Opowiadania erotyczne :: Bezwstydny Miesiąc - Początek

BEZWSTYDNY MIESIĄC - POCZĄTEK:

Mam na imię Maja. Za miesiąc skończę 29 lat. Pracuję jako księgowa w małej firmie transportowej. Jestem tu jedyną kobietą, poza mną są jeszcze kierowcy Maciek, Arek, Michał i Adam, spedytor Paweł oraz mój szef Tomek.
Pracuję tu od kilku lat, beze mnie ta firma nie działała by tak sprawnie. Bardzo sobie chwalę tę posadę.

Mieszkam na wsi. Mam dom i mały ogródek. Jestem sama. Nie znalazłam jeszcze nikogo, kto by był mnie wart. Z sąsiadami żyję dobrze, z kolegami w pracy zresztą też. W sobotę wieczorem zawsze oglądam wiadomości w telewizji. Co miesiąc na końcu programu zawsze losują jakieś imię męskie i imię żeńskie. Osoby o tych imionach muszą potem wykonywać dziwne polecenia wysyłane w mailach. Przez cały najbliższy miesiąc. Jest to kaprys aktualnie rządzącej partii. Nic na to nie można poradzić. I lepiej wykonywać te zadania, bo inaczej kara jest bardzo surowa.
Dziś jest ta sobota. Zawsze z nutą ekscytacji, ale też i obaw, że dziś to mogę być ja oglądam TV. Jeszcze nigdy nie zostałam wylosowana, ale czasem widziałam “wybrańców” na ulicy. Raczej im nie zazdrościłam.

- A teraz wylosujemy imiona wybrańców, które będą świecić przykładem przez najbliższy miesiąc czerwiec. Koło ruszyło i… pierwsze imię to… Karol! Drugie imię zaś… to Maja! Jeśli macie w rodzinie lub znajomych jakiegoś Karola lub Maję, to pogratulujcie im i trzymajcie za nich kciuki. Na dzisiaj to już wszystko…

Zatkało mnie!

Zostałam wylosowana!

Co teraz?

Muszę odpalić maila. To mnie nie ominie na pewno. Mają przecież rejestr danych osobowych, znajdą mnie i mój adres. Nawet nie wiem jak się przygotować, co muszę zrobić, czy gdzieś się odezwać, czy jak… mail był pusty.
Odpowiedź przyjechała dopiero w niedzielę rano. W postaci furgonetki. Wyszło z niej dwóch przystojniaków w szarych uniformach i zabrzęczał dzwonek. Wyszłam otworzyć furtkę.

Dzień dobry, pani Maju. - znają moje imię. A więc zaczyna się.

Dzień dobry…

Oglądała pani wczorajsze wiadomości?

Tak… zostałam wylosowana.

W rzeczy samej. - otworzyłam furtkę i wpuściłam ich na posesję. - Jesteśmy tu, żeby rozpocząć procedurę.

To może zapraszam do domu. - pokiwali z uśmiechem głowami i ruszyliśmy.

Kawy? Herbaty? - zapytałam.

Nie, nie mamy na to czasu. - weszliśmy do przedpokoju. - Proszę usiąść, ja pani powiem, co i jak, a kolega już zacznie sprzątać. - kolega rzeczywiście ruszył w głąb domu, wyciągając czarny foliowy worek z kieszeni.

Sprzątać?

Proszę się nie obawiać. Kolega zabierze pani wszystkie ubrania, kosmetyki i przybory do pielęgnacji ciała.

To konieczne?!

Ależ oczywiście. Takie mamy wytyczne.

Każdy wylosowany tak ma?

