Opowiadania erotyczne :: Mąż i władca cz.2

Spałam bardzo dobrze. Obudził mnie delikatny dotyk dłoni na karku. Od pośladków w górę mam łaskotki nawet od słabego muśnięcia skóry, dlatego też od razu się poruszyłam.

-Cii, spokojnie- Casper położył swoją lewą rękę na moje biodro i przyszpilił mnie nią do łóżka. Wczorajszy alkohol już dawno ze mnie wyparował, więc poczułam się nieco skrępowana tym, że ma on całkowite prawo do dotykania mojego nagiego ciała. Wiedziałam, że jako świeżo upieczonej żonie, nie wypada mi się sprzeciwiać, jednak małżeństwo nie zobowiązuje do spełniania wszystkich zachcianek. W związku z tym postanowiłam się troszkę odsunąć, jednak on był o wiele szybszy. Rękę z biodra przesunął między moje nogi i przywarł do moich pleców swoim gorącym, nagim torsem. Zaczął składać ledwie wyczuwalne pocałunki na mojej szyi. Prawą rękę zdjął z karku, przeniósł pod moim ciałem i chwycił mocno pierś. Wsunął we mnie jeden palec, od którego przeszedł mnie przyjemny dreszcz z odrobiną bólu. No tak, utrata dziewictwa jeszcze daje o sobie znaki. On jednak wyczuł mój dyskomfort i skierował dłoń w kierunku mojej twarzy.- Otwórz buzię i zwilż palce- to nie była sugestia, tylko rozkaz.

-Co?- zdecydowanie nie podobał mi się ten pomysł, przede wszystkim, dlatego że przed chwilą jeden palec był w mojej cipce a poza tym wątpię żeby to jakoś znacząco pomogło.

-Dobrze słyszałaś, nie lubię się powtarzać- niechętnie otworzyłam usta a on włożył w nie dwa palce.- Właśnie tak. A teraz ssij- posłusznie wykonałam jego polecenie, bo cała ta sytuacja stała się bardzo podniecająca. Po chwili wyjął je i ponownie skierował w dół. Od razu włożył je do środka a ja cicho krzyknęłam. Nadal delikatnie bolało, ale było to do zniesienia. Po chwili byłam już strasznie podniecona dzięki jego ruchom, więc wypięłam się mocniej, czując na plecach jego wzwód. Odwróciłam głowę w jego stronę szukając pocałunku, który natychmiast otrzymałam. Przymknęłam oczy i zaczęłam cicho jęczeć. On w odpowiedzi na to uśmiechnął się, było to wyczuwalne w tym mocnym pocałunku. Wyjął ze mnie palce i chwycił swojego kutasa, którego już po chwili poczułam przy wejściu do mojej wilgotnej cipki. Prawą rękę przeniósł na moją szyję i ścisnął, w tym samym momencie wszedł we mnie mocno. Zrobił to tak brutalnie, że przez chwilę nie mogłam wydusić z siebie żadnego dźwięku. Otworzyłam zaciśnięte powieki, podczas gdy on szybko i mocno we mnie wchodził ugniatając moje pośladki, nadal trzymając szyję i zobaczyłam niebieskie oczy wpatrujące się we mnie intensywnie. Nie mogłam od nich oderwać wzroku aż poczułam zbliżający się orgazm. Zacisnęłam dłonie na pościeli a będąc już na granicy orgazmu Casper przygryzł moją wargę z taką siłą, że po chwili poczułam smak krwi. Odsunął swoją twarz od mojej i nie przerywając spojrzenia oblizał swoje usta, na których znajdował się świeży ślad mojej krwi. Nie wiem dlaczego, ale ten widok sprawił, że momentalnie doszłam, krzycząc pod nim i drżąc. Pchnął jeszcze kilka razy, po czym sam doszedł zaciskając zęby. Wyszedł ze mnie powoli i przeczesał moje włosy.

-Trzeba już wstać, mamy dzisiaj trochę do zrobienia.

