa. Pojawił się za nią, odgarnął w tył jej orzechowego koloru włosy do pasa i położył na wadze jeszcze kilka a potem wsunął jej w dłoń banknot stuzłotowy. Przerażona podniosła wzrok ale uwiązł jej głos w gardle. Adam wpatrywał się w nią uważnie, jakby oceniając, ważąc w oczach. W końcu odszedł a ona została w miejscu ze stoma złotymi w dłoni. Odłożyła pomidory i kupiła dwa, tak jak pragnęła. W sklepie wydała dwanaście złotych, tak jak miała to w planach. Owo sto złotych schowała na „czarną godzinę”. Następne dni minęły w niepokoju. Bała się iż owy mężczyzna coś od niej chciał, nie rozumiała jego zachowania. Ale minęły trzy tygodnie a po nim zaginął słuch. Nigdy go więcej nie spotkała. Aż do momentu gdy weszła do kawiarenki internetowej, w połowie grudnia i sprawdziła pocztę.

Nowa wiadomość miała ze dwa, może trzy dni. Otworzyła ją. Niewiele wiedziała o SPAMie, ale na wszelki wypadek czytała wszystko. Po kilku sekundach zrobiło jej się ciepło. List nie był reklamą a jego nadawcą był właśnie owy mężczyzna. Skąd miał jej mail? Jej dane? Byłaby przerażona, gdyby nie to, że po jej ciele rozlał się gorąc promieniujący spomiędzy jej ud. Zagryzła wargę i wróciła do lektury listu.

„..i zauważyłem, że być może przyda Ci się przyjaciel. Ja chętnie nim zostanę. Widziałem, że nie wykorzystałaś tamtych pieniędzy. Jesteś oszczędna. Piękna, zmysłowa i oszczędna. Oto więc moja propozycja: będziemy się spotykać raz w tygodniu na kilka godzin, będziesz robić to czego zechcę – ale nie martw się, nie zrobię niczego wbrew Tobie – a ja w zamian będę płacił Ci tysiąc złotych. Jeśli Cię zainteresowałem, umówmy się na takie spotkanie. Adam „StoZłotychNaPomidory” Z.”

Kinga wyłączyła pocztę i wyszła głęboko zamyślona. Z jednej strony, była w totalnym dołku. Gorzej być nie mogło. Nie miała pieniędzy ani możliwości ich zdobycia. A potrzebowała ich. Ale.. z drugiej strony.. to co ten mężczyzna jej oferował to pieniądze za prostytucję. I to jej spośród wszystkich ludzi! Nie tak to sobie wyobrażała. Miało być inaczej.
Wyrzuciła więc z głowy propozycję i ponownie szukała innego źródła zarobku. Jednak nadszedł dzień w którym wyczerpała wszystkie opcje. Śnieg padał za okiennicami gęsto. A ona drżącą dłonią sięgnęła do netbooka jej współlokatorki aby odpisać na mail.

„Tak.”

Krótko. Nie wiedziała co więcej powiedzieć. Bała się jak cholera.

„Bądź o 22:00 na ul. Gdańskiej przy sklepie sportowym”

