Opowiadania erotyczne :: Novus ordo – Fragment 1

– Wstań – nakazuję, przekładając szczotkę z lewej dłoni do prawej.

Katerina nie patrzy na mnie. Wykonuje polecenie czysto mechanicznie.

Chwytam ją mocno za nadgarstek, ale dbam, by ten uścisk nie był dla niej bolesny. Wciąż siedząc, prowadzę ją przed siebie. Chcę ją przełożyć przez kolano, ale w taki sposób, by jedną nogą ograniczać ruchy jej nóg. Kieruje mną wygoda. Źle się bije żonę, która wierzga nogami.

Prowadzę Katerinę tak, by stanęła pomiędzy moimi nogami. Trzymam je lekko w rozkroku.

– Ręce za plecy – wydaję kolejne polecenie, które ma mi ułatwić całe zadanie. Bicie żony, która się zasłania, też nie jest wygodne, ale przede wszystkim nie jest bezpieczne. W tym wszystkim pragnę nie zrobić jej krzywdy.

Z początku brałem też pod uwagę inną opcję. Możliwa była inna pozycja. Zrezygnowałem z niej. Jestem tradycjonalistą. A przełożenie przez kolano wydaje mi się być najbardziej standardowe.

Łapię za oby dwa nadgarstki żony jednocześnie. W ten sposób łączę z sobą jej ręce. Pochylam ją nieznacznie i nakazuję ugiąć kolana, niemal na nie paść. Sprawiam, by biodrami wspierała się na jednej mojej nodze, zaś drugą dociskam do jej ud. Siedzę bokiem, przez co jej tułowie spokojnie i wygodnie spoczywa na łóżku. Jej ręce wciąż trzymam w stalowym uścisku. W ten sposób odbieram jej każdą jedną możliwość ruchu. Katerina nie ma żadnej drogi ucieczki. Nie pozostawiłem żadnej furtki. Zrobiłem to celowo. Teraz jest zmuszona znieść każdy raz, który zamierzam jej wymierzyć. Protestować może jedynie słownie. Nie zakneblowałem jej ust, bo chcę mieć możliwość rozmawiania z nią.

Z początku jest mi dziwnie. Nie nawykłem do używania jakichkolwiek narzędzi względem pośladków żony. Wcześniej tylko raz zdarzyło mi się wyjąć pasek ze spodni właśnie w tym celu. Uderzam więc niepewnie i niemocno. Bardziej na próbę. Za drugim razem robię to już pewniej i mocniej. Zerkam przy tym na Katerinę. Nie jest mi obojętna jej reakcja. Nie martwi mnie jednak to, że próbuje się podnieść. Kara powinna być trudna do zniesienia. Miałbym więc prawo do zmartwień dopiero wtedy, gdyby przyszło jej ją wytrwać bez żadnego trudu.

Uderzam miarowo i niespiesznie. Metodycznie. Najpierw dwukrotnie w prawy pośladek, później w lewy. Przy uderzaniu w ten sam przerwa to jakieś dwie sekundy, podczas zmiany pośladka przerwa jest dłuższa, ale niewiele. Możliwe, że sięga pięciu. I zanim odezwę się do żony, staram się wejść w ten rytm. Nie chcę go zgubić.

– Wiesz dlaczego cię biję? – pytam, ale wcale nie w przerwie. Wciąż uderzam dokładnie w taki sam sposób.

Katerina milczy.

– To było pytanie, więc odpowiedz – pouczam.

Do moich uszu dobiega płacz i krótkie:

– Tak.

Szczerze mówiąc, spodziewałem się zdawkowości. Katerina zwykle jest bardzo wygadana, ale nigdy w takich momentach i nigdy na takie tematy, ale nie można ich pominąć. W moim obowiązku jest doprowadzenie żony do odpowiedniego myślenia. Musi sama dojść do poprawnego wniosku, wiedzieć za co jest karana i, że nie dzieje się tak bez powodu.

– A więc dlaczego? – dopytuję, uderzając chyba już po raz piętnasty. I robię to w sposób na tyle wyważony, że niewiele te ciosy różnią się od tych, które mógłbym zadać nieuzbrojoną dłonią. Wiem jednak, że będzie ich znacznie więcej niż zazwyczaj. Tym razem lanie ma być naprawdę bolesne. Jestem przygotowany na najprawdziwszy szloch małżonki. A nawet na jej krzyki, prośby i błagania.

Katerina milczy.

– Więc jednak nie wiesz? – dopytuję i przyspieszam. – Jeśli nie wiesz, to znaczy jedynie, że uważasz swoje postępowanie za odpowiednie, a to z kolei oznacza, że lanie musi być jeszcze dotkliwsze, niż z początku planowałem, by było. Choćby po to, by raz na zawsze wybić ci takie postępowanie z głowy i przypomnieć jakie są fundamenty małżeństwa – wyjaśniam bijąc przy tym coraz szybciej, dbając o to, by każde kolejne uderzenie było mocniejsze od poprzedniego. Kończę wypowiedź, ale nie przestaję bić. Przytrzymuję żonę jeszcze mocniej, mając świadomość, że będzie się wyrywać i zmieniam taktykę. Tym razem biję naprzemiennie i bez żadnych przerw. Licząc przy tym w myślach.

W miejscu, gdzie pośladki Kateriny nie są osłonione żadnym materiałem, dostrzegam wyraźne zaczerwienienie. Stopniowo przechodzi w bordo. Spodziewam się, że pod materiałem jest dokładnie tak samo. W liczeniu dochodzę do dziesięciu. Przekraczam tę liczbę. Staję przy czternastu, kiedy Katerina zaczyna wrzeszczeć. Nie wypowiada przy tym żadnych słów. Po prostu się drze, z pewnością zdzierając gardło.

