Kiedy minęło oszołomienie po rozkoszy, dalej uderzał twardym penisem. Moich piersi nie raził chłód blatu stołu. Przywykłam do szarpania za włosy. Dławienie członkiem wspominałam jaką miłą pieszczotę. Po nodze ściekał mi śluz. Brzuchem wbijałam się w krawędź stołu i pocierałam o blat. Przy każdym uderzeniu penisa było słychać chlupot. Nie byłam pewna, czy już spuścił się. Rozkosz prawie odpłynęła, jednak nadal nie potrafiłam logicznie myśleć. Upajałam się kopulacją. Nienasycona czekałam na kolejne doznania.
– Ale ty masz dupę! – zachwycał się, nachylając nad moim uchem. – Kilku też dałabyś radę!
Nagle do pomieszczenia wpadł promień światła. Drzwi były za nami, więc nas w zasadzie nie oświetlił. Chwilę później Krzysiek znieruchomiał i coś powiedział. Znowu zrobiło się ciemno. Mój ogier ruszył! Mocno uderzył biodrami. Ależ trafił! Wetknął mi palec do ust. Drugą dłonią grzebał przy odbycie.
– Oj... – tylko stęknęłam. Nie chciałam go zrazić. Ciągle czekałam na więcej. Kiedy wepchnął palec do pupy, cała chmara mrówek przebiegła mi po kręgosłupie! Zareagowały ślinianki. Przemknęłam nadmiar śliny. Podniecenie znowu gwałtownie wzrosło. Ledwie ustałam na nogach. – Cudowny chłopak! Niech robi, co tylko chce... – zdecydowałam w myślach. Od takich pieszczot traciłam świadomość.
Jednak przy nim czułam się bezpiecznie. Co jakiś czas był zatrudniany w innym dziale jako fotograf, więc był z zewnątrz. Nie znał u nas zbyt wielu osób. Trudniej byłoby mu wygadać się o swoich ‘sukcesach’ ze mną. Przynajmniej miałam taką nadzieję.
I nagle usłyszałam krótką wymianę zdań. Nic nie rozumiałam. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że ktoś jeszcze jest w pomieszczeniu! Niespokojnie i z opóźnieniem szarpnęłam się.
– Spokojnie, suczka! – delikatnie i władczo poklepał mnie po pupie, ruszając się we mnie. – Zaraz pokażesz, co potrafisz! – kolejne uspokajające klepnięcia. – Jeszcze nie była tresowana, ale jest zdolna!
Ostatnie zdanie nie było skierowane do mnie. Usłyszałam czyjś śmiech. Nie potrafiłam powiedzieć, ilu ich jest. Strach mieszał się z podnieceniem. I już nie byłam pewna Krzyśka. Szybko mi się zmieniło...
Jak się zachowa wobec mnie? Na razie był władczy, trzymał mnie mocno. Chciałam się uwolnić, szarpnęłam, ale to nic nie dało. Trzymał mnie jak w imadle. Sprowokowałam jedynie kolejny wybuch przytłumionego śmiechu.
Chłopak nagle zatrzymał się, wycofał członka i szybko odwrócił mnie. Ledwo utrzymałam równowagę w szpilkach, kiedy mną zakręcił. Przed sobą miałam sterczącego penisa. Zaskoczona ciężko oddychałam. Krzysiek nie pozwolił mi rozejrzeć się.
– Pokaż, jak potrafisz obciągać! I to do końca! – zaznaczył, wchodząc mi w usta. – Co za ciało! Nic tylko brać i korzystać! – zaśmiał się, klepiąc mnie po pupie. Potem chwycił pierś i pociągnął ją w bok. – Proszę! Ładne, duże sutki. W ogóle ma spore, pełne piersi. Grzech, żeby inni nie skorzystali!
– Jacy "inni"?! – targnął mną strach. Gdyby nie silny chwyt Krzyśka, pewnie wyrwałabym się. – Czyżby ktoś robił zakłady o moje ciało?! – zastanawiałam się gorączkowo i gwałtownie wydzielałam śluz. Perspektywa szalonego seksu jednak nie była taka straszna...