Tak. Każdy. Proszę mi już nie przerywać. Sprawa wygląda tak. Dzisiaj otrzyma pani nadajnik, który będzie pani nosiła przez cały miesiąc. Jest wyposażony w specjalne urządzenia, które będą rejestrowały panią i pani otoczenie. - w tej chwili wyjął coś w rodzaju metalicznej obroży. - Jest połączony z pani mailem, który przez najbliższy miesiąc będzie zablokowany w taki sposób, żeby odbierać tylko wiadomości rządowe. Codziennie o godz. 19:00 będzie pani dostawać zadanie, które trzeba zaakceptować przyciskiem “enter”. To spowoduje zestrojenie zadania z nadajnikiem. Potem trzeba będzie tylko wykonać instrukcje zawarte w wiadomości. Nadajnik ma system alarmowy, w razie jakby pani zapomniała kliknąć “akceptuj”, albo na przykład przysnęło by się pani. Polecam wykonywać zadania jak najlepiej, są one potem oceniane w różnych kryteriach, a to z kolei ma wpływ na pani życie po zrobieniu wszystkich 30 zadań. Ode mnie to już wszystko… aha, oczywiście dalej ma pani obowiązki względem swojej pracy. Nie ma pani żadnego zwolnienia.

Nie wiedziałam co o tym myśleć. Siedziałam i słuchałam, ale docierało do mnie piąte przez dziesiąte. Byłam zwyczajnie zestresowana.

Teraz założę pani nadajnik.

Yyy… dobrze.

Facet podszedł do mnie i zapiął mi na szyi tę dziwną rzecz. Była ciężkawa i trochę ciasna. Każde przełknięcie śliny powodowało, że czułam metalową twardą obręcz. Nie miałam żadnych szans, żeby zdjąć to cholerstwo. Zresztą nawet nie próbowałam. W międzyczasie przyszedł kolega od “sprzątania”, miał pełen wór moich rzeczy.

Dobra, zebrałem wszystko z łazienki, sypialni i garderoby.

Super. Przejdziemy się jeszcze po całym domu i sprawdź na dworze…

Ok.

Biżuteria wzięta?

Wzięta.

Po chwili przeszperali cały mój dom. Na koniec podeszli do mnie.

Procedura jest taka, że musi się pani pozbyć wszystkich rzeczy, także tych, które ma pani na sobie.

Jak to? Mam się rozebrać?

Tak. I to całkowicie.

Ale jak… ja będę funkcjonować? Zabraliście mi wszystko. Jak ja mam iść jutro do pracy?

Niech się pani nie martwi. Od tej chwili jest pani zależna od maila. No już, nie mamy całego dnia.

Miałam na sobie prostą zwiewną białą sukienkę w czarne grochy, biały stanik oraz białe figi. I miałam japonki. Wszystko to wylądowało w czarnym foliowym worku. Musiałam też zdjąć pierścionki, a nawet spinki i gumkę do włosów.

Próbowałam niezdarnie zakrywać swoje miejsca intymne rękoma. Stałam zupełnie naga przy dwóch obcych facetach.

Mam nadzieję, że nie muszę tłumaczyć, że nie może pani sobie kupić tego wszystkiego, co zostało zabrane z pani domu? - Rzucił na odchodne ten, który ze mną rozmawiał wcześniej. - Życzę pani szalonego miesiąca. Proszę się tak nie zamartwiać, to tylko miesiąc. Do widzenia.

Furgonetka odjechała. Zostałam sama we własnym domu. I czułam się dziwnie. Byłam zupełnie naga, bez możliwości zmiany tego stanu. Jedynie dioda pulsowała niebieskim światłem spod mojego podbródka. Miałam tylko ten przeklęty nadajnik i nic poza nim.

Oczywiście od razu sprawdziłam, czy czegoś nie przeoczyli.

Zabrali wszystkie moje płaszcze, wszystkie buty. Nie miałam bielizny, spodni, bluzek. Wyjrzałam przez okno. Zobaczyłam puste linki do wywieszania wypranych rzeczy. A robiłam wczoraj pranie.

