- Powinniśmy częściej się spotykać. - stwierdził Karol.
Szliśmy przez wyludniałe miasto, a mi w głowie ciągle się tukło "Karol pedałem?". Ruchał prawie zawodowo, a i jego zwieracze musiały gościć niejednego. W końcu nie wytrzymałem i wypaliłem: - Od kiedy wolisz gości? - Karola chyba rozbawiło moje pytanie. Słodko się uśmiechnął: - Smakuję życie - zaczął - Trochę podróżowałem, głównie za robotą. Tworzyć związek w takim wypadku to heroizm, a wiesz, że ja to zawsze po najmniejszej linii oporu - roześmiał się.
- Jak byłem w Norwegii na platformie to tam mnie zdybał taki Hans. Typowy wiking, broda do piersi, włosy opadające na plecy, ponad dwa metry miał - opowiadał z przejęciem intensywnie gestykulując. - Tam same chłopy, testosteron się z nich wylewał, a Hans to w sumie spoko był. Trochę się zaprzyjaźniliśmy. Trochę popiliśmy, a on zdybał mnie pod prysznicem. Ja się kąpię, a tu czuję kutasa między pośladkami. Trochę się zdziwiłem, a gdy się obróciłem Hans zakrył mi usta i kazał milczeć. Wyobraź sobie tylko takiego wikinga. Ani grama tłuszczu, same mięśnie przykryte białą skórą i kasztanowymi włosami... - Szczegółowy opis malował się w mojej wyobraźni. No i ten olbrzym klęka przede mną, jeszcze się schylić musiał i zaczyna mi obciągać, czaisz? Żadna mi jeszcze tak nie ciągnęła jak ten, no więc go zalałem. Ale Hans na tym się nie zatrzymał. Wypucował mi fleta, a nim się obejrzałem trzymał mi trzy palce w dupie. Wstał, a jego pała mierzyła w mój pępek. Ja tam kurdupel nie jestem, ale wyobraź sobie jaki on był wielki. No i sobie myślę, pociągnę mu te 20 centymetrów i się rozejdziemy. Ale on nie chciał! Obrócił mnie do ściany i nabił na tą swoją maczugę. Myślałem, że mnie rozerwie i gardłem wyjdzie. Jak zaczął rżnąć, to go w żołądku czułem, a jak się spuścił to myślałem, że mi nosem pocieknie. Ja sam z resztą tryskałem raz po raz. No i tak ruchaliśmy się jakiś miesiąc jeszcze, a potem on wrócił do żony i dzieci, a ja wróciłem do Polski.
Oczy prawie wychodziły mi z orbit, a szczękę ciągnąłem za sobą słysząc tą historię. Ale Karol jeszcze nie kończył.
- Potem pojechałem do Holandii. Tam robiłem przy ogródkach. Roboty sporo, ale kasa też dobra. Miejsce też ładne, bo niedaleko do plaży. Lubiłem sobie po tej plaży chodzić i pewnego razu przyczaiłem, że chodzi jakiś chłopak za mną. Tak jakby czekał, aż wyjdę z domu. W końcu któregoś razu siedzę sobie na tej plaży, zachód słońca, śpiew mew, romantico że hoho, ale ja sam, a wyposzczony byłem jak nie wiem co. No i napatoczył się ten ziomek. Coś tam pogadaliśmy, Victor miał na imię. Słodki był, bo niby chłopak, ale miał taką ciekawą urodę. Ciało atletyczne, lekki zarost, tatuaży trochę. Wyciągnął lufkę no i zaczęliśmy coś tam palić. Mnie zaraz do głowy uderzyło, ale on się trzymał. No i widać, że czatował na mnie, bo zaraz zaczął się kleić, a ja po doświadczeniach z Hansem stwierdziłem, że pasowałoby gościa dla odmiany przedmuchać. Ale Victor taki łatwy nie był. Porozbieraliśmy się, zrobił mi loda, ale jak ja sięgałem do jego spodni to mi ręce odtrącał. Trochę żeśmy się widywali, aż w końcu, któregoś dnia wylądowaliśmy w jego mieszkaniu. Napaleni, zjarani i upici zaczęliśmy się lizać jak zwierzaki. No i chłopie nie uwierzysz. Viktor miał cipę. - Choć tego się właśnie spodziewałem, to mój okrzyk zdziwienia i tak się wydobył z moich ust - Taaa - kontynuował - Victor jak już zmienił płeć i zrobili mu takiego tyciego kutasa to stwierdził, że dalej woli chłopaków. Przeprowadził się skądś tam i kolekcjonował kutasy. Ale powiem ci, że wrażenia super. Tutaj u góry ładny chłopak, doi zajebiście, a na dole laska - może być coś lepszego? Raz żeśmy go z Szymkiem tak zajeździli na dwa baty, że prawie przytomność stracił. - Już prawie byliśmy pod domem Karola, a wydawało się, że to początek historii - Z resztą nas z Szymkiem to nawet raz baba z kutasem ruchała, ale chłopie, nic byś się nie poznał - tak zrobiona... - Wytrzeszczyłem oczy. Szymek. Brat Karola. Był całkiem inny niż Karola, ale też nie brzydki. Czarne włosy, ciemna skóra opinająca jego wysportowane ciało, oczy jak węgle często gościły w moich snach gdy dorastałem. Ale Szymon też niby był normalny. - No nic. Na mnie już pora - zatrzymał się. - Widzę, że moje historie zrobiły na tobie wrażenie - roześmiał się widząc namiot w moich spodniach. - To jeszcze nie wszystkie, - powiedział zbliżając się do mnie i chwytając za sterczącego fiuta - a w niektórych to może nawet weźmiesz udział - szepnął mi przegryzając ucho, po czym ze śmiechem otworzył furtkę i poszedł do domu.