Wstałam z łóżka i zaczęłam szukać czegoś stosownego do ubrania. Postawiłam na bladożółtą suknię z niedługimi rękawami. Nie czułam się w tej komnacie swobodnie, byłam przyzwyczajona do swojej, w której wszystko było na ściśle określonym miejscu. Tu natomiast nie było przesadnego ładu, zapewne przez znaczną ilość moich rzeczy. Szybko rozczesałam włosy żeby Casper nie musiał długo na mnie czekać i ruszyłam w jego stronę.

-Nie musiałaś się tak spieszyć, z chęcią bym na ciebie popatrzył.

-Może i tak, ale nie chce sprawiać problemu- odpowiedziałam lekko się uśmiechając. Skoro jednak nie mam męża dziadka i oblecha, to flirt jest wręcz wskazany. Choć zdaję sobie sprawę, że łatwo z nim może nie być.

-No, kto by pomyślał- chwycił moją dłoń i pociągnął za sobą. Przewróciłam oczami na tę jego odpowiedź i ruszyłam przez zamek. Część zamku, w której znajdowała się komnata była dosyć ciemna. Korytarze były oświetlane przez sporą ilość pochodni wiszących na ścianach, pomiędzy którymi znajdowały się powieszone skóry zwierząt. Co jakiś czas z sufitu zwisały kotary związane przy ścianach, które zapewne miały zimą chronić przed zimnem i przeciągami. Czasem mijaliśmy pojedyncze drzwi po prawej lub lewej stronie, jednak wszystkie wyglądały tak samo. Gdybym szła tu sama na pewno bym się zgubiła. Skręciliśmy w lewo i zeszliśmy schodami w dół, gdzie było znacznie jaśniej, przez okna wychodzące na dziedziniec. Na placu stały powozy, do których służący wkładali różne bagaże a niedaleko nich zobaczyłam rodziców z siostrą. Casper puścił moją rękę i ruszył w stronę grupki mężczyzn a ja poszłam do rodziców. Ojciec wydawał polecenia a matka bacznie mnie obserwowała. Gdy podeszłam chwyciła moje dłonie i przytuliła. Po chwili puściła mnie i przejechała palcami prawej ręki po mojej wardze, na której był mały ślad krwi. Nie skomentowała tego, za co byłam jej bardzo wdzięczna. Chwilę porozmawiałyśmy, następnie dołączył się ojciec z Michelle. Za chwilę mieli wracać do Avandii a ja miałam tu zostać zupełnie sama. No, nie zupełnie, bo udało mi się "wylicytować" Lucy, jednak teraz i tak nasza przyjaźń będzie wyglądać zupełnie inaczej. Swoją drogą nie widziałam jej wczoraj po rozpoczęciu wesela. Jednak znając ją na pewno nieźle zabalowała. Z zamyślenia wyrwał mnie dotyk Caspra, który stanął blisko i położył dłoń na moim biodrze. Zaczął o czymś debatować z moim ojcem, po czym odeszli na bok. Uściskałam mamę i siostrę, bo wiedziałam, że nie zobaczę ich prędko. Po chwili wrócili i uściskałam ojca, po czym wsiedli do karety. Casper objął mnie delikatnie jakby chciał mnie pocieszyć, jednak nie odczuwałam jakiejś wielkiej straty, bo wiedziałam, że kiedyś tak się stanie.

-Chodź Evelyn, musisz coś zjeść, bo jest już prawie południe a wczoraj nie miałaś jakiegoś szaleńczego apetytu- rzekł, gdy powozy przejechały przez bramę. Ruszyliśmy do środka i o dziwo dosyć szybko trafiliśmy do jadalni, która była niewielka, ale dosyć przytulna. Usiadłam przy bogato zastawionym stole a Casper tuż obok mnie. Natychmiast podeszli służący z pytaniem o napoje. Zdecydowałam się na herbatę. W trakcie całego śniadania Casper uważnie mi się przyglądał, mówiąc co musimy dzisiaj zrobić, co nie za bardzo mnie interesowało. Zamiast tego zaczęłam się zastanawiać, jak taki przystojny mężczyzna tak długo nie miał żony. Bo kobietę na pewno jakąś miał i nie wiedzieć czemu na tę myśl doznałam lekkiego uczucia zazdrości. Nie rozumiem dlaczego, ale od czasu jak go pierwszy raz zobaczyłam dosyć często o nim rozmyślam i spora część tych myśli jest w kontekście czysto fizycznym. Nawet teraz, gdy on coś do mnie mówi nie skupiam się na słowach tylko na jego seksownych ustach.

