Tegoroczne wakacje spędziłam w Tres Cantos, małej miejscowości niedaleko Madrytu. Tego, co tam przeżyłam nie zapomnę do końca życia. Razem z kuzynem, u którego mieszkałam wybrałam się na imprezę, by poznać jego kolegów i koleżanki też ;) (dodam, że kuzyn mieszka tam od 10 lat). Kiedy przedstawiał mnie swoim znajomym czułam się strasznie zawstydzona, tym bardziej, że panuje tam taki zwyczaj, że na powitanie ludzie dają sobie buziaki. Na pierwszym miejscu przedstawił mnie Angel`owi. (czt. Anhel`owi ). Imię to znaczy anioł i tak właśnie wyglądał, był cudowny i kiedy dostałam pierwszego buziaka, poczułam, że to ktoś bardzo wyjątkowy. Bardzo chciałam go bliżej poznać, jednak było
to strasznie trudne, gdyż nie znam tego języka ani on polskiego. Jedyne, co nam zostało, porozumiewać się po angielsku, a nie znam go najlepiej ani on, więc w sumie więcej dogadywaliśmy się na migi. I powiem szczerze, że było to bardzo zabawne. Na następnym
spotkaniu ustaliliśmy umowne znaki, pierwszy znak oznaczał chęć pocałowania się. No i przez pierwszą godzinę ćwiczyliśmy ten znak, od razu to wykonując. Było naprawdę cudownie chociaż ja miałam chłopaka i nadal go mam, to była tylko wakacyjna przygoda, ale niestety zakazana, gdyż bardzo kocham osobę, z którą jestem. Jednak tego, co czułam w te wakacje, nie zapomnę do końca życia. Taki niewinny flircik, a przerodził się miłość, która jednak nie miała i nie mogła mieć przyszłości. Pewnego upalnego wieczora wybraliśmy się na spacer, trafiliśmy na stary cmentarz, byłam przerażona, ale w objęciach Angela czułam się bardziej bezpieczna niż kiedykolwiek. Cała drogę całowaliśmy się, obejmowaliśmy się, było naprawdę cudownie. Wybiła godzina 24-00, ale nam razem było tak wspaniale, że żadne z nas nie chciało wracać do domu. Zawędrowaliśmy na jakieś pustkowie bardzo daleko od miasta, gdzie w promieniu 5 kilometrów nie było żywej duszy. Usiedliśmy na murku, który niegdyś prawdopodobnie oddzielał jakieś gospodarstwa. Wtedy Angel spojrzał mi głęboko w oczy, przeszły mnie dreszcze, serce waliło jak oszalałe czułam, że chce mi coś powiedzieć ale albo się bał, albo nie chciał zdradzić mi jakiejś tajemnicy. Powoli zbliżył się do mnie zaczął całować po szyi za uszkiem i schodził coraz niżej, delikatnie rozpiął moją bluzkę, całował calutki mój brzuszek, w natłoku namiętnych pocałunków ściągnęłam jego koszulkę potem spodnie było naprawdę bardzo przyjemnie, kiedy dalej rozbierał ostatki z mojego ubrania
czułam, że muszę to z nim zrobić, nigdy nie czułam się tak wspaniale, serce mówiło, że kocham tą osobę. Dalej pieszcząc się namiętnie byliśmy już całkiem nadzy, wtedy coś jak by mnie uderzyło w głowę i przypomniało, że w Polsce jest ktoś, kto na mnie czeka i kocha nad życie. Na chwile przestaliśmy się całować poprosiłam by mnie mocno przytulił ( na to tez mieliśmy swój znak) rozpłakałam się i szeptam mu do ucha „no puedo” co znaczy nie mogę , i choć chciałam się z nim kochać nie mogłam rozum mówił coś innego. To było straszne uwierzcie płakałam jeszcze przez pół godziny. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Potem była to już godzina ok. 3-00 nad ranem wracaliśmy do domu. On zatrzymał się złapał mnie za rękę i szepnął „Te quiero”, co oznacza kocham Cię i ja mu powiedziałam, że też bardzo go kocham. Usiedliśmy na tym pustkowiu i patrzyliśmy sobie w oczy przez dobre 2 godziny, nigdy wcześniej nie czułam tego, co wtedy. Po prostu czułam, że jest przy mnie Anioł. Spotykałam się z nim jeszcze 3 tygodnie, bo tyle pozostało do mojego wyjazdu. I każdego dnia wydawało mi się, że żałuję, iż wtedy tego nie zrobiliśmy, ciągle widząc się z nim miałam w oczach tamten dzień. Ale od tej pory on nie chciał mnie już pocałować.
