Kiedy zdałem maturę i dostałem się na wymarzone studia informatyczne uważałem, że świat stoi przede mną otworem. Chciałem zarobić trochę pieniędzy na studia i zamierzałem rozejrzeć się za pracą gdzieś za granicą. Umiałem dość dobrze mówić po angielsku i niemiecku, z czytaniem też nie miałem większych kłopotów. Uważałem, że nie powinienem mieć trudności ze znalezieniem dobrej pracy. Mój kolega Piotr zachęcał mnie żebym udał się do Holandii, gdzie jest łatwiej o pracę dla studenta w sezonie letnim niż w Niemczech, czy Wielkiej Brytanii. Zorganizowałem sobie wszystko, co jest niezbędne do wyjazdu.
Piotr podał mi adres schroniska młodzieżowego w Amsterdamie oraz adresy kilku restauracji, gdzie miałem pytać się o pracę. Dzień po tym, jak swoje nazwisko zobaczyłem na liście osób przyjętych na studia – a było to w połowie lipca – siedziałem już w pociągu do Berlina. Najpierw zajechałem do Angermunde, przesiadłem się na pociąg do stacji Berlin Lichtenberg, a po zajechaniu na miejsce kolejką S-Bahn pojechałem na słynny dworzec Zoologische Garten. Tam wsiadłem do pociągu relacji Berlin – Hook van Holland, który docelowo jechał jeszcze do Londynu. W przedziale, w którym miałem miejsce była miła atmosfera. Obok mnie siedziała trochę starsza ode mnie bardzo ładna dziewczyna. Miała ciemne włosy, była wystrzałowo ubrana, a jej twarz ubarwiał delikatny makijaż w pastelowych kolorach. Ośmieliłem się otworzyć do niej usta i zapytałem się po niemiecku, czy mogę otworzyć okno, gdyż w przedziale jest za duszno. Zgodziła się odpowiadając mi również w języku niemieckim. A więc pierwsze lody zostały skruszone. Dalej zagadnąłem ją dokąd jedzie. Odpowiedziała mi, że jedzie do Amsterdamu, jest holenderką i zapytała się mnie czy możemy w rozmowie przejść na język angielski. Aby zaimponować mojej interlokutorce odpowiedziałem z najstaranniejszym akcentem oxfordzkim yes of cours, for me is not any problem. Dalej rozmowa potoczyła się gładko. Razem wychodziliśmy na papierosa i akurat w tym samym czasie mieliśmy potrzebę udania się do toalety. Jako genetelmen powiedziałem jej lades first. Opowiedziałem jej, że właśnie zdałem maturę, dostałem się na studia informatyczne i jadę do Amsterdamu, aby znaleźć jakąś pracę na okres miesiąca albo trochę dużej. Stwierdziła, że to dobrze się składa, bo jej znajomy jest właścicielem restauracji i w okresie letnim brakuje mu personelu z powodu urlopów. Uważała, że ze swoimi zdolnościami lingwistycznymi nadam się do tej pracy i będę z niej zadowolony, a przede wszystkim z zarobków. Zapytała się mnie, gdzie się zatrzymam w Amsterdamie
W schronisku młodzieżowym – odpowiedziałem i podałem jej adres schroniska.
Dam ci adres i telefon restauracji swojego znajomego – powiedziała pisząc mi adres oraz numer telefonu w moim notesie, który jej przedłożyłem. Przyjdź do restauracji jutro, ja zawiadomię znajomego, wymelduj się ze schroniska i zabierz ze sobą swoje rzeczy, gdyż przy restauracji jest niekrępujący pokoik, gdzie będziesz mógł zamieszkać.
W sympatycznej atmosferze upłynęła podróż. W Amsterdamie moja towarzyszka podróży o imieniu Sandra wskazała mi jak dojść do schroniska młodzieżowego. W schronisku znalazłem się dość późno, ale nie było kłopotów z wolnymi miejscami. Dostałem łóżko w pokoju 6 osobowym z chłopakami z Irlandii. Jak oni dużo pili i zachowywali się bardzo głośno! Chociaż na drugi dzień miałem zatelefonować do restauracji wskazanej mi przez Sandrę, a następnie zgłosić się do jej właściciela, mojego przyszłego pracodawcy sezonowego, wypiłem z Irlandczykami kilka piw, które mi postawili.