On też poszedł w jej ślady. Krótko i rzeczowo. Spojrzała na zegarek: miała trzy godziny. Poszła więc się wykąpać. Uznała, że musi ładnie wyglądać więc zakręciła włosy lekko, zrobiła dyskretny makijaż i ubrała się w spódniczkę do kolan oraz bluzkę na ramiączkach. Doszedł do tego sweter oraz rajstropy, bowiem zima w tym roku była nader mroźna. Założywszy też wysokie buty z ciemną podszewką, swoje najlepsze, powoli skierowała się do sklepu sportowego na ulicy obok. Stanęła przy nim obejmując się ramionami. Czuła się bezradna. Pojęcia nie miała co robi. W końcu wystraszona pokręciła głową i zrobiła krok w stronę domu. Przed kolejnym krokiem powstrzymał ją dźwięk klaksonu samochodowego. Mężczyzna w srebrnym fordzie sedanie włączył światełko w kokpicie ukazując swoją twarz. Adam. Chociaż pamiętała go jak przez mgłę, poznałaby jego twarz wszędzie. Drgnęła, zagryzła wargę i wsiadła do samochodu. Zacisnęła odruchowo uda a Adam uśmiechnął się, widząc to kątem oka.
- Nie myślałem, że się zgodzisz.
- To po co proponowałeś?
- Dobre pytanie.
Zamyślił się, ona również. Samochód sunął spokojnie i bezbłędnie po odśnieżonym asfalcie aż dotarli do centrum miasta gdzie zaparkowali przed wysokim na paręnaście pięter budynku ze szkła. Zawsze myślała, że to biurowiec a nie domy mieszkalne. Jednak im głębiej przez hall wchodzili, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu iż się myliła uznając to za obiekt firmowy. Znaleźli się w eleganckiej windzie, która uniosła ich aż na czternaste piętro. Wówczas Adam wyszedł pierwszy by ją pokierować odpowiednio do swojego mieszkania. Zamek zgrzytnął głośno przy otwarciu a gdy drzwi zostały pchnięte, Adam odsunął się wpuszczając Kingę przodem. Z lekką obawą weszła do środka. Oczom ukazało się gustownie urządzone mieszkanie, jednak widać było iż jest ono typowo męskie. Bez kwiatów, bez obrazów. Surowe ale ładne. Było piętrowe, co mogła ocenić po schodach prowadzących spiralą wyżej. Zerknęła na wnękę w suficie w której znikały schody i zmarszczyła nos czując zapach kadzidełek z góry.
- Podoba Ci się?
- Hm? A, tak. Tak. Przyjemnie tu.
- Chcesz drinka?
- A mogę herbatę?
- Naturalnie.

Krótka wymiana zdań dała do myślenia Adamowi. Nie pokazywał jednak po sobie żadnych wątpliwości. Jeszcze by ją wystraszył. A chciał ją mieć. Cholernie chciał ją mieć. Miała przepiękne ciemne włosy do pasa, była szczuplutka ale biust miała większy. Ale to twarz go zaprosiła do tej znajomości. Miała duże, czarne oczy lśniące nawet wówczas, gdy się spotkali. Nawet w chwili zmartwienia, lśniły one wewnętrznym ogniem. Jej usta były jasne, pełne, miały w sobie coś z malin. A do tego wszystkiego, jej cera była jasna a nie opalona i spieczona jak większości kobiet w jej wieku. Miała w sobie coś z anioła i właśnie to go zmusiło do zaproponowania jej czegoś, czego nie zaproponował nikomu jeszcze. No, powiedzmy. Były może dwie ale były to znajomości jednorazowe. Kinga miała być na dłuższą metę.
- Herbata – oznajmił podając jej kubek z uchwytem.
- Dzięki. – szepnęła chwytają i podchodząc do stolika szklanego i tam go stawiając. Widocznie nie lubiła aż tak gorącej i wolała poczekać aż wystygnie. Tymczasem on ledwie nad sobą panował gdy ona się schyliła by odstawić kubek. Niby nie widział nawet skrawka jej pupy ani gołej skóry ale i tak jego spodnie uniosły się lekko. Miał nadzieję, że nie za mocno.
- Pewnie nie wiesz jak to się ma dziać, co?
- Tak – przyznała – jestem nieco zagubiona.
- To nic takiego. Zwykła randka.

---------

Kinga opuściła jego mieszkanie wraz z nim, odwiózł ją dokładnie pod dom przez co wystraszyła się jeszcze bardziej bowiem znał jej adres. Miała problemy z chodzeniem ale dzielnie tego nie okazywała. Adam miał wyrzuty sumienia po wydarzeniach tej nocy ale tym bardziej chciał się Kingą zająć.