Opierałam się ręką o blat stołu i pochylona obciągałam, jak potrafiłam najlepiej. Wpychał się aż po nasadę!
– O, ile dziewczyna potrafi! – stęknął, wyginając się do tyłu. Ustami dotykałam jego ciała. – Wciąga całego kutasa!
– Oooch! – niewyraźnie krzyknęłam z członkiem w ustach. Właśnie wszedł we mnie jakiś mężczyzna!
– Ruchaj do końca! Ona sporo wytrzyma! – wystękał podniecony i zadowolony fotograf. – Jest nienasycona!
Czyjeś ręce solidnym chwytem złapały moje biodra. Wypełniał mnie gruby penis. Właśnie zaczął się powoli ruszać. Czułam każdy fragment przesuwający się we mnie. Nie był tak nawilżony jak Krzysiek, więc opór był większy, ale tym razem... Jaka to była rozkosz!
Krzysiek trzymał moją głowę na wysokości skroni. Nic nie widziałam. Członkiem zaczął uderzać w policzek, mocno wypychając go. Usta otwierałam szeroko.
– I jeszcze taki numer! – sapnął, odwracając nieco moją głowę. Teraz pokazywał policzek wypchany penisem. Cofnął go i znowu wcisnął w policzek. – Suka świetnie trzyma kutasa i ma zwinny, ruchliwy języczek. Aż szkoda spuszczać się – cofnął penisa i znowu uderzył nim w policzek. – Ale po kilku takich powtórkach zleję się! – sapnął podniecony. Powtórzył ruch, a potem rżnął mnie normalnie w usta.
Nie mogłam długo wytrzymać. Nieznajomy rżnął mnie w pochwę, fotograf w usta. Czułam ogromne podniecenie. Nie potrafiłam go powstrzymać. I nie chciałam! Z penisem wypełniającym usta zawyłam, nogi ugięły się w kolanach, straciłam oparcie pod ręką i zaczęłam osuwać się. Miałam kolejny orgazm. Zatkało mi uszy. Zalała mnie rozkosz, traciłam świadomość. Nieznajomy bez trudu podtrzymał mnie i dalej rżnął.
– Ruchaj! Ruchaj! Ona wytrzyma! – zapewnił go podniecony Krzysiek. – Jeeest! – syknął i w tej chwili wytrysnął w moje usta.
– Połknij! – wysapał. – Połknij wszystko! Wszystko! – wciskał penisa głęboko w moje usta i drżał, kiedy wyciekała reszta spermy.
Mocno ściskał mi głowę. Nie byłam w stanie uwolnić się. Podniecona łykałam spermę, prawie dławiąc się członkiem. Słyszałam jakieś przytłumione śmiechy, słowa. Krzysiek ciągle szeptał podekscytowanym tonem, nakłaniając mnie, żebym wszystko połknęła. Nie dałam rady. Wisiałam w rękach nieznajomego, półświadoma z podniecenia, z otwartych ust wyciekła mi sperma zmieszana ze śluzem i śliną. W końcu Krzysiek wyjął penisa. Nadal był twardy i uderzał nim po twarzy. Śmiechy i komentarze innych docierały do mnie coraz wyraźniej. Coś o „dużych cycach”, „dupie do wyruchania”, „cielsku do zajechania”.
Nieznajomy z tyłu ciągle rżnął mnie, a ja posłusznie obsługiwałam Krzyśka, który domagał się wylizania członka. Podniecona spółkowaniem i niecodzienną sytuacją godziłam się na wszystko. Alkohol też ‘dodał’ mi odwagi. ten nieznajomy musiał być sporym i silnym mężczyzną, bo trzymał mnie i ustawiał, jakby miał do czynienia z piórkiem, a nie z kobietą.
Krzysiek czasami pociągnął mnie za włosy, docisnął głowę, domagając się mocniejszych pieszczot. Robiłam, co mogłam. Spółkowanie wyczerpywało i pochłaniało mnie emocjonalnie. Najchętniej jęczałabym z otwartymi ustami, a nie obciągała wymagającemu koledze.