Do restauracji zatelefonowałem około godziny 15-tej. Rozmowę zacząłem po angielsku. Telefon odebrał mężczyzna, który przedstawił się jako Kurt – właściciel restauracji. Powiedział, że wie o mnie od Sandry i z miejsca zaproponował mi pracę. Zrobiłem tak, jak powiedziała mi Sandra. Zapłaciłem za nocleg w schronisku, wziąłem swój plecak i na piechotę udałem się do restauracji Kurta. Miałem z nim odbyć rozmowę na temat moich obowiązków, jako pomocy kuchennej oraz wynagrodzenia. Przez telefon zapytałem się, czy od wynagrodzenia będzie odjęty koszt wynajmu pokoju, na co Kurt odpowiedział mi, że koszt wynajmu tego pokoju wyniesie mnie tyle samo, albo nawet mniej niż cena za nocleg w schronisku młodzieżowym, a warunki będę miał dużo lepsze. Uradowany udałem się na ulicę Greenstone, gdzie mieściła się restauracja. Kurt, facet wyglądający na około 45 lat przyjął mnie w swoim gabinecie bardzo wylewnie. Stwierdził, że jest ucieszony, iż tak szybko będzie miał zapełniony wakat pracowniczy, a moja znajomość języków pomoże mi w pracy oraz w kontaktach z innymi stałymi pracownikami. Usiadłem w wygodnym, głębokim fotelu przed jego biurkiem tyłem do drzwi wejściowych. Kurt wypytywał się mnie o wykształcenie. W pewnym momencie do pokoju, w którym przebywałem z Kurtem wszedł mężczyzna. Z jego słów wywnioskowałem, nie znając biegle holenderskiego, który jest niezwykle podobnym do innych języków germańskich, a zwłaszcza do języka niemieckiego i angielskiego, że mężczyzna ten przyszedł z pytaniem o rozmieszczenie stolików na sali. Nie widziałem jego twarzy. Podszedł bliżej z tyłu do fotela, na którym siedziałem. Wówczas poczułem, że mężczyzna łapie mnie za włosy, a do nosa i ust przykłada jakąś szmatę, jednocześnie zakładając mi tzw. krawacik, chwytając mnie tak za szyję, że nie byłem w stanie ruszyć głową w żadną stronę. Poczułem , jak zapamiętałem z sali operacyjnej w szpitalu, zapach eteru i za chwilę straciłem przytomność.
Rozdział II Znowu w szkole
Gdy się ocknąłem, leżałem na drewnianej ławie w jakimś małym pomieszczeniu. Z sufitu tliło się słabe światło żarówki najwyżej 20 watowej. Pomieszczenie przypominało piwnicę, ale było ciepłe. Miało najwyżej 6 metrów kwadratowych powierzchni i prowadziły do niego jedne drzwi. Czułem suchość w ustach, a gdy dotknąłem się, jeszcze na pół przytomny, z przerażeniem stwierdziłem, że jestem w samych slipach. Byłem tak otumaniony, że nie mogłem się ruszyć. Nie miałem związanych rąk ani nóg, lecz środek którym zostałem doprowadzony do nieprzytomności, zawierający z cała pewnością eter, jeszcze działał na mnie. Nagle drzwi do pomieszczenia, w którym leżałem otworzyły się, i zobaczyłem w nim jakiegoś faceta. Facet widząc, że już nie śpię, uderzył mnie z otwartej dłoni w policzek, chwycił za włosy podnosząc mnie do pozycji siedzącej, a następnie naciskając palcami na szczękę w okolicy kącików ust, zmusił mnie do ich otwarcia. Wówczas drugą ręką sięgnął po małą butelkę i nalał mi jej zawartość do ust. Z ulgą stwierdziłem, że jest to woda mineralna, widząc kącikiem oka nalepkę na butelce, jak również czując smak zwykłej wody mineralnej nie gazowanej. Przyznaję, że napicie się tej wody przyniosło mi dużą ulgę, lecz naprawdę nie rozumiałem, dlaczego w tak brutalny sposób mój gospodarz musiał mnie zachęcić do wypicia jej. Gdy wypiłem całą butelkę wody, mężczyzna chwycił mnie za prawą rękę i wykręcił ją do tyłu, w taki sposób, że zmusił mnie to tego, abym był pochylony do przodu. Przy tym pchnął mnie. Drugą ręką otworzył drzwi i znaleźliśmy się w niewielkim korytarzu, skąd prowadziło do innych pomieszczeń kilka drzwi, lecz nie zdążyłem zorientować się ile, chociaż korytarz był jaśniej oświetlony niż dotychczasowe moje więzienie. Byłem pochylony do przodu i przede wszystkim widziałem podłogę, na której położona była ciemnego koloru wykładzina. Zdałem sobie sprawę, że jestem bosy czując pod stopami jej miękkość. Facet otworzył jedne drzwi i wepchnął mnie do następnego niewielkiego pomieszczenia, zamykając drzwi, które przed chwilą otworzył. W pomieszczeniu, które było dobrze oświetlone, znajdowała się w nim mała drewniana ława oraz stolik. Na stoliku leżały jakieś kolorowe czasopisma. Nie zajmowałem się nimi, tylko po stwierdzeniu, że z tego pokoiku prowadzą inne drzwi natychmiast podszedłem do nich i chwyciłem za klamkę. Były zamknięte. Próbowałem na nie naciskać ramieniem, ale próba ich wyłamania była przysłowiowym biciem głową w mur. Wiedziałem, że