Opowiadania erotyczne :: Zniewolona sąsiadka

Wprowadziliśmy się szczęśliwi na nowe osiedle bliźniaków. Szczęśliwi, ale bardzo naiwni, bo koszty wykończenia na po prostu zjadły. Osiedle było całe nowiutkie niektóre segmenty jeszcze nie wykupione. W okolicy dopiero powstawały pierwsze sklepy.

Z dużym zainteresowaniem obserwowaliśmy kto się wprowadza obok za ścianę.

Z zadowoleniem zauważyłem, że to małżeństwo około trzydziestki jak my. Z zazdrością popatrzyłem na furę faceta oraz jego dość muskularna sylwetkę. Widać było ze to dziany gość, który wolne chwile spędza w klubach fitness, na siłowni a pewnie każdy weekend gdzieś wyjeżdżają.

Jego zona była bardzo atrakcyjną blondynką, o długich nogach, zgrabnym tyłeczku i ciężkim biuście.

Twarz uzupełniała ten zestaw, ale co mnie zaskoczyła miała nie tyle ładną buzie co bardzo ciekawą.

Figlarne niebieskie oczy kryły się za gęstwiną słodkich piegów na twarzy, a pełne usta często odkrywały piękny uśmiech i równe ząbki. Źle ich troszkę oceniłem na pierwszy rzut oka, bo okazali się bardzo sympatycznymi wesołymi ludźmi.

Co kilka dni spontaniczne rozmowy za płotu przenosiły się do nas lub do nich i trwały po kilka godzin.

Lubiłem zerkać na sąsiadkę jednak ona zawsze nienagannie grzecznie ubrana skutecznie skrywała, ile mogła woje wdzięki. Polubiliśmy się. Po kilku tygodniach mąż sąsiadki Olgi przyniósł zaproszenia na jakiegoś rosyjskiego niesamowitego magika i bankiet. Nie lubię takich imprez z iluzjonistami, ale skusił mnie pokaz jedynie dla Vipów, miałem ochotę się powozić i spróbować różnych ciekawych alkoholi.

Bankiet był fajny sam pokaz też mnie zaskoczył. Facet nie robił oklepanych sztuczek, ale szokując ludzi wyciągał różne informacje o nich jak z kapelusza. Zacząłem się go bać, bo na Sali było raptem kilkanaście osób. Chyba to wyczuł, bo zaprosił mnie na scenę, a potem sąsiadkę Olgę.

Kazał mi sobie asystować, okadzać ja jakim kadzidłem podczas gdy patrząc w jej oczy coś tam mamrotał. Gdy minęła mi pierwsza trema lub nabrałem odwagi od tych oparów rozluźniłem się i zacząłem słucha co mówi. Okazało się ze śpiewa monotonie jedną zwrotkę pieśni w nieznanym jeżyku, Olga tym czasem faktycznie jak by odlatywała. Wyglądała jak by zaraz miał usnąć albo dopiero się obudziła. Patrzyłem zafascynowany udając ze jestem zajęty krążeniem wokół nich z kadzidłem.

W pewnej chwili nachylił się i szepnął jej do ucha dwa słowa „Czarne Lustro”

Kazał mi przestać krążyć, dał mi torbę siana i kazał rozrzucić po scenie.

Uśmiechnął się i powiedział do ludzi ze Olga jest zahipnotyzowana i teraz zrobi wszystko o co ją poproszę i nic niestety nie będzie pamiętać.

-Czy maż Pani ma jakieś sugestie? -wyszeptał. Wielu Panom pojawił, ile delikatny uśmiech na twarzy, bo sąsiadka jest naprawdę atrakcyjną kobietą.

-Zatańczcie proszę. Powiedział z uśmiechem sąsiad.

Magik wyszeptał Oldze

-Choć więc zatańczymy.

-Nie lubię tańczyć z obcymi-powiedziała Olga. Już nie byłą zaspana patrzyła swoim normalnym figlarnym głosem. Pomyślałem ze właśnie cała sztuczka zakończyła się klapą,

Ale hipnotyzer nachylił się z uśmiechem i już z ruchu warg odczytałem ze ponownie powiedział cicho” Czarne Lustro Vel Hrabina masz zatańczyć ze mną”

Sąsiadka bez sprzeciwów dała się poprowadzi na środek sceny i razem przytuleni zatańczyli przez 2-3 minuty. Ludzie przyjęli to z uśmiechem, ale na mnie i sąsiedzie, którzy zorientowaliśmy co się dzieje wywarło to wrażenie.

Gdy skończyli Olga posłusznie ponownie dała się odprowadzić na krzesełko na sennie jak by to było jej miejsce.

Magic z uśmiechem przyglądał się sąsiadowi i zapytał go

-Czy mogę poprosić Olgę by pomogła nam posprzątać scenę?