-Evelyn, wszytko w porządku?- widzę jego rozbawione spojrzenie i zdaję sobie sprawę, że albo o coś spytał, albo zbyt długo się na niego gapię z kawałkiem jabłka tuż przy ustach.

-Tak, w jak najlepszym. Tylko troszkę odpłynęłam myślami.

-Doskonale sobie zdaję sprawę, że twoja wyobraźnia jest o wiele ciekawsza niż nasze dzisiejsze plany, sam wolałbym robić coś innego, ale postaraj się chociaż udawać zainteresowaną- puścił mi oczko i skinął na służącą, żeby dolała mi ciepłej herbaty.- Za chwilę się zbieramy.

Nie chciałam więcej pić, bo trochę już mnie mdliło od tego napoju, ale zrobiłam o co prosił i troszkę posprzątałam przy swoim talerzu. Nim wyszliśmy do sali wszedł mężczyzna ubrany dosyć schludnie po czym ukłonił się nam.

-To jest Michael, moja prawa ręka- przedstawił mi wysokiego, dobrze zbudowanego blondyna o krótkich włosach i kilkudniowym zaroście, który szeroko się do mnie uśmiechał.

-Miło mi, że mogę poznać panią osobiście.

-Dziękuję. Nie wiem czy tak tu wypada, ale mów mi po prostu Evelyn- odwzajemniłam uśmiech i podałam mu rękę.

-Oczywiście, jeśli tylko król się zgodzi- odrzekł, również wyciągając rękę i spoglądając na Caspra. "Jeśli tylko król się zgodzi"? Czy on tu musi na wszytko wyrażać zgodę? Na szczęście kiwnął głową i ten temat został zakończony.

Zaczęli omawiać bieżące sprawy i ruszyli w kolejnym nieznanym mi kierunku. Powoli ruszyłam za nimi, starając się choć trochę zapamiętać z trasy. Dotarliśmy do ogromnych drzwi, przez które wchodziło się do sali, w której przeprowadzane były audiencje, debaty i zapewne również jakieś przyjęcia jeśli to było konieczne. Od razu podeszła do nas kobieta, poznałam ją już wcześniej, szykowała mnie do ślubu. Mimo tego nie wiem nawet jak ma imię.

-Wasza wysokość- ukłoniła się w stronę mojego męża a następnie moją. Casper odwzajemnił gest i udał się z Michael'em w głąb sali, zostawiając mnie z kobietą. Również skinęłam głową w jej stronę.

-Miło mi panią poznać, jestem Evelyn- wyciągnęłam do niej rękę na powitanie, nie lubiłam tej oficjalności non stop, wolałam być po prostu kulturalna.

-Jestem Nina, główna dworka, zawsze do twojej dyspozycji- potrząsnęła moją ręką i uśmiechnęła się serdecznie. Była trochę starsza ode mnie i dosyć ładna. Lokowane, czarne włosy miała upięte w niesforny koczek, karnację miała ciemną i oczywiście zwieńczeniem tego typu urody były czekoladowe oczy.- Jednak dzisiaj dostałam polecenie pokazania ci zamku i wyjaśnienia kilku spraw.

-Och, cieszę się!- krzyknęłam z entuzjazmem. Naprawdę się cieszyłam, bo Nina zrobiła wrażenie sympatycznej a ja chciałam się trochę odstresować i poznać zamek oraz dwór tak, żebym nie potrzebowała już przewodnika. Ruszyłyśmy do wyjścia a właściwie do muru obronnego, do którego dojście zajęło sporo czasu.