– Ty, puść mnie! – sapnął ktoś nad moją głową.
– Co? Już? Teraz? – Krzysiek nie był zadowolony.
– Natychmiast! Szybko!
Zdezorientowana i zaskoczona dialogiem po chwili poczułam, że do ust wpycha się inny penis. Nie odważyłam się zaprotestować. Nieznajomy z tyłu nawet zwolnił na chwilę. Drugi wszedł do ust gwałtownym ruchem, a ja jęknęłam i równie gwałtownie cofnęłam się. Dławił mnie! Prawie dusiłam się!
– Chłopie! Ostrożnie! – chichotał fotograf, masując swojego penisa obok mojej twarzy. – To nie rozmiar dla niej!
Drugi nieznajomy nie przestawał dopominać się o pieszczoty. Nie zdołałam uciec ustami. Trzymał mnie za głowę i brutalnie szarpał. Oparłam się jednym łokciem o stół, chwyciłam penisa dłonią przy samych ustach i masowałam go dłonią i ustami.
– Noooo... O to mi chodziło! – usłyszałam westchnienie ulgi i drugi nieznajomy właśnie trysnął w moje usta.
Sperma wyciekła z ust, bo nie potrafiłam łykać, kiedy tak mocno napierał penisem. Ten pierwszy znowu rżnął mnie w szybkim tempie. Czasami obrywałam klapsa. Intensywnie oblizywałam temu drugiemu. Już nie był taki brutalny. Cierpliwie czekał aż zakończę pieszczoty.
– Dzięki, Krzysiek! – szepnął do kolegi, kiedy zapiął spodnie i wymknął się.
– Co?! „Dzięki, Krzysiek?!” – wrzasnęłam w myślach. Byłam wściekła. – Facet skorzystał ze mnie, a dziękuję Krzyśkowi?! – zastanawiałam się, czy nie było jakiegoś układu między nimi? Czy Krzysiek czegoś nie załatwiał, ‘wypożyczając’ mnie nieznajomemu?
Nieznajomy coraz mocniej wbijał we mnie penisa. Fotograf macał moją pierś, ciągnął za brodawkę, sięgał do łechtaczki. Tego było za wiele. Z podniecenia przymknęłam oczy i zaraz otworzyłam.
Drugi nieznajomy wyszedł, ale drzwi za nim się nie zamknęły! Pomieszczenie zalało światło z korytarza. Wypełniło się głośną muzyka i głosami obcych ludzi!
– Ej! Pokażcie, co tu macie!
– O, kurwa! Widzicie ich!
– O rany! chi, chi!
– Ale chuj!
Okrzyki rozbawionych i podnieconych kobiet mieszały się z ich głośnymi wybuchami śmiechu. Fotograf szybko zamknął drzwi.
Chciałam zaprotestować przeciwko obecności tych ludzi, czułam się zażenowana i wściekła sytuacją, w jakiej mnie zastano, ale nieznajomy chwycił mnie za tułów i lekko przesunął. Teraz do drzwi stałam prawie tyłem. Nie był widać mojej twarzy. Trudno byłoby mnie rozpoznać. Nachylił się nade mną, złapał za piersi i dalej rżnął w tym samym tempie. Nawet mocniej, jakby zirytowany obecnością krzykliwych dziewczyn.
– Czy tę kurwę można wynająć na własną imprezę? – padło pytanie, które usłyszałam wyraźnie. Wybuch śmiechu.
Pytała kobieta! Dziwnym głosem, jakby była pijana, ale to była kobieta! Otrząsnęłam się z orgazmu. Nie wiem, kim oni byli. Nie znałam ich, ale współpracownicy z pewnością nie pozwoliliby sobie na taki żart wobec mnie. Już chciałam dosadnie zareagować i wtedy nieznajomy zatkał mi usta dłonią. Drugą ręką trzymał wpół. Moje próby zerwania jego dłoni z ust nic nie dały. Tylko śliniłam się, a uwolnione piersi kołysały. I dalej walił mnie grubym kutasem. Doceniły go również te dziewczyny.
