Cholerny idiota - wychlipała Gabi w papierową chusteczkę podaną jej przez Annę.
- Dać ci następną? - przyjaciółka przysunęła się bliżej skulonej na sofie postaci.
Na pozór obie były diametralnie różne. Gabi - drobna blondynka, o długich nogach i szczupłym ciele, wzbudzała we wszystkich, prócz swego męża, litość i instynkt opiekuńczy. Anna - również blondynka o muskularnej budowie i szerokim uśmiechu, emanowała spokojem, ciepłem, dawała poczucie bezpieczeństwa, przy tym miała jeszcze jedną bardzo pozytywną cechę - nie poddawała się łatwo. Ciężko było ją złamać, zastraszyć, popsuć jej wiecznie wyśmienity humor. Ze zdumiewającą łatwością odsłaniała rząd równych perłowych ząbków obdarzając rozmówców szerokim serdecznym uśmiechem. Miała długie, zmysłowe palce, których jak dotąd nikt nie zdołał zaobrączkować. Kręciło się koło niej wielu chętnych, zarówno młodszych od niej jak i dużo starszych, ale wszyscy ponosili sromotną klęskę, dając się Annie owinąć wokół małego palca. Popełniali niewybaczalny błąd, dając się tak łatwo omotać. Nie wiedzieli, że jej ideałem był może nie najprzystojniejszy, lecz za to o żelaznej osobowości przedstawiciel płci przeciwnej. Sama była twarda psychicznie, jednak szukała kogoś jeszcze twardszego, co przysparzało jej wielu rozczarowań. Teraz też musiała wykazać się swą odpornością i pocieszyć zrozpaczoną Gabi, która obwiniała się, że jej wybranek nie wspina się w sypialni na szczyty rozkoszy i że nie może w żaden sposób osiągnąć orgazmu. Facet zdaniem Anny był kompletnym impotentem, ale powstrzymała się od złośliwych komentarzy, by nie zranić przyjaciółki do szaleństwa zakochanej w tamtym.
- Może to naprawdę moja wina? - zastanawiała się głośno Gabi. - Może to ze mną jest coś nie tak?… - powiedz coś, Anno, błagam, bo zaraz znowu zacznę płakać - niebezpiecznie zaszczypały ją powieki - boję się, że go stracę…
- Cóż kochanie, stwierdziła poproszona, jeśli dla niego liczy się tylko seks, a nie ty jako dziewczyna, jako żywa istota, to może właśnie on nie jest ciebie wart, a nie ty jego. Chodź tutaj. - wyciągnęła do niej obie ręce - chcę cię przytulić.
Gabi przysunęła się bliżej i uścisnęła mocno talię Anny. Ta najpierw czule pogładziła jasne, lekko pofalowane włosy dziewczyny, a potem wtuliła całą twarz w gąszcz splątanych kosmyków.
- Jak ślicznie pachną - wymruczała cichutko - słodkie wspomnienie z dzieciństwa… - musnęła wargami czubek głowy partnerki, a potem ujęła delikatnie dłonią szczupły podbródek Gabi.
- Czy ktoś ci powiedział, jaka jesteś piękna? - spytała dziwnie ochrypłym głosem - wpatrując się usilnie w szaroniebieskie, migdałowego kształtu oczy przyjaciółki. Ta pokręciła głową przecząco.