drzwi, którymi wprowadził mnie ten facet są zamknięte, bo słyszałem, szczęknięcie klucza w zamku, gdy zmykał je za mną po wepchnięciu mnie do tego pomieszczenia. Zrezygnowany siadłem na ławie. Oparłem głowę na dłoniach zastanawiając się nad swoim położeniem. Ewidentnym jest, że zostałem porwany, ale po co i w jakim celu – myślałem. Ja sam nie jestem bogaty, moi rodzice nie mają tylu pieniędzy, aby porywać mnie dla okupu. W pewnym momencie przyszła mi do głowy straszna myśl. Porwano mnie w celu wycięcia moich organów, aby potem nimi handlować na czarnym rynku. Włosy stanęły mi na głowie i chciałem zacząć krzyczeć, ale się powstrzymałem, bo uświadomiłem sobie, że mój krzyk mógłby wywołać eskalację przemocy ze strony faceta, który mnie tu przyprowadził. Mój gospodarz, jak zauważyłem miał posępny wzrok, silne ręce i wyglądał na twardziela, który siłą toruje sobie drogę w życiu. Ja, jak to nastolatek. Mam jeszcze chłopięcą twarz, nie jestem osiłkiem, po prostu normalnie zbudowanym dziewiętnastolatkiem. Może właśnie ze względu na mój wiek potrzebują moich organów : nerek, wątroby czy serca. Dotychczas byłem zdrowy. Jeden raz byłem w szpitalu. Operowano mi wyrostek robaczkowy. Stąd właśnie zapamiętałem zapach eteru. Zapamiętałem też bardzo ładną i ponętną pielęgniarkę, która przez zabiegiem robiła mi lewatywę. Ja leżałem na łóżku i obserwowałem, jak ona stoi z kanką do lewatywy przy zlewie i w sposób szałowy kręci biodrami rozprowadzając mydło w kance z wodą. Ten widok spowodował, iż hormony u mnie od razu zagrały i natychmiast poczułem wzwód członka. Ona podeszła do mnie uśmiechając się szelmowsko, kazała zdjąć z siebie kołdrę i przekręcić się na bok, wypinając pośladki z jej stronę. Dostosowałem się do jej poleceń, a w tym czasie ona wieszała kankę, z której wisiał gumowy wąż zakończony ebonitową końcówką koloru czarnego. Kiedy przewróciłem się na bok, nogę, którą miałem pod spodem kazała mi wyprostować, a nogę, którą miałem na wierzchu mocno zagiąć w kolanie, tak, abym kolanem prawie dotknął swojego brzucha. Gdy nie mogłem tego zrobić, według jej życzenia, chwyciła mnie za nogę. Wtedy to właśnie musnęła palcami moją męskość w stanie pełnej erekcji. Jeszcze raz szelmowsko uśmiechnęła się do mnie, nachylając nad moją twarzą i z całej siły, tak mi się wówczas wydawało, wepchnęła wąż od lewatywy do odbytu. Nie zatrzymała się na samej końcówce ebonitowej, lecz włożyła jeszcze gumową część węża. Czułem, że mam, co najmniej 20 centymetrów węża od lewatywy w sobie. Przekręciła korek kanki i do środka zaczęła mi się lać woda z mydłem. Myślałem, że wykorkuję z bólu. Ona nachyliła się nade mną i powiedziała mi, abym się nie zapierał, a wsadziła mi więcej tego węża, dlatego, że mi stanął. Czułem, że zrobiłem się czerwony i aby jak najszybciej zakończyć ten zabieg dostosowałem się do zaleceń pielęgniarki. Teraz myśląc sobie o tym, uśmiechnąłem się do siebie. Pomyślałem, że byłem i nadal jestem bardzo wstydliwy wobec kobiet, lecz wstyd ten przezwyciężam swoich obyciem oraz kulturą osobistą. Na nowo jednak wróciły do mnie myśli o moim obecnym położeniu.
- Nie ma co, jestem w tragicznym położeniu – pomyślałem sobie czując w oczach pierwsze napływające łzy. Zaszlachtują mnie jest zwierzę i nawet nie będę miał pochówku. Ogarnięty czarną rozpaczą zacząłem przyglądać się rzeczom leżącym na stole. Była tam mała plastikowa butelka wody mineralnej. Chyba produkcji francuskiej, jak wyczytałem z nazwy, której niestety nie potrafię wymówić ani napisać, gdyż nigdy nie uczyłem się języka francuskiego. Zawsze miałem łatwość uczenia się języków germańskich, dlatego też holenderski był dla mnie zrozumiały, jak również szwedzki, duński i norweski. Butelka była pełna i zamknięta. Szybko ją otworzyłem i pociągnąłem duży łyk, bardzo dobrej nie gazowanej wody mineralnej. Kolorowe gazetki leżące na stole okazały się gazetkami pornograficznymi. Jednakże były to gazety o tematyce gejowskiej. Nie miałem ciągotek w tym kierunku, a jedyny kontakt wzrokowy z penisami kolegów miałem w szkole, gdy za pomocą cyrkla mierzyliśmy sobie długość naszych przyrodzeń, a następnie cyrkiel przykładaliśmy do linijki z centymetrem. Oczywiście w drodze cyrkla od penisa do linijki każdy nieznacznie rozwierał kąt cyrkla, aby na linijce wyszła pożądana długość. Pamiętam, że wygrał Krzysiek, który według wskazań linijki miał najdłuższego, ale oczywiście oszukiwał, jak my wszyscy, dodając sobie co najmniej centymetr.
