Zobaczyłem ją na polanie, w jej długich włosach tańczył wiatr, jej ciało pogładził łagodnie poranny podmuch. Szła zamyślona, patrząc w niebo, jakby gdzieś daleko szukała odpowiedzi. Bosymi stopami trącała krople rosy zanurzonymi w ocenie polnych kwiatów. Przemawiała najmniejsza częścią ciała. Patrząc na nią utonąłem w marzeniach, wyobrażałem sobie, że dotykam jej włosy, zdobione kroplami porannej rosy.
Patrzyłem nieśmiało, kiedy nasz wzrok się spotkał. Spojrzałem w jej oczy i wtedy poczułem delikatne mrowienie, nie miałem jeszcze nigdy takiego odczucia, to coś takiego jakby stadko motyli latało w środku.
Minąłem ją i po chwili odwróciłem głowę, ona też spojrzała w moim kierunku, zawołała
- Idziesz na spacer? - ja milczałem zawstydzony tą sytuacją. Po chwili odpowiedziałem że tak piękny poranek szkoda zmarnować i chodzę sobie bez celu.
Podszedłem do niej, przedstawiłem się i zaczęliśmy rozmawiać. Z początku rozmowa się nie kleiła, lecz w trakcie jakby bariera, która nas dzieliła znikła. Zaproponowała, że możemy iść razem, nie spodziewałem się, że mi to zaproponuje, gdyż była niezmiernie piękna, i mogła mieć przystojniejszego ode mnie, lecz chyba wpadłem jej w oko, ponieważ rozmowa była coraz bardziej otwarta. Zaczęła opowiadać o sobie, słuchałem uśmiechałem się i czasem wtrąciłem jakieś zdanie. Zapytała mnie:
- Czy jesteś wstydliwy? - a moje lica momentalnie oblał rumieniec, uśmiechnęła się tylko, nic nie mówiąc złapała mnie za rękę, jednocześnie spoglądając takim spojrzeniem, że momentalnie cały zadrżałem. Spytała:
- Zimno Ci?
- Nie, tylko to Twoje spojrzenie
- To może pójdziemy razem? - spojrzałem znowu w jej oczy, drżącym głosem powiedziałem:
- Tak - długo szliśmy w milczeniu, jednocześnie zaczęliśmy mówić tak, że nas to ubawiło. Gdy ponownie spojrzała mi w oczy nie wytrzymałem i musnąłem delikatnie jej policzek dodając, że ma cudowny kolor jakbym patrzył na ocean. Stając obok niej, spojrzałem na jej piersi. Były okrągłe i dość duże. Wtedy zauważyłem, że jej sutki zrobiły się zaostrzone, jakby z zimna. Zauważyła to i trochę się zawstydziła, dodając że to chyba normalne w takiej sytuacji.
Nagle z oddali dochodził grzmot. Niebo ciemniało coraz bardziej, z góry zaczęły spadać duże krople deszczu. Jej mokra bluzka już nie skrywała niczego. Zrobiła się od wody prawie przeźroczysta. Nie miała stanika, zakrywała je dłońmi, lecz były tak duże, że to nic nie pomagało. Zdjšłem koszulę i okryłem ją. Uśmiechnęła się jakże serdecznie, mówiąc jednocześnie:
- Chodź, mieszkam niedaleko, osuszymy się - deszcz był coraz intensywniejszy. Już byliśmy cali przemoczeni, gdy przed nami w środku lasu stoi drewniany dom. Powiedziała:
- Jesteśmy na miejscu
- A ktoś nie będzie miał nic przeciwko, że przyszedłem?
Odpowiedziała, ze jest tutaj sama, a rodzice wyjechali za granicę na miesiąc. Weszliśmy do środka. Dom był piękny, dużo jelenich rogów, wypchanych zwierząt. Spytałem, czy ojciec jest leśniczym, odpowiedziała twierdząco. Powiedziała:
- Wiesz co, to może idź pod prysznic, bo chyba przemarzłeś - wszedłem do ogromnej łazienki, rozebrałem się, odkręciłem wodę i poczułem ulgę. Byłem zmarznięty i ciepła woda dala mi ukojenie, gdy nagle drzwi do łazienki się otworzyły. Weszła mówiąc
- Przyniosłam ci ręcznik - byłem trochę zakłopotany, stojąc przed nią nago. Zaproponowała:
- A może wejdę do ciebie pod prysznic - nie miałem nic przeciwko. Zrzuciła z siebie szlafrok, zobaczyłem cudowne ciało, duże, okrągłe i sterczące piersi o ogromnych brodawkach. Nagle moja męskość się podniosła. Zachichotała cichutko, wzięła płyn i zaczęła mnie myć. Robiła to tak delikatnie, pieszczotliwie aż cały drżałem z podniecenia, jej dłonie były coraz niżej, aż zatrzymały się na moich pośladkach. Nagle stając naprzeciw mnie gładziła moje ramiona zjeżdżając coraz niżej i niżej, aż zatrzymała się na mojej męskości. Myślałem, że eksploduję, robiła to tak delikatnie. Zaczęliśmy się całować, muskała mnie po szyi, piersiach, brzuchu, aż zatrzymała się na wysokoci mojego przyrodzenia.