-Okej, dzisiaj nie wyjdziemy poza mury bo chciałabym, żebyś w miarę miała orientację w zamku. Zdaję sobie sprawę, że dla nowej osoby może być ciężko. Jednak od razu ci powiem, że za mury nie możesz wychodzić sama, nawet w dzień. Uprzedzając pytania, sama nie może wyjść żadna kobieta a tym bardziej żadna z zamku. Jest tak ustalone od dawna i nie ma za bardzo co się sprzeczać- uniosła ręce w geście udawanego poddania się i wskazała na znajdujące się w pobliżu chaty.- Tu, jak się zapewne domyślasz, mieszkają robotnicy, którzy najbardziej przydają się królestwu. Chodź, przejdziemy dalej.

Szłyśmy, a Nina ciągle mi opowiadała co i jak. W jednym domku mieszkał kowal, w innym ślusarz a w jeszcze innym stolarz. Przeszłyśmy przez kolejny mur i znalazłyśmy się przy budynkach, które okazały się zbrojowniami. Dalej były stajnie i magazyny z żywnością. Wróciłyśmy w końcu na zamek i zaczęła się podróż w labiryncie. Pokazano mi główną salę balową, w której nie tak dawno odbywało się wesele. Później odwiedziłyśmy kolejne pomieszczenia a mi zdawało się, że ten dzień nie ma końca. Nina pokazywała mi po kolei każde pomieszczenie i cierpliwie odpowiadała na każde moje pytanie. Trafiłyśmy w dosyć ciemną część korytarza, gdzie drzwi do dwóch znajdujących się tam pomieszczeń były bardzo masywne i z kilkoma zamkami.

-Co tutaj jest?

-Za tymi drzwiami są lochy, ale tam raczej nie ma co oglądać, jak myślisz?

-Tak tak, racja. A co jest za tymi drugimi drzwiami?

-Szczerze mówiąc, nie wiem co tam jest. Z tego co wiem klucze do tych drzwi ma tylko kilka osób lub nawet tylko król. Więc przykro mi, ale na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć- odparła Nina wzruszając ramionami.

-Trudno, idziemy dalej?- spytałam, chociaż byłam już nieco zmęczona.

Na szczęście pomieszczenia na parterze były już w miarę przeze mnie znane, więc ruszyłyśmy od razu na najwyższe piętro. Nina wytłumaczyła, że na pierwszym piętrze są głównie sypialnie osób funkcyjnych na zamku, więc nie ma tam po co zaglądać. Na wyższej kondygnacji także było sporo sypialni jednak te były zarezerwowane dla przyjezdnych gości. Można tu było zauważyć kilka sprzątaczek, które porządkowały komnaty, zapewne po gościach weselnych. Na kolejnym piętrze znajdowały się dosyć spore biura, a także ogromna, dwupiętrowa biblioteka. Moja komnata (a właściwie małżeńska) znajdowała się na czwartym piętrze razem z sypialniami najważniejszych osób, takich jak namiestnicy, czy dworki i najbliżsi doradcy Caspra. Nina pokazała mi swój pokój i wyjaśniła, że cokolwiek bym potrzebowała mam udać się do niej, o każdej porze dnia i nocy. Następnie zaprowadziła mnie do mojej komnaty i wytłumaczyła, że żeby się nie pomylić wystarczy spojrzeć na drzwi. I faktycznie, mniej więcej na wysokości oczu była wyryta nożem mała korona. Sprytne.

- Pewnie jesteś zmęczona, chcesz zjeść u siebie czy w jadalni?

-Jeśli to nie problem, to chciałabym zjeść u siebie- odparłam.

-Żaden problem, powiedz mi tylko na co masz ochotę.

-Nie mam jakiś konkretnych wymagań, byle by tylko były warzywa i owoce na deser. Mogłabyś mi jeszcze powiedzieć czy wykąpać się mogę u siebie czy jest na to osobne pomieszczenie?