_Tak oczywiście odpowiedział jej mąż. Tym razem już mocno zaintrygowany.

Proszę niech Pan przyniesie miotłę i szufelkę dla Olgi. Teraz rozumiem po co rozsypywałem to sianko.

Wróciłem prawie biegiem, bo chciałem zobaczyć jak będzie nią manipulował.

- …lustro pozamiataj scenę odwrócona tyłem do widowni, kręć biodrami i co jakiś czas je zmysłowo wypinaj…ale nie wulgarnie. Masz uwodzić.

-Olga patrzyła na niego przytomnie i widać było jak walczy.

- Czarne lustro vel hrabina- pozamiataj scenę odwrócona tyłem do widowni, kręć biodrami i co jakiś czas je zmysłowo wypinaj…, ale nie wulgarnie. Masz uwodzić. Teraz. -powtórzył.

Olga odebrała ode mnie miotłę i zaczęła sprzątać scenę. Początkowo szybko jednak po chwili spowolniła i faktycznie zaczęła delikatnie eksponować biodra przy sprzątaniu.

Magik do niej podszedł dosłownie po minucie upewnił się, że jestem oddalony zabrał jej szczotkę i wyszeptał:

-Czarne Lustro stłuczone. Olga, mimo że nie był zaspana jak przy okadzaniu wstrząsnęła dwa razy głową.

Patrząc na magika powiedziała ze swoim pięknym uśmiechem

-Przepraszam zamyśliłam się i na chwile odpłynęłam. Nie chciałam Panu zepsuć pokazu.

W tym momencie rozległy się brawa i cała się rozgadała.

Magik patrzył na mnie teraz wymownie dziękując mi za pomoc.

Nie chciałem, żeby wiedział ze cały czas kontrolowałem co robi, więc wypaliłem cicho

-Mam wrażenie ze to było ustawione, ale i tak się wszyscy bawili. Pewnie się znacie i spotkamy się na kolacji.

Wróciłem do stolika. Sąsiad uważnie przyglądał się zonie opowiadając jej co robiła.

Nie chciałem okazać swoich emocji wiec zapytałem małżonki co jej przynieść i podszedłem do barku.

Z stamtąd widziałem jak z nienagannym uśmiechem Olga słucha męża. Gdy wróciłem wmawiała mu, że facet ją prosiłby improwizowała i udawała.

Gdy nadarzyła się sposobność i zostaliśmy sami zapytała mnie.

-Co tam się działo mam wrażenie ze trwało to 10 s, jak bym się zmyśliła, zagapiła na chwile. Jej głos teraz lekko drżał.

-Nie mam pojęcia wszedłem na scenę, dał mi to kadzidło, a potem były zaraz oklaski-skłamałem gładko.

-Obgadamy to na spokojnie w domu, ale chyba odlecieliśmy po narkotyku. Nie mówmy nikomu.

-OK. Szybko z ulgą odpowiedziała, a mnie cieszyło, że mam z atrakcyjną sąsiadką wspólną tajemnice.

Intrygowało mnie czy hasło nadal na nią działa.

Już następnego dnia mieliśmy okazje porozmawiać w cztery oczy.

Była niedziela moja żona od rana siedziała u rodziców. Sąsiedzi chyba myśleli, że nas oboje nie ma, bo słyszałem przez ścianę jak się namiętnie kochają. Jak moja piękna sąsiadka dochodzi na wyżyny rozkoszy. Miałem ochotę zasłuchany w jej rozkoszne jęki pobiec po wiertarkę i zrobić dziurkę, przez którą ich popodglądam. Zaledwie po 15 minutach od ustania odgłosów usłyszałem, jak sąsiad odjeżdża. Sąsiadka zawinięta w szlafroczek z filiżanką wyszła na ganek. Zaraz też wyszedłem czym wprowadziłem ją w urocze zakłopotanie. Jednak nie pomagałem jej cieszyłem się chwilą.

-Przepraszam, że byłam tak głośno myślałam ze Was nie ma. -Powiedziała uroczo.

Tysiąc słów mi się cisnęło na usta rozpoczynających flirt, ale powiedziałem tylko:

Dopiero przyszedłem nic mi nie przeszkadzało, wiadomo mamy wszyscy jeszcze małe remonty.

Odetchnęła z ulga i zaprosiła mnie na kawę by obgadać wczorajsze wydarzenia.

Ustaliliśmy ze odurzeni dymem pokręciliśmy się jak wynika, że opowiadań chwile po scenie i to był cały pokaz. Przyniosła mi teraz kawkę widać było wyraz ulgi na jej twarzy, widocznej się bała ze coś nawyprawiała dziwnego. Ja tym czasem patrzyłem na nią w tym szlafroczku i wyobrażałem sobie jak przed chwila się kochała, zastanawiałem się w jakiej pozycji.