Łazienka była pusta. Nie było szamponu, odżywki do włosów, nawet mydła nie było. Były tylko preparaty do mycia podłóg, kibla i okien. Zabrali ręczniki! Co ja mam się suszyć po kąpieli? Zaraz! Suszarka, prostownica, grzebień, szczotka do włosów, kosmetyczka… papier toaletowy?! Podpaski? Nawet tego nie mogę mieć?

Torebki też mi zabrali. I portfel. Ale bez zawartości. Zawartość leżała na stoliku: kilka banknotów, drobniaki, wizytówki i karta płatnicza, dowód osobisty, prawo jazdy.

Zrezygnowana usiadłam na łóżku. Złapałam się za głowę. Próbowałam jakoś dojść do siebie, uspokoić się. Było to bardzo trudne. Jutro przecież muszę iść do pracy. Nie mam ubrań. Nie mam jak zabrać moich dokumentów. Będę musiała je zostawić w samochodzie. Albo trzymać w rękach, no nie wiem no…

I do tego będę jutro w pracy rozczochrana i nie pachnąca. Nie mam kosmetyków i przyborów do stylizacji fryzury. To jest jakaś masakra.

Postanowiłam się czymś zająć w oczekiwaniu na godzinę 19:00…

Nagle rozdzwonił się jakiś potworny pisk, głośny, przerywany, jakieś pikanie. I nadajnik zaczął wibrować na mojej szyi. Byłam zaskoczona, próbowałam jakoś uspokoić urządzenie, znaleźć jakiś przycisk, cokolwiek. W końcu się domyśliłam, że muszę zaakceptować zadanie. Szybko weszłam na maila i z marszu wcisnęłam “akceptuj”. Nawet nie przeczytałam zadania! Na szczęście cały ten jazgot się skończył i w końcu była błoga cisza…

Uspokajałam się dłuższą chwilę. Przetarłam oczy dłońmi i zaczęłam czytać moje pierwsze zadanie:

“ Pani Maja %^&(*#$ska,

Uprzedza się, iż z dniem 31.maj kategorycznie zakazuje się masturbacji przez najbliższy miesiąc.

Zadanie nr 1:
A. Noc (31.maj-01.czerwiec):

Kolacja: wedle woli Pani Mai.

Sen: godzina: wedle woli Pani Mai. Warunek: na wycieraczce w korytarzu przy drzwiach wyjściowych.

B. Dzień (01.czerwiec):

Treść zadania głównego:

W ciągu całego dnia nie wolno założyć żadnego ubrania. Nie wolno zakrywać miejsc intymnych. Odebrać paczkę w najbliższej poczcie. Po godzinach pracy należy udać się na rynek miasta, stanąć przed ratuszem z szeroko rozstawionymi nogami i rękoma założonymi za plecami. Prezentować się w tej pozycji aż do zasygnalizowania przez nadajnik zakończonej procedury. Podczas prezentacji nie wolno odzywać się do widzów oraz nakazuje się pozwalać chętnym na dotykanie ciała.

Procedury nocne należy wykonać zgodnie z informacją przekazaną w przesyłce pocztowej.

Z poważaniem.”

W sypialni zaległa ciężka cisza. Aha. Przełknęłam głośno ślinę. Czyli mam być ekshibicjonistką. Mam biegać z gołą cipą po mieście i jeszcze ją szeroko pokazywać na rynku. Podbiegłam do lustra. Miałam takie duże w drzwiach szafy. Ciało miałam nawet niezłe, przydałoby się je trochę opalić. Długie nogi, miseczka C. Długie do ramion czarne kręcone włosy. Paznokcie dłoni i stóp pomalowane na czerwono. Zrobiłam sobie próbę generalną przed jutrzejszym dniem na rynku. Stanęłam w rozkroku, ręce z tyłu pleców. Kępa włosów na cipce nie wyglądała zbyt estetycznie. Cóż, gdyby nie zabrali mi wszystkiego, to może bym to jakoś ogarnęła. Westchnęłam. Ale będę jutro płonąć ze wstydu. Nie wiem, czego się boję bardziej: świecenia gołą dupą na rynku czy machania cyckami przed szefem i kolegami z pracy.