– Ale ty masz faję!
– Co za men!
– A może któraś z nas też z niego skorzysta? – na pytanie zareagowały wybuchem śmiechu. Krzysiek też parsknął.
– Dziewczyny, uspokójcie się – rozbawiony fotograf słabo oponował. Chyba bawiła go ta sytuacja. Jakoś nie martwił się o mnie.
– Gnój! – pomyślałam tylko o Krzyśku.
Znowu cicho pojękiwałam. Nieznajomy tak mi dogadzał... W tej chwili nie potrafiłam racjonalnie myśleć. W ogóle nie mogłam myśleć! Nagle poczułam ciepłą dłoń przesuwającą się po moim brzuchu. Szybko dotarła do mojej łechtaczki i zaczęła ją pocierać. Kolejny bodziec, potęgujący moje podniecenie. Jęczałam głośniej. Nie wiedziałam czyja to dłoń, ale za chwilę wyjaśniło się.
– Laski, ale mokra cipka! I jaka duża! – rzuciła rozbawionym tonem jedna z dziewczyn.
– To ja ją wydoję! – ze śmiechem rzuciła inna i uderzyła mnie w pierś. Potem boleśnie ścisnęła ją.
Dziewczyna masowała mi łechtaczkę. Robiła to nieudolnie, mechanicznie, ale jednak byłam podniecona, a ten nieoczekiwany masaż mimo wszystko potęgował doznania. Przecież kopulowałam! Jęczałam coraz głośniej i poruszałam biodrami, próbując uwolnić się od tej ręki. bez skutku. Nieznajomemu musiało się podobać, bo ożywiłam się! Dziewczyny chichotały, widząc moją reakcję na brutalne pieszczoty ich koleżanki.
– Już niemłoda, ale ma wigor!
– I fajne cycki! Chi, chi, chi!
– To jak będzie, Krzysiek? Można wynająć tę kurwę? – kątem oka widziałam, jak pytająca jednocześnie masuje mu penisa.
– To nie jest kurwa – wyjaśnił poważnym tonem podniecony chłopak.
– Wyprowadź je! – stęknął podniecony nieznajomy.
– Że co? – Krzysiek był zdezorientowany.
– Nie zrozumiałeś? – stęknął groźnie. – Wyrzuć je!
Fotograf chwilę później wypychał dziewczyny za drzwi. Mimo głośnych protestów pozbył się ich zaskakująco szybko. Nieznajomy miał dar przekonywania. Teraz podniósł moją nogę i założył sobie na ramię. Jęknęłam, kiedy wbił się jeszcze głębiej.
– Ale ruchanie! – podziwiał Krzysiek, dalej masując penisa. W ekspresowym tempie zapomniał o wyrzuconych dziewczynach.
Kilka wolniejszych, ale dłuższych ruchów penisa, który na koniec uderzał o dno pochwy. I to z jaką siłą! Nieoczekiwanie poczułam silny wytrysk! Zaskoczył mnie, jednak też odczułam satysfakcję... Poruszałam ustami, jakby brakowało mi powietrza. Nie mogłam nic powiedzieć i przeżywałam falę rozkoszy, która mnie zalewała. Dłoń zacisnęłam na krawędzi stołu, a drugą na przegubie dłoni nieznajomego. On trzymał mnie i nadal poruszał biodrami, ale to już były drobne ruchy. Sperma wyciekała ze mnie i ściekała na pończochę. Podtrzymywał mnie, bo przeżywana rozkosz ugięła mi nogi. Ledwo stałam. W zasadzie wisiałam na jego rękach. W końcu nieznajomy wyszedł ze mnie, postawił mnie na nogi. Powoli dochodziłam do siebie.
– Dorotko, uklęknij! – zarządził fotograf.
Półprzytomna z ulgą uklękłam. Sperma obficie wyciekała ze mnie. Nie dbałam o to. Stanęli przede mną. Przed moją twarzą kołysały się dwa penisy. Przymknęłam oczy, dotknęłam ich pośladków. Nieznajomy złapał mnie za włosy i przysunął głowę bliżej ich kroczy.