-Chyba jeszcze nie rozejrzałaś się dobrze w komnacie, masz tam wszytko co potrzebne, za chwilę wyślę kogoś żeby przygotował ci kąpiel, w kominku już na pewno jest ogień- uśmiechnęła się serdecznie.

-Dziękuję ci bardzo- nie spodziewałam się, że będą mnie tu aż tak dobrze traktować, ale nie chciałam się na tym za bardzo zastanawiać i otworzyłam drzwi komnaty.

W kominku faktycznie palił się ogień, dodatkowo było zapalonych kilka lamp i świec dających lepsze oświetlenie. Rozejrzałam się dokładnie po komnacie i zauważyłam, że jest tu teraz znacznie czyściej niż nad ranem. Otworzyłam przestronną szafę i znalazłam w niej sporo sukni, jednak wszystkie widziałam po raz pierwszy. Chwyciłam jedną z nich i wyjęłam. Była koloru złoto-beżowego, uwydatniająca biust, z delikatnymi falbankami i rękawami do łokci. Odłożyłam ją na miejsce i przyjrzałam się kilku innym. Wszystkie były równie piękne, eleganckie i zmysłowe. Obok szafy zauważyłam drzwi, których nie dostrzegłam wcześniej. Były lekko uchylone, więc pchnęłam je i weszłam do garderoby. Znajdowało się tu sporo sukni, płaszczy, butów oraz męskiej odzieży a także inne dodatki. Na środku pomieszczenia znajdowały się miękkie pufy a na ścianach znajdowały się lustra. Nie chcąc tracić tu za dużo czasu wycofałam się i zamknęłam za sobą drzwi. Ruszyłam dalej i minęłam toaletkę, przy której rano się szykowałam i podeszłam zwisającej delikatnej kremowej zasłonki. Odsunęłam ją i zobaczyłam schody prowadzące na górę. Nie zastanawiając się ani chwili zaczęłam się po nich piąć. Trafiłam do dosyć przestronnego salonu, zapewne na szczycie wieżyczki. Z znajdującego się tu okna miałam świetny widok na sporą część dworu. W pomieszczeniu znajdowało się kilka mebli, kwiatów (których na samym zamku nie zauważyłam za dużo), leżanka oraz mięciutkie ciemne dywany. Zeszłam do sypialni i będąc już na dole zauważyłam kolejną zasłonę, kilka metrów od łóżka. Jednak ta była ciemna i gruba a za nią znajdowały się drzwi, których nie mogłam otworzyć. Były one dosyć solidne, podobne do tych od lochów.

-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła- aż podskoczyłam na ten dźwięk. Odwróciłam się i tuż przy mnie stał Casper. Jedną ręką oparł się wysoko na ścianie a drugą zaczepił o pas spodni.- Chodź, przed chwilą przyniesiono jedzenie.

Pokierował mnie do stolika znajdującego się w centrum pokoju, na którym stało już sporo jedzenia. Nałożył mi na talerz kawałek kurczaka i warzywa a do pucharka nalał czerwonego wina.

-Jak udało się zwiedzanie zamku?

-Nie było to jakieś szaleńczo porywające doświadczenie, ale nie nudziłam się. Jestem jedynie zmęczona- powiedziałam kręcąc widelcem w marchewce.- A ty co robiłeś przez cały dzień?

-Miałem trochę spraw do załatwienia w związku ze ślubem, żegnałem kilku gości. To raczej dla ciebie nie było by zbyt ciekawe- mówiąc to wyjął zza cienkiego płaszcza małą buteleczkę, którą otworzył i skierował do mojego kieliszka.

-Co to jest?- wyhamowałam rękę z buteleczką swoją dłonią.