Widząc kolorowe gejowskie świerszczyki uświadomiłem sobie, że chyba nie zostanę zaszlachtowany, ale i tak nie jestem w dobrym położeniu. Zacząłem oglądać gazetki. Były w nich akty młodych chłopców, a także pokazany był seks rodzaju homo. Nie wiem czy to z powodu ulgi, iż nie zostałem porwany w celu wycięcia organów i poczułem psychiczną ulgę, czy też dlatego, że już dość długo siedziałem w tym pomieszczeniu przeglądając gazetki poczułem wzwód. Sięgnąłem ręką do majtek, wyciągnąłem na wierzch mojego penisa i zacząłem onanizować się ręką pocierając o już dość dużego i twardego fiuta. Onanizowałem się lewą rękę, w prawej ręce trzymając gazetkę. Lecz nie dane mi było dojść. W pewnym momencie, jak furiat zjawił się w pomieszczeniu facet, który mnie do niego wepchnął. Wszedł drzwiami, które wcześniej próbowałem otworzyć, a były one wówczas zamknięte. Znowu uderzył mnie otwartą ręką w twarz, po czym ciągnąc za włosy postawił mnie w pozycji pionowej. Wtedy otrzymałem od niego potężny cios pięścią w żołądek. Skuliłem się od razu. Czułem, jak ponownie wykręca mi rękę do tyłu zmuszając do pochylenia się i prowadzi mnie do pomieszczenia, z którego wszedł. Pod stopami poczułem chłód terakoty. Nie było mi łatwo iść, gdyż spuszczone wcześniej slipy miałem na wysokości łydek. Mocno popychany przewróciłem się twarzą na posadzkę. Czułem jak facet ściągą mi z nóg slipy. Kazał w wstać, mówiąc do mnie po angielsku i podejść do ściany na wprost. Zauważyłem, że ta ściana to jakby kabina prysznicowa zamknięta z trzech stron, a otwarta właśnie z tej strony, z której wszedłem. Nie było jednakże drzwi. U góry zauważyłem durszlak prysznica, a na podłodze spływ na wodę. Facet kazał mi szeroko rozsunąć nogi i nachylić się. Gdy się nachyliłem widziałem, jak ubiera na siebie wodoodporny fartuch i bierze do ręki szlauch. Trzymając szlauch w prawej ręce widziałem jak odkręcił kran i skierował na mojego penisa oraz jądra mocny, wąski strumień zimnej wody. Moje ciało instynktownie się skuliło. Ponieważ ciśnienie wody ze szlaucha było mocne zabolało mnie całe przyrodzenie i momentalnie rozmiary mojej męskości skurczyły się. Do pomieszczenia nagle weszła kobieta. Zauważyłem to, gdyż natychmiast po wejściu odezwała się do faceta. Z tego, co zrozumiałem, zapytała się czy to ten nowy uczeń polecony przez Sandrę.
Klnę się na swoją głupotę. Już nigdy nie zacznę żadnej rozmowy w pociągu z nieznajomą osobą, a tym bardziej z ładną i seksowną kobietą. Moja chęć zabłyśnięcia przed dziewczyną, która mi się spodobała, sprowadziła na mnie teraz takie problemy.
Facet zamknął kran i przestał polewać moje genitalia zimną wodą. Podeszła do mnie kobieta i chwytając mnie za podbródek postawiła w pozycji pionowej, jednocześnie patrząc mi się w twarz. Była to ładna kobieta w wieku chyba około 35 lat, lecz w jej rysach coś mnie zaniepokoiło. Miała dużo rysów męskich, a spojrzenie tak groźne, że ciarki, pomimo zaprzestania polewania mnie zimną wodą, przeszły mi po plecach.
- Tak musiały wyglądać wojujące feministki w XIX wieku – pomyślałem. Jednocześnie otworzyła mu się w mózgu klapka. Ona musi być lesbijką – byłem o tym przekonany.
Kobieta trzymając mnie cały czas za podbródek poprowadziła do niskiej ławy, na którą kazała mi wejść. Idąc z nią i stojąc na ławie zasłaniałem sobie przyrodzenie obydwoma rękoma. Kobieta wzięła do ręki brzytwę.