W odpowiedzi Anna pochyliła się i swymi miękkimi, ciepłymi wargami złożyła pocałunek na purpurowych z natury ustach. Gabi myślała, że to tylko takie cmoknięcie, ale nie. Pocałunek trwał i trwał… Całą wieczność. A gdy to sobie uświadomiła jej ciałem wstrząsnął długi, przejmujący dreszcz. Oddychała teraz szybciej, podobnie jak i Anna, a jej mózg zaczął krzyczeć, alarmować, ze robi coś złego, coś co nie powinno się nigdy wydarzyć, ale o czym podświadomie marzyła, do dawna, niemal wieki. Dlatego skupiła cały swój wysiłek na tym, by przestać myśleć, by przestać się hamować, pragnęła by kierowały nią, choć raz, rozpalone zmysły, dotąd całkowicie uśpione. Jęknęła cichutko, gdy Anna oderwała na moment swe wargi od jej skóry, by zaczerpnąć powietrza. Gdyby otworzyła teraz oczy, ujrzałaby rozszerzone nienaturalnie źrenice i nabrzmiałe usta Anny zbliżające się ku jej szyi. Złożyła na delikatnej skórze leciutki pocałunek, potem dotknęła jedwabistej powierzchni czubkiem języka, jeszcze później polizała Gabi ostrożnie. Dziewczyna początkowo zwisała w jej ramionach jak bezwładna lalka, przechylając się leciutko do tyłu. Lecz gdy poczuła, jak Anna powoli rozpina pierwszy guzik jej fioletowego sweterka, podskoczyła do góry, niczym rażona prądem
- Nie!! - krzyknęła rozpaczliwe, - nie… - dodała już znacznie ciszej. Zrobię to sama. Odsunęła się od falującej oddechem Anny i sięgnęła dłonią do rzędu twardych guziczków w kształcie kwiatów. Odpinała każdy z osobna, wysuwając przy tym koniuszek języka, czym nieświadomie wzbudziła falę pożądania w partnerce, która ochryple poprosiła:
- Szybciej, błagam.
Wreszcie kawałek fioletowej tkaniny opadł miękko na podłogę. Teraz przeszkodę stanowiła jedynie bawełniana koszulka na ramiączka. Anna z ulgą stwierdziła, ze Gabi pozostała wierna swemu zwyczajowi i bez potrzeby nie zakładała żadnego biustonosza. Mówiła, że w nim czuje się, jakby jej ktoś założył kaganiec i że to jest najgorsza męczarnia. Teraz ten fragment bielizny stanowiłby jedynie kolejna zbędną zawadę. Przytłumiony blask lampki nocnej kładł blade, długie cienie na delikatnej skórze Gabi. Powoli, bardzo wolno leniwym ruchem ramiączko koszulko zsunęło się nieco powyżej łokcia dziewczyny. Smakując wzbierającą w sobie rozkosz odchyliła głowę i przymknęła oczy. Anna odczytała ten gest jako zachętę do działania i przysunęła się bliżej, bardzo, bardzo blisko…
Z jej wnętrza wydobył się stłumiony jęk tęsknoty i oczekiwania. Jej ciało także błagało o dotyk, każdy centymetr jej skóry czekał na najdrobniejszą choćby pieszczotę a Anna nie miała wcale zamiaru kazać jej czekać. Ujęła dłoń Gabi, która machinalnie otworzyła oczy i swymi wielkimi oczami patrzyła jak Anna kieruje jej rękę ku swoim piersiom skrytym pod bawełnianym T-shirtem. Najpierw palce Gabi spoczęły na sutkach przesłoniętych cienkim materiałem i poczuła jak czerwona plamka ciemnieje a cały sutek robi się sztywny i twardy jak guziczek. Teraz Anna płynnie i niemal bezszelestnie pozbyła się górnego okrycia. W porównaniu do piersi Gabi jej własne - określane przez nią dosadnie - cycki sprawiały wrażenie dwóch arbuzów postawionych obok niepokaźnych pomarańcz. Opalone, jędrne, mięciutkie… A między nimi wąskie wgłębienie. I tu właśnie Anna położyła teraz dłoń Gabi. Wszystko rozgrywało się jakby w zwolnionym tempie. Na sekundę tylko spojrzenia obu kobiet skrzyżowały się. Źrenice Gabi słały komunikaty pełne sprzeczności. - co ty robisz! - krzyczały groźnie:
- Umieram z rozkoszy - wyznawały jednocześnie omdlewającym szeptem, sypiąc rozpalone iskry pożądania.
