Kilka lat małżeństwa wprowadza jednak w związek jakąś rutynę i nutkę nudy. Nie mieliśmy dzieci, które by nas absorbowały, bo nie mogliśmy mieć i musieliśmy się z tym pogodzić. Na początku wpadliśmy w nurt naszych zajęć, pracy, byliśmy nią niemal opętani, nie zwracaliśmy uwagi na to, co dzieje się wokół nas; dopiero dużo później opamiętaliśmy się i zaczęliśmy poświęcać więcej czasu sobie. W łóżku było nam wspaniale, ale też zaobserwowaliśmy i tu wkradającą się rutynę. Czy myślałam zdradzie mego męża? Nie, absolutnie nie. Nie miała bym żadnego problemu ze znalezieniem sobie kochanka, wielu mężczyzn chętnie poszło by do łóżka z wysoką, szczupłą, niesamowicie zgrabną kobietą po trzydziestce. Właśnie taka jestem. 175 cm wzrostu, średniej wielkości, jędrny biust, zgrabna, zaokrąglona pupa bez rozstępów, długie, bardzo zgrabne nogi, burza czarnych, kręconych włosów. Miałam w rodzinie wśród swych przodków mężczyznę z Włoch i kobietę z Hiszpanii, to moi dziadkowie, którzy z nieznanych mi, niestety, powodów przenieśli się do Polski, tutaj urodziła się moja mama, a po ślubie z niezwykle przystojnym blondynem – moim tatą – ja przyszłam na świat. Po dziadkach odziedziczyłam troszkę ciemniejszą karnację skóry i południowy temperament, co bardzo spodobało się Tomkowi, memu chłopakowi i po roku znajomości zostaliśmy małżeństwem. Kilka lat później, po długich rozmowach postanowiliśmy wszystko zmienić, dodać trochę pieprzu i soli do naszego związku.
Zaczęliśmy wymyślać różne scenariusze, staraliśmy się, żeby nie powielać schematów. Raz byłam pokojówką, którą on zatrudnił u siebie w domu i po za sprzątaniem musiałam spełniać jego erotyczne zachcianki, to z kolei Tomek był hydraulikiem, który przetykał nie tylko zlew, ale i inne dziurki, niekoniecznie kanalizacyjne. Potem wyszliśmy na zewnątrz. Byłam kurwą, którą zamówił sobie do hotelu, on był kierowcą, mającym mnie gdzieś tam zawozić. Spotykaliśmy się w różnych klubach, „podrywaliśmy” się, udając nieznajomych i wyczyniając na parkiecie różne cuda, niekiedy na pograniczu seksu, czym wzbudzaliśmy raczej niekłamany zachwyt widzów. Spotykaliśmy się też w parku, udając skłóconą parę, a im więcej było widzów, tym robiliśmy większą awanturę; wszystko to tylko po to, żeby potem w domu oddać się namiętnościom i gorącemu seksowi.
Teraz też jestem w parku, ubrana jak tania dziwka, mam na sobie miniówkę prawie nie zakrywającą pośladków, na nogach pończochy na pasku, na który założyłam koronkowe figi. Koronkowy był też biustonosz, eksponujący mój biust, na nim króciutka bluzeczka, nie nakrywająca pępka, postronny widz mógł podziwiać moje wytrenowane mięśnie płaskiego brzucha. Była prawie północ...