Podczas robienia kolacji nagle zdałam sobie sprawę, jak łatwo mi przychodzi myślenie o jutrzejszym dniu. Jasne, będzie to trudne. Nie wiem jak się zachowam. Mam nadzieję, że nie spanikuję i nie ucieknę z przed drzwi do biura. Może będzie interesująco? A może będzie zwyczajnie? Za dużo rozmyślam i tak muszę to zrobić. Nie mam wyboru. Postanowiłam sobie, że nie będę się niepotrzebnie umartwiać i wbiję sobie do głowy, że to już jest fakt dokonany.

Wieczorem poszłam się jeszcze chociaż opłukać wodą w łazience, skoro nie mogłam zrobić przyzwoitego prysznicu. Byłam cała mokra, poczekałam więc, aż wyschnę spacerując z korytarza do pokoju i z powrotem. Szykowałam się już do spania.... ach, no tak. Dzisiaj śpię w drzwiach. Podeszłam do łóżka, żeby wyjąć swoją pościel.

I znów się zdziwiłam.

Pościel też mi zabrali.

Super. Skuliłam się przy drzwiach wyjściowych zupełnie nago, bez żadnego przykrycia. Noce są w miarę ciepłe, ale i tak było mi chłodno. Wycieraczkę ułożyłam tak, żeby mi nie piździło przez szczelinę u dołu drzwi i po dłuższym czasie zasnęłam.
100%
11497
Dodał LoliPan 02.09.2020 07:25
Zagłosuj

Komentarze (1)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.
AgaG ciekawe ;)
14.09.2020 12:25

Podobne opowiadania

Kasia i jej matka kurewka cz.4

Kasia i jej matka kurewka cz. 4 Parę dni po tamtych wydarzeniach wrócił do domu mój mąż. Chodziłam roztrzęsiona jak cholera. Wszystko tego dnia szło nie tak. Przypalłam zupe, zbiłam talerz, rozerwałam dopiero co nałożone rajstopy, a zamiast odcedzic ziemniaki bezmyślnie wrzuciłam zawartość garka do zlewu. Okropnie się bałam, aby Kasia nie powiedziała nic mojemu mężowi. To zapewne byłby nasz koniec. Kiedy Kasia wróciła ze szkoły i zobaczyła ojca, od razu rzuciła mu... Przeczytaj więcej...

W pokoju z Anią

Był czerwień, końcówka roku szkolnego. Dwie klasy ze szkoły pojechały na pięciodniową wycieczkę w Tatry. Wyjechaliśmy o piątej rano, my, jako starsza klasa, zajęliśmy tyły autobusy. Po sześciu godzinach, około jedenastej byliśmy na miejscu. Opiekunowie wycieczki wpuścili nas na środek ośrodku wypoczynkowego, w którego pawilonach mieliśmy spać. Były pawilony czteroosobowe i dwuosobowe, co było dla nas pechowe, ponieważ razem z kolegami umówiliśmy się na pięcioosobowy... Przeczytaj więcej...

Miłość z rzymiankami w tle

W Michalinie byłem zakochany od wielu lat. Już w podstawówce zwracałem na Nią uwagę i próbowałem się popisywać. Myślę, że była Ona pierwszą dziewczyną w której się zauroczyłem. Była Ona bardzo wysoka, miała śliczną buzię i ciemno-złote, długie włosy. Ostatnimi czasy coraz częściej myślałem o Niej i odczuwałem coraz większe zainteresowanie Jej wyjątkową urodą, ale i silnym, zdecydowanym charakterem. W sumie wszystkie dziewczyny z którymi później utrzymywałem... Przeczytaj więcej...