- To już po mnie- pomyślałem, jednak mnie zaszlachtuje. Trząsłem się cały ze strachu. Pokazując mi brzytwę, kobieta podeszła do mnie uśmiechając się. Dobrze znam taki uśmiech jędzy. Uśmiech ten oznacza, że za chwilę z przyjemnością zrobi mi krzywdę. Taki uśmiech widziałem u nauczycielki geografii przed tym zanim wlepiła mi pałę do dziennika. Kobieta kazała mi ściągnąć ręce z genitaliów, do drugiej ręki wzięła piankę do golenia w aerozolu. Wycisnęła piankę i rozsmarowała mi ją na moim owłosionym podbrzuszu oraz wokół penisa. Gdy to robiła umyślnie dotykała mi penisa, który po chwili zaczynał nabierać kształtów charakterystycznych dla stanu podniecenia seksualnego. Gdy zobaczyła pojawiający się u mnie wzwód kazała mężczyźnie, który cały czas stał obok, polać mi przyrodzenie zimną wodą. On wziął szlauch i trysnął mi zimną wodą na penisa powodując w jednej chwili całkowite opadnięcie członka. Kobieta kontynuowała golenie. Chociaż się bardzo bałem, że mnie skaleczy w delikatne miejsce, albo co gorsze dostanie szału i obetnie mi jądra, to muszę przyznać, że ogoliła mnie fachowo i sprawnie.
Gdy mnie ogoliła kazała zejść z ławki i zająć miejsce w „kabinie prysznicowej”, w której facet wcześniej lał mi mocnym strumieniem wodę na genitalia. Tym razem stałem w niej twarzą w kierunku kobiety. Strumień wody, którym mnie polała, nie był już tak mocny jak wcześniej doświadczył tego mój członek i jądra, a przy tym woda nie była zimna, lecz przyjemnie letnia. Oblewała mnie po całym ciele i kazała co jakiś czas odwracać się. Gdy mnie już zmoczyła, kazała zostać na miejscu twarzą do niej. Podeszła do jakiegoś kranu i go odkręciła. W tym momencie na moją głowę poleciała z prysznica podwieszonego pod sufitem lodowata woda. Cały się skuliłem. Kobieta zaczęła się śmiać i wyszła.
Facet został w tym pomieszczeniu, które nazwałem „zimną łaźnią”. Rzucił mi jakąś szmatę, mówiąc, abym się wytarł. Po wytarciu podał mi białe bokserki, które kazał na siebie założyć. Gdy założyłem bokserki podszedł do mnie chwycił mnie za ręce i wykręcił obydwie do tyłu. Czułem jak zakłada mi kajdanki. Następnie zasłonił mi oczy czarną opaską, zawiązując ją z tyłu i sprawdził, czy nie mogę nic zobaczyć dołem, kierując oczy na stopy. Chwycił mnie za ramię i zaczął prowadzić. Znowu poczułem ciepło i miękkość wykładziny pod bosymi stopami. W pewnym momencie kazał mi się zatrzymać i ściskając mnie za kark jedną ręką słyszałem, jak drugą ręką otwiera kluczem jakieś drzwi. Po ich otwarciu wepchnął mnie do pomieszczenia za drzwiami. Wszedł ze mną do wewnątrz i zamknął za nami drzwi. Wyczułem, że pomieszczenie jest większe, niż te, w których dotychczas mnie przetrzymywano, lecz nie jest jasne. Facet ściągnął mi kajdanki i opaskę z oczu. Znajdowałem się w pokoju o wymiarach około 20 metrów kwadratowych. Górne światło było przyciemnione. Na wprost mnie, czyli na wprost drzwi stały trzy zwykłe łóżka, a na nich leżeli dwaj chłopacy mniej więcej w moim wieku. Facet pchnął mnie w kierunku łóżek, powiedział, że teraz to jest moje miejsce i zagroził, że jeżeli będę się onanizować, to spotka mnie duża przykrość. Wychodząc dodał, że wszelkie informacje uzyskam od chłopaków. Odwrócił się i wyszedł zamykając za sobą od zewnątrz drzwi na klucz.
Stałem jak oniemiały, nie mogąc z siebie wykrztusić ani słowa. W pewnym momencie wypsnęło mi się – kurwa, w co ja się wpakowałem. Wtedy jeden z chłopaków odezwał się do mnie po polsku.
- Widzę kolego, że ty też chciałeś zarobić na zgniłym zachodzie, a stałeś się niewolnikiem. Słysząc, że mam do czynienia z rodakiem, moje morale i mój duch wzrósł. Zapytałem się go o co tutaj w ogóle chodzi i gdzie ja jestem. Powiedział, że ma na imię Damian i żebym położył się lepiej na wolnym łóżku, gdyż, gdy dowiem się, co mnie spotkało mogę zemdleć. Zrobiło mi się niedobrze i pomny słów Damiana położyłem się na wolnym łóżku, które wskazał mi drugi z lokatorów celi. Przykryłem się cienką kołdrą i zacząłem się trząść, trochę z zimna a trochę ze strachu. Drugim chłopakiem, obok Damiana był Jaromir, Słowak, który również przyjechał do Holandii, aby znaleźć jakąś pracę w czasie letniej kanikuły. Bariery językowej między nami trzema nie było więc praktycznie żadnej. Damian rozpoczął swoje wyjaśnienia.