Oczywiście powiedziałam mu, dlaczego wtedy nie chciałam się z nim kochać, stwierdził, że wcale się nie dziwi, że taka kobieta jak ja nie jest sama w Polsce. Ale przez cały ten czas ja
wiedziałam, że on mnie kocha, zawsze kiedy była pora powrotu do domu, widziałam w jego oczach łzy, chociaż udawał twardego, wiedziałam, że płacze wracając do siebie. Bo i ja sama co noc płakałam, chyba kochałam tego człowieka, a może było to tylko zauroczenie? W każdym bądź razie nadszedł dzień mojego wyjazdu, spakowałam się już w nocy, by móc ostatnie moje godziny pobytu w Hiszpanii spędzić z Angel`em. Usłyszałam dzwonek do drzwi, otworzyłam,a tam bukiet pięknych czerwonych róż, a w środku liścik od niego po polsku, który napisał z pomocą mojego kuzyna. „Madziu, kochanie, będzie mi Ciebie bardzo brakowało, cieszę się, że mogłem spotkać kogoś tak wyjątkowego jak ty. Nigdy o tobie nie
zapomnę. Przepraszam, ale nie przyjdę się pożegnać, to dla mnie zbyt trudne. Kocham cię i pamiętaj, że pozostaniesz w moim sercu na zawsze”. Płakałam jak opętana, wsiadłam na rower i popędziłam do jego domu. Nikt nie otwierał dobijałam się przez godzinę. Czułam, że on tam jest. Ale niestety wróciłam do kuzyna i siedząc na fotelu 5 godzin rozmyślałam o tym co się wydarzyło w czasie mojego pobytu tutaj i jak ja o tym wszystkim powiem mojemu chłopakowi. No, nic nadszedł czas, by się zbierać, załadowaliśmy bagaże do auta i jadąc już na dworzec autobusowy w Madrycie chciałam pojechać najpierw do Angel`a. Nie było Go, a ja bardzo chciałam się z nim pożegnać i przeprosić za wszystko. Czas nas gonił, więc pojechaliśmy na dworzec wsiadłam do autobusu oparłam się o szybę i płakałam. Nagle ktoś puka w moją szybę, to był on !! Serce znów zaczęło mi walić tak jak wtedy kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy na tej imprezie. Chwilę zastanawiałam się czy wysiąść, zostało jeszcze 5 minut do odjazdu. Serce rozkazało, abym wybiegła do niego i tak zrobiłam, rzuciłam mu się w ramiona, czułam, że go kocham ale nie tylko jego! Bez słowa pocałował mnie tak namiętnie, że nie mogłam nic powiedzieć, zostało mało czasu wiec chcieliśmy jeszcze choć chwile poczuć to co nas łączyło. Niestety musiałam już wsiadać z tego wszystkiego nawet go nie przeprosiłam, nic sobie nie powiedzieliśmy na pożegnanie pamiętam, że machaliśmy sobie tak długo jak tylko było to możliwe. Teraz, kiedy jestem już w domu przy osobie, którą kocham zastanawiam się czy to możliwe, aby kochać 2 osoby naraz! Ja nie wiem, co się ze mną działo, kochałam Angel`a, ale cieszę się, że wtedy na tym murku powiedziałam sobie
nie. Wiem, że mogłabym żałować tego do końca życia, gdyż straciłabym mężczyznę, którego kocham. Bo wiem, że tego by mi nie wybaczył.