- Mogę? - Nie oponowałem, bo to bardzo przyjemne. Oddychałem szybko, całym ciałem wstrząsały dreszcze i nagle eksplodowałem, przeżywając coś takiego pierwszy raz w życiu.
- A teraz ty mnie - nalałem jej na plecy, troche płynu i zacząłem wolno delikatnie obmywać jej cudowne ciało, jednocześnie masując je delikatnie. Czułem jak zaczyna drżeć, zaczynała się wić, wyginać jakby nie miała w ogóle kości. Delikatnie ją obróciłem, stanęła do mnie przodem, wtuliła się swoimi piersiami w moje. Poczułem jak moja męskoć znowu nabrzmiewa. Zacząłem je pieścić, ssałem sutki nabrzmiałe do kolosalnych rozmiarów, aż syczała z rozkoszy.
Gdy doszedłem do jej wzgórka, jęknęła delikatnie z podniecenia. Rozchyliłem jej muszelkę. Wolno i delikatnie wsunąłem język natrafiając na nabrzmiałą łechtaczkę. Rosła coraz większa, twardniała i wtedy delikatnie ją przygryzłem. Znowu jęknęła. Zacząłem ją ssać, jęczała coraz głośniej wydając przy tym coraz głośniejsze westchnienia, aż zaczęła krzyczeć dochodząc do orgazmu.
Wyszlimy spod prysznica, zaczęła mnie bardzo delikatnie wycierać. Nasze ciała parowały, były takie gorące już nie była tak wstydliwa. Chodziła przede mną nago. Jej cudowne piersi falowały przy najmniejszym nawet ruchu. Włosy na jej wzgórku były wygolone w kształcie trójkąta. Było to tak bardzo podniecające, iż patrząc na nią moja męskość znowu twardniała. Wyszlimy z łazienki zupełnie nadzy.
W kominku palił się ogień, stwarzając wspaniałą atmosferę. Przed kominkiem leżało ogromne futro z niedźwiedzia. Położyliśmy się na mim i zacząłem ją znowu pieścić - muskałem jej piersi, kąsałem szyję, językiem wodziłem po twardych jak skala sutkach. Wiła się przy tym, oddychając coraz szybciej. Masowałem jej szyję, wodząc palcami po całym kręgosłupie. Uniosłem wysoko jej pośladki i zagłębiłem się gorącym i twardym członkiem w jej ogrodzie rozkoszy. Jęknęła z rozkoszą wykonując takie ruchy, jakby tańczyła. Całe jej ciało płonęło. Jęczała i krzyczała na przemian. Wydawała z siebie odgłosy, niczym zwierze pożerające swą ofiarę. Nasze ruchy były coraz bardziej skoordynowane, zagłębiałem się coraz głębiej. Moje zmysły szalały - parłem do przodu z coraz większą siłą, gdy nagle całe jej ciało przeszył niewyobrażalny dreszcz.
Byliśmy sami. Krzyknęła głośno osuwając się na brzuch, leżała tak w bezruchu dysząc głośno z zadowoleniem w oczach. Spojrzeniem, jakby odpływała gdzieś daleko. Leżąc tak razem w błogim spełnieniu, patrzyliśmy na siebie. Nic nie mówiliśmy, tylko wzrok nasz wędrował po nagich ciałach. Wtuliła się w moje ramiona, jednocześnie wodząc palcami po moich plecach. Ścisnęła mocno moje pośladki. Poczułem jak moja męskość znowu twardnieje. Osunęła się niżej i zaczęła mnie pieścić językiem, masując przy tym moje jądra. Zaczęła ssać, wpierw delikatnie, potem coraz mocniej, jednocześnie wkładając go coraz głębiej w gardło...
Siadając na mnie, wsuwała sobie delikatnie mój męskość coraz głębiej, poruszając się rytmicznie jak jeździec, co chce okiełznać swojego ogiera. Unosiła się i podnosiła na przemian krzycząc i wydając westchnienia rozkoszy. Coraz mocniej i głębiej, drżąc przy tym w szaleńczym galopie. Nagle została w bezruchu, jakby chciała tą chwilę zatrzymać na wieczność, oddech jej był tak szybki krople potu spływały jej po plecach. Z jej czoła jedna gorąca kropla spadła na mój brzuch. W tym momencie oboje szczytowaliśmy. Opadła na mnie swym gorącym ciałem. Nie miała już siły się nawet poruszyć. Leżąc wtuleni w siebie, zaczęliśmy się całować. Wolno muskała koniuszki ust, by nagle zatopić swój język i pocierając nimi o mój, osunęła się na plecy wydając przy tym jęk rozkoszy.
Zamknęła oczy ze zmęczenia, mnie też zmogło zmęczenie. Zasypialiśmy, odpływając oboje rydwanem spełnienia.