Znam ten park doskonale, projektował go przecież mój tata, a ja jeszcze będąc dzieciakiem często przychodziłam tutaj i patrzyłam na pracujących ogrodników i robotników. Sama też posadziłam kilka drzew! Teraz przechodziłam wolnym krokiem obok kępy gęstych zarośli, kiedy zobaczyłam jakiś cień człowieka, który znalazł się za mną. Nie zdążyłam krzyknąć, zasłonił mi usta dłonią ubraną w rękawiczkę i pociągnął w stronę ławki stojącej w tych krzakach. Nie odwracałam głowy, czekając, co będzie dalej. Cały czas był za mną, teraz wsunął rękę pod spódniczkę i energicznym ruchem zdarł ze mnie figi; między nogami poczułam coś twardego i ciepłego. Sterczący penis wsunął się pomalutku w mą mokrą już cipeczkę, czułam niesamowitą przyjemność, kiedy rozpychał jej ścianki; dreszcz podniecenia i rozkoszy przebiegł przez całe ciało. Napastnik zaczął mnie rżnąć, dymał moją pipkę z dużą prędkością, nawet puścił usta. Trzymał w dłoniach me biodra i dopychał je do siebie. Po chwili zaczął ugniatać biust, który zręcznie wyłuskał ze stanika. Masował piersi, szczypał sutki, lekko, delikatnie je naciągał. Przechyliłam się przez oparcie ławki, żeby mógł jeszcze głębiej mnie spenetrować, dłonie oparłam na siedzisku. Czułam narastające podniecenie, zaczęłam pojękiwać, mój oddech stawał się coraz szybszy i głębszy, w końcu poczułam nadchodzący orgazm. Zakryłam buzię rękoma, żeby nie wrzeszczeć w noc ciemnego parku, Osiągnęłam już szczyt podniecenia, kiedy człowiek z krzaków niestety opuścił gościnną pipkę. Zaczęłam żałować, że to już koniec, ale nagle, niespodzianie, z całą mocą wdarł się w wypiętą pupę. Matko, jakie to było wspaniałe uczucie! Co się stało, że Tomek zdecydował się na to? Do tej pory uważał, że to niehigieniczne i trąca lekkim zboczeniem; nigdy nie był w mej zgrabnej pupci; dobrze, że teraz się zdecydował. Kolejny orgazm przyszedł prawie natychmiast, wstrząsał mną, cała drżałam, nogi uginały mi się z niemocy, czułam, że odlatuję w kosmos. Na domiar wszystkiego salwy spermy wystrzelone w kakaowe oczko spotęgowały odczucia, prawie traciłam świadomość.
Mój niespodziewany kochanek zniknął w zaroślach tak samo nagle, jak się pojawił. Mimo, że go wypatrywałam, w ciemności nie mogłam nic dostrzec. Poprawiłam ciuszki, nie zwracałam uwagi na spermę płynącą cieniutką strużką z wychędożonej dupki; wiedziałam, że mój nocny napastnik w domu wyliże wszystko i jeszcze poprawi. Pomalutku poszłam dalej, ciągle podniecona i oczekująca gorącego powitania w sypialni. Tego, co stało się teraz jednak się nie spodziewałam! Jakiś zboczeniec złapał mnie od tyłu, na szczęście wyrwałam się, odwróciłam i walnęłam kolanem w przyrodzenie. Nie dam się jakiemuś napaleńcowi, na pewno nie. Popatrzyłam chwilkę na zamaskowanego faceta, leżącego na piasku alejki i wijącego się z bólu. Dobrze trafiłam! Patrzyłam na niego dłuższą chwilę i już chciałam odejść, gdy usłyszałam ledwo wystękane i przeszyte bólem słowa:
- Marlena, zwariowałaś? Co ty wyprawiasz!
Matko boska, to głos Tomka! Pochyliłam się nad osobnikiem i zdjęłam kominiarkę, którą zasłonięta była jego twarz. To naprawdę był Tomek... Jeśli on jest tutaj, to kto wyruchał mnie chwilę temu?
Co tu dużo gadać, zaskoczenie pokrywało się z doznaną wcześniej przyjemnością i ciekawością, kto okazał się tym nocnym gwałcicielem. Dlaczego tak się stało? Bo umówiłam się z moim Tomaszem, że napadnie mnie w parku i zgwałci, a skończymy w domu. Niestety (czy na pewno „niestety”?) ktoś go ubiegł i wykorzystał mnie, a mój biedny mąż został potraktowany, jak rzeczywisty gwałciciel!
Dotarliśmy pomału do domu, biedak położył się i nie w głowie były mu jakiekolwiek igraszki. Przyrodzenie trochę spuchło, ale moje delikatne zabiegi i okład z lodu zrobił swoje i rano było wszystko OK. Oczywiście nie przyznałam się do nocnej przygody, po co chłopaka stresować? Widząc, że tego wieczoru już jest po seksie, poszłam do łazienki doprowadzić się do porządku. Zdejmując spódniczkę poczułam pod palcami jakiś kartonik, tkwiący w kieszonce. Wizytówka?
Tak, była to wizytówka, ale bez żadnych danych, był tylko numer telefonu i imię. Marek. Co za Marek? Czyżby Marek, to ten nocny marek? Na wspomnienie o przygodzie zrobiło mi się mokro, musiałam sobie ulżyć, mój sztuczny pocieszyciel, prezent od Tomka, był zawsze na swoim miejscu. Po gorącej kąpieli położyłam się obok obolałego męża i z uśmiechem na ustach usnęłam.