- Trafiłeś fatalnie facet – zaczął. To jest szkoła prostytutek. Przygotowują do pracy w burdelach na terenie całej Europy dziewczęta i chłopaków. Razem z tobą jest tu nas szóstka. Trzy dziewczyny i nas trzech. Dziś też przyjęli jedną dziewczynę. Ten gość, który cię tu przyprowadził, to szef „oddziału męskiego”. Na pewno ogoliła ci przyrodzenie taka nieprzyjemna baba. To szefowa „oddziału żeńskiego”. Ona robi jeszcze inne nieprzyjemne rzeczy. Szef ma na imię Olaf i ma swojego pomocnika, takiego młodego, wrednego pedryla Hainza. Uważaj, żaby mu się nie narazić, bo od razu doniesie do Olafa, albo Helgi, tej paskudnej baby, a wtedy możesz mieć kłopoty natury cielesnej. Helga ma swoją pomocnicę Beatrix, ładną około dwudziestoletnią dziewczynę. Beatrix jest normalna, nieco zalękniona, ale w porządku. Ona też boi się Helgi. Helga traktuje ją jak mężczyzna kobietę. Odnośnie zakazu onanizowania się, to powiem ci, że jest to niewykonalne. Te skurwysyny za chwilę puszczą jakiś film pornograficzny na ekranie tego telewizora, który stoi na stelażu nad drzwiami i ty na pewną nie wytrzymasz jeszcze dziś. Wtedy będziesz miał bliższe spotkanie z butelkami.
- Jakie spotkanie z butelkami - spytałem się Damiana.
- Nie jest to straszne, ale trochę uciążliwe. Nie wolno mi o tym mówić. Jest to niegroźna kara za pierwszy onanizm. Kara za drugi onanizm jest surowa. Nie wiem co to za kara, ale wolę nie próbować. Jak puszczają film, to się po prostu odwracam, a uszy zaciskam poduszką. Robią tu jeszcze inne rzeczy z nami, ale nie wolno mi teraz o tym tobie powiedzieć. Boję się o siebie. Jutro rano resztę wyjaśni ci Olaf.
- Ale kurwa bracie w gówno wpadliśmy – powiedziałem do Damiana.
- Tylko nie panikuj, to przyniesie jeszcze gorsze skutki – przestrzegł mnie Damian.
W tym właśnie momencie włączył się ekran telewizora i pojawił się film pornograficzny o tematyce heteroseksualnej. Po zobaczeniu co się kroi, zrobiłem tak jak mówił Damian. Odwróciłem się plecami od telewizora, a poduszką przykryłem sobie głowę. Za chwilę ktoś otworzył drzwi, wbiegł do pokoju i zaczął mnie szarpać, krzycząc – ty gnoju masz to oglądać. Zobaczyłem przed sobą twarz zmanierowanego chłopaka, który na mnie wrzeszczał i uderzał po policzkach. To musiał być Heinz. Jeszcze takiej perfidii nie widziałem u nikogo. Posłusznie zacząłem oglądać telewizor, Heinz wyszedł, a mi zaraz stanął. Sceny były coraz bardziej ostre i nie wytrzymałem. Zacząłem się onanizować. Zauważyłem, że Jaromir też się brandzluje. Damian tylko mu powiedział – człowieku to u ciebie drugi raz, gdy do pokoju wpadli Olaf z Heinzem. Olaf nakazał mi i Jaromirowi stanąć koło łóżek na baczność i ściągnąć bokserki. Sam podszedł do Jaromira, a do mnie podszedł ta gnida Heinz. Skuł mi z tyłu ręce kajdankami, a na szyję założył skórzaną obrożę ze smyczą. Tak samo Olaf obszedł się z Jaromirem. Hainz wyprowadził mnie z pokoju, nazwanego przeze mnie celą. Za nami szedł Olaf z Jaromirem. Nie wiem, gdzie został zaprowadzony Jaromir. Heinz wprowadził, mnie do pomieszczenia, w którym oprzytomniałem po zamroczeniu mnie eterem. W klitce było już jaśniej i zauważyłem, że w ścianach są powbijane haki. Na takim właśnie haku Heniz zawiesił moją smycz i wyszedł zamykając drzwi na klucz. Po paru minutach usłyszałem zza ściany krzyki Jaromira. To musiało być coś poważniejszego, żeby ten chłopak tak się darł. Przeszedł mnie dreszcz. Po jakimś czasie, nie jestem w stanie określić ile minut to trwało krzyki ucichły. Chyba mu nie poderżnęli gardła – pomyślałem. Stojąc przywiązany za smycz do haka rozglądałem się po pomieszczeniu. Haków było kilka, na różnych wysokościach, w tym jeden na suficie. Gdy ucichły krzyki Jaromira, pomyślałem sobie, teraz na mnie kolej. Faktycznie, po kilku minutach do pomieszczenia