Tymczasem ona weszła do pokoju, położyła na komodzie dwa i poł tysiąca złotych i schowala się pod kołdrą jak stała. Zaczęła płakać. Wspomnienia sprzed paru godzin mknęły przed jej oczami mimo iż ich nie chciała: jak pchnął ją na łóżko, jak rozszerzył nogi, zablokował nadgarstki i wszedł w nią. Był zaskoczony krwią, bowiem nie był jeszcze brutalny. Jeszcze. Ale tak to bywa przy odebraniu dziewictwa i chyba to skojarzył bowiem dorzucił jej ekstra pieniądze. Potem rżnął ją nie bacząc czy była wilgotna czy nie. Używał jakiegoś żelu. Miał głęboko w nosie ją. Dał to jasno do zrozumienia zawiązując krawat na jej ustach i blokując nadgarstki kajdankami policyjnymi. Rżnął ją i śmiał się, euforia aż go rozsadzała a potem spuścił się w niej, bez prezerwatywy. A potem odpoczął chwilę liżąc jej różaną cipkę mimo iż nie okazywała przyjemności z tego. A gdy znów był gotów, zerżnął ją ponownie. Przez cały proceder, po prostu próbowała nie płakać. Być dzielną. Chciała tych pieniędzy, zgodziła się i musi ponieść konsekwencje.
Adam wypuścił ją po kilku godzinach, gdy widział iż zaczyna być jej słabo. Odprowadził jak dżentelmen, wsunął do jej torebki pieniądze i nawet ucałował w policzek.
Pieprzony dżentelmen.

Do pokoju rozległo się pukanie. Kinga jęknęła, pół z bólu pół ze zniecierpliwienia. Drzwi do pokoju zostały uchylone. Szare oczy wchodzącej omiotły widok: pieniądze na szafce nocnej, Kinga pod kołdrą w ubraniu i jej zamknięte oczy, rozmazany makijaż. Blondwłosa podeszła powoli do łóżka z gulą w gardle. Kinga podniosła się na ramionach i spojrzała ciemnymi oczyma na Dagmarę.
- Miałam.. pierwszy raz.. wiesz?
Zadrżały różowe wargi gdy po policzkach Kingi pomknęły łzy. Daga objęła ją i mocno przytuliła a jej szare oczy zaszkliły się. Siedziały w milczeniu. Nic nie zostało do powiedzenia.
60%
5309
Dodał 13.03.2019 14:21
Zagłosuj

Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.

Podobne opowiadania

Emil cz.2

Kilka dni później przyszła ze szkoły i mówi: -Mam koleżankę a właściwie przyjaciółkę która jest dziewicą i nie tylko chce ją stracić ale też przeżyć przy tym coś wyjątkowego. Pomyślałam że ty się do tego nadajesz i mógłbyś to zrobić dobrze. Miło to połechtało moją męska próżność i powiedziałem OK, jeśli nie masz nic przeciw. Uważam że sobota to będzie dobry dzień bo nie pracuję a wy nie idziecie do szkoły więc wpadnijcie może o 16. Przyszła sobota... Przeczytaj więcej...

Magda, koleżanka mojej żony, czyli co nam w dupach...

Od rana chodziłem podniecony, postanowiłem zadzwonić do Magdy czy ma ochotę na sex, odebrała, cześć, wiesz, dzwonię do ciebie bo chciałem zapytać jak u ciebie z chcicą? Ja od rana chodzę napalony, rano jak się obudziłem strasznie mi stała pała, więc zwaliłem sobie, ale za godzinę, znów mnie brało, i tak mam cały czas, jasne że mam chęci, przyjeżdżaj, mam dla ciebie niespodziankę, ale zobaczysz na miejscu, ok. będę za jakieś 40-dzieści minut. Wziąłem szybki prysznic... Przeczytaj więcej...

Ewela i Madzia - ostry sex w narkotycznym transie

Ewelina i Madzia – ostry sex w narkotycznym transie Było lato roku 2003. Mieszkałem wtedy w leśniczówce pod Siedlcami. Często kursowałem wtedy na trasie Hiszpania – Holandia – Polska. Załatwiałem grunt pod interes dla pewnego „biznesmena z branży farmaceutycznej”.Z Hiszpanii przywoziłem koks, z Holandii zielsko, a do nich woziłem nasz eksportowy wyrób - amfetaminę i czasami piguły. Byłem mega odprężony, bo stresujący element podróży został zrealizowany... Przeczytaj więcej...