Ranek był piękny, pogoda dopisała, słonko świeciło, ptaszki świergoliły, wszystko zazielenione; żyć, nie umierać. Tomek oglądał swoje klejnoty, kiwał przy tym głową.
- Ale mnie urządziłaś, jasny gwint, jak bolało. Dlaczego to zrobiłaś? Przecież się umawialiśmy...
- Co mam ci powiedzieć... Zamyśliłam się, ty nagle wyskoczyłeś, to był odruch!
- No tak, teraz mam pewność, że nawet sama jesteś w stanie się obronić. Ale masz kopa, podziwiam siłę i celność.
- Jeszcze raz cię przepraszam, naprawdę to był odruch.
- Już dobrze, ubieram się i jadę do roboty.
- A ja nie. Mam dzisiaj wolne i mam zamiar połazić po sklepach.
- Tylko żeby środków na karcie wystarczyło – roześmiał się mój małżonek. - Nie czekaj na mnie z kolacją, będę późnym wieczorem. A jak wrócę... - i wyszedł.
Po godzinie bezczynności wyciągnęłam z torebki tajemniczą wizytówkę. Co to za Marek, nie znałam żadnego faceta o tym imieniu. Znowu na wspomnienie o parku zrobiłam się mokra. Facet był naprawdę dobrym kochankiem, ruchał mnie jak automat, ale wyczułam jakąś dozę namiętności, no i ten seks analny! Jak wspominałam, nie umiałam namówić na to mojego Tomasza, a anal dawał mi wiele rozkoszy i liczne orgazmy. Tak, przed mężem miałam partnera, kochaliśmy się analnie bardzo często, on pobawił mnie dziewictwa, a wcześniej ładował mnie w pupę, co naprawdę bardzo mi się podobało, do tego, nie ukrywam, teraz było to bardzo miłe wspomnienie, pobudzone przez wczorajszą przygodę.
Marek... Co za Marek? Obracałam kartonik wizytówki w dłoni, zastanawiałam się, zadzwonić, czy nie? A jeśli zadzwonię, to co dalej? A jak nie zadzwonię, może będę później żałowała? Po długim namyśle jednak ciekawość zwyciężyła. Wybrałam numer, po chwili usłyszałam piękny, męski głos.
- Słucham
- Eeeee, dzień dobry, mówi... - zaczęłam coś dukać
- Wiem, kto mówi – przerwał bezceremonialnie – za godzinę w tym samym miejscu.
Rozłączył się! Ale cwaniak! Czy ten facet zwariował? Myśli, że rzuci jedno zdanie, a ja będę za nim biegała? Ale ten głos... Siedziałam przy stole, w głowie kłębiły się myśli. Iść, czy nie iść? Cholera, znowu ciekawość wygrała. Tylko dlaczego znalazłam się pod prysznicem, przecież miało to być jakieś krótkie spotkanie w parku, a nie randka... Wykąpana, odświeżona, ubierałam się... jak na randkę. Popatrzyłam w lustro, widziałam tam ładną, zgrabną kobietę odzianą w seksi ciuszki, choć nie wyzywająco. Jeszcze tylko „zrobiłam oko”, uczesałam włosy i byłam gotowa. Gotowa na co? Nie miałam pojęcia.
Do parku nie było daleko, kilka minut później siedziałam na ławce, o którą dwanaście godzin temu opierałam się, kiedy nieznajomy dymał moją pupę. Nie czekałam długo.
- Dzień dobry, Marleno – znowu ten głos!
- Dzień dobry... To ty byłeś wczoraj, tak?
- To ja.
Przede mną stał wysoki, niezwykle przystojny blondyn z zajebiście niebieskimi oczami. Długie włosy zaczesał do tyłu, trzydniowy zarost dodawał jego twarzy niesamowitej męskości. No, nie powiem, prawdziwy okaz mężczyzny około czterdziestki.
- Co to miało znaczyć, to wczorajsze zajście? Przecież to był normalny gwałt! - trochę podniosłam głos, żeby sobie nie myślał!
- Zapraszam do mnie, to tutaj, niedaleko, w tamtej kamienicy, widzisz? - wyciągnął rękę, chcąc pomóc mi wstać.