weszli Olaf i Heinz, dźwigając skrzynkę całkowicie wypełnioną pustymi butelkami. Postawili skrzynkę na podłodze pośrodku pomieszczenia, a Heinz chwycił za moją smycz i wchodząc na drewnianą pryczę, na której się obudziłem, zawiesił smycz na haku, ciągnąc mnie. Musiałem wejść na skrzynkę z butelkami, bo inaczej byłby mnie powiesił. Bose stopy nie ustoją na końcówkach szyjek butelek, wobec czego zacząłem spacerować po skrzynce. Widać było, że ci porąbani dla mnie oprawcy, tylko na to czekali. Heinz wziął do ręki pejcz i zaczął mnie być nim po pośladkach. Nie bił zbyt mocno. W gruncie rzeczy było to lepsze niż gdyby biłby mnie Olaf, bo ten ma silną rękę, co mi już kilka razy udowodnił. Po otrzymaniu około 20 razów bicie się skończyło. Pośladki trochę mnie piekły, ale nie za mocno. Oprawcy śmiejąc się – jakby mieli z czego – wyszli z pomieszczenia, zgasili mi światło i zamknęli drzwi od zewnątrz. Nie wiem jak długo chodziłem po tych butelkach, straciłem całkowicie poczucie czasu. Stopy bolały mnie coraz bardziej, a jednocześnie nabrzmiały mi łydki, gdyż był to dla mnie wysiłek, jak przy wspinaniu się pod górę. Pomyślałem sobie, że chodzę jak pan Dulski, z powieści Gabrieli Zapolskiej, na Kopiec Kościuszki, tylko że on chodził dookoła stołu. Gdy miałem już naprawdę serdecznie dość, do pomieszczenia wszedł Heinz i uwolnił mnie z haka. Z ulgą zszedłem z butelek. Heniz zaprowadził mnie pod drzwi mojej celi. Tam ściągnął ze mnie smycz z obrożą oraz rozkuł ręce. Po otworzeniu drzwi wepchnął mnie do środka i jeszcze gnojek zdążył kopnąć mnie w tyłek przed zamknięciem drzwi. Podszedłem do łóżka i sięgnąłem po leżące na podłodze bokserki. Ubrałem je na siebie. Damian leżał na łóżku. Jaromira nie było. Też położyłem się do łóżka.
- Słyszałem krzyki Jaromira – powiedziałem do Damiana, a potem się urwały. Słuchaj oni mogą nas zaszlachtować.
- Nie sądzę - odpowiedział Damian, jesteśmy dla nich źródłem przyszłego zysku. Po prostu wychowują nas na swoją modłę, żeby móc na nas zarabiać. Ja tu jestem najdłużej z was. Myślę, że Olaf i Heinz w jeden ze swoich sadystycznych sposobów znęcali się nad Jaromirem, a jak przestali, to on przestał krzyczeć. Teraz go zostawili w jakiejś niewygodnej pozycji na całą noc, żeby w ten sposób się nad nim wyżywać. Gdy jutro będzie wykończony i nie dostosuje się do regulaminu, znowu będą się nad nim znęcać.
- Słuchaj, a co to za regulamin – spytałem.
- Mogę ci tylko tyle powiedzieć, że w miarę swobodnie możemy rozmawiać ze sobą tylko tutaj i nie wykluczone, że ta szuja Hainz nas podsłuchuje, a on już się nauczył trochę po polsku. Jak będziesz poza pokojem musisz bez szemrania wykonywać wszystkie polecenia i nie odzywać się bez pytania. Nie możesz rozmawiać z innymi uczniami tej „chorej szkoły”. Chodzi tu o uczennice. Dzień się zaczyna od lewatywy, którą ci zaaplikuje Helga. Chyba będziesz w parze z tą nową dziewczyną, którą przyjęli tuż przed tobą. Teraz śpij, bo możesz jutro nie wytrzymać tych ich zboczonych zabiegów. Ja to mam zmartwienie. Pojutrze zostanę zgwałcony, powiedział mi już o tym Heinz, szczerząc przy tym zęby, ale o tym powiem ci jutro.
Leżąc rozmasowałem sobie stopy. Były obolałe i zimne. Długo nie mogłem zasnąć. Damian chyba też nie, bo nie słyszałem jego chrapania. Zastanawiałem się jak stąd uciec. W końcu zmęczenie mnie dopadło i zasnąłem.
Obudził mnie szczęk zamka w drzwiach. Zauważyłem jak „na kopach” wpada do celi Jaromir. Legł na łóżko nie wciągając bokserek. Położył się na boku, odwracając ode mnie plecami i zaczął łkać. Zauważyłem ostre, świeże ślady uderzeń po pejczu na jego łopatkach, a pośladki, przede wszystkim rowek były opuchnięte. Gdy spytałem się go, co mu zrobili, powiedział, że posadzili go na ostrego konia i bili, po czym zaczął łkać dalej.