– Masz jeszcze jeden miły obowiązek. Obciągnij nam – polecił łagodnym tonem. Jeszcze ciężko oddychał po seksie ze mną. Widziałam jego goły, umięśniony brzuch. Lśnił od potu. Nieznajomy skorzystał z okazji i pierwszy wepchnął mi penisa do ust.
Na zmianę wpychali się we mnie. Wręcz domagali się pieszczot. Z podniecenia prawie szarpali mną. Niewiele brakowało, a by się bili, żeby wcisnąć mi kutasa do ust. I stało się. Zmusili mnie, żebym jednocześnie wzięła obydwa penisy do ust. Nie wiem, jak to zrobiłam. Bardzo im się to spodobało.
– Świetnie wyglądasz – Krzysiek poruszał penisem, wbijając go aż po nasadę i wierzchem dłoni głaskał mnie po policzku. – Uroczy widok! – Nieznajomy tylko coś mruknął na potwierdzenie i sięgnął po pierś.
Przez kilka następnych dni ból szczęki i w kącikach ust przypominał mi o tej niecodziennej seks-gimnastyce. Nieznajomy wówczas miał drugi wytrysk. Bardzo mały, więc połknęłam go bez trudu, czego obaj domagali się. Zaletą wytrysku było to, że prawie od razu wiotczał jego penis. Wtedy znacznie łatwiej było mi je trzymać w ustach.
W końcu zadowolony nieznajomy wycofał się i szybko ubrał.
– Było świetnie, naprawdę. Dzięki! – mruknął w przestrzeń, poprawił krawat, marynarkę i wyszedł z pomieszczenia.
Nie potrafiłam odszukać go na imprezie. A chciałam zaproponować mu spotkanie tylko we dwoje.
– Wiesz, fajnie jest oglądać twoje zgrabne, gołe dupsko, kołyszące się pełne cyce i wpakować kutasa w ciebie. Ech, co za przyjemność... – złapał pośladek i miętosił go delikatnie. – Kiedyś muszę ciebie inaczej wyruchać. Ale też po alkoholu! Jesteś wtedy taka aktywna. Szkoda, żeby zmalał twój temperament – Krzysiek z uśmiechem patrzył na mnie. Pogłaskał mnie po policzku, który wcześniej tak chętnie wypychał swoim członkiem i muskał moje ucho. Znowu był spokojny, zrównoważony, jakby nieśmiały.
– Jasne. Wyładował się w seksie – domyśliłam się.
Fotograf pomógł mi ubrać spódniczkę i bluzkę. Kiedy rozglądałam się za stanikiem i stringami, ostentacyjnie schował je do kieszeni.
– Kiedyś będziesz miała okazję je wykupić! – roześmiał się cicho i otwartą dłonią musnął brodawkę. Niby czuł się panem sytuacji i chyba miał ochotę przedłużyć tę zabawę, jednak nie odważył się zaproponować.
Potem pomógł mi wstać, sprawdził korytarz i szybko zaprowadził do damskiej toalety. Wszystkiego naście metrów, ale po takim seksie i alkoholu to jednak wyczerpujący rajd. Hałas był spory, wszyscy wydawali się świetnie bawić. Nikt mnie nie widział. Westchnęłam z ulgą.
Spojrzałam w lustro i przestraszyłam się. Potargane włosy, rozmazana szminka i tusz, zmęczona twarz umazana spermą. Szybko umyłam dłonie, potem twarz, szyję, dekolt. Wszędzie miałam resztki spermy i śluzu. W jednym miejscu zaschnięte, w innym kleiły się do rąk. Wcześniej wyrzuciłam do kosza pończochy poplamione spermą i śluzem. Zrobiłam to bez żalu, bo i tak któryś je pozaciągał. Gdybyś ktoś zobaczył mnie w nich... Po takiej kompromitacji nie miałabym czego szukać w firmie. Nawet gdybym uratowała ją od bankructwa! Co innego plotki. Tym zawsze można zaprzeczyć i „wyrazić oburzenie” w rozmowie z prezesem albo jego zastępcą. Potem będzie kolejna impreza i ktoś inny stanie się głównym tematem formowych plotek.