- Chyba zwariowałeś, nie pójdę do mieszkania obcego mężczyzny.
- Ale ja bardzo proszę, wszystko ci wyjaśnię. A w lodówce czeka twój ulubiony szampan.
- Mój ulubiony szampan? Skąd możesz wiedzieć, co lubię?
- Marleno, wiem o tobie naprawdę dużo, nawet nie wiesz, jak wiele... Chodź, idziemy.
Znowu ta cholerna ciekawość! Oczywiście, że z nim poszłam!
Mieszkanie było na piętrze, dość duże, bardzo ładnie urządzone, widziałam dbałość o każdy szczegół. Usiedliśmy przy stole w salonie, przed nami leżał otwarty laptop. Mężczyzna przyniósł dwa wysokie kieliszki i otwartą butelkę szampana. Rzeczywiście, to był mój ulubiony! Zaczął Marek.
- No cóż, należy ci się kilka słów wyjaśnień. Pewnie zastanawiasz się, skąd się wziąłem w parku, prawda? Otóż wiedz, że obserwuję cię od dłuższego czasu. Jesteś piękną, atrakcyjną kobietą, od momentu, kiedy zobaczyłem cię pierwszy raz wymyśliłem sobie, że będę się z tobą kiedyś kochać...
- Ale...
- Nie przerywaj, proszę. Obserwowałem ciebie i twego męża, jak się umawiacie na różne randki, widziałem cię jako tanią dziwkę w klubie, widziałem, jak jechałaś do hotelu, gdzie na ciebie czekał. Słyszałem i widziałem wasze niby awantury w parku, aż do momentu, kiedy podsłyszałem, jak na spacerze omawiacie nocny „gwałt”. To była moja szansa. Przypuszczałem, że Tomek będzie miał ciemne ciuchy i zasłoni twarz, więc zrobiłem to samo. Widziałem, gdzie się schował, czekałem w miejscu, obok którego musiałaś przejść. No i stało się! Wreszcie mogłem poznać szczegóły twego ciała, mogłem zanurzyć się w twej pipce i pupie, wiedziałem, że nie będziesz protestowała, myśląc, że to mąż. Ale go potem potraktowałaś! - roześmiał się na całe gardło.
- Jesteś nienormalny? Po co ten cały cyrk?
- Gdybym próbował cię poderwać, gdybym zaproponował seks dostał bym kosza, wiem o tym, jesteś wierna małżonkowi.
- Tak, to prawda.
- Ale to nie wszystko, co chcę ci powiedzieć. Jeszcze coś ci pokażę - włączył leżącego na stole laptopa – Na drzewie obok ławki zamontowałem foto – pułapkę i popatrz, co się nagrało.
Odwrócił komputer w moją stronę. Patrzyłam w ekran jak urzeczona. Zobaczyłam siebie idącą aleją, po chwili od tyłu zaatakował mnie zamaskowany typ, potem zaczął mnie... gwałcić? Posuwać? Nie, on mnie normalnie wyruchał! I wiecie co? Podobało mi się to, co widziałam. Upiłam kilka łyków pysznego trunku, Marek dolał. Wpatrywałam się w monitor, czułam narastające podniecenie. Patrzyłam, jak oparta o ławkę sama nabijam się pupą na posuwającego mnie kutasa. Bezwiednie położyłam dłoń na biuście. Mężczyzna zamknął komputer, stanął za mną, odgarnął włosy na bok, pochylił się i zaczął pieścić ustami mój karczek, szyję i uszy. Jedną rękę wsunął pod stanik, drugą pod spódniczkę. Czułam jego dłonie, masujące i szczypiące twarde już sutki, wsuwające się palce w coraz bardziej mokrą pipkę i... chciałam tego! Tak, chciałam, żeby ten obcy mi mężczyzna zerżnął mnie jak dziwkę, chciałam poczuć go w pipie i w dupie. Wstałam, a on popchnął mnie na stół, kopnięciem odrzucił krzesełko, zadarł spódniczkę, odsunął na pośladek sznureczek od stringów i zbliżył swego obnażonego już kutasa do mego ciemniejszego oczka. Splunął na szparkę i pomalutku zaczął wsuwać się w oczekujące, gorące wnętrze. Matko, jak ja takie coś lubię. To