Dzisiaj miałam bardzo dziwny sen. O seksie grupowym. Już sam początek był bardzo dziwny. Chodziłam po jakiś dziwnych pomieszczeniach, gdzie było mnóstwo drzwi. Taki jakiś labirynt. W niektórych miejscach nie było pomieszczeń, ale wychodziło się na zewnątrz.
Nie pytaj mnie jak to dokładnie było, ale nawet tam też były drzwi. Z początku tylko chodziłam po tych pomieszczeniach. Nie było żadnych ludzi, za to wszędzie były jakieś bardzo dziwne przedmioty.
Później zaczęłam natrafiać na różne osoby. Wszystkie chodziły nago, przepasane tylko szarfami. Niektórzy kochali się ze sobą. W niektórych pomieszczeniach na środku siedzieli mężczyźni a dookoła nich kobiety i pieściły ich. Oni sami się nie ruszali, tylko siedzieli po turecku, z rękami położonymi na kolanach. Dziewczyny dookoła, jakby chciały ich pobudzić, ożywić. Całowały, masowały, pieściły.
W jednym z takich pomieszczeń kobiety wzięły mnie za ręce i posadziły obok jednego takiego mężczyzny. Wtedy pieściły i jego i mnie. Wsadzały palce i jakieś dziwne przedmioty do mojej cipki. Całowały, a raczej lizały moje cycuszki.
Później, nagle zalazłam się w jednym pomieszczeniu, w którym byli wszyscy, w każdym bądź razie było mnóstwo osób.
Mnie położyli na takim kamiennym bardzo zimnym stopniu. Wszyscy po kolei do mnie podchodzili, kładli się na mnie, leżeli tak z 5 sekund, wstawali i odchodzili. Trwało to baaaardzo długo… Później rozszerzyli mi nogi i znowu po kolei zaczęli podchodzić. Wsadzali mi penisa (tylko jedno pchnięcie) i odchodzili…