-To ci pomoże na zmęczenie- wolną ręką chwycił powstrzymującą go dłoń i wlał kilka kropli do mojego wina. Nie zamierzałam tego wypić, bo mało prawdopodobne było by, że zawsze nosił przy sobie "lekarstwo" na zmęczenie. Wrócił do posiłku i w tym czasie weszły do pokoju dwie służące w celu przygotowania kąpieli. Skłoniły się na wejściu i ruszyły do drzwi, których jeszcze nie sprawdziłam wcześniej. Właściwie to nie widziałam ich bo znajdowały się we wgłębieniu przy kominku. Nim Casper skończył posiłek kąpiel już była gotowa. Dosyć sprawnie to poszło, ale zdążyłam już zauważyć, że w tym zamku jest sporo konstrukcji, czy też urządzeń, które o wiele bardziej wszytko ułatwiają niż w moim dawnym zamku. Służące wyszły a Casper już stał obok mnie z wyciągniętą ręką sugerując, że kąpiel powinna być wspólna. Otarłam serwetką usta i chwyciłam jego dłoń. Wanna do kąpieli była tak ogromna, że spokojnie zmieściły by się tam jeszcze dwie osoby. Przy ścianie znajdował się regał, na którym było około pięćdziesięciu buteleczek z olejkami do kąpieli i masażu. Na innej półeczce były zapachowe mydła oraz gąbki. Na przeciwległej ścianie były kolorowe ręczniki. W rogu przy malutkim okienku znajdowała się toaleta a bliżej umywalka z jakimś nieznanym mi systemem doprowadzania wody. Stanęłam przed lustrem a zaraz za mną Casper. Był tak blisko, że czułam na szyi jego gorący oddech. Zebrał mi włosy z pleców i zarzucił je na przód. Bardzo powoli rozpinał mi guziki sukienki wnikliwie wpatrując się w moje odbicie. Po odpięciu ostatniego odwrócił mnie twarzą do siebie i zsunął mi sukienkę z ramion, która opadła na podłogę i stałam przed nim zupełnie naga. Prawą rękę położył na mój policzek i zaczął delikatnie sunąć dłonią niżej, na szyję, następnie na obojczyk, piersi, talię, biodro. Zatrzymał ją na pośladku, który po chwili mocno klepnął. W pomieszczeniu odbił się dźwięk a ja lekko podskoczyłam. Masował trafione przed chwilą miejsce a drugą ręką rozpinał swoją bluzkę. Chwyciłam za jego pasek od spodni i zaczęłam rozpinać, patrząc w jego lodowate oczy. Gdy już pozbyliśmy się jego ubrań, przeniósł lewą rękę na mój pośladek i podniósł mnie. Rozchyliłam nogi i chwyciłam się jego ramion a on przygwoździł mnie do siebie i mocno pocałował przenosząc nas do wanny. Powoli usiadł mocno ściskając pupę. Gorąca woda wypełniona olejkami rozgrzała mnie jeszcze bardziej i wplotłam palce między czarne włosy Caspra i przyciągnęłam go tak, że nasze czoła się stykały. Prawą rękę zdjął z pośladka i nakierował ją na moją cipkę. Cicho jęknęłam w jego usta, gdy lewo się o nią otarł. Widząc jak bardzo podniecona jestem zaczął ją drażnić. Powoli przejeżdżał palcem wzdłuż niej a ja starałam się wypchnąć biodra bardziej w jego stronę. Dziwiłam się sama sobie, że nie czułam żadnych oporów ani skrępowania, ale przecież byliśmy sami a będąc małżeństwem seks jest jak najbardziej wskazany i to przecież nie tylko w łóżku. Niecierpliwiłam się coraz bardziej a Casper z satysfakcją patrzył na mój błagalny wzrok. Nie rozumiałam dlaczego się powstrzymywał, bo przecież był już gotowy w momencie pozbycia się sukni. Lewą ręką podniósł mnie lekko do góry a prawą zaczął nakierowywać swojego penisa na moją dziurkę. Spojrzałam w dół i przygryzłam wargę, bo ten widok podniecił mnie jeszcze bardziej. Casper położył obie ręce na moich biodrach i pociągnął mocno w dół, nabijając na swojego twardego kutasa. Mój krzyk rozszedł się a mąż uśmiechnął się triumfalnie. Jego dłonie pomogły mi nabrać odpowiedniego tempa ruchów, więc po chwili zaczął pieścić moje piersi. Woda chlapała na nas a ja chwyciłam jego twarz chcąc go pocałować, jednak on złapał moje włosy i szarpiąc za nie, zmusił mnie do odchylenia głowy do tyłu. Kąsał mi skórę na szczęce, a następnie na szyi i przejeżdżał językiem. Czułam, że zaraz dojdę, więc chwyciłam jego ramię i wbijałam paznokcie szukając ulgi dla panującego we mnie napięcia. Przyspieszyłam ruchy bioder i już po chwili czułam rozchodzący się we mnie orgazm. Jęczałam cicho, ale nie przestawałam się ruszać. Wkrótce doszedł i Casper, gryząc mnie w szyję, jednak nie czułam bólu ze względu na trawiące mnie podniecenie. Wyszedł ze mnie i posadził mnie naprzeciwko siebie. Przejechał palcem w miejscu, w którym mnie ugryzł i skrzywił się.