niesamowite, kiedy sterczący penis jednym gwałtownym ruchem wchodzi w moje szparki, ale też uwielbiam czuć, jak twardy drągal pomału, bez pośpiechu zanurza się czy to w cipce, czy w pupie, uwielbiam czuć jego twardość rozpychającą śliskie ścianki, jak wchodzi głębiej i głębiej... Tak, jak teraz... Przed Tomkiem kochałam się ze swym ówczesnym facetem właśnie w ten sposób, pierwszy mój mężczyzna był we mnie w pupie, w cipkę dawałam dużo później. Seks analny zawsze dostarczał mi sporo podniecenia, prawie zawsze doprowadzał do orgazmu. Teraz też nie brakowało mi wiele, Marek wiedział, jak sprawić mi niebywałą rozkosz. Oparta rękoma o stół poddawałam się rytmowi jego bioder, sama też współpracowałam zwiększając tempo. Teraz ruchał mnie bardzo szybko, wrażenia narastały, byłam podniecona do granic; jeszcze dłonią masowałam sobie mokrą pipkę. Doszłam kilka sekund później, orgazm był tak silny, że upadłam na blat, nie było możliwości ustać na nogach. Całe ciało mi drżało, obie dziurki pulsowały, po jakimś czasie wreszcie wróciłam na ziemię. Marek cały czas stał za mnę, nawet nie wyjął kutasa z mej pupy, tylko ciągle ją pompował. Wyprostowałam się, odepchnęłam od siebie i już byłam na kolanach, polerując językiem twardą pałę. Zaskoczyło mnie to, że był on bliźniaczo podobny do kutasa mego męża! Obaj mieli penisy dość duże, nie tak wielkie, jak bohaterowie pornoli, ale też mieli się czym pochwalić. Gdybym miała zawiązane oczy nie była bym w stanie stwierdzić, którego z nich trzymam w ustach; pewnie dlatego nic mnie nie zaskoczyło wczoraj w nocy. Ssałam tego ładnego penisa, głaskałam go, bawiłam się zwisającymi jądrami. Podobało mi się też to, że był dokładnie wydepilowany, nie miał w kroczu ani jednego włoska; chyba muszę skłonić do tego swego Tomasza, który co prawda skraca sobie włosy łonowe, ale nie goli ich do końca, a taki łysolek bardzo mi się podoba. Kolana mi ścierpły, a Marek ciągle nie miał dość. Wstałam, trzymając pałę w dłoni rozejrzałam się po mieszkaniu.
- Gdzie masz sypialnię? - spytałam i w tym momencie trochę się strapiłam. Przecież ciągle dążę do totalnej zdrady swego kochanego męża!
Tak, od naszych zaręczyn jeszcze nigdy żaden obcy kutas nie gościł w mym powabnym ciele! Chętnych było wielu, odrzucałam jednak wszelkie propozycje, choć niektóre były bardzo intratne, łącznie ze spędzeniem tygodnia w Meksyku! Poradziłam wtedy swemu hojnemu potencjalnemu kochankowi, żeby pieniądze przeznaczone na mój wyjazd wpłacił na jakiś zbożny cel jednej z licznych organizacji pomocowych. Obraził się!
Ten mężczyzna, w którego mieszkaniu teraz byłam nie powiedział słowa, a ja chętnie dam mu dupy jak tylko będzie chciał. Podniecało mnie to wszystko, z tego podniecania straciłam instynkt samozachowawczy, czy co?
Znaleźliśmy się koło rozścielonego łóżka. Wiedział, że przyjdę? Chyba tak, już sam fakt, że zadzwoniłam, dawał Markowi tę pewność. Popchnęłam go na łóżko, zrobiłam krok w tył i zaczęłam robić normalny striptiz. Pomału, zmysłowo pozbywałam się kolejnych ciuszków, a kiedy zostałam w staniczku i stringach zbliżyłam się do leżącego na boku mężczyzny.
- Resztę zdejmij sam. Ale nie rozrywaj już...
Podniósł się, wyciągnął w moją stronę dłonie, ale odtrąciłam je.
- Nie tak, zrób to zębami – nakazałam.