Może minutę później, kiedy byłam w trakcie pośpiesznego porządkowania wyglądu, Krzysiek zapukał do drzwi i z nieśmiałym uśmiechem podał mi torebkę.
– Dzięki... – z wdzięcznością i uczuciem ulgi przyjęłam ten nieoczekiwany prezent.
– Zaczekam na sali – obiecał i szybko wycofał się.
Ciągle podekscytowana niedawnym seksem, nerwowo poprawiałam makijaż, włosy, psiknęłam perfumami. Nagle zadrżałam. Zacisnęłam dłonie na krawędzi umywalki i potrząsnęłam głową. Podniecenie spowodowane upojnym i długim seksem jeszcze nie zeszło ze mnie. Tyle wrażeń...
– Dość! – szepnęłam i w lustrze sprawdziłam efekt moich zabiegów. – Mogłoby być lepiej – wyraz mojej twarzy potwierdzał moje odczucia. Szybko odwróciłam się, wzięłam torebkę, podeszłam do drzwi łazienki.
Po chwili wahania uchyliłam drzwi. Uderzyła we mnie głośna muzyka, fala ciepła i specyficzny imprezowy melanż zapachów. Pokrzykiwania rozmówców potęgowały hałas. Czysta łazienka jawiła się teraz jak oaza spokoju. Z głębokim westchnieniem wyprostowałam się, cofnęłam ramiona, efektownie eksponując biust, grymas niezadowolenia zastąpiłam delikatnym uśmiechem i wyszłam z łazienki. W samą porę. Akurat zbliżały się cztery krzykliwe, podchmielone dziewczyny.
– O, kurwa, widziałaś ich?!
– No! Ale on ma chuja!
– Ja pierdolę, ale zabawa! Zajechali ją!
– Ale grzali tę kurwę! Cha, cha!
– Chłopaki nieźle jebią! Ale jazda!
Jedna bardziej hałaśliwa od drugiej. Celowym, przesadnie głośnym śmiechem zwracały na siebie uwagę. Krótkie spódniczki i sukienki, wysokie szpilki, duże dekolty, wypchane staniki, a do tego agresywne i wulgarne w zachowaniu. Na mój widok na chwilę przycichły. Minęły mnie, poszeptały, patrząc za mną i... znowu wybuchły śmiechem!
– Widziałaś?!
– To ta! Chi, chi, chi!
– Ta sama dupa!
– Więc to one... – domyśliłam się, że te dziewczyny wtargnęły do pomieszczenia, w którym byłam z Krzyśkiem i innymi mężczyznami. Czułam, że czerwienię się. Piekła mnie twarz.
– Pani Doroto! Zapraszamy! – podchmieleni koledzy mieli ochotę na moją obecność. W tym hałasie raczej nie usłyszeli ich dialogu.
– Dorotko, chodź do nas! – to koleżanki machały w moim kierunku.
Udałam, że nie dosłyszałam zaproszeń. Zwolniłam i kątem oka chwilę przyglądałam się ordynarnej czwórce. Udałam, że odbieram telefon.
– Niemożliwe, żebym je przeoczyła – w końcu uznałam, że były osobami towarzyszącymi na imprezie. Nie mogły u nas pracować. Nawet przy rozdawaniu ulotek.
Zniknęły w głębi korytarza i trochę przycichły. Paru mężczyzn w końcu odwróciło głowy do swoich partnerek. Głośno komentując czyjś wygląd, cztery dziewczyny wreszcie wbiły się do łazienki.
– Tak na oko mają ponad 80 lat. W sumie. Sporo! To stare babska są... – rzuciłam za nimi, żeby poprawić sobie humor.