-Zostanie ślad na jakiś czas.

-No cóż, trudno- wzruszyłam lekko ramionami i uśmiechnęłam się do niego. Chwyciłam leżącą nieopodal gąbkę i nawilżyłam ją. Dalsza kąpiel przebiegła bez jakichkolwiek urozmaiceń. Wyszliśmy z wanny, gdy woda była już letnia. Casper chwycił ręcznik i zaczął osuszać moje plecy, pośladki i nogi a następnie piersi i brzuch. Sam owinął się nim w biodrach. Przeszłam do pokoju i usiałam na puchatym dywanie przed kominkiem, żeby włosy mi troszkę wyschły. Po chwili dołączył do mnie mąż, siadając za mną, jednak już bez ręcznika. Oparłam się o jego klatkę piersiową i zasnęłam.
60%
5283
Dodał pornomaniaczka 20.11.2019 13:00
Zagłosuj

Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.

Podobne opowiadania

Zboczona ciotka

Mam na imię Damian lat 18, od urodzenia mieszkam w Częstochowie.Jestem przystojnym brunetem o piwnych oczach,zabawny,towarzyski,dusza romantyka.Tak przynajmniej mówią o mnie znajomi.Chciałbym przedstawić wam moją historię jaka spotkała mnie w te wakacje,rok 2009.Po utracie dziewczyny postanowiłem odizolować się na jakiś czas.Wiedziałem,że tylko samotność jest w stanie mi pomóc.Zaproszenie ciotki na wieś było idealną okazją,aby zapomnieć o tym co złe i wziąć się w garść... Przeczytaj więcej...

Zła dzielnica

„Po co mi to było?” zastanawiałam się biegnąc ile sił w nogach. Aparat boleśnie obijał mi się o biodro ale nie zważałam na to. Za sobą słyszałam gwizdy i krzyki kilku facetów, który byli powodem do ucieczki. Mam na imię Marysia, mam 18 lat i zrobiłam głupi błąd. Chcąc skrócić sobie drogę do bardziej cywilizowanej dzielnicy niż tak, w której o tak złej porze się znalazłam, postanowiłam przejść przez dziurę w płocie. I utknęłam w połowie. Szarpiąc się... Przeczytaj więcej...

Przypadek Michała cz.XI

**** Czas płynie nieubłaganie. Ani się obejrzałem i minęła połowa listopada. Przez ten czas nic z Wiktorią nie wskóraliśmy w sprawie Anity Grześkowiak i wybranych przez nią uczennic. Nie pchnęliśmy jej ani o krok. Moja kochliwa blogerka wierząc, że obserwacja anglistki da wymierny rezultat, przekonała się jedynie, że głęboka jesień to słaby czas na inwigilację. Skutkiem było zapalenie gardła i tydzień zwolnienia. Ja natomiast liczyłem, że przeplatając namowy z gorącymi... Przeczytaj więcej...