Opowiadania erotyczne :: ONE XXVII

Jan absolutnie nie był wiernym mężem. Następna okazja nadarzyła się już wkrótce. Kolejny raz zmienił pracę, zaczął „wozić ludzi”. Miał dość pracy korporacyjnej, dość niewyrozumiałych, niekiedy nawet głupich przełożonych. Miał dość wyścigu szczurów, podkopywania przez ludzi, którzy nazywali się jego kolegami... Musiał zmienić coś w życiu, bo nie widział sensu w dalszej egzystencji korporacyjnej, czuł się zupełnie wypalony.
Praca taksówkarza była nawet dość ciekawa, dawała sposobność poznania nocnego życia miasta, z jego blaskami i cieniami. To były czasy, kiedy taksówkarz zarabiał bardzo dobrze, stać go było na wiele więcej, niż do tej pory. Woził klientów, klientki, pary, rodziny. Pracował tylko w nocy, bo lepszy był zarobek, ciekawsza praca, interesujący ludzie. Poznawał klientów, zawoził ich do domów, pamiętał, gdzie mieszkają. A najważniejsze, że znalazł spokój ducha, wreszcie mógł normalnie funkcjonować.
Miał różne kursy. Oprócz gotówki zapłata w naturze też nie była rzadkością. Jechał za szynkę, za kiełbasę swojskiej roboty, za kanister paliwa… Bywały też propozycje dowiezienia za seks, ale tych starał się unikać, wolał sam wybrać kobietę, z którą chciał się kochać. Miejscowy półświatek, co było dla Jana zaskoczeniem ściśle współpracował z taksówkarzami, zresztą tak samo, jak policjanci; i jedni i drudzy korzystali z usług „transportowych”, z ich spostrzegawczości, a polegali na taksówkarskiej dyskrecji. Zdarzało się, że był jakiś jeden telefon z postoju na komendę policji i następnego dnia funkcjonariusze „wykazywali się wysoką wykrywalnością i skutecznością interwencji”. Dzięki temu w przypadkach kontroli z zewnątrz - a często wpadała drogówka z wojewódzkiej – miejscowi gliniarze dawali wcześniej cynk na postoje i wszyscy kierowcy nie do końca przekonani o sprawności swych pojazdów i ich kompletnym wyposażeniu (że o legalizacji taksometrów nie wspomnę!) mogli odpowiednio wcześniej zakończyć pracę i odjechać do domów. Jak widać – korzyści były obustronne.
Przez pewien czas woził dwie dziewczyny na drogę międzynarodową – najczęściej w pobliże zajazdów. Płaciły naprawdę bardzo dobre pieniądze, poza tym miał kilka godzin czasu dla siebie, mógł wtedy normalnie pracować, zabierając klientów z postoju. Nad ranem wracał po zmęczone kobiety i zawoził je do domów. Trwało to kilka miesięcy, zarobki w tym czasie miał rewelacyjne. Niestety – skończyło się, bo jednak działalnością panienek zainteresowały się odpowiednie organa i dziewczyny musiały ograniczyć swą aktywność...
Praca w nocy stwarzała też inne okazje… Pewnego wieczoru zawoził trzy kobiety do sąsiedniej miejscowości. Było już po 22.30, nie spieszył się, paniom też nie było pilnie się rozstać. Jan włączył magnetofon z nastrojową muzyką i pomału zmierzał do pobliskiego miasteczka. Panie poprowadziły go przez nieznane osiedla, dwie z nich wysiadły, jedna wracała. Przesiadła się na przednie siedzenie, spytała, czy może zrobić głośniej radio. Nie miał nic przeciw temu, zaproponował zmianę kasety.
Nie, niech będzie to, co jest – zaprotestowała – to bardzo ładna muzyka, taka, jaką lubię.
Przypatrywał się jej kątem oka. Była starsza od niego kila lat, miła twarz, atrakcyjna, miała kobiecą, okrągłą figurę, duże biodra i duży biust. Ogólnie określił ją jako „rycząca czterdziesta”. Niebawem miał się przekonać, że miał rację… Dojechali na miejsce, poprosiła, aby zawiózł ją w okolice Rynku. Chętnie na to przystał, na Rynku był przecież postój, więc nie musiał specjalnie nadrabiać odległości.
Przepraszam, wejdzie pan na kawę, lub herbatę? – niespodziewanie zaproponowała – To na pierwszym piętrze, nie potrzeba wysoko wchodzić.
Schody to nie problem, sam mieszkam na czwartym, ale czy nie sprawię pani kłopotu? A co na to mąż?
Mąż? Nic nie powie, jestem kilka lat po rozwodzie. Zapraszam!
Jeśli pani nalega… - wahał się jeszcze
Jestem Urszula. - wyciągnęła rękę
Jan, miło mi – cmoknął ją w dłoń.
Weszli do mieszkania. Zdjął kurtkę, ona płaszczyk powiesiła na wieszaku, poprosiła go do pokoju. Dopiero teraz uważnie jej się przyjrzał. Miała, jak już wcześniej zauważył, kobiece kształty, ponętną, dużą pupę i – jak jako pierwsze, co zauważył wcześniej – bardzo duży biust. Przypatrywał się jej, jak nalewała wodę do czajnika, stawiała go na kuchence, wyjmowała szklanki z szafki, sypała do nich kawę. Zerknęła w jego stronę, uśmiechnęła się.
A może ma pan ochotę na kielicha, panie Janku?
Na to zawsze mam ochotę, ale nie mogę – jestem w pracy.
Ale malutki naparsteczek wypije pan ze mną, prawda?
Może być, ale naprawdę naparsteczek.
Znowu się uśmiechnęła, nalała do maleńkich kieliszków Wyborową, podała jeden Janowi.
Nasze zdrowie!