Szłam, po drodze opędzając się od nachalnych kolegów wprost proponujących seks. Niestety, jeden z nich objął mnie i dopadł, ale tylko przez bluzkę, mojego sutka. Namiętnie pieścił go ustami, namoczył mi bluzkę, a ja zadrżałam! Był dobry, tyle że teraz... Jeszcze chwilę wytrzymałam i odepchnęłam go z całej siły. Upadł na podłogę, koledzy wybuchli śmiechem i bezskutecznie próbowali podnieść go.
– Stary, jak żona ciebie zobaczy, to od razu wstaniesz!
Dwóch padło obok mojego „lizaka”. Odmówili pomocy, bo też nie mieli ochoty wstawać.
– Tu jest naprawdę wygodnie! Możesz sam sprawdzić. Proszę, tu jest wolne miejsce – mamrotał jeden, nie pozwalając podnieść się. – Pani Doroto! Zapraszam koło mnie! – rękawem marynarki wycierał miejsce obok siebie. Minęłam ich. Wszyscy byli nawaleni jak autobus z pielgrzymką do radia.
– Jutro nikt nie będzie o tym pamiętał – mruknęłam i ruszyłam dalej z uprzejmym uśmiechem.
Przetrzymałam dreszcz, który przemknął po moim ciele i w końcu dotarłam do pustego stolika. Usiadłam, założyłam żakiet, zakrywając nagie piersi pod ażurową bluzką. – Aaaa... To dlatego tak się przykleił! – zrozumiałam zainteresowanie moim wejściem. Kiedy szłam, patrzyli na podskakujące gołe piersi pod prześwitującą bluzką! Przy tak delikatnym wzorze dokładnie było je widać. I jeszcze te sterczące brodawki...
Mężczyźni uśmiechali się do mnie. W końcu to jedna z niewielu okazji, żeby porozmawiać w bardziej prywatnej, luźniejszej atmosferze z chodzącym sukcesem firmy. Taki kontakt zawsze może okazać się przydatny. Też się uśmiechałam i odwracałam od nich.
– Dorcia! Chodź! – koleżanki w dobrych humorach znowu zapraszały do stolika, ale ja tylko odmachałam im i wskazałam na szwedzki stół.
– Pewnie znalazłoby się wielu chętnych na mój biust. A tylko jeden okazał się odważny. Na szczęście... – mruknęłam do siebie. Brodawki sterczały, jedna szczególnie boleśnie, bo po pieszczotach pobudzał ją mokry materiał bluzki. A ja znowu miałam mokro między nogami... I bałam się, że zmoczę spódniczkę. A wtedy wszyscy mieliby powód do żartów! I okazję do zrobienia kompromitujących zdjęć.
Większość skakała w rytm muzyki, więc bez problemów stanęłam przy szwedzkim stole, nalałam sobie szklankę coli i wypiłam duszkiem. Potem wzięłam jakąś smacznie wyglądającą kanapkę, kotlecik w panierce i sałatkę. Zjadłam, zapiłam drugą szklanką coli, dolewając soku pomarańczowego i poprawiłam ciastkiem. I jeszcze drugim. Ale naprawdę były smaczne! Po słodkim wypiłam trochę mineralnej. Jednym uchem słuchałam wynurzeń Krzyśka, który przyczłapał w międzyczasie. Już mnie nie interesował.
– Może kiedyś – westchnęłam w duchu.
Po udanym seksie zawsze mam apetyt. To reakcja niezależna ode mnie. Jednak jeżeli seks był byle jaki, a ja niezadowolona, to kończyło się na kieliszku alkoholu albo papierosie, których na ogół nie palę. Jeżeli seks był świetny, ale kochanek zachowywał się okropnie, to też wypalałam peta i pozbywałam się delikwenta.
Zamówiłam taksówkę. Chwyciłam torebkę i ruszyłam do wyjścia. W drzwiach mijałam się z dwoma chwiejącymi się wiceprezesami. Zaczerwienieni od wypitego alkoholu, palili papierosy i rozmawiali. Ukłoniliśmy się. Schodząc po schodach, usłyszałam głośny szept jednego z nich:
– Patrz, a nasza Dorotka świeżutka jak pierwiosnek! Ta kobieta jest nie do zdarcia!
K O N I E C