Po chwili znowu otworzyły się drzwi, wszedł Hainz i zaczął krzyczeć do Damiana, żeby w tej chwili ruszył dupę z wyra i szedł z nim. Damian bez słowa wyskoczył z łóżka i szybko znalazł się przy drzwiach. Gdy wyszedł Hainz zamknął drzwi. Po pół godzinie znowu otworzyły się drzwi i Haniz zaczął krzyczeć, abym ja natychmiast zszedł z łóżka i poszedł z nim. Uczyniłem to szybko, tak samo jak Damian. Wolałem się niczemu nie sprzeciwiać, widząc co stało się z Jaromirem. Heinz zaprowadził mnie do pokoju, w którym jeszcze dotychczas nie byłem. W pokoju były dwie kozetki ustawione równolegle do siebie w odległości około metra. Przy każdej kozetce stał stojak, a na stojaku wisiały dwie kanki na lewatywy. Kozetki przy głowach miały pionowy słup, a w nogach poprzeczną belkę z trokami, chyba na stopy. Na środku stała uśmiechnięta Helga w stroju pielęgniarki. Kazała mi się położyć na lewej kozetce. Gdy się położyłem przewróciła mnie na bok i ułożyła w takiej samej pozycji, jak zapamiętana przeze mnie pielęgniarka w szpitalu przed wycięciem wyrostka robaczkowego. Helga kazała mi się nie ruszać. Po chwili do sali weszły dwie piękne młode dziewczyny. Jednak jedna była ubrana w strój pielęgniarki i prowadziła dziewczynę, która była naga. Gdy naga dziewczyna zobaczyła mnie, wzdrygnęła się i zasłoniła sobie kobiecość. Przez palce widziałem jednak, że ma wygoloną szparkę.
- A więc to była Beatrix i jakaś uczennica – pomyślałem. Pamiętałem o tym, że nie wolno mi się odezwać i mam natychmiast spełniać wszelkie wydawane mi polecenia. Beatrix położyła uczennicę na sąsiedniej kozetce na plecach. Jak się wcześniej domyśliłem trokami przywiązała jej stopy do poprzecznej belki. Na środku belki przypięła pasek i rzuciła go na ciało dziewczyny, tak, że koniec paska znajdował się na piersiach uczennicy. Beatrix nie patrząc na mnie obeszła z zewnętrznej strony kozetkę dziewczyny. Znad jej głowy chwyciła za koniec paska dopinając jego koniec do kółka w pionowym słupie. W ten sposób dziewczyna znalazła się prawie w pozycji ginekologicznej. Miała rozwarte nogi i podniesione do góry. Po zamocowaniu paska Beatrix wyszła. Pomyślałem sobie, że dobrze, iż Helga odwróciła mnie na bok twarzą w kierunku drugiej kozetki. Teraz przynajmniej będę mógł sobie popatrzyć na ładne ciało. Ale nie dane mi to było zbyt długo, bo przed moimi oczami znalazła się wredna twarz Helgi. Chwytając mnie, jak to ona lubi, co zauważyłem, za podbródek powiedziała do mnie.
- Dziewczynki mają u mnie fory. Kanka dla chłopców jest większa, a więc zawiera więcej wody. Wsadzam też więcej węża w męskie tyłki i chłopcy muszą dłużej czekać na możliwość uwolnienia się w toalecie. A teraz słuchaj uważnie dodała – jeżeli nie wytrzymasz i cośkolwiek popuścisz, to marny twój los. To co miał Jaromir, przy tym co ciebie czeka, jak nie wytrzymasz, to mały pryszcz.
Spojrzała mi w oczy i odeszła. Za chwilę poczułem, jak wsuwa mi na siłę ledwo co namydloną końcówkę lewatywy, a potem dopycha wąż gumowy do środka. Poczułem jak zaczęła wpływać mi woda w odbyt. Nie była to jednak taka woda z mydłem, jaką pamiętałem ze szpitala. Ta wredna Helga musiała dodać jakiegoś szczypiącego środka. Gdy poczułem to Helga rzekła, że zapomniała mi powiedzieć, iż dla chłopców jest specjalny składnik lewatywy.
Następnie podeszła do dziewczyny. Wsadziła jej chyba tylko końcówkę węża i odkręciła kranik w kance. Odeszła i nas obserwowała. Dziewczyna też, tak jak ja, zachowywała się cicho. Tylko raz odwróciła twarz w moją stronę i przesłała mi cudowny uśmiech, niestety przez łzy.
Po chwili Helga podeszła do dziewczyny, wyjęła jej wąż, odwiązała i kazała iść do toalety. U mnie lewatywa trwała dużej. Było więcej wody, a ja się zapierałem z powodu szczypiącego składnika. Helga zajrzała do kanki, po czym uderzyła mnie w kark. Zakręciła kurek, zdjęła kankę i wyjęła długą i dużą strzykawkę. Koński rozmiar pomyślałem. Nabrała z kanki do strzykawki resztę tej piekielnej wody i po wyciągnięciu węża, co trwało pewną chwilę, wsadziła mi w zadek tą strzykawkę. Szybkim pchnięciem wpompowała we mnie resztę wody. Krzyknąłem, za co otrzymałem uderzenie w policzek.
- A teraz będziesz leżał dotąd, aż ci powiem, że możesz iść do kibla – oznajmiła.
Nie wiem ile minut tak leżałem, w każdym razie zrobiło mi się niedobrze od żołądka. W tym momencie Helga pozwoliła mi iść do toalety i wskazała kabinę za drzwiami. Ulga.