Stringi poddały się błyskawicznie i po krótkiej chwili leżały na podłodze; dłużej walczył z zapięciem biustonosza. Kiedy i on znalazł się obok stringów znowu popchnęłam Marka na łóżko, zdjęłam z niego spodnie, pod nimi nie miał bielizny; koszulę sam zrzucił z grzbietu. Leżał przede mną okaz mężczyzny, dojrzałego, ale jeszcze młodego. Ciało miał wytrenowane, widziałam, że dba o siebie, o sylwetkę. Sześciopak na brzuchu rysował się bardzo wyraźnie, do tego szerokie barki i silne, umięśnione ramiona. Między mocnymi udami dumnie prężył się dorodny penis spoglądający w moją stronę swą jedną dziureczką. Nie czekałam już dłużej. Siadłam na Marku, wsunęłam sama w pipkę twardego kutasa i zacząłem go ujeżdżać jak doświadczona amazonka. Ruszałam biodrami do przodu i do tyłu, podnosiłam się i opadałam z całą mocą, żeby poczuć jak najgłębiej penetrującego mnie drągala. Opierałam się na piersi mężczyzny, który w tym czasie zajmował się moim biustem. Patrzyłam w oczy pomalutku zachodzące mgiełką rozkoszy, obserwowałam tę męską twarz wykrzywiającą się w oczekiwaniu na nadchodzący wytrysk; sama też czułam, że moja biedna pipeczka już zaczyna mną rządzić. Nagłe, wyczuwalne skurcze w jej wnętrzu był jasnym sygnałem, że Marek zaraz wystrzeli, zeskoczyłam z niego i nadstawiłam spragnione usta. Czy to moja wina, że lubię smak spermy, a tym bardziej, jeśli jest jej dużo? Wyrzucił jej z siebie naprawdę wiele, nie byłam w stanie wszystkiego połykać, pociekła mi po brodzie na szyję i biust. Oblizałam się i położyłam obok kochanka.
- Masz fajnego przyjaciela – głaskałam opadającego penisa – muszę przyznać, że dobrze mnie napoiłeś...
- Twoje ciało i umiejętności dają mężczyźnie tyle podniety, że nie mogło być inaczej. Masz słodką pipkę, nawet kutasem czułem jej smak! - przesunął się do mego krocza – a teraz zobaczę, jak naprawdę smakujesz...
Sekundę później niezwykle zwinny język uwijał się na mojej cipce. Mamo, jak on to doskonale robił! Lizał, ssał, kąsał, drażnił, wpychał się w szparkę pipki, drażnił i ssał sterczącą łechtaczkę, którą mam dość dużą! Jęczałam głośno, dociskałam głowę kochanka do łona, chcąc odczuwać jak największą rozkosz, poczułam w pipce i w pupie penetrujące je palce. Marek z wielką wprawą i dużą szybkością palcował obie dziurki, znowu doprowadzając mnie do mega orgazmu. Jęczałam i piszczałam z uciechy, zakrywałam dłońmi twarz, żeby stłumić wrzaski. Całym ciałem wstrząsały skurcze, drżałam i trzęsłam się znowu, jak galareta. Nie zdążyłam jeszcze na dobre ochłonąć, kiedy niezmordowany mężczyzna wjechał mi swym rumakiem w dupkę.
- Tak, tak, ruchaj... moją pupę, tak, rozpierdol ją... swym twardym kutasem, daj mi odlecieć... Tak, nie przestawaj! Szybciej i głębiej! Tak.... Tak... - ledwo rzęziłam z twarzą w poduszce, kiedy kutas przeorywał mi tyłek.
- Już, już, ruszaj tą zgrabną dupą, nabijaj się, chcę cię zerżnąć jak starą dziwkę, zarucham cię dzisiaj – dał mi silnego klapsa
- Tak, zrób to, jeszcze raz zrób to – kolejny klaps rozległ się wśród moich jęków i westchnień. I jeszcze jeden...
Tym razem odleciałam po kilku ruchach; nie mam pojęcia, jak on to robił, ale wzlatywałam nad szczyty prawie natychmiast, kiedy tylko poczułam go w sobie.
Po chwili odpoczynku zajęłam się klejnotami Marka. Kazał mężczyźnie uklęknąć i wypiąć się w moją stronę. Trochę się zdziwił, ale zrobił to. Teraz lizałam go, ssałam, drażniłam jądra, onanizowałam dłońmi i buzią. Nie mam problemów z robieniem dobrego loda, wszak trening czyni mistrza, wsuwałam w gardło twardego kutasa do samego końca, na tyle głęboko, że mogłam lizać zwisające jajka. Brandzlowałam dłonią lekko zwisającego kutasa, jednocześnie wessałam do buzi nabrzmiałe znowu jądra. Chyba spodobało się to facetowi, bo w chwili, kiedy to robiłam, wzdychał głęboko i pojękiwał. Lizałam gładkie krocze, doszłam do pupy. Rozchylone pośladki ukazały kolejny obszar do pieszczot. Kakaowa dziurka spoglądała na mnie zachęcająco, splunęłam w nią i zajęłam jej obrabianiem.