Urszula wychyliła szybko, lekko zakrztusiła się. Podskoczył, lekko zaczął klepać ją po plecach. Uspokoiła się, odwróciła w jego stronę. Patrzyli sobie w oczy przez dłuższą chwilę i nagle jak na komendę przywarli do siebie. Całowała go zachłannie, wpijała się w jego usta, ssała język, swój wpychała Janowi prawie do gardła. Ściskał jej biust, wsunął rękę pod sukienkę, poczuł pod palcami gładką skórę i wilgoć jej cipki, zaczął pieścić przez mokre już majteczki. Odepchnęła go od siebie, opadła na kolana, zaczęła rozpinać spodnie.
Poczekaj, wskoczę na chwilkę do wanny, wykąpię się. - Jan czuł się trochę skrępowany, wszak jeździł już kilka godzin.
Nie, chcę cię takiego jak teraz, nawet nie wiesz, jak bardzo potrzebuję mężczyzny – mówiąc to nie przestawała rozpinać jego spodni, wsunęła sterczący już dawno członek do buzi, wspomagając się rytmicznymi ruchami głowy onanizowała go ustami – o, ale masz wspaniałego kutasa, będzie mu we mnie dobrze – wymlaskała niezrozumiale.
Chcę ciebie – wysapał Jan – chcę zerżnąć twoją cipkę.
Nie mógł wytrzymać, odsunął Urszulę od siebie. Szybko zrzucił z siebie ubranie, popchnął kobietę na tapczan. Też zdążyła się rozebrać, leżąc na plecach szeroko rozchyliła nogi.
Wejdź we mnie, ale bardzo mocno, chcę wreszcie poczuć w sobie mężczyznę! Dobrze, że masz takiego wielkiego kutasa, chcę go!
Nie dał się prosić. Wtargnął między ociekające sokami wargi z całych sił, aż krzyknęła. Zatrzymał się na chwilkę.
Nie przestawaj, ruchaj mnie! – jej wrzask ledwo zdążył stłumić poduszką. - Chcę ciebie, chcę cię poczuć głęboko w sobie, twój kutas jest wspaniały, fantastyczny, ładuj go w moją pipkę, mocno.... tak.... mocniej.... Tak, ruchaj mnie, tak... Przeoraj mnie, chcę tego, rozumiesz? Tak.... taaaaaaak.....
Po dłuższej chwili, kiedy zobaczył, że Ula zbliża się do szczytu, zwolnił. Sam, choć napalony nie zamierzał jeszcze skończyć. Przyszedł mu do głowy pewien pomysł, postanowił go zrealizować. Przewrócił kochankę na brzuch, rozchylił pośladki.
Tylko nie w odbyt, to pewnie boli! - zaprotestowała, ale raczej niezbyt energicznie, raczej dla zachowania pozorów.
Skąd wiesz, kiedyś już ktoś cię zerżnął w tyłek? - zmoczył palce śliną i pomału wsunął je w wypiętą pupę. Tylko stęknęła cicho, więc ośmielony tym zwilżył jeszcze bardziej kutasa i wszedł w ciasny otwór. Tym razem krzyknęła, ale zaraz się uspokoiła.
Nigdy tego nie robiłam, nie wciskaj go za głęboko, dobrze?
Nie bój się, nie będzie bolało, tylko troszeczkę go wsadzę. Jeśli poczujesz, że coś nie tak, powiedz proszę – mówiąc to pompował dziewiczą dupę.
Po chwili nie zważając na nic posuwał ją mocno i gwałtownie. Jej wrzask znowu stłumiony poduszką przekonywał go, że dawał kobiecie orgazm za orgazmem, sam nie czując jeszcze potrzeby skończenia. Jednak Urszula była mistrzynią w sztuce kochania. W pewnym momencie zrzuciła go z siebie, przewróciła na tapczan i dopadła jego członek. To, co z nim wyprawiała zdumiało go bezgranicznie. Nie przypuszczał, że można tak go „obrabiać” językiem ustami i … gardłem! Tak, gardłem, bo wsuwała go sobie głęboko i tam w środku zaciskała przełyk jakimś sposobem, tak, że czuł, jakby inna osoba była w niej w środku. W ten sposób doprowadziła go do szaleństwa. Jego orgazm był niesamowity, a wytrysk tak wielki, że Ula nie była w stanie połykać wlewającego się w gardło nasienia; wyciekało jej z ust, spływało na brodę i falujący biust. Oblizała się z lubieżnym uśmiechem, palcem zgarnęła krople spermy z brody, z piersi i zlizała je.
Leżeli obok siebie dłuższą chwilę, oboje ciężko dysząc.
Jesteś niesamowity! Pierwszy raz w życiu mężczyzna rżnął mnie w tyłek, ale to było rewelacyjne. Zmieściłeś we mnie całego? Jeszcze cała drżę w środku. A spuściłeś się, jakbyś nigdy nie miał kobiety, nie pamiętam, kiedy mężczyzna wlał we mnie tyle spermy…
To przez ciebie, gdyby nie twoje kombinacje i ciasne dziurki to by tak nie było… No i muszę przyznać, że takiego obciągania kutasa jeszcze nie przeżyłem, robisz to po mistrzowsku!
Odpoczywali leżąc przytuleni. Wreszcie mógł spokojnie obejrzeć swą kochankę. Okazało się, że ma bardzo zgrabne, tak, jak lubił umięśnione nogi, pupa dość duża, ale jędrna i odpowiednio kształtna, biust rozlewał się na boki, ale i tak jak na swą wielkość był całkiem niezły. Rajcowało go to bardzo, nie wytrzymał dłużej. Zsunął się do gołego sromu, a język zaczął wirować po jej pipce. Westchnienia, nagłe skurcze brzucha, podrzucanie biodrami - przekonywały Jana, że jego starania odnoszą odpowiedni skutek. Po chwili Ula znowu wrzeszczała w poduszkę. Nie przestał, jego celem znowu było „kakaowe oczko”, za które zabrał się bardzo mocno i z wielką ochotą…
60%
3293
Dodał janeczeksan 27.09.2020 16:00
Zagłosuj

Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.

Podobne opowiadania

Seks w Galerii

To, co opisuję poniżej zdarzyło się naprawdę i było dla mnie niesamowitym zaskoczeniem, tym bardziej, że to rzeczywiście niebywała historia. Zacznę od początku, czyli od siebie. Jestem mężczyzną w średnim wieku, wysokim, szczupłym, moja uroda nie powala, jestem raczej - jak mówią niekiedy kobiety – przystojnym przeciętniakiem. Jedyne, za co mnie naprawdę chwalą to moje oczy i... mój organ, czyli penis. Z tym, że o penisie wypowiadają się raczej nieliczne niewiasty... Przeczytaj więcej...

Wybacz mi, przyjaciółko

Pewnych wakacji, mając zaledwie 17 lat poprosiłam rodziców bym mogła spać u mojej przyjaciółki. Zgodzili się ponieważ znali Anie ( przyjaciółka), wiedzieli, że jest rozsądna i poukładana. Znali również jej rodziców. Ania mieszkała pod miastem, miała duży dom wręcz ogromny i piękny ogród. Szczęśliwa doczekałam się w końcu weekendu, z rana spakowałam coś do spania, bieliznę i dużo energii. Mój tato odwiózł mnie, ponieważ stwierdził, że jego córka nie będzie... Przeczytaj więcej...

Złocista stróżka cz.1 Podróż

Wracając samochodem z Katowic do Wisły, na przystanku przy drodze wylotowej zauważyłem koleżankę mojej żony, zatrzymałem się i zapytałem czy wraca do domu, odpowiedziała że tak więc zaproponowałem wspólną podróż. .Dawno jej nie widziałem więc tematów do rozmowy było dużo, w pewnym momencie spytała czy mógłbym się gdzieś zatrzymać bo chce się jej siku, ponieważ w pobliżu nie było żadnego zajazdu ani stacji skręciłem w leśną dróżkę, wjechałem jakieś 30 metrów... Przeczytaj więcej...