Postanowiłem wypróbować hasło ze sceny. Z emocji czułem, jak mi wali serce.

Starałem składnie się odpowiadać na pytania i też coś mówić o wczorajszej imprezie.

-Słodzisz? zapytała mnie nachylając się z cukiernicą i łyczką w dłoni. Zobaczyłem jej ładny dekolt i postawiłem wszystko na jedną kartę.

-Czarne lustro vel hrabina miałem wrażenie ze powiedziałem to bezgłośnie.

-Kupiłem czarne lustro vel hrabina. Posłodź mi proszę 12 łyżeczek.

Po krótkiej chwili wahania zaczęła faktycznie walić mi do kawy łyżeczkę za łyżeczką. Az trochę się jej rozlało.

-Proszę pokaż mi swój biust. To powiedziałem ze strachem i głośniej niż bym chciał.

-Nie, nie chce-odpowiedziała patrząc na mnie z lekkim uśmiechem jak by się droczyła.

Spodziewałem się troszkę mniej świadomej reakcji jednak te 12 łyżeczek dodało mi odwagi.

-Czarne lustro Vel hrabina-zrób to teraz. Pokaz mi biust. Powiedziałem to już tonem pewnym siebie jak ten magik.

Olga wyprostowała się i powoli rozwiązała pasek szlafroku. Zrzuciła go na ziemie i stanęła przede mną w samych koronkowych majteczkach. Po czym wzięła swoje spore piersi i lekko je podnosząc od spodu nachyliła się w moją stronę.

Cóż to był za widok. Te jędrne Piersi też pokrywały słodkie piegi, a zwieńczały ej śliczne różowe sutki.

Usłyszałem jednak ciężki silnik samochodu jej męża na podjeździe.

Ona w ogóle na to nie zwróciła uwagi.

-Czarne lustro vel hrabina ubierz się w szlafrok. Wszystko zapomnij.

Gadałam spanikowany.

-Lustro się zbiło. Szybko wyrzuciłem z siebie, gdy tylko założyła szlafrok.

-Słodzisz -zapytała. Po czym dodała mam momentami bóle migrenowe od wczoraj.

-Tak słodzę dwie, ale przepraszam kawa mi się rozlała. Powiedziałem.

Luz musiałam potracić stolik za dużo wody wlałam też widocznie. Upij trochę.

-Wypiłem trochę tego lepiku i ze zgrozom patrzyłem, jak mi dodaje dwie kolejne łyżeczki cukru

Jej mąż ucieszył się na mój widok i od razu poczęstował whisky co było cudowną odmianą między łykami kawy. Musiałem ja jednak skończyć by nie budzić podejrzeń.

20%
11948
Dodał seksgeometria 20.07.2020 07:07
Zagłosuj

Komentarze (1)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.
23bolek Fajne, napisz dalsza część.
21.07.2020 07:56

Podobne opowiadania

Zdejmij ten szlafrok

Nie należę do samców zadufanych w sobie i uważających, że żadna kobieta im się nie oprze, jeśli tylko okoliczności będą sprzyjające. Ale zawsze byłem przekonany, że potrafię na tyle panować nad emocjami, by nie dać się „omotać” i w porę rezygnować... Poza tym zawsze szukałem partnerek o wiele młodszych od siebie, uważając rówieśniczki za „demobil”, a starsze choćby o kilka lat za... zboczone. Wszystkie te „zasady” wzięły któregoś... Przeczytaj więcej...

Weekend u cioci

Nigdy nie lubiłam weekendów u mojej ciotki, zawsze byłby to sztuczne spotkania ociekające fałszywymi komplementami. Gdy moi rodzice pojechali na rocznicowy weekend do Karpacza po drodze wyrzucili mnie na wsi u cioci Krystyny, czułam, że to będzie najgorszy weekend mojego życia, jednak się myliłam. Gdy już przywitałam się z ciotką i jej mężem- alkoholikiem, postanowiliśmy zjeść śniadanie i iść pomóc sołtysowi przy krowach, jak to na wsi, każdy żyje z każdym więc nie miałam... Przeczytaj więcej...

Na stażu II

Następny dzień pobudka o piątej i do pracy. Wstałem wyjątkowo szybko, prysznic golenie i jeszcze wyjście z psem. W pracy byłem o szóstej a już o ósmej moi pracownicy bo mam kierownicze stanowisko, pytali co mi się stało. Energia mnie roznosiła, mogłem zdobywać góry. Krótko przed dziewiątą zadzwonił telefon. -słucham? Nieznany mi numer -cześć, możesz gadać? To była ona. Serce zabiło szybciej, głos mi zadrżał sam nie wiem co się ze mną działo. -jasne że mogę ... Przeczytaj więcej...