- Co ty chcesz zro... - dobiegł mnie głos zdziwionego Marka
- Nic, kurwa, zamknij się – niemal odwarknęłam, bo bardzo nie lubię, kiedy ktoś mi przerywa - odwdzięczam się tobie – i znowu jęzorek był na odbycie.
Wiem, niektórym może wydawać się to co najmniej dziwne, ale taki mam fetysz. Lubię, kiedy ktoś zajmuje się moją pupcią i ja lubię zajmować się jego. Lizałam głęboko, na szczęście mój partner był zwolennikiem higieny. Naśliniłam mocno dwa palce i błyskawicznie wsunęłam je w lizaną dziurkę. Facet odskoczył, ale natychmiast jego dupa była znowu w tym samym miejscu.
- Zwariowałaś? Co ty wyprawiasz?
- Nic, uspokój się. Nikt nie masował ci jeszcze prostaty?
- Masował?... Prostatę? Co ty wygadujesz?
- Nic, to taki fajny zabieg, nie oponuj, daj się ponieść chwili – i znowu gmerałam w ciasnej dupie. - Rozluźnij się, zaraz będzie przyjemnie, zobaczysz!
O dziwo, usłuchał mnie. Co prawda zauważyłam, że zacisnął dłonie na poduszce, ale mogłam spokojnie kontynuować zabieg. Namacałam gruczoł prostaty (mam w tym wprawę, wiele razy robiłam to Tomkowi!) i delikatnie zabrałam się za niego. Efekt przyszedł bardzo szybko, Marek zerwał się z pościeli i wybiegł do łazienki. Wrócił odświeżony, uśmiechnięty i chyba zadowolony; zbliżając się do łóżka cały czas masował powstającego kutasa.
- Teraz ja ciebie wymasuję, kładź się na plecach – nakazał
Posłusznie wykonałam polecenie, podniosłam wysoko nogi i rozchyliłam je szeroko. Podszedł, uklęknął między nimi, chwycił mnie za kostki i jeszcze bardziej rozchylił, jednocześnie odpychając od siebie, przez co moja oczekująca na akcję dupeczka podniosła się dość mocno, eksponując rozwartą dziurkę. Wszedł w nią bez ceregieli, wepchnął się do końca i zaczął. Kurwa, jak on wtedy wyruchał moją biedną pupcię! Myślałam, że nigdy nie skończy, pchał i pchał swego chuja w dziurkę; doszłam do granicy, kiedy zaczęło przestawać mi się to podobać, wręcz zaczął zbliżać się wolnymi kroczkami nieprzyjemny ból! Wtedy wystrzelił! Wlał we mnie tyle spermy, że jeszcze długo wyciekała ze zmaltretowanej dupki. Ciągle zastanawiam się, skąd u niego tyle tego nasienia, przecież nie ma w jajach magazynu.
Przyznam, że zaczęłam się niecierpliwić obecnością w jego mieszkaniu; pomału miałam dość seksu z Markiem. Fakt, kochaliśmy się prawie trzy godziny! Co ja mówię „kochaliśmy się”, przecież tam nie było mowy o miłości, kochaniu, to był najnormalniejszy seks w czystej formie; lepiej będzie powiedzieć, że ruchaliśmy się tyle czasu, choć brzmi to nieco wulgarnie. Ale tak było...
Wyszłam od Marka na miękkich nogach. Jeszcze niemal w drzwiach zrobiłam mu loda z połykiem i znalazłam się na ulicy. Idąc przez park do domu zastanawiałam się, co ja zrobiłam. Zachowałam się jak suka, jak kierowana chuciami wredna suka! Nie dość, że dałam się zgwałcić obcemu mężczyźnie, nie zgłosiłam tego nigdzie, choć miałam niezbite dowody tego gwałtu, to jeszcze znalazłem się w jego łóżku niemal na gwizdek! Dawałam Markowi dupy, nadstawiałam pizdeczkę, obciągałam jego kształtnego chuja...
I wiecie co? Podobało mi się to, co przeżyłam!