– Fundamentem każdego małżeństwa jest uległość żony, posłuszeństwo mężowi i troska męża oraz zapewnienie przez niego opieki żonie – wyjaśniam, wciąż trzymając szczotkę na pośladkach Kateriny. Kiedy podnoszę dłoń, moja żona zaczyna drżeć.

– Proszę – szepcze błagalnie.

– Żaden mąż nie ma obowiązku słuchania próśb nieposłusznej i butnej żony – stwierdzam i kontynuuję lanie. Tym razem pięciokrotnie uderzając w jedno i to samo miejsce.

Katerina ponownie zaczyna wrzeszczeć, a w tym przypadku krzyk nie jest ani trochę pożądany. Wiadomym jest, że to specyficzny objaw buntu. Taki sprzeciw, jedyny, na który może sobie w obecnej sytuacji pozwolić kobieta. Na każdym szkoleniu przedmałżeńskim nauczają, by w razie mocnej przewiny, zbić szczególnie dotkliwie, a nie ma mocniejszej przewiny niż nieposłuszeństwo mężowi, które równe jest z podkopywaniem fundamentów małżeństwa. Przestrzegają, by nie zważać przy tym na wykrzyczane protesty, a jeśli takie nie umilkną aż do końca kary, należy ją ponowić, kiedy ślady zbledną lub, w razie potrzeby szybkiego działania, zbić w inne miejsce niż poprzednio. I choć w przypadku małżeńskiego karcenia preferuje się wymierzanie kary cielesnej głównie w pośladki, to nie wyklucza się bicia po udach, zarówno ich tyle jak i przodzie czy łydkach, choć w tym przypadku przestrzega się, by używać odpowiedniego narzędzia, takiego jak rózga. W szczególnych przypadkach istnieje też możliwość zastosowania innej kary cielesnej niż bicia, ale ja sam nigdy się na to nie zdecydowałem i nie zamierzam. Co najwyżej mogę postawić do kąta, nakazać klęczeć.

– Zadam ci ponownie to samo pytanie. Czy wiesz za co cię biję? – zwracam się do żony po chwili przerwy. Odczekałem odpowiednią ilość czasu, by mogła się uspokoić. Podczas oczekiwania na odpowiedź, z uwagą przyglądam się jej pośladkom. Na jednym, zaraz przy materiale majtek dostrzegam mocno bordowy siniec, zaczynający przechodzić w fiolet.

– Nie posłuchałam cię – odpowiada Katerina bardzo niewyraźnie, tak, że ledwie ją rozumiem.

– Dlaczego to takie ważne, by żona słuchała męża? – akcentuje to pytanie mocnym klapsem. Tym razem korzystam z gołej dłoni.

Szczotkę odłożyłem na łóżko. Zrobiłem to po to, by móc zsunąć majtki z pośladków żony. Muszę mieć wgląd w ich stan, by nie przesadzić. Zsuwam je powoli, bez nerwowości. Pośladki są mocno zaczerwienione, w niektórych miejscach wyraźnie sine, ale spokojnie zniosą jeszcze raz tyle ile otrzymały. Spodziewam się jednak, że tyle może nie wystarczyć, a wtedy konieczna będzie kontynuacja za kilka dni. Możliwe, że ta lekcja potrwa więcej niż dwie sesje. Myślę, że sięgnie czterech, ale przy tym zostanie przeprowadzona z taką skrupulatnością, że nigdy już nie będę musiał jej powtarzać.
_________________
Jesteśmy bajkopisarzami. Piszemy bajki dla dorosłych.


20%
3802
Dodał TwojaOdskocznia 30.09.2020 11:29
Zagłosuj

Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.

Podobne opowiadania

Imigrantki część III

Pierwszą z nich (roboczo zwana „A” albo jedynką) nazwałem Anną, druga otrzymała imię Beata. W końcu muszę do nich coś mówić, jakiś je rozróżniać, a poza tym będą musiały nauczyć się polskiego. Rozwiązałem Beacie więzy, pozwoliłem usiąść na kozetce, i podałem jej szklankę wody. Łapczywie wypiła ponad pół, a resztką próbowała mnie oblać. Nie udało jej się (mając dwie ręce związane nie ma się takiej koordynacji ruchowej), ale był to wyraźny znak... Przeczytaj więcej...

Przemiana cz.2

Do galerii miała dość blisko , podbiegła do szafy , spódniczka jest , pończochy , szpilki . Nie mogła się zdecydować na koszulkę , więc założyła obcisły top jaki zakładała do biegania . Popatrzyła na siebie w lustrze , hmm nie wygląda to źle . Lewą ręką sięgnęła do krocza , była zaskoczona , była tam mokra , to wszystko strasznie ją podniecało . Popatrzyła na zegarek jak miął się wyrobić to musiała już wyjść . Po drodze miała wrażenie , że każdy facet który... Przeczytaj więcej...

Sylwia czas zmian

Polozylam się na kozetce z nogami rozlozonymi. Wpierw przekul mi lechtaczke potem sutki a na koniec język. Wszystko przyozdobione ładnym i złotymi kolczykami. W języku zamiast popularnej kuleczki miałam delikatny stożek. - teraz jak będziesz służyła swoim pyskiem to sprawiasz więcej rozkoszy - podsumował Daniel. Wszystko bardzo bolało najbardziej lechtaczke do czasu kiedy zaczął robić mi tatuaż. Gdyby mnie wcześniej nie przywiazali to nie raz bym się wyrwala. Po wydziaraniu... Przeczytaj więcej...