W odpowiedzi na te wątpliwości Anna wymruczała nachylając się do ucha Gabi:
- Kocham cię, maleńka; Kochaj się ze mną, ofiaruj mi się tak hojnie, jak ja daję ci siebie. Bez granic.
Gabi musnęła palcem wypukłość zakończoną purpurową górką.
- Tak, tak… - szeptała zmysłowo Anna - jeszcze…
teraz Gabi słuchała tylko swoich instynktów. Pochyliła się i zaczęła obsypywać pocałunkami oba sutki, a w tym czasie Anna leciutko, jak powiew wiatru przesuwała palcami po plecach partnerki. Wrażliwe opuszki odbywały niesamowitą podróż wzdłuż kręgów kostnych, w górę i w dół kręgosłupa i jeszcze raz, i raz jeszcze…Wtem wypuściły się nieco dalej i zagalopowały się aż w głąb spodni Gabi. Zabłądziły na chwilę w splotach koronkowych majteczek, by wreszcie dotrzeć do celu. Na tyle, na ile pozwalała szerokość ubrania Anna poklepała kochankę po ciepłym, nagim pośladku.
- Piękna pupcia! - wyrwało się jej - Trzeba zbadać, czy wdzięki po drugiej stronie są równie cudowne… - zawyrokowała, odsuwając ją delikatnie. Gabi domyśliła się czego pragnie Anna i szybko wyśliznęła się z dżinsów. Białe biodrówki były niewiele jaśniejsze od mlecznej skóry pachwin i wzgórka łonowego. Powyżej wznosił się i opadał z zawrotną prędkością pępek, a jeszcze wyżej znajdowała się głowa Gabi zwrócona w stronę Anny, która jak zahipnotyzowana z wpół uchylonymi ustami wręcz pożerała wzrokiem dziewczynę. Nagle Gabi zapragnęła tego bardziej niż czegokolwiek. W sumie nie próbowała tego nigdy dotąd, ale przecież zrobiła dzisiaj już tyle innych rzeczy na które przedtem nigdy się nie odważyła. Nawet w marzeniach i najskrytszych fantazjach nie przyszłoby jej to do głowy. A oto teraz…
Pijana namiętnością wsunęła pod warstwę koronki najpierw palec wskazujący, potem środkowy, wreszcie całą rękę. Nie patrzyła na Annę, pogrążona w odczytywaniu sygnałów, które przesyłało jej rozpalone ciało. Klęczała na puszystej białej skórze ścielącej się tuż obok miękkiego fotela, na którym jeszcze przed chwilą siedziały razem z Anną. Wrażliwe palce powoli odkrywały na nowo dobrze znane najskrytsze zakamarki jej ciała. Kąpiel, golenie przed pójściem na basem, to zupełnie nie to samo. W tej chwili liczyły się tylko reakcje pieszczonych szerokich warg porośniętych częściowo miękkim puchem kręconych, ciemnych włosków. Gdy nacieszyła się najbardziej zewnętrzną częścią sromu łakome koniuszki palców posunęły się głębiej ku mniejszym, ciemnoczerwonym wargom wewnętrznym. Były gorące, niemal parzyły, dziwnie lepkie, ale cudownie pachnące ją, jej własnym, pięknym, młodym ciałem. Stłumionym głosem krzyknęła nagle, bo nie spodziewała się że fala zalewającej ją namiętności okaże się tak potężna. Zaalarmowana tą manifestacją Anna jednym kocim ruchem znalazła się tuż przy Gabi. Położyła własne dłonie na biodrach partnerki, wzięła głęboki oddech i pragnąc, by ta chwila trwała wiecznie dotknęła gumki biodrówek Gabi. Całe ciało dziewczyny pokryła w jednej chwili gęsia skórka. Anna powiodła leniwie językiem po spieczonych wargach, pozwalając opaść majtkom aż do kolan kochanki. Krótkie ciemne włoski łonowe wiły się odsłaniając tu i ówdzie zaróżowioną wrażliwą skórę. Anna odgarnęła niesforny kosmyk opadający jej wciąż na policzek i pochyliła się ku przyjaciółce.
- co chcesz zrobić? - Spytała niepewnie Gabi - Tak mi dobrze… - przeciągnęła się jak kot a jej mięśnie napięły się wraz z nią. Anna uśmiechnęła się tajemniczo zbliżając twarz do gąszczu splecionych włosków. U podstawy skrywanego dotąd trójkąta świeciła w półmroku mleczna, gładka skóra. Tam też spoczęły na chwilę wargi Anny
- Oooo.. - westchnienie zadowolenia wydobyło się z wnętrza Gabi. Pchana tajemniczą siłą opadła na plecy szeroko rozstawiając ugięte w kolanach nogi, a ponieważ futerko jej włosków było znacznie przerzedzone Anna mogła obejrzeć jej wdzięki w całej krasie. Teraz Gabi nie widziała zbyt dobrze co robi kochanka, lecz ufała jej całkowicie, czuła całym ciałem, że to jeszcze nie koniec przyjemności na dzisiaj. Zdawała się całkowicie na partnerkę, która jak pantera przyczaiła się do ataku. Także Anna czuła jak narasta w niej podniecenie a jej podbrzusze przebiegało znajome mrowienie. Zmrużyła swe kocie oczy, by lepiej obejrzeć sobie to, co Gabi odkrywała dłońmi przed kilkoma minutami. Dwie grubsze czerwonawe fałdy otaczały podwójne zgrubienie kryjące w sobie wejście do najintymniejszych miejsc. Dostrzegła także charakterystyczne zgrubienie pulsujące i żyjące własnym życiem w samym środku sekretów Gabi. Łechtaczka. Tutaj uderzy najpierw. Anna opadła powoli na brzuch nie spuszczając wzroku z czarnego trójkąta. Gabi chwilowo pozbawiona wszelkiego dotyku leżała nieruchomo dysząc ciężko i czekając na kolejny gest kochanki. Niebawem też zmysły jej odnotowały coś zupełnie nieoczekiwanego, coś tajemniczego, ale jednocześnie miłego i ciepłego. Ostrożnie, powoli Anna, podciągnąwszy się bliżej wnętrza Gabi, uniosła głowę i podpierając ją lewą ręką musnęła językiem wewnętrzne wargi dziewczyny. Skóra pulsowała rytmicznie i miała lekko słonawy smak. Wolną prawą dłonią Anna rozchyliła jeszcze bardziej uda przyjaciółki, torując sobie drogę ku rozpalonemu wnętrzu. Najpierw wodziła językiem po wierzchniej części tajemnego zgrubienia, potem zaś z wprawą odnalazła schronienie małego białawego guziczka, który gdy tylko odczuł pieszczotę wilgotnego, chciwego języka, stwardniał i nieco się powiększył. Gdzieś z oddali, jak przez mgłę Anna usłyszała najpierw ciche, potem coraz głośniejsze jęki kochanki. Rytmicznie wodziła językiem kolistymi ruchami wokół rozedrganej łechtaczki, do chwili, aż poczuła, pierwszy spazm rozkoszy przeszywa grzbiet Gabi i wygina go w łuk. Wtedy gwałtownie uniosła głowę znad puchu czarnych loczków i wymruczała:
- doskonała cipka, maleńka.. Gabi uniosła się na łokciach i nadal z szeroko rozsuniętymi nogami, uśmiechnęła się leciutko, lecz cała twarz odbijała jak w lustrze zawód Gabi.
- dlaczego przerwałaś? - spytała cicho z wyrzutem.
- moja mała egoistko, ja też chcę trochę pobaraszkować. Ty byłaś już prawie w siódmym niebie, a ja?? - odparowała Anna, wstając na równe nogi i szybko ściągając z siebie długą spódnicę oraz majtki. Gabi przeturlała się na bok, patrząc jak partnerka odrzuca ubrania daleko w tył i otwiera jedną z szuflad w szafce a po chwili wyjmuje wąską, białą woskową świecę o zaokrąglonych brzegach. Widziała jak Anna przykłada palec do kącika ust, przesuwa nim wzdłuż szyi, opadając dalej na wąski przesmyk między piersiami, zjeżdżając następnie na miękki opalony brzuch i zupełnie pozbawiony owłosienia wzgórek łonowy. Całe wnętrze Anny były dostępne dla chciwych oczu Gabi. Obie jednocześnie jęknęły tęskniąc za dalszą rozkoszą. Zniknęła gdzieś przeszłość i przyszłość. Liczyła się tylko teraźniejszość. Roześmiały się szaleńczo a Anna podeszła wolno do Gabi ze świecą w dłoni. Wsuwając ją w rękę skulonej Gabi zrobiła jednoznaczny ruch palcem, podpowiadający jak ma się posłużyć świecą. Potem uklękła obok niej a jej ciemne sutki prężyły się dumnie w przytłumionym świetle nocnej lampki. Gabi spojrzała pytająco, lecz instynkt podpowiedział co ma dalej robić. Usiadła po turecku naprzeciwko klęczącej Anny i pośliniwszy świecę przysunęła ją do wewnętrznych warg partnerki. Ta zadowolona kiwnęła głową i przymknęła oczy w oczekiwaniu na upragnioną rozkosz. Żeby sobie pomóc, Gabi rozchyliła palcem mięsiste fałdki nakierowując świece w mały otwór pomiędzy nimi. Obwodem pasowała idealnie. Najpierw tylko koniuszek, powoli, powoli… Gabi przygryzła wargi z przejęcia. Za nic nie chciała sprawić bólu kochance, ale ta nie otwierając oczu ponagliła ją:
- gdybym ja się z tym tak patyczkowała, nie miałabym na nic więcej czasu, dawaj, maleńka! No to Gabi wepchnęła świecę głębiej w pulsującą, rozgrzaną, ciemną otchłań… Jedno pchnięcie do przodu, jedno do tyłu, do przodu, do tyłu.. Po chwili Gabi złapała właściwy rytm, o czym świadczyła bezbrzeżna rozkosz malująca się na twarzy przyjaciółki. Jeszcze kilka pchnięć i Anna wzbiłaby się na wyżyny cielesnej miłości, lecz przyjaciółka nie myślała tylko o sobie. Położyła doń na dłoni Gabi i wychrypiała:
- Wystarczy, maleńka. Teraz razem zrobimy sobie dobrze. Uklęknij - rzuciła niemal ostrym tonem, zdradzającym wielkie zniecierpliwienie. Piersi Gabi dotykały sutków Anny, ich brzuchy falowały w jednym rytmie, ich usta połączyły się na chwilę w namiętnym pocałunku. Jedno skrzyżowanie dwóch par oczu i zrozumiały się bez słów. Pochylając się leciutko sięgnęły palcami ku swoim miękkim, parzącym wargom. Anna patrzyła jak palec Gabi odnajduje drogę ku wilgotnemu wnętrzu, sama również pozwalając dłoniom by wsunęły się w jaskinię rozkoszy. Teraz każda robiła to w swoim własnym rytmie, tak, jak najbardziej lubiła. Anna była gwałtowna i żądna zaspokojenia, toteż jako pierwsza poczuła, że wzbiera w niej fala rozkoszy. Palec wysuwał się i wsuwał coraz szybciej, i szybciej, lecz ona tego nie widziała, gdyż wzrok miała utkwiony w dłoniach Gabi, manipulujących żywo przy tajemnej dziurce. Gabi odchylała się coraz bardziej do tyłu, by w końcu opaść na plecy. I tu on dopadł ją. Bezbronną, spragnioną, kruchą. Objął ją i wstrząsnął, wchodził w jej mózg głęboko, kierując każdym centymetrem bezwolnego ciała. To był on - orgazm.
Przeszywane niekończącymi się spazmami leżały na miękkiej białej skórze w półmroku zimowej nocy, nocy, której miały